Jako korespondent wojenny „Czerwonej Gwiazdy” relacjonował najważniejsze triumfy Armii Czerwonej. Był pod Moskwą, Stalingradem, na Łuku Kurskim. Ale po latach stał się dla komunistycznego reżimu jednym najbardziej niebezpiecznych autorów. O wojnie pisał tak szczerze i dosadnie, że jego książkę skonfiskowało KGB. Co miał do powiedzenia o największych zbrodniach, jakich dopuszczali się Niemcy…. i Rosjanie?
Poniższy tekst stanowi fragment książki Wasilija Grossmana pt. Życie i los. Monumentalna powieść została ukończona w roku 1959, ale drukiem ukazała się dopiero dwie dekady później, na emigracji. Autor nie tylko był świadkiem wojennej pożogi. Doświadczył też tragedii holocaustu – z ręki Niemców, tylko przez swe żydowskie pochodzenie, zginęła jego matka.
Reklama
***
Przed ubojem zarażonego bydła podejmuje się środki przygotowawcze — bydło dowozi się do punktów uboju, wykwalifikowany personel otrzymuje instrukcje, kopie się specjalne rowy. Ludzie, którzy pomagają władzom zwozić zarażone zwierzęta albo chwytać te, które się rozbiegły, nie kierują się nienawiścią do cieląt i krów, ale instynktem samozachowawczym.
Przy masowym uboju ludzi również nikogo nie ogarnia krwiożercza nienawiść do starców, kobiet i dzieci podlegających likwidacji. Dlatego kampanię ich masowego uboju należy odpowiednio przygotować. Nie wystarczy tutaj instynkt samozachowawczy, trzeba jeszcze wzbudzić w ludziach wstręt i nienawiść.
„Trzeba wzbudzić nienawiść”
Właśnie w takiej atmosferze wstrętu i nienawiści przygotowano i przeprowadzono likwidację ukraińskich i białoruskich Żydów.
W swoim czasie na tej samej ziemi Stalin zmobilizował i rozpalił gniew mas, by zlikwidować kułactwo jako klasę, a potem zorganizować kampanię przeciwko trockistowsko-bucharinowskim wyrodkom i dywersantom.
Reklama
Praktyka wykazała, że podczas takich kampanii duża część ludności, jak zahipnotyzowana, wykonuje posłusznie wszystkie polecenia władz. Istnieje oczywiście i mniejszość, która stwarza atmosferę kampanii: ideowi głupcy, sadyści cieszący się z cudzego nieszczęścia albo ludzie załatwiający porachunki osobiste, czyhający na cudzy dobytek i mieszkania, na zwolnione posady.
Większość natomiast jest w głębi duszy przerażona masowymi mordami, ukrywa to jednak nie tylko przed bliskimi, ale i przed sobą.
Właśnie ta większość zapełniała sale podczas publicznych zebrań i jakkolwiek duże byłyby te sale, jakkolwiek częste wiece w ramach kampanii nienawiści — prawie się nie zdarzało, żeby ktoś naruszył milczącą jednomyślność głosowań.
I jeszcze rzadsze oczywiście były wypadki, by ktoś, wzruszony błagalnym spojrzeniem psa podejrzewanego o wściekliznę, nie odwrócił się, ale dał psu schronienie w domu, w którym mieszka z żoną i dziećmi. A jednak zdarzały się takie wypadki.
„Zdumiewająca cecha ludzkiej natury”
Pierwsza połowa wieku dwudziestego przejdzie do historii jako epoka totalnej, usankcjonowanej teoriami społecznymi i rasowymi likwidacji olbrzymich warstw ludności Europy. Współczesność ze zrozumiałą skromnością milczy na ten temat.
Jedną z najbardziej zdumiewających cech natury ludzkiej, odkrytą w owym czasie, okazała się potulność.
Reklama
Były wypadki, że do miejsca egzekucji ustawiały się ogromne kolejki, ofiary zaś same pilnowały w nich porządku. Były wypadki, kiedy na egzekucję trzeba było czekać od rana do późnej nocy, cały długi, upalny dzień, i matki, wiedząc o tym, zapobiegliwie chwytały butelki z wodą i chleb dla dzieci.
Miliony niewinnych ludzi, czując zbliżający się areszt, zawczasu szykowało węzełki z bielizną i przyborami do mycia, zawczasu żegnało się z bliskimi. Miliony ludzi żyło w potężnych obozach, które nie tylko zbudowali, ale których sami pilnowali.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Bitwa stalingradzka na zdjęciach. Mordercze walki pochłonęły półtora miliona ofiarNie miliony natomiast i nawet nie dziesiątki milionów, ale gigantyczne masy ludzkie były biernymi świadkami likwidacji niewinnych ofiar. Świadkami nie zawsze tylko biernymi; kiedy kazano, ludzie głosowali za likwidacją , powszechną wrzawą aprobowali masowe mordy. Ta gigantyczna bierność ujawniła coś zaskakującego.
Oczywiście, zdarzał się i opór, męstwo i nieugiętość skazanych, zdarzały się powstania, zdarzały wypadki, że dla ocalenia dalekiego, nieznajomego człowieka inny człowiek ryzykował życie — swoje i swojej rodziny. A jednak masowa bierność była niezaprzeczalna!
„Jest w stanie paraliżować ludzkiego ducha”
Czego ona dowodzi? Czy tego, że w naturze ludzkiej nieoczekiwanie pojawiła się nowa cecha? Nie, owa bierność to dowód istnienia nowej, potwornej siły, która zaczęła wpływać na ludzi.
Okazało się, że superprzemoc systemów totalitarnych jest w stanie paraliżować ludzkiego ducha na całych kontynentach. Dusza ludzka, która pragnie służyć hitleryzmowi, ogłasza jedynym prawdziwym dobrem złowrogie, niosące śmierć niewolnictwo.
Reklama
Nie wyrzekając się ludzkich uczuć, dusza-zdrajczyni uznaje zbrodnie hitlerowskie za najwyższą formę humanitaryzmu, aprobuje podział ludzi na czystych, godnych życia, i na nieczystych, tego życia niegodnych. Instynkt samozachowawczy pozostaje więc w zgodzie z sumieniem.
Na pomoc instynktowi przychodzi hipnotyczna siła powszechnych idei. Gloryfikują one wszelkie ofiary, wszelkie środki służące celowi najwyższemu — przyszłej wielkości ojczyzny, postępowi, szczęściu ludzkości, narodu, klasy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
A równocześnie, obok instynktu życia, obok hipnotycznej siły wielkich idei, działała trzecia siła — strach przed bezgraniczną przemocą potężnego państwa, przed morderstwem, które stało się podstawą życia codziennego.
„Obiekt mistycznego uwielbienia”
Przemoc totalitarnego państwa jest tak wielka, że przestaje być środkiem, zmienia się w obiekt mistycznego, religijnego uwielbienia.
Jak bowiem inaczej można wyjaśnić pogląd niektórych Żydów, ludzi myślących, kulturalnych, że likwidacja ich narodu jest niezbędna dla szczęścia ludzkości; kiedy to sobie uświadomili, zgodzili się prowadzić do punktów uboju swoje własne dzieci — dla dobra ojczyzny ponieść ofiarę, którą niegdyś gotów był złożyć Abraham.
Jak inaczej można wyjaśnić to, że poeta chłopskiego pochodzenia, obdarzony rozumem i talentem, pisze ze szczerym zaangażowaniem poemat opiewający epokę niebywałych cierpień chłopstwa, epokę, której ofiarą padł jego uczciwy i pracowity ojciec…
Jednym z czynników sprzyjających hitleryzmowi było całkowite lub prawie całkowite zaślepienie ludzi. Człowiek nie wierzył, że zostanie unicestwiony. Zadziwiające, jak wielki był optymizm tych, którzy stali nad grobem. Szaleńcza, czasem nieuczciwa, a czasem podła nadzieja była gruntem, na którym wyrastała bierność odpowiadająca tej nadziei — żałosna, a niekiedy właśnie podła.
Reklama
„Pragnienie, żeby zostać straconym”
Powstanie w getcie warszawskim, powstanie w Treblince, powstanie w Sobiborze, drobne bunty i powstania brennerów brały się z absolutnej beznadziejności.
Oczywiście jednak skutkiem całkowitego braku nadziei były nie tylko powstania i opór. Było nim także nieznane normalnemu człowiekowi pragnienie, żeby zostać straconym.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Żydzi w okupowanej Polsce płacili składki emerytalne. Zmuszano do tego nawet ludzi wysyłanych do komór gazowychPrzecież ludzie kłócili się o kolejkę do krwawego dołu, i w powietrzu unosił się pełen ekscytacji, szaleńczy, prawie triumfalny krzyk:
— Żydzi, nie bójcie się, to nic strasznego, pięć minut i gotowe!
Wszystko, wszystko rodziło bierność — i nadzieja, i jej brak. Bo przecież ludzie, których spotyka ten sam los, nie mają tego samego charakteru.
Trzeba się zastanowić nad tym, co musiał przeżyć, czego doświadczyć człowiek, żeby poczuć się szczęśliwym w obliczu rychłej kaźni. Powinno się nad tym zastanowić wielu, zwłaszcza ci skwapliwie pouczający, że należało walczyć w warunkach, o których na swoje szczęście nie mają bladego pojęcia.
„Czy człowiek wyzbywa się pragnienia wolności?”
Przyjmując za fakt, że ludzie zachowują się biernie wobec bezgranicznej przemocy, należy wyciągnąć ostatni wniosek, mający znaczenie dla rozumienia człowieka, jego przyszłości.
Reklama
Czy natura ludzka ulega zmianie, czy staje się inna w tyglu totalitarnej przemocy? Czy człowiek wyzbywa się właściwego sobie pragnienia wolności?
Odpowiedź na to pytanie zdecyduje o losie człowieka i o losie państwa totalitarnego. Zmiana bowiem natury ludzkiej zapowiada powszechny i ostateczny triumf dyktatury państwa, niezmienność zaś ludzkiego dążenia do wolności jest wyrokiem na państwo totalitarne.
Wielkie powstanie w getcie warszawskim, powstania w Treblince i Sobiborze, olbrzymi ruch partyzancki w dziesiątkach zniewolonych przez Hitlera krajów, postalinowskie powstanie w Berlinie 1953 roku i węgierskie powstanie roku 1956, powstania, które po śmierci Stalina ogarnęły obozy na Syberii i Dalekim Wschodzie, bunty, które w tym samym czasie wybuchły w Polsce, studenckie protesty przeciwko zdławieniu wolności myśli, które przetoczyły się przez wiele miast, strajki w licznych fabrykach pokazały, że dążenie do wolności jest wrodzone, że nie da się go wykorzenić.
Stłumiono je, ale nie unicestwiono. Człowiek obrócony w niewolnika był nim z wyroku losu, a nie z natury.
Reklama
Naturalna dążność człowieka do wolności jest niezniszczalna, można ją zdławić, ale nie sposób zniszczyć. Totalitaryzm nie może wyrzec się przemocy. Zginąłby, gdyby się jej wyrzekł. Wieczna, nieustanna, bezpośrednia czy zamaskowana przemoc jest podstawą totalitaryzmu. Człowiek bowiem nie wyrzeknie się wolności. Ten wniosek rozjaśnia nasz czas, daje nadzieję na przyszłość.
Źródło
Tekst stanowi fragment słynnej powieści Wasilija Grossmana pod tytułem Życie i los. Jej nowe wydanie ukazało się w roku 2020 nakładem oficyny Noir Sur Blanc.
Polecamy
Tytuł, lead, fragmenty w nawiasach kwadratowych i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
2 komentarze