W Boże Narodzenie 1943 roku admirał Dönitz wydał dowódcy krążownika liniowego Scharnhorst rozkaz do ataku. Liczył, że rozbicie konwoju JW 55B będzie rewanżem za uszkodzenie Tirpitza oraz masakrę U-Bootów na Atlantyku. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie wpadł w przygotowaną przez aliantów pułapkę.
Między alianckimi operacjami desantowymi Baywatch i Avalanche, 6 września [1943 roku], pancernik Tirpitz i krążownik liniowy Scharnhorst w osłonie 10 niszczycieli wypłynęły z Altafiordu w północnej Norwegii.
Reklama
Jedyny przypadek w historii Tirpitza
Zespół niemieckich okrętów popłynął na północ przez Morze Barentsa, do wyspy Spitsbergen, gdzie ogniem artylerii okrętowej ostrzelał znajdującą się tam prowizoryczną brytyjską bazę, po czym szybko skrył się na powrót w swojej bazie. Historyk marynarki brytyjskiej zapisał, że był to jedyny wypadek w historii Tirpitza, kiedy miał okazję otworzyć ogień do wroga ze swoich dział głównego kalibru.
Brytyjska Home Fleet, wzmocniona okrętami amerykańskimi, w tym lotniskowcem Ranger, dwoma ciężkimi krążownikami, Augusta i Tuscaloosa, oraz pięcioma niszczycielami, podjęła spóźniony i bezskuteczny pościg. Tirpitz, Scharnhorst i „kieszonkowy pancernik” Lützow pozostały zacumowane w Altafiordzie, powróciwszy, po tej krótkotrwałej erupcji bojowego zapału, do roli strategicznego zagrożenia, wiążącego znaczne siły alianckie na wypadek, gdyby następnym razem zagroziły murmańskim konwojom.
Plan operacji Source
Wypad Tirpitza nie na żarty przestraszył Admiralicję i przeważył szalę na rzecz tych, którzy od dawna szykowali odważną, ale ryzykowną operację Source – atak miniaturowych okrętów podwodnych na trzy wielkie niemieckie jednostki, kryjące się w norweskich bazach.
Brytyjczycy zaprojektowali i zbudowali w tym celu sześć miniaturowych okrętów podwodnych (X-5 do X-10). Miały po 14,5 metra długości, wypierały po 39 ton, a ich załogi składały się z czterech ludzi.
Uzbrojenie stanowiły dwie dwutonowe miny, elaborowane amatolem, które okręt składał na dnie, pod kadłubem atakowanej jednostki, odpalane zapalnikami zegarowymi. Próby i ćwiczenia potwierdziły, że nadają się do wykonania postawionego zadania, choć nie były wolne od wrodzonych wad miniaturowych okrętów podwodnych.
Sześć okrętów-matek wypłynęło 11 i 12 września z Loch Cairnbawn w północno-zachodniej Szkocji, holując każdy po jednym lilipucie. Trzy, X-5, X-6 i X-7, miały atakować Tirpitza, dwa X-9 i X-10 – Scharnhorsta, zaś X-8 – Lützowa. Niestety, po drodze utracono lub musiano zatopić X-8 i X-9, a więc ostatecznie Tirpitza miały zaminować trzy okręciki, a Scharnhorsta już tylko jeden – X-10. Lützow w tej sytuacji w ogóle wypadł z planu.
Reklama
Uszkodzenie Tirpitza
Okręty-matki wysłały w drogę swe cztery liliputy wieczorem 20 września, z punktu oddalonego około 150 mil od Altafiordu. X-5 zatonął po drodze, a X-10 nie odnalazł celu i powrócił do macierzystego okrętu, po czym zatonął w drodze powrotnej do Szkocji. 22 września dwa liliputy, dowodzone przez Donalda Camerona (X-6) i Basila Charlesa Godfreya Place’a (X-7), dopłynęły do miejsca, w którym kotwiczył Tirpitz, i złożyły pod jego kadłubem swoje cztery miny.
Eksplozja ośmiu ton materiału wybuchowego uszkodziła wszystkie trzy wały napędowe niemieckiego pancernika. Ten śmiały wyczyn unieruchomił Tirpitza aż do kwietnia 1944 roku. Oba miniaturowe okręty podwodne zatonęły w czasie operacji, a z ośmiu ludzi stanowiących ich załogi dwóch zginęło, a sześciu dostało się do niewoli.
23 września, dzień po brytyjskim ataku, który unieruchomił Tirpitza, „pancernik kieszonkowy” Lützow odszedł na Bałtyk. Ostrzeżeni o jego ruchach Brytyjczycy próbowali go przechwycić samolotami z baz lądowych i lotniskowców, ale bezskutecznie. 1 października okręt zawinął do Gdańska i już nie opuścił Bałtyku, wspierając ogniem swych dział niemiecką obronę na Wschodzie.
Uszkodzenie Tirpitza i odejście Lützowa sprawiło, że już tylko Scharnhorst i niszczyciele mogły grozić alianckiej żegludze w drodze do Murmańska. Naczelny dowódca admirał Bruce Fraser, uznał więc, że bardzo ważne z politycznego punktu widzenia konwoje arktyczne mogą ponownie wyruszyć na trasę w listopadzie, gdy zapadnie polarna noc.
Reklama
Obsesja Hitlera
Churchill poinformował Stalina, że od listopada do lutego Admiralicja będzie wysyłać jeden, liczący 40 statków, konwój miesięcznie. W sumie w czterech konwojach – 160 statków i eskorta. Kiedy jednak Fraser, tak jak jego poprzednik admirał John Tovey zgłosił obiekcje co do tak dużej liczebności konwojów, Churchill zgodził się zmodyfikować plan i wysyłać 20 statków co dwa tygodnie.
1 listopada konwoje murmańskie wyruszyły ponownie na trasę. Tego dnia powrotny konwój RA 54A (13 statków pod balastem) opuścił Zatokę Kolską i dotarł na Wyspy Brytyjskie bez strat. 15 i 22 listopada z Loch Ewe wyruszyły dwa konwoje, wiozące zaopatrzenie na wschód, JW 54A (18 statków) i JW 54B (14 statków). Oba przybyły do Rosji bez strat. Konwój powrotny RA 54B (8 statków pod balastem) wypłynął 27 listopada i także powrócił bezpiecznie do Anglii.
W czasie, gdy na trasie murmańskiej panował zastój, Dönitz zmniejszył liczebność flotylli arktycznej do 12 U-Bootów. Z powodu norweskiej obsesji Hitlera nie mógł jej całkiem zlikwidować, choć pomiędzy marcem a listopadem 1943 roku nie zatopiła ona i nawet nie widziała ani jednego statku, poza kilkoma jednostkami radzieckimi, przemykającymi samotnie na zachód.
Utrzymywanie tak licznej flotylli w rejonie, gdzie nie było praktycznie żadnej żeglugi, było marnotrawstwem, na które Dönitz wielokrotnie narzekał. Inna sprawa, że przynajmniej nikt tam tych okrętów nie masakrował, tak jak na Atlantyku. Przez te dziewięć miesięcy flotylla straciła tylko jedną jednostkę, U-639 Waltera Wichmanna, którego na Morzu Karskim zatopił podczas ustawiania pola minowego radziecki okręt podwodny S-101.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Grupą bojowa Scharnhorsta
Niemcy dowiedzieli się tymczasem o wznowieniu konwojów do Murmańska. Upokorzeni uszkodzeniem Tirpitza w wyniku wrześniowego ataku i masakrą U-Bootów na Atlantyku, pragnęli odnieść wreszcie walne zwycięstwo w bitwie morskiej, które wzmocniłoby pozycję Kriegsmarine i pomogło wojskom niemieckim w Rosji.
Dönitz polecił więc swemu protegowanemu, Oskarowi Kummetzowi, dowodzącemu grupą bojową Scharnhorsta, w skład której wchodziło prócz samego krążownika pięć niszczycieli, przygotować się do wyjścia w morze w grudniu i zaatakowania konwoju płynącego do Murmańska. Jednocześnie polecił wysłać w morze U-Booty, by patrolowały szlaki żeglugowe, wykrywały i śledziły konwoje, które atakować miały wspólnie z Scharnhorstem i lotnictwem.
Reklama
Alianccy kryptolodzy dostarczyli doskonałych informacji na temat zamierzeń i ruchów strony niemieckiej. Kiedy 12 grudnia z Loch Ewe wychodził kolejny konwój murmański JW 55A (19 statków), Fraser bardzo poważnie szykował się na rajd Scharnhorsta. Wraz z konwojem na trasę wyruszyły siły mające trzymać się z dala, lecz na tyle blisko konwoju, by przyjść mu z pomocą w razie ataku.
Jeden z tych zespołów skupiony był wokół jego okrętu flagowego, pancernika Duke of York, i składał się z lekkiego krążownika Jamaica i czterech niszczycieli. Drugi zaś składał się z krążowników Norfolk, Sheffield i Belfast (tego samego, który na początku wojny został poważnie uszkodzony na minie postawionej przez „kaczkę” U-21). Konwój JW 55A dotarł do Murmańska bez przeszkód. Zespół Duke of York zawinął do Murmańska na dwa dni, po czym 18 grudnia wyszedł w drogę powrotną.
Spotkanie Dönitza z Hitlerem
Tuż przed świętami wyruszyły dwa kolejne konwoje murmańskie: 20 grudnia JW 55B (19 statków) do Murmańska, a 23 grudnia powrotny RA 55A (22 statki pod balastem) z dodatkową eskortą trzech brytyjskich krążowników.
Tym razem czekała na nie złożona z ośmiu U-Bootów linia patrolowa Eisenbart, rozciągnięta pomiędzy Norwegią a Wyspą Niedźwiedzią. Także Luftwaffe miała patrolować z powietrza ten akwen, ale niemal wszystkie jej bombowce nurkujące i torpedowe wycofano z Norwegii na inne teatry działań wojennych.
19 i 20 grudnia Dönitz spotkał się z Hitlerem w Wilczym Szańcu. Wśród omawianych tematów była także sytuacja w Arktyce. Według stenogramu rozmów Grossadmiral powiedział, że alianci wznowili ruch w Arktyce i „jeśli operacja będzie miała zapewnione szanse powodzenia”, Scharnhorst oraz jego pięć niszczycieli zaatakują kolejny kierujący się tam konwój.
Zachowana zostanie podstawowa doktryna użycia wielkich okrętów nawodnych: jeśli na drodze Scharnhorsta staną równie potężne jednostki przeciwnika, zawróci do Altafiordu, by nie dać im możliwości odniesienia wielkiego zwycięstwa propagandowego. Dönitz poinformował także, że skierował do Norwegii kolejnych pięć okrętów podwodnych i jeśli alianci rzeczywiście wznowili regularne konwoje do Rosji, jest gotów wzmocnić flotyllę arktyczną dodatkowymi jednostkami.
Reklama
Rozkaz do ataku
Dönitz na krótko udał się do Berlina, po czym ruszył do Brestu, by spędzić święta z załogami U-Bootów. Był w drodze do Francji, kiedy Luftwaffe wypatrzyła konwój JW 55B. Admirał odwołał wizytę w Breście i zatrzymał się w Paryżu. Postawił zespół Scharnhorsta w stan gotowości do wyjścia w morze w ciągu trzech godzin i wymógł na Luftwaffe wzmożenie dozoru nad konwojem oraz rozszerzenie strefy patrolowania samolotów, by możliwe było wykrycie ewentualnej dalekiej eskorty.
W pierwszy dzień świąt powrócił do Berlina i wydał dowódcy zespołu Scharnhorsta, Erichowi Beyowi (który zastępował chorego Kummetza), rozkaz wyjścia w morze. Bey, bohater bitwy morskiej o Narwik w kwietniu 1940 roku, z największą niechęcią spełnił polecenie, gdyż nie podobał mu się brak osłony lotniczej i przewidywał, że z powodu sztormowej pogody nie będzie mógł wykorzystać swych niszczycieli.
Na podstawie rozszyfrowanego rozkazu Dönitza 26 grudnia o 2.17 Admiralicja wysłała do Frasera depeszę następującej treści: „Alarm. Scharnhorst prawdopodobnie wypłynął o 18.00, 25 grudnia”. W tym samym czasie samoloty Luftwaffe i trzy najdalej na północ wysunięte okręty linii patrolowej Eisenbart zameldowały wykrycie konwoju JW 55B koło Wyspy Niedźwiedziej.
Nawiązanie walki z Scharnhorstem
W ciemnościach, wśród arktycznego sztormu, zespoły obu stron starały się zająć jak najlepsze pozycje. Radar i możliwość przechwytywania niemieckich depesz przez Admiralicję szybko zapewniła przewagę Brytyjczykom. Fraser na czele swojego zespołu ruszył, by odciąć Niemcom drogę powrotu do Altafiordu.
Reklama
Trzy krążowniki pod dowództwem Roberta Burnetta, wzmocnione czterema niszczycielami z dowodzonej przez R.L. Fishera bezpośredniej eskorty RA 55A, miały zajść Scharnhorsta z drugiej strony. Dönitz zaś słał z Berlina zachęty: „Wspomóżcie nasze dzielne wojska na froncie wschodnim, niszcząc ten konwój”.
We wczesnych godzinach porannych 26 grudnia Belfast złapał kontakt radarowy z Scharnhorstem, meldując, że przeciwnik jest sam, bez pięciu odesłanych do bazy niszczycieli. Cztery niszczyciele Fishera ruszyły przodem, ale nie zdołały wyjść na pozycje do ataku torpedowego. Jako pierwszy ogień otworzył ciężki krążownik Norfolk.
Pociski z jego dział kalibru 203 mm dwukrotnie trafiły Scharnhorsta, który w odpowiedzi również dwukrotnie trafił Norfolka ze swoich dział kalibru 280 mm. Bey podejrzewając zasadzkę, której elementem musiał być nowoczesny Duke of York ze swoimi działami kalibru 356 mm, czym prędzej wykonał zwrot na południe i ruszył z prędkością 30 węzłów do Altafiordu. W ten sposób sam włożył głowę w pętlę.
Zagłada Scharnhorsta
Zamysł Frasera sprawdził się. Późnym popołudniem Duke of York namierzył radarem odległy o 30 mil niemiecki okręt. Fraser zbliżył się do niego i korzystając z zaskoczenia, otworzył ogień ze swoich dział 356 mm. Trafienia znacznie spowolniły Scharnhorsta. Teraz mogły już przystąpić do walki krążowniki Jamaica i Belfast oraz Sheffield ze swoimi działami kalibru 152 mm.
Reklama
Cztery niszczyciele Frasera (HMS Saumarez, Savage, Scorpion i norweski Stord) wraz z czterema niszczycielami Fishera (Matchless, Musketeer, Opportune i Virago) szarżowały na tonącego olbrzyma, wykonując ataki torpedowe i dla podtrzymania morale swych załóg ostrzeliwując go z dział.
Zdając sobie sprawę z tego, że Scharnhorst skazany jest na zagładę, Bey zawiadomił Hitlera i Dönitza, że będzie się bronił do ostatniego naboju. Powtarzając niemal scenariusz zagłady Bismarcka, brytyjskie okręty zacieśniały krąg wokół płonącego okrętu, wciąż prowadząc ogień ze wszystkich luf. Kiedy wreszcie Scharnhorst zatonął, niszczyciele Scorpion i Matchless wyłowiły tylko 36 rozbitków z liczącej 1943 członków załogi okrętu.
U-Booty linii Eisenbart odegrały w tej bitwie morskiej marginesową rolę. Poza trzema z północnego skrzydła żadne inne nie odnalazły konwoju JW 55B, a jeden musiał zawrócić z powodu usterek technicznych. Dönitz, dowiedziawszy się o utracie Scharnhorsta, skierował pozostałych siedem U-Bootów na miejsce bitwy, by poszukiwały rozbitków, ale nikogo nie odnaleziono.
28 grudnia nowo przybyły U-957 pod dowództwem 24-letniego Franza Saara natknął się na dwa „szybkie statki”, ale obie wystrzelone w ich kierunku torpedy T-5 chybiły. Frustrujący okres braku jakichkolwiek sukcesów arktycznych U-Bootów przedłużył się więc do stycznia 1944 roku – do całych dziesięciu miesięcy!
Reklama
Uszkodzenie Tirpitza i utrata Scharnhorsta spowodowały, że ciężar walki z żeglugą aliancką na szlaku murmańskim i ewentualnej obrony przed spodziewaną inwazją na Norwegię spoczął wyłącznie na U-Bootach.
Chociaż Dönitz zdawał sobie sprawę, że nie są w stanie podołać ani jednemu, ani drugiemu zadaniu, względy polityczne sprawiły, że rozkazał dalsze wzmocnienie flotylli arktycznej, znowu kosztem sił atlantyckich.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Claya Blaira pt. Hitlera wojna U-Bootów. Jej nowe wydanie ukazało się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.