Zima na galicyjskiej wsi 150 lat temu. Tak wyglądała codzienność chłopów, gdy panowały siarczyste mrozy

Strona główna » XIX wiek » Zima na galicyjskiej wsi 150 lat temu. Tak wyglądała codzienność chłopów, gdy panowały siarczyste mrozy

Życie dawnych chłopów było ściśle podporządkowane zmieniającym się porom roku. Kiedy nastawała zima mieszkańcy wsi mogli wreszcie odpocząć od ciężkich i mozolnych robót polowych. Nie oznaczało to jednak, że gdy na zewnątrz zalegała gruba warstwa śniegu i panowały siarczyste mrozy włościanie całymi dniami wylegiwali się w cieple. Nic z tych rzeczy. Oto jak 150 lat temu wyglądała zimowa codzienność galicyjskich rolników.

W drugiej połowie XIX wieku zimy były znacznie bardziej mroźne i śnieżne niż obecnie. Chłopski pamiętnikarz Jan Słomka, w opublikowanych na początku XX stulecia wspomnieniach podkreślał, że kilkadziesiąt lat wcześniej:


Reklama


W zimie bywały bardzo wielkie śniegi, drogi bywały niemi tak zawalone, że przejazd gdziekolwiek był niemożliwy (…). Wozy zimą były zarzucane, a używano tylko sań, które teraz u gospodarzy są rzadkie. Bywały też większe mrozy, okna przez zimę były jak okute lodem, stajnie musiały być otulone, ptaki padały z zimna i dzikie zwierzęta cisnęły się do zabudowań.

Marzli w chatach

Doskonale zdając sobie sprawę z tego, co ich czeka zimą, chłopi zawczasu gromadzili nie tylko zapasy żywności, ale również przygotowywali swoje chaty na nadchodzące mrozy. Powszechną praktyką na polskiej wsi było tak zwane gacenie chałup. Najczęściej dotyczyło ono północnej strony domostwa, gdzie nie dochodziło światło słoneczne.

Wnętrze galicyjskiej chaty na rysunku Władysława Szernera . W garnkach gotuje się pewnie barszcz (domena publiczna).
Wnętrze galicyjskiej chaty na rysunku Władysława Szernera . W garnkach gotuje się pewnie barszcz (domena publiczna).

Zgodnie z tym, co pisał jeden z ojców polskiej etnografii Oskar Kolberg, włościanie wbijali „tyki w ziemię wzdłuż ściany, hojnie za tę palisadę układając perz, liście suche, drobne gałązki itp.”. Gdy wiosną robiło się cieplej ogacenie służyło jako opał. Wysypywano także na strychach suche liście, co w pewnym stopniu zapobiegało „uciekaniu” ciepła z izb.

Mimo takich zabiegów marznięcie zimą nie było dla galicyjskich chłopów niczym wyjątkowym. Jak pisał Seweryn Udziela na kartach opublikowanej w 1892 roku książki pt. Lud polski w powiecie Ropczyckim w Galicji:


Reklama


W zimie rano wczas rozniecano ogień na nalepie i gotowano jeść dla ludzi i bydła na dzień cały. Wtedy wyciągano babę [worek wypchany słomą – RK] z komina, a ponieważ komin był szeroki; a dom niski, wszystko ciepło uciekało kominem i w izbie było nieznośnie zimno.

Około godziny 10.00 z rana kończyło się gotowanie, resztki popiołu i węgli zgarniano w kąt nalepy, komin zatykano, a każdy teraz dopiero cieszył się, że się izba rozgrzeje. Jeżeli było tak zimno, że od żaru pozostałego na nalepie nie mogła się izba rozgrzać, zapalano wtedy dopiero w piecu, palono w nim blisko dwie godziny, robiło się więc ciepło w mieszkaniu dopiero około południa.

Zimowy krajobraz. Rysunek Franciszka Wastkowskiego z lat 70. XIX wieku (domena publiczna).
Zimowy krajobraz. Rysunek Franciszka Wastkowskiego z lat 70. XIX wieku (domena publiczna).

Zimowy jadłospis chłopów

W tym miejscu należy też wspomnieć, że zima wpływała niekorzystnie na i tak ubogie wyżywienie większości chłopów. Zgodnie z tym, co podawał w 1894 roku profesor Napoleon Cybulski na kartach książki pt. Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji:

Z powodu krótkości dnia zimowego w niektórych miejscowościach nie jadają wcale w zimie obiadu, w takim też razie zwykle nieco później jadają śniadanie, a wcześniej wieczerzę.


Reklama


Nie tylko jadano rzadziej, ale i bardziej monotonnie. Słabo karmione krowy dawały bowiem bardzo niewiele mleka. Nie było więc również serów (więcej na ten temat pisałem w innym artykule). Dlatego jedzono niemal wyłącznie ziemniaki, kiszoną kapustę oraz strączki. Na stołach zamożniejszych pojawiała się za to w większej ilości wieprzowina. Na grudzień przypadało bowiem świniobicie.

Zajęcia chłopek i chłopów

Nie da się zaprzeczyć, że zimą chłopi mieli więcej wolnego czasu niż w pozostałych porach roku. Ale nie oznaczało to wcale, że brakowało im zajęć. Gdy nie trzeba było pracować w polu włościanie skupiali się na czynnościach wykonywanych w chatach oraz innych budynkach gospodarskich.

Zadymka. Rysunek Franciszka Kostrzewskiego (domena publiczna).
Zadymka. Rysunek Franciszka Kostrzewskiego (domena publiczna).

Jeśli chodzi o kobiety, przez cały rok oczekiwano od nich, że będą gotować, sprzątać, prać czy doić krowy. Zimą dochodziło do tego przędzenie, szycie, darcie gęsiego pierza oraz łuskanie grochu i fasoli. Na barkach mężczyzn spoczywało z kolei karmienie i oporządzanie zwierząt gospodarskich. Warto przy tym pamiętać, że podczas mrozów poza kurami czy królikami w izbie trzymano często również krowy.

Młócenie zboża

Zimą przychodziła również pora na młócenie zwiezionego latem do stodoły zboża. To pracochłonne zajęcie barwnie odmalował na kartach książki pt. Lud nadrabski, od Gdowa po Bochni Jan Świętek. W wydanej pod koniec XIX wieku kilkusetstronicowej publikacji chłopski syn pisał:


Reklama


Przed zimą [chłopi] zajęci pracą w polu tyle tylko młócili, o ile ich do tego zmuszała konieczność. Młócą więc w zimie we dwójkę, trójkę, a nawet i we czwórkę. Wyrzuciwszy sobie z warstwy jedne, dwie lub więcej kop zboża i ułożywszy je w rząd obok tylnych wrót, biorą z tego rzędu od 6-ciu do 10-ciu snopków i po trzy, cztery lub pięć takowych, układają po obu stronach boiska głowami ku zapolu, potem posuwając się biją je cepami.

Po omłóceniu snopków z jednej strony, przewracają je na drugą stronę, a odtrąciwszy i stąd ziarno, rozwiązują snopy, rozciągają i znów przechodzą je cepami w poprzek, a szczególnie zwracają uwagę na miejsca wiązania i poniżej. Tak samo postępują sobie i z drugą stroną snopów, gdy pokład ten przewrócą za pomocą cepów. Gdy już ziarna nie wylatują z kłosów, wiążą słomę w snopy, z nich do reszty wytrzepują mierzwę.

Chłopi z cepami. Rysunek z połowy XIX wieku.
Chłopi z cepami. Rysunek z połowy XIX wieku.

Prace leśne

Po wymłóceniu i oddzieleniu plew zboże można było wsypać do znajdujących się w komorze sąsieków. Część trafiała również do młyna. Poza młóceniem zboża zimą mężczyźni zajmowali się także pracami w lesie.

W przypadku, gdy chodziło o las dworski, chłopi w ramach wynagrodzenia otrzymywali „korzenie, gałęzie i inne drzewne odpadki”. Najbiedniejsi mieszkańcy wsi czyli chałupnicy (posiadali chatę ale bez ziemi) oraz komornicy (mieszkali kątem u rodziny lub zamożniejszych gospodarzy) mogli w pańskich lasach zbierać chrust. Zimą pozwalano im nawet zabierać grubsze gałęzie. Musieli później oczywiście to odpracować.

Bibliografia

  1. Napoleon Cybulski, Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji, Nakładem Towarzystwa Opieki Zdrowia 1894.
  2. Oskar Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, t. 5, Krakowskie, Kraków 1871.
  3. Jan Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów dzisiejszych, Nakładem Towarzystwa Szkoły Ludowej w Krakowie 1929.
  4. Jan Świętek, Lud nadrabski, od Gdowa po Bochni, Akademia Umiejętności 1893.
  5. Seweryn Udziela, Lud polski w powiecie Ropczyckim w Galicji, Kraków 1892.

WIDEO: Domy polskich chłopów pańszczyźnianych

Autor
Rafał Kuzak

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.