W pierwszej połowie XI stulecia Kraków nie był jeszcze polską stolicą. Uchodził za ośrodek peryferyjny i bardzo świeżo znalazł się w granicach państwa Piastów. A jednak to właśnie w nim podjęto inicjatywę tak imponującą, że nie może się z nią równać nic, co czyniono w całym regionie we wczesnym średniowieczu.
W epoce pierwszych Piastów nad Wisłą nie spisywano jeszcze żadnych kronik. Nie zachowały się również jakiekolwiek oryginalne dokumenty z tak wczesnego średniowiecza.
Reklama
W otoczeniu dworu prowadzono tylko zdawkowy rocznik, do którego trafiła garstka ważnych dat z dziejów dynastii. Nie było tam jednak wzmianek ani o Krakowie, ani o żadnych innych grodach czy ośrodkach władzy.
Wobec milczenia dziejopisarzy wyjątkowego znaczenia nabierają wyniki wykopalisk. Archeolodzy Zbigniew Pianowski i Janusz Firlet twierdzą wręcz, że są one „najwymowniejszym źródłem dla tego czasu”. I źródło to w odniesieniu do Krakowa zdradza niezwykle intrygujący obraz rzeczy.
Niezwykłość Krakowa we wczesnym średniowieczu
Badania prowadzone w ostatnich dekadach wykazały, że na początku XI wieku na wzgórzu wawelskim, stanowiącym wówczas centralną część zespołu grodowego, prowadzono akcję budowlaną na prawdziwie fenomenalną skalę.
W Poznaniu, gdzie najprawdopodobniej znajdowała się pierwotnie główna rezydencja piastowskich książąt, z czasów pierwszych Piastów namierzono jak dotąd tylko ruiny pałacu z kaplicą oraz katedry. Na Ostrowie Lednickim czy w Gnieźnie poszukiwania archeologiczne przyniosły nawet skromniejsze rezultaty.
Reklama
Dla porównania na Wawelu do dzisiaj natrafiono już na pozostałości nie dwóch czy trzech, ale aż kilkunastu kamiennych konstrukcji z najwcześniejszego okresu – powstałych do połowy XI stulecia. I lista ta stale się wydłuża.
Kilkanaście przedromańskich budowli wawelskich to niezwykle dużo nie tylko na tle głównych grodów położonych w Wielkopolsce, ale też chociażby na tle Czech, które w X wieku stanowiły czołową potęgę w regionie. Jak dotąd w całej kolebce państwa Przemyślidów odnaleziono ślady niespełna dziesięciu kamiennych konstrukcji z całego tego stulecia.
Jak pisze Zbigniew Pianowski, Kraków przedstawia się w porównaniu „imponująco”. Przyszłe badania mogą zmienić obraz sytuacji. Na razie wydaje się jednak, że w jednym tylko grodzie na Wawelu w ciągu kilku dekad wzniesiono więcej architektonicznych wspaniałości niż w całym sąsiednim kraju przez wcześniejsze stulecie.
Akwizgran nad Wisłą
Dlaczego Piastowie włożyli tak ogromny wysiłek w upiększanie peryferyjnego, z ich perspektywy, ośrodka? I dlaczego inwestowali w niego nawet bardziej niż w rodzimy Poznań lub Gniezno?
Reklama
Intrygującą teorię wysunął swego czasu profesor Roman Michałowski. Badacz z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że w Krakowie podjęto rozmyślny projekt o zadziwiającym rozmachu. Chodziło w nim o to, by przemienić dawny gród Wiślan w swoistą kopię Akwizgranu.
Miasto położone w Nadrenii, przy obecnej granicy niemiecko-belgijskiej, uchodziło za duchową stolicę cesarstwa. Było też sławną rezydencją Karola Wielkiego: najwybitniejszego zdobywcy i ojca odrodzonego imperium, od którego imienia brali swój tytuł wszyscy słowiańscy królowie – czyli dosłownie „Karolowie”.
Akwizgran szczycił się wspaniałym pałacem, zbudowanym na wzór antycznych siedzib władców Rzymu, oraz istniejącą do dzisiaj kaplicą cesarską. Obfitował też w świątynie. I to zaskakująco zbieżne z krakowskimi.
Nieprzypadkowe zbieżności?
Według profesora Michałowskiego z okien najstarszych monarszych rezydencji w obydwu ośrodkach rozciągał się krajobraz, w którym zwracały uwagę identyczne, uświęcone punkty. Z tych samych stron świata, a nawet w porównywalnych odległościach, umieszczono kościoły wybranych świętych.
Zarówno w Akwizgranie, jak i na Wawelu przy samym pałacu znajdowała się świątynia Matki Boskiej. Na północ od niej wznosił się kościół Świętego Wojciecha – w Krakowie ulokowany poza obrębem wałów i palisad, na obszarze przyszłego Rynku Głównego. Po stronie zachodniej była świątynia Salwatora, po przeciwnej: Mikołaja.
Zdaniem mediewisty podobieństw jest zbyt wiele, aby mogły stanowić dzieło przypadku. Teoria, choć niezwykle sugestywna, nie każdego przekonała. Nie udało się na przykład udowodnić, że kościół Salwatora, położony poza grodem i znany z bliższych nam czasów, powstał już w epoce pierwszych Piastów.
Mimo to Zbigniew Pianowski, znający Wawel tej epoki jak nikt inny, stwierdził, że domysł „wydaje się oparty na słusznych podstawach”. I że na wzgórzu oraz w jego okolicy naprawdę starano się stworzyć namiastkę symbolicznej stolicy imperium.
Reklama
Podszepty niedocenianej królowej
Bolesław Chrobry najprawdopodobniej odwiedził Akwizgran w roku tysięcznym, po zakończeniu sławnego zjazdu gnieźnieńskiego. Nic nie wiadomo o podobnej wizycie kolejnego króla, Mieszka II Lamberta.
Świetnie wykształcony, obyty w świecie następca tronu musiał oczywiście rozumieć rangę tego miejsca. O znaczeniu Akwizgranu najwięcej wiedziała jednak jego żona. Rycheza była siostrzenicą cesarza Ottona III, ale też córką zwierzchnika Nadrenii.
Dawna rezydencja Karola Wielkiego była dla niej w młodości niemalże domem. Jako przedstawicielka najwyższych sfer niemieckiej arystokracji Rycheza miała wyrobione gusta artystyczne i wielkie ambicje. Zapewne to ona popychała męża do inicjatyw tak obcych słowiańskiej tradycji.
Można zresztą namierzyć niektóre z jej projektów. Przykładowo rodzice księżnej odbyli pielgrzymkę do Rzymu, skąd przywieźli relikwie Feliksa i Adaukta. Część tych świętych kości Rycheza zabrała następnie do Polski. W efekcie na Wawelu powstał kościół pod tak nietypowym wezwaniem.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Święta geometria
Pod okiem żony Mieszka II Kraków zamieniał się w miejsce podobne do tych, które księżna znała z murowanych, rozwiniętych ziem zachodnich Niemiec. Pani Wawelu dbała o ostentację, luksus, ale chyba przede wszystkim o prawidła świętej geometrii.
We wczesnym średniowieczu bezgranicznie wierzono w namacalne interwencje sił nadprzyrodzonych. Panowało przekonanie, że tylko dzięki obsesyjnemu układaniu relikwii i właściwemu rozlokowywaniu pobożnych zgromadzeń można uzyskać z nieba optymalne profity.
Reklama
Świetną ilustrację zjawiska stanowi Bamberg, przebudowywany w tym samym czasie przez cesarza Henryka II. Według źródła z epoki frankońska mieścina była prawdziwym oczkiem w głowie władcy. Imperator z wielką skrupulatnością dobierał patronów poszczególnych kościołów oraz wyznaczał lokalizację świątyń tak, aby zapewnić sobie Boską przychylność.
Położona w centrum katedra otrzymała wezwania apostołów Piotra i Pawła oraz znanego zabójcy smoka, Świętego Jerzego. Dwaj pierwsi mieli sprawiać, że miasto będzie spoczywać na stabilnej opoce, trzeci natomiast odgrywał rolę niezawodnego strażnika głównego kościoła.
Cesarz zabezpieczył też podejścia do grodu od każdej zagrożonej strony. Na południu za obrońcę robił Szczepan, wraz z poświęconym mu kościołem. Znano go jako „pierwszego męczennika”, monarcha nie miał zatem wątpliwości, że w razie potrzeby stanie on na wysokości zadania.
Trudniejsza wydawała się ochrona północy, tam więc ulokowano kościół samego archanioła Michała. Miał on stawiać odpór „mroźnym powiewom pochodzącym od tego, który zamieszkuje na północy, skąd bierze się wszelkie zło”.
Reklama
Zakląć rzeczywistość
Podobne zabiegi stały zapewne u podstaw przenoszenia Akwizgranu nad Wisłę. Przez budowę kolejnych kościołów, sprowadzanie świętych kości i dbałość o właściwy układ budowli Rycheza pragnęła zakląć rzeczywistość.
Krakowska inicjatywa miała zapewnić powodzenie jej mężowi, tak jak uświęcony Akwizgran gwarantował – w opinii ludzi tej epoki – siłę i jedność cesarstwa. Siostrzenica imperatora liczyła, że za sprawą wielkiego przedsięwzięcia Mieszko II zasiądzie na tronie, usunie konkurentów i godnie zastąpi potężnego ojca. Historia zdecydowanie nie potoczyła się po jej myśli.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.