Pierwsze chwile po zamachu na Cezara. Obraz Jeana-Léona Gérôme.

Zabójstwo Juliusza Cezara. Tak wyglądały ostatnie minuty jego życia

Strona główna » Starożytność » Zabójstwo Juliusza Cezara. Tak wyglądały ostatnie minuty jego życia

Około południa 15 marca 44 roku p.n.e. Juliusz Cezar po raz ostatni przybył na posiedzenie rzymskiego senatu. Kwadrans później już nie żył. Jak wyglądały ostatnie chwile jego życia? Dlaczego nie uratował się przed spiskiem, jeśli bliski przyjaciel zdołał przekazać mu zawczasu ostrzeżenie?

Lektyka Cezara zostaje wniesiona do wielkiego portyku Teatru Pompejusza. Wprawne oko wielkiego generała natychmiast zauważa grupę gladiatorów: ich wyćwiczone ciała wyróżniają się wymownie na tle reszty. Widząc zmarszczone brwi Cezara, Decymus, który towarzyszył mu przez cały ten czas, bagatelizuje ich obecność i tłumaczy ją polowaniem na gladiatora dezertera.


Reklama


Zaskakujące, że po tych wszystkich zasadzkach, które Cezar zastawiał na Galów i opisał w Wojnie galijskiej, on sam wciąż nie nabiera żadnych podejrzeń. Być może rozprasza go gwar ludzi zaangażowanych w sprawy sądowe i administracyjne, które odbywają się w cieniu portyków.

Przerażenie w oczach spiskowców

Przybycie Cezara przywraca konspiratorom nadzieję. Udało się, plan może zostać zrealizowany. Setki zebranych patrzą na wielkiego wodza, gdy wysiada z lektyki z pomocą niewolników. W oczach spiskowców pojawia się przerażenie, kiedy zauważają, że do Cezara zbliża się jakiś senator.

Cezar na obrazie Clary Grosch (domena publiczna).

To ten sam, który powiedział Brutusowi i Kasjuszowi, że jest świadomy ich planu i radzi, aby się spieszyli z jego wykonaniem: Popiliusz Lenas. Widzą, jak toruje sobie drogę między obecnymi, bo chce jako pierwszy spotkać Cezara. Teraz z nim rozmawia. Brutus i Kasjusz spoglądają na siebie szeroko otwartymi oczyma. Podobnie pozostali zamachowcy: nie słysząc słów senatora, obawiają się najgorszego, drżą na myśl, że Lenas właśnie mówi Cezarowi o spisku.

Następuje niekończąca się chwila niepewności. Kasjusz i niektórzy senatorowie położyli już ręce na chłodnych rękojeściach sztyletów, gotowi popełnić samobójstwo. Jednak Brutus zwraca uwagę na mowę ciała Lenasa: senator nie zachowuje się jak denuncjator, ale raczej jak suplikant. Brutus nie może ostrzec innych, ponieważ otaczają go obcy ludzie, ale spojrzeniem uspokaja Kasjusza i pozostałych konspiratorów, dając im do zrozumienia, że mają czekać.


Reklama


Senator Lenas całuje prawą dłoń Cezara i spokojnie odchodzi. Najwidoczniej poruszał jakąś sprawę osobistą. Być może nawet nie zrozumiał, że atak odbędzie się dzisiaj. Konspiratorzy oddychają z ulgą. Niektórzy siadają na swoich miejscach z nieobecnym wzrokiem.

Juliusz Cezar bagatelizuje przepowiednie

Teraz Cezar staje w pobliżu małego ołtarza, na którym złożona zostanie ofiara, jak to zwykle ma miejsce przed posiedzeniem senatu. I znowu wróżby nie są pomyślne. Cezar, zirytowany, spogląda na przyjaciół, ale Decymus przekonuje go ponownie, by nie słuchał – jak to ujmie Mikołaj z Damaszku – „absurdów opowiadanych przez tych ludzi” i zajął się sprawami państwa.

Tekst stanowi fragment książki Alberta Angeli pt. Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę (tłum. Tomasz Kwiecień, Czytelnik 2021).

W tym samym momencie Cezar widzi w tłumie znajomą twarz: to Spurynna, wieszcz, który przepowiedział mu złowróżbne idy marcowe. Na jego widok twarz dyktatora rozjaśnia się i, jak pisze Plutarch, mówi on żartem: „Więc już nadeszły te idy marcowe!”. Na to wieszczek spokojnie odpowiada: „Owszem, nadeszły, ale jeszcze nie przeszły!”.

Czy Spurynna wie coś o spisku i chce pomóc Cezarowi? Nigdy się nie dowiemy. Dyktator podąża portykiem w kierunku wejścia do sali kurii, gdzie zaplanowano posiedzenie.

Ostatnie ostrzeżenie dla Juliusza Cezara

Wyobraźcie sobie tę scenę: wielu ludzi otacza go, by o coś zapytać, wręczyć mu jakiś dokument, prosić w swojej sprawie. On rozmawia, żartuje, uspokaja tych ludzi – i kroczy dalej. Purpurowa toga ze złotymi brzegami i wieniec laurowy na siwych włosach czynią go widocznym dla wszystkich, przypomina rubin osadzony w diademie.

Jest tam człowiek, który ani na chwilę nie spuszcza Cezara z oczu, a teraz spoconymi rękami toruje sobie drogę między ludźmi. Oddycha z wysiłkiem, a nerwowo  pompujące  krew serce sprawia, że pulsują mu skronie. Szuka dyktatora już od wielu godzin. Jakiś senator z zadbanymi i perfumowanymi włosami, zirytowany ostrą wonią potu, nagle odwraca się, aby go odsunąć, ale nieruchomieje oniemiały.


Reklama


Stojący przed nim mężczyzna jest o wiele wyższy, ma niepokojącą gęstą brodę, kędzierzawe włosy w nieładzie, a przede wszystkim twarz wykrzywioną i mokrą od potu. W jednej chwili senator znika. Teraz między Cezarem a tym człowiekiem nie ma już nikogo. Wielki przywódca odwraca się, krzyżują się spojrzenia obu mężczyzn. Cezar natychmiast rozpoznaje tego człowieka i uśmiecha się: to jego przyjaciel Artemidor.

Ten filozof szuka go od wielu godzin, aby wręczyć mu zwój papirusu, który mógłby zmienić bieg historii. Teraz w końcu osiągnął swój cel: stoi przed Cezarem. Ma jednak tylko ułamek sekundy, by dostarczyć mu wiadomość. Jest przy tym jeden problem: dyktator otrzymuje wiele liścików i papirusowych zwojów, lecz ich nie czyta, a tylko przekazuje swemu osobistemu sekretarzowi. Najważniejsze, by jego wiadomości nie spotkał ten sam koniec!

Antyczny posąg Juliusza Cezara.

Rozwinął papirus, zaczął czytać…

Cezar spogląda ciekawie na swego przyjaciela filozofa. Artemidor nie ma wyboru. Wyciąga rękę, jakby chciał oskarżycielsko wskazać na kogoś palcem, i podaje Cezarowi papirus. [Zapisał na nim ostrzeżenie, że właśnie w tym dniu, podczas posiedzenia senatu, ktoś spróbuje dokonać zamachu na dyktatora]. Zbliża się coraz bardziej, póki nie znajdzie się tuż przy jego uchu i nie wyszepcze: „To, Cezarze, przeczytaj sam i natychmiast; są tam napisane informacje o wielkim znaczeniu dla ciebie”.

Zaskoczony dyktator przez chwilę wpatruje się w te czarne oczy: zawsze były tak pewne siebie, kiedy jego przyjaciel wyjaśniał tajemnice życia, a teraz zdają się patrzeć błagalnie… Spogląda na papirus, pomięty i zwilgotniały od potu. Rozwija go i zaczyna czytać.


Reklama


Ale tłum nagle mu przerywa i przykuwa jego uwagę kolejnymi prośbami czy też pochlebstwami. Cezar nie oddaje papirusu Artemidora swemu sekretarzowi. Umieszcza go wśród kart, które trzyma w lewej dłoni, chcąc za chwilę dokończyć lekturę. To właśnie widzi Artemidor (i to przekazują starożytni autorzy, na przykład Swetoniusz).

Grecki filozof przystaje, a tłum przechodzący obok popycha go we wszystkie strony. Osiągnął swój cel. Przekazał wiadomość Cezarowi. Ale czy wódz ją przeczyta? Artemidor patrzy na tłum oblegający ze wszystkich stron purpurową togę wielkiego dyktatora, na jego siwą głowę zwieńczoną laurem, widzi, jak ten odchodzi i znika za drzwiami auli senatu. Filozof jest wyczerpany. Chwilę później odchodzi, opuszczając zarazem karty wielkiej historii. Czy mógł ją zmienić? (…)

Marek Brutus na obrazie Fiodora Bronnikowa (domena publiczna).

Stado wilków

Cezar uroczystym krokiem wchodzi do Kurii Pompejusza, ma surowe spojrzenie. Jego stopy w złoconym obuwiu stąpają po pięknej posadzce z kolorowego marmuru. Zgromadzenie senatorów wstaje i składa mu zwykły hołd.

Dyktator zatrzymuje się i ogarnia salę spojrzeniem: prócz senatorów widzi zajętych zwyczajną krzątaniną asystentów (apparitores), którzy towarzyszą senatorom i wysokim urzędnikom państwowym. Wszystko wygląda jak zwyczajne posiedzenie, takie samo jak wiele innych. Cezar znów rusza tym samym majestatycznym krokiem, aby zająć swoje miejsce. (…)

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Ktoś widzi, jak Kasjusz spogląda na [znajdujący się powyżej] posąg Pompejusza i przyzywa jego imię. Czy to sygnał? Tymczasem Cezar siada.

Konspiratorzy powoli zbliżają się do niego niczym stado wilków. Z zewnątrz może to wyglądać jak niewinne podejście grupy zainteresowanych w celu przedyskutowania jakiegoś problemu, ale niejeden z nich chowa dłoń w fałdach togi. I ściska w niej sztylet.

Pierwszym, który się zbliży, jest Tiliusz Cymber. Cezar skazał jego brata na wygnanie i senator o tym chce teraz z nim rozmawiać. Prosi go, by sprowadził brata do Rzymu, ale to tylko pretekst. Początek końca.


Reklama


Zbliżają się inni spiskowcy, udając, że do prośby Cymbra dołączają swoje. Krąg się zamyka. Sala pogrążona jest w ciszy, wszyscy patrzą na tę dziwną grupę senatorów, która otacza Cezara. Wyraźnie słychać ich głosy.

„Czemu zwlekacie, przyjaciele?”

Cezar odmawia składanym prośbom. Oni nalegają, a wtedy upomina każdego z nich po kolei. Jego stanowczość skłania do przypuszczenia, że dyktator wciąż nie żywi żadnych podejrzeń i nie rozumie, że wpadł  w zastawioną pułapkę, w której jego los zaczyna się właśnie dopełniać.

Tiliusz Cymber chwyta Cezara obiema rękami za togę i ściąga ją w dół, odsłaniając mu szyję i część tułowia. To sygnał.

Zabójstwo Juliusza Cezara (domena publiczna).

Cezar, jak twierdzi Plutarch, krzyczy: „Ale to jest przemoc!”. Jego reakcja, a przede wszystkim respekt, jaki wciąż wzbudza, napełnia spiskowców niepewnością i niezdecydowaniem. Mijają sekundy, w których nikt nie ma odwagi działać. Nie jest łatwo zabić człowieka z zimną krwią.

Cezar obrzuca ich wściekłym spojrzeniem. Tę chwilę wahania, jak relacjonuje Appian, przerywa Tiliusz Cymber, krzycząc: „Czemu zwlekacie, przyjaciele?”.


Reklama


Pierwszym, który wyciągnie sztylet i wymierzy cios, jest senator Publiusz Serwiliusz Kaska. Celuje w szyję, ale trafia Cezara w lewe ramię, nieco powyżej obojczyka. Być może to sam zaatakowany (biorąc pod uwagę jego wojskową przeszłość) uchylił się od ciosu. Ten zaś nie jest ani śmiertelny, ani głęboki. Cezar wstaje, chwyta za sztylet Kaski i go unieruchamia. Obaj podnoszą głos; Cezar, podaje Plutarch, krzyczy: „Kasko, ty zbrodniarzu, co robisz?”.

Ten zaś przywołuje głośno swojego brata, również senatora. Sala nagle milknie. Wszyscy są oszołomieni, nawet senatorowie zaangażowani w spisek, jak mówi Plutarch, „zdrętwieli na widok tego, co się działo, niezdolni ani do ucieczki, ani do obrony, nie mogąc z siebie wydobyć nawet słowa”.

Tekst stanowi fragment książki Alberta Angeli pt. Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę (tłum. Tomasz Kwiecień, Czytelnik 2021).

Deszcz ciosów

Według Swetoniusza Cezar chwyta za ramię napastnika i przebija je rysikiem (grafium). To, że się broni i rani przynajmniej jednego z napastników, jest mało znaną reakcją, którą należy tu koniecznie podkreślić.

Próbuje wstać z krzesła, ale dosięga go kolejny cios. Wymierza go Gajusz Serwiliusz Kaska, brat pierwszego napastnika. Błyszczące ostrze przenika ciało. Cios jest druzgocący, trafia prosto w klatkę piersiową i tylko on jeden okaże się śmiertelny. Po ciele Cezara spływa krew…

W tym momencie pozostali konspiratorzy wyciągają sztylety i rzucają się na dyktatora. Ten zaś, „otoczony przez nich zamkniętym kołem, dokąd tylko zwrócił swe oczy, wszędzie zobaczył nagle błyskające żelazo, ze wszystkich stron zaczęto go kłuć, nawet w twarz i oczy, i tak przeszywany ciosami jak jakieś dzikie zwierzę, przechodził przez ręce wszystkich spiskowców” – pisze Plutarch.

Kolejnym, który uderza po braciach Kaska, jest Kasjusz, jeszcze kilka godzin wcześniej pogodny ojciec towarzyszący swojemu synowi do Tabularium. Tnie Cezara „z ukosa przez całą twarz”, jak pisze Mikołaj z Damaszku i dodaje, że wkrótce potem zbliżył się do zaatakowanego jego bliski przyjaciel, Decymus, który „ciął go w udo”.


Reklama


Deszcz ciosów spada na Cezara. Wszyscy konspiratorzy muszą choć symbolicznie zatopić w nim sztylety, „by przyłożyć rękę do ofiary i umaczać ją w jego krwi”, jak to później ujmie Plutarch. Jednak w panującym zamieszaniu i podnieceniu niektórzy spiskowcy ranią się nawzajem.

I ty, dziecię?

Kasjusz, który próbuje wymierzyć kolejne pchnięcie, chybia i trafia w rękę Brutusa. Minucjusz również nie trafia i rozrywa udo Rubriusza.

Pierwsze chwile po zamachu na Cezara. Obraz Jeana-Léona Gérôme.
Pierwsze chwile po zamachu na Cezara. Obraz Jeana-Léona Gérôme.

Cezar ze wszystkich sił próbuje się przeciwstawić i odeprzeć napastników, popycha ich, uchyla się przed ciosami, krzyczy głośno, gdy otrzymuje kolejną ranę. Senatorowie widzą tylko bezładne falowanie białych tóg, wśród których od czasu do czasu błyska purpura Cezara, i liczne sztylety unoszące się i gwałtownie opadające.

Dyktator czuje, że siła i jasność umysłu go opuszczają, co jest wynikiem rozległego wewnętrznego i zewnętrznego krwotoku, który sprawia, że tlen z coraz większą trudnością dociera do mózgu. Kiedy widzi, że również Brutus wyciąga sztylet i zbliża się do niego, uświadamia sobie, że to koniec. Krzywi się, resztką sił napełnia płuca i – jak to ujmuje Swetoniusz woła do niego: „I ty, dziecię?”.


Reklama


Te słowa, których wszyscy nauczyliśmy się w szkole: „Tu quoque, Brute, fili mi”, zostały przez Cezara wypowiedziane po grecku: „καὶ σύ, τέκνον?” (kai sü, teknon?).

Wydawszy ten ostatni krzyk, Cezar upada bez sił. Czując nadchodzącą śmierć, zakrywa głowę togą, być może w instynktownej próbie zasłonięcia swojego ciała przed mordercami albo może powtarzając gest, który wykonuje się podczas poświęcenia bogom ofiary – pokazując nim, że umiera jako żertwa ofiarna. A potem ogarnia go wieczna noc.

Przeczytaj też o tym, jak wyglądało pierwsze spotkanie Kleopatry z Markiem Antoniuszem. Tak zaczął się jeden z najsłynniejszych romansów w dziejach.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Alberta Angeli pt. Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Czytelnik w 2021 roku w tłumaczeniu Tomasza Kwietnia.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi

Autor
Alberto Angela
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.