Słynny rzymski dziejopis Tacyt pisał o imperatorach rządzących w I wieku n.e., że przypominali pogodę: ich ekstrawagancja i pragnienie dominacji trzeba było znosić tak, jak znosi się powodzie i susze. Jednak za czasów pięciu kolejnych władców cesarstwa rzymskiego – Nerwy (96–98 n.e.), Trajana (98–117 n.e.), Hadriana (117–138 n.e.), Antoninusa Piusa (138–161 n.e.) i Marka Aureliusza (161–180 n.e.) – zapanował lepszy klimat polityczny. Historycy okres ich panowania określili mianem złotego wieku, ponieważ wymienieni władcy zapewnili pokój i dobrobyt na całe niemal stulecie.
Oczywiście „pokój” to relatywny koncept w rzymskiej historii: Trajan stoczył serię zaciętych kampanii, które rozszerzyły rzymskie panowanie na północ od Dunaju, w Dacji (dzisiejszej Rumunii), i na wschód, w stronę Mezopotamii (Iraku). Hadrian zdławił drugą rewoltę żydowską, zamieniając Jerozolimę w kolonię wojskową, a Aureliusz spędził wiele ciężkich lat, próbując chronić obszar naddunajski przed atakami z zewnątrz.
Reklama
Kluczem było lojalne wojsko
Nadal jednak koncepcja złotego wieku pod rządami pięciu dobrych cesarzy ma sens, w szczególności jeśli porównamy ten okres z przemocą, jaka panowała w czasach późnej republiki i w obliczu brutalnych wydarzeń czasów dynastii julijsko-klaudyjskiej. Za ich panowania sukcesja odbywała się bez morderstw i konspiracji – pierwszych czterech cesarzy, nie mając synów, sięgnęło do rzymskiej tradycji adopcji, by znaleźć najlepszego następcę.
Co więcej, podatki zapewniały odpowiednio wysokie dochody, armia pozostawała spokojna i lojalna, a handel zamorski osiągnął szczyt rozkwitu. Chińskie źródła pokazują, że grupa rzymskich kupców najwyraźniej dotarła na dwór dynastii Han za panowania Marka Aureliusza, przynosząc pozdrowienia od cesarza (Schoff, s. 276–277). Był to najdłuższy od II stulecia p.n.e. okres bez wojny domowej w rzymskiej historii.
Pokój i dobrobyt II wieku n.e. zależały od obrony zapewnianej przez lojalne i sprawne wojsko, poczucia obowiązku lokalnych elit w prowincjach, poborupodatków, wspólnych dla całego cesarstwa praw i rozwoju kultury, by zapewnić jedność w wielkim i różnorodnym cesarstwie, a także od zdrowej, stale powiększającej się populacji. Wielkość cesarstwa rzymskiego, w połączeniu z warunkami życia w starożytności, dowodzi raczej, że cesarze mieli mniej kontroli nad tymi czynnikami, niżby chcieli.
W teorii rzymskim celem militarnym była niekończąca się ekspansja. (…) W rzeczywistości terytorium cesarstwa nigdy nie powiększyło się znacznie poza obszar zajęty w czasach Augusta, okalający Morze Śródziemne. Podbita przez Trajana Mezopotamia musiała zostać przez Hadriana porzucona, gdyż zbyt trudno było jej bronić. Większość cesarzy skupiała się na utrzymywaniu porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego, jedynie marząc o dalszych podbojach.
Większość prowincji w tym okresie była stabilna i nie utrzymywała stałych garnizonów. Dlatego w wielu miejscach rzadko widywano rzymskich żołnierzy. Nawet Galia, która w czasach Juliusza Cezara opierała się podbojowi z niemal samobójczym uporem, była według ówczesnego świadka, „utrzymywana w porządku przez 1200 żołnierzy – niewiele więcej niż miała miast” (Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, 2.373).
Większość oddziałów rzymskich była skoncentrowana na północnych i wschodnich rubieżach imperium, gdzie potężni i czasem wrogo nastawieni sąsiedzi żyli tuż za granicą cesarstwa. Dystans, który dzielił te obszary od stolicy, osłabiał lojalność mieszkańców wobec władz.
Reklama
Profity ze służy wojskowej
W momencie, gdy Rzym przestał prowadzić wojny zaborcze, trudno było utrzymać armię. W przeszłości udane kampanie były motorem dobrobytu, ponieważ zapewniały ogromny napływ kapitału ze zdobytych łupów, reparacji wojennych i sprzedaży jeńców jako niewolników. Podbite terytoria zamieniane w prowincje zapewniały także dodatkowe zyski z podatków. Teraz nie było już takich okazji, by zwiększyć dochody rządu, jednak nadal trzeba było opłacać armię, by zapewnić jej lojalność.
By wypełnić swoje zobowiązania jako patronów armii, cesarze zapewniali żołnierzom regularny żołd wraz ze znaczącymi bonusami, które otrzymywali zazwyczaj przy specjalnych okazjach. Finansowe korzyści czyniły karierę w armii niezwykle atrakcyjną i możliwość zaciągnięcia się była uznawana za przywilej dostępny tylko obywatelom rzymskim.
W armii było także wiele jednostek pomocniczych złożonych z nieobywateli, służących jako kawalerzyści, łucznicy i procarze. Służąc pod rzymskimi dowódcami, uczyli się oni łaciny i rzymskich zwyczajów. Po zwolnieniu ze służby otrzymywali rzymskie obywatelstwo i w ten sposób armia stawała się instrumentem rozpowszechniania wspólnych zwyczajów.
System oparty na bogatych
Podatki nakładane na ziemię rolną w prowincjach (poza Italią) były głównym źródłem dochodu rządu imperialnego i armii. Administracja prowincjonalna była stosunkowo tania, ponieważ liczba urzędników była mała w porównaniu z wielkością imperium: nie więcej niż kilkuset urzędników zarządzało populacją około pięćdziesięciu milionów ludzi. Podobnie jak w czasach republiki, prowincje w liczbie około czterdziestu zarządzane były przez gubernatorów, posiadających niewielki sztab współpracowników. W Rzymie cesarz zatrudniał liczny sztab pałacowy, a samym miastem zarządzali prefekci.
Reklama
Aby system podatkowy działał prawidłowo, elity na prowincjach musiały być aktywne w służbie publicznej; dochody cesarstwa były zupełnie uzależnione od tych członków wyższych klas. Zbierali oni podatki jako nieopłacani urzędnicy (curiales) w ramach rady ich miasta (curia). W tym zdecentralizowanym systemie bogaci byli osobiście odpowiedzialni za wysyłanie każdego roku odpowiedniej kwoty do administracji centralnej. Jeśli czegoś brakowało, urzędnicy musieli wyrównać różnicę z własnej kieszeni.
Większość cesarzy w czasach wczesnego imperium próbowała ograniczać wzrost podatków. (…) Z czasem jednak władze potrzebowały więcej dochodów, a elity prowincjonalne miały coraz większe kłopoty, by sprostać tym żądaniom.
Odpowiedzialność elit za zbieranie podatków czyniła piastowanie publicznego urzędu drogim, jednak prestiż i wpływy, jakie dawały te stanowiska, sprawiały, że były pożądane wśród mieszkańców prowincji. Niektórzy jako nagrodę otrzymywali pozycje kapłanów kultu cesarskiego – wyróżnienie dostępne zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Curiales mogli mieć nadzieję, że cesarze odpowiedzą na wezwania o specjalną pomoc na zarządzanych przez nich obszarach, na przykład po powodziach czy trzęsieniach ziemi. Ten system finansowania imperium działał, ponieważ był oparty na tradycyjnej relacji patronów i klientów: lokalne elity były patronami swoich społeczności, a jednocześnie klientami cesarzy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Dopóki nie brakowało bogatych i chętnych do służby publicznej wśród mieszkańców prowincji, gotowych działać w tym systemie, który oferował prestiż jako nagrodę, cesarstwo mogło funkcjonować, dbając o starożytny rzymski ideał wywyższania wartości wspólnych ponad osobiste interesy. System ten jednak napotykał coraz większe trudności, bowiem koszty obrony narodowej wciąż rosły, co odzwierciedlało potrzebę zabezpieczenia przed rosnącymi zagrożeniami z zewnątrz i wzdłuż granic.
Romanizacja
Cesarstwo rzymskie radykalnie zmieniło świat śródziemnomorski w procesie zwanym przez historyków „romanizacją”, co oznaczało przyjęcie kultury rzymskiej i języka łacińskiego przez ludy lokalne i podległe. Proces ten jednak nie przebiegał w jednakowy sposób na całym obszarze imperium. W prowincjach egzystowało wiele różnych ludów, mówiących różnymi językami, przestrzegających swoich zwyczajów, ubierających się na swój sposób i wyznających inne bóstwa.
Reklama
Zwłaszcza na wsi dawne zwyczaje i sposób życia przetrwały, ponieważ rzymski podbój miał niewielki wpływ na lokalną populację. Jednak w wielu miejscach, gdzie pojawiły się nowe miasta, zmiany wynikające z wpływów rzymskich były łatwe do zauważenia. Społeczności te wyrosły z kolonii weteranów, które cesarze rozrzucili po wszystkich prowincjach lub które wyrastały same w okolicach rzymskich fortów.
Kolonie te miały szczególne znaczenie w zachodniej części cesarstwa, permanentnie zaszczepiając tam łacinę (a przez to także języki, które miały z niej wyrosnąć), rzymskie prawo i zwyczaje. Ważne rzymskie miasta, jak Trewir czy Kolonia niedaleko dzisiejszej zachodniej granicy Niemiec, były początkowo miastami rzymskimi. Z czasem społeczne i kulturowe różnice między prowincjami a Italią zaczęły słabnąć. W końcu pojawili się cesarze z prowincji – pierwszym był Trajan, którego rodzina pochodziła z Hiszpanii.
Romanizacja, dzięki polepszeniu transportu i budowie większej sieci dróg i mostów oraz długich akweduktów, które dostarczały świeżą wodę do miast, podwyższyła standard życia wielu mieszkańców prowincji. Rozwijał się handel, w tym bezpośrednie kontakty handlowe z rynkami tak odległymi jak Indie czy Chiny, dokąd rzymscy kupcy żeglowali, by zdobyć towary na rynek europejski.
Podatki, którymi obłożono handel międzynarodowy, stały się ważnym źródłem dochodów dla rządu cesarskiego. Rolnictwo w prowincjach rozwijało się dzięki pokojowi zapewnianemu przez armię. Tam, gdzie stacjonowały oddziały, potrzeba było więcej kupców i rolników. Fakt, że mieszkańcom prowincji żyło się lepiej pod rzymską władzą niż kiedykolwiek wcześniej, ułatwił im akceptację romanizacji.
Reklama
Dodatkowo romanizacja nie było drogą jednokierunkową. W zachodnich prowincjach – tak różnorodnych jak Galia, Brytania i północna Afryka – interakcja między mieszkańcami prowincji a Rzymianami doprowadziła do powstania nowych, mieszanych tradycji kulturowych, w szczególności w obszarze religii i sztuki. Proces ten doprowadził do stopniowego złączenia rzymskiej i lokalnej kultury, a nie jednostronnego narzucenia mieszkańcom prowincji jedynego sposobu życia zdobywców.
„Cesarz patronem, mieszkańcy jego klientami”
Romanizacja miała mniejszy wpływ na prowincje wschodnie, które w większości zachowały swój grecki i wschodnioazjatycki charakter. Kiedy Rzymianie stopniowo przejęli ten region w II i I stuleciu p.n.e., napotkali tam stabilne kultury miejskie, które kwitły od tysięcy lat. Ogromne miasta – jak Aleksandria w Egipcie i Antiochia w Syrii – mogły równać się z Rzymem pod względem wielkości i splendoru.
Było tam więcej prywatnych domów dla zamożnych, mniej wysokich bloków czynszowych i równie wspaniałe świątynie. Wschodnie społeczności zachowały swoje zwyczaje i języki, lecz z łatwością zaakceptowały system „cesarz patronem, mieszkańcy jego klientami”: od dawna byli do takiego systemu przyzwyczajeni poprzez podobne relacje, jakie charakteryzowały królestwa, w których żyli przed przybyciem Rzymian.
Kooperacja z własnej woli tych lokalnych, nierzymskich elit przy zarządzaniu imperium była kluczowa dla stabilności i dobrobytu państwa. W większości wschodniego imperium codzienne życie nadal upływało pod znakiem tradycji. Cesarze nie uważali się za misjonarzy i nie narzucali rzymskiej cywilizacji obcokrajowcom.
Reklama
Widzieli się raczej jako opiekunowie prawa i porządku społecznego. Dlatego byli zadowoleni z istniejących od wieków form wschodniego życia obywatelskiego i rządów oraz pragnęli je zachować tak długo,jak długo zapewniały one stabilność, a – co za tym idzie – pokój wewnętrzny.
Ciągłość i żywotność kultury greckiej i języka w kwitnących wschodnich miastach prowadziła do rozwoju literatury po grecku. Nowe trendy dało się zauważyć szczególnie w prozie. Autorzy z II wieku n.e., tacy jak Chariton z Afrodyzji i Achilles Tatios, pisali romantyczne powieści przygodowe, które zapoczątkowały modę na tego rodzaju rozrywki. Lukian (117–180 n.e.) komponował satyry i fantazje, które okrutnie wyśmiewały chciwców, przekręty i dawnych bogów.
Rozkwit literatury
Eseista i filozof Plutarch (50–120 n.e.) pisał biografie, które zestawiały ze sobą greckich i rzymskich przywódców w komparatywnych studiach ich charakterów. Jego ostre wyczucie kwestii moralnych i talent do doboru anegdot uczyniły z jego utworów ulubioną lekturę na wiele stuleci. Szekspir kilka swoich sztuk oparł na biografiach Plutarcha.
Literatura łacińska także kwitła. Naukowcy uznają I i wczesny II wiek n.e. za „srebrny wiek” łaciny, ustępujący w arcydziełach tylko augustiańskiemu złotemu wiekowi. Najsłynniejsi łacińscy autorzy tego czasu pisali z humorem, werwą i wykazywali się wspaniałą wyobraźnią. Historyk Tacyt (56–120 n.e.) stworzył kąśliwą opowieść o dynastii julijsko-klaudyjskiej, obnażającą bezwzględność Augusta i słabości jego następców.
Reklama
Satyryk Juwenalis (65–130 n.e.) rozprawiał się z pretensjonalnymi Rzymianami i chciwymi mieszkańcami prowincji, a jednocześnie w przezabawny sposób żalił się na trudy życia bez grosza przy duszy w mieście. Apulejusz (125–170 n.e.) szokował czytelników swoim Złotym osłem, przesyconą pożądaniem powieścią o człowieku, który został zamieniony w osła, a następnie cudownie odzyskał swoje ciało i duszę dzięki łasce egipskiej bogini Izydy.
Wielkie projekty budowlane
W pierwszych stuleciach cesarstwa kwitła w Rzymie architektura na wielką skalę, ponieważ cesarze uznawali projekty tego typu za doskonały sposób zdobywania sobie poparcia ludu i budowania obrazu samych siebie jako dobrych i troskliwych władców.
Na przykład cesarz Domicjan w I wieku naszej ery wybudował stadion do zawodów atletycznych, by zapewnić ludowi kolejne miejsce publicznej rozrywki. Jeszcze popularniejsze były przedstawienia teatralne – od dramatów do pantomim – które wypełniały rzymski kalendarz wydarzeń kulturalnych.
Najwspanialszym z zachowanych przykładów tych cesarskich monumentów jest pochodzący ze złotego wieku II stulecia n.e. przykryty kopułą Panteon (co oznacza „wszystkich bogów”, jednak nie wiadomo, jaką dokładnie miał on pełnić funkcję). Podobnie jak stadion Domicjana usytuowany był poza centrum Rzymu, na obszarze zwanym Polem Marsowym (Campus Martius).
Budowę Panteonu nakazał cesarz Hadrian w miejscu wcześniejszej, spalonej konstrukcji i trwała ona od 118 do 125 roku n.e. Średnica rotundy jest niemal taka sama (około 150stóp) jak wysokość kopuły, co czyni ją niemal perfekcyjną półkulą. Budynek przetrwał niemal dwa tysiące lat dzięki umiejętnościom i sprytowi rzymskich inżynierów.
Hadrian wybudował także dla siebie niezwykłą posiadłość na przedmieściach Rzymu (dziś niedaleko miasteczka Tivoli), której niekończące się pokoje, liczne posągi i sama architektura miały przypominać najsławniejsze budynki greckiego i rzymskiego świata, jakie widział w czasie wielu swoich podróży po imperium.
Reklama
Możemy być pewni, że w środku znajdowało się wiele obrazów, ponieważ w owych czasach tak właśnie ozdabiano wnętrza. Jednak z upływem lat obrazy, wykonane z materiałów organicznych, uległy zniszczeniu i nie przetrwały do naszych czasów.
Kolumna Trajana
W kwestii finansowania tych wielkich projektów Hadrian poszedł w ślady swojego poprzednika, cesarza Trajana. Ten odnoszący sukcesy dowódca, wystawił w 113 roku n.e. wysoką, rzeźbioną kolumnę niedaleko Forum Romanum, by w tak figuratywny sposób opowiedzieć historię swojej wojny z Dakami („barbarzyńcami”, którzy zamieszkiwali obszary na północ od granicy cesarstwa na Dunaju).
Kolumna miała niemal 130 stóp wysokości, w środku znajdowała się spiralna klatka schodowa wyrzeźbiona z kamienia, a na szczycie – posąg cesarza (później zastąpiony przez posąg św. Piotra, który stoi tam do dziś). Ciągnąca się wstęga rzeźbionych scen ilustruje przygotowania do wojny, bitwy i wiele innych szczegółów. Przypomina to kamienny film, sławiący sukcesy cesarza.
Obrazy te są doskonałym świadectwem tamtych czasów. Na ich podstawie można dokładnie odtworzyć wygląd rzymskich żołnierzy, a także zobaczyć, co składało się na ich ekwipunek. Kolumna ta, najlepiej zachowany monument tego typu w Rzymie, stała na granicy dużego forum wybudowanego przez Trajana.
Reklama
W obrębie tej dużej przestrzeni o publicznym charakterze odnajdujemy wiele monumentalnych budowli, w tym największą bazylikę (salę spotkań, gdzie najczęściej odbywały się rozprawy sądowe) w Rzymie. Wielopiętrowa bazylika miała sufit na wysokości 80 stóp. Oparty o zbocze wzgórza obok forum Trajana stał też kompleks budynków znany jako hale targowe Trajana – labirynt sklepów zbudowany na trzech poziomach.
Akwedukty
Akwedukty, które zapewniały dopływ świeżej wody do stolicy, były jednym z najbardziej użytecznych osiągnięć architektonicznych Rzymian. Najwcześniejszy z rzymskich akweduktów powstał w II wieku p.n.e. Cesarze starali się, by mieszkańcy byli dobrze zaopatrzeni w wodę, dlatego na łukowatych terenach budowano ciągnące się całymi kilometrami kanały.
Z okolicznych wzgórz płynęła nimi woda, docierając do niezliczonych fontann usytuowanych w całym mieście (z których wiele działa nadal). Akwedukty, dzięki którym transportowano wodę siłą grawitacji, zapewniały nieograniczony dostęp do wody pitnej wszystkim w Rzymie, tak bogatym, jak i biednym. Wody starczało także na wypełnienie basenów w publicznych łaźniach i spłukiwanie publicznych toalet. Cesarze poprawili także dostęp do wody w mieście dzięki pracom mającym na celu rozbudowę portu w Ostii, położonego na zachód od Rzymu.
Niektóre z budynków zachowały się tam ponad poziomem pierwszego piętra i pozostałości Ostii są dziś wspaniałym świadectwem kwitnącej działalności handlowej związanej z importem i eksportem, prowadzonej w tym starożytnym porcie.
Reklama
Rozwój prawa
W przeciwieństwie do Augusta, zszokowanego kipiącymi seksem wierszami Owidiusza, jego następcy nie obawiali się, że skandalizująca literatura będzie zagrożeniem dla społecznego porządku, o który nieustannie dbali. Wierzyli jednak, że kluczowe znaczenie ma tutaj prawo. Rzymianie byli dumni ze swojej umiejętności utrzymywania porządku w społeczeństwie dzięki jurysdykcji. Jak wyraził to Wergiliusz, ich misją było „ustanowić prawo i porządek w ramach pokoju” (Eneida, 6.851–853).
Zasady i praktyki, które charakteryzowały prawodawstwo rzymskie, wpłynęły na większość systemów prawnych współczesnej Europy. Najważniejszą cechą charakterystyczną rzymskiego kodeksu było uznanie zasady słuszności, co oznaczało, że należy dążyć do tego, co „dobre i słuszne”, nawet jeśli – aby to zrobić – trzeba zignorować literę prawa.
Zasada ta doprowadziła uczonych prawników do uznania, że intencja stron w obustronnie ustalonym kontrakcie była ważniejsza niż słowa w tym kontrakcie zawarte i że konieczność udowodnienia winy leży po stronie oskarżyciela, a nie oskarżonego. Cesarz Trajan uznał, że nikt nie może zostać skazany tylko na podstawie podejrzenia, ponieważ lepiej, aby winny uniknął kary, niż aby niewinny został skazany.
Elita i plebs
Rzymskie dążenie do społecznego porządku doprowadziło jednakże do podziału społeczeństwa na klasy wynikające z majątku i statusu. Elity, jak zawsze, w czasach cesarstwa stanowiły niewielki procent populacji. Mniej więcej jeden na pięćdziesiąt tysięcy obywateli miał wystarczająco duży majątek, by kwalifikować się do klasy senatorskiej, podczas gdy około jeden na tysiąc należał do klasy ekwitów, następnej w hierarchii społecznej. Purpurowe czy szkarłatne pasy na ubraniach odzwierciedlały pozycję społeczną. Trzecią, najwyższą klasą byli lokalni urzędnicy w miastach na prowincji.
Reklama
Ci, którzy znajdowali się poza elitą społeczną, musieli mierzyć się z większymi przeciwnościami niż tylko snobizm. Dawne rozróżnienie, które miało swoje korzenie w czasach republiki, między „godnymi” a „plebsem”, utrwaliło się w czasach pryncypatu. W III stuleciu n.e. zaczęło już być nawet uznawane za element rzymskiego prawa. Prawodawstwo instytucjonalizowało takie rozróżnienia, ponieważ uważano, że od ich istnienia zależy pokojowa koegzystencja.
Do „godnych” zaliczano senatorów, ekwitów, kuriałów i weteranów. Wszyscy inni (oprócz niewolników, którzy nie byli traktowani jak ludzie, lecz jak własność) stanowili znacznie liczniejszą grupę „plebsu”. Ta druga grupa, czyli większość populacji, musiała mierzyć się z poważnymi problemami – szczególnie podczas procesów sądowych: za te same przestępstwa prawo przewidywało dla nich ostrzejsze kary.
Jeśli zostali skazani na karę śmierci, egzekucji dokonywano poprzez ukrzyżowanie lub rzucenie na pożarcie dzikim zwierzętom przed tłumem widzów głodnych emocji. „Godnych” rzadko skazywano na karę śmierci, a jeśli już zostali skazani, otrzymywali wyrok w formie bardziej honorowej, to znaczy, że egzekucję wykonywano na przykład poprzez ścięcie mieczem.
Członkowie „plebsu” byli regularnie torturowani podczas śledztwa, nawet jeśli byli obywatelami rzymskimi. Rzymianie uważali te różnice za uczciwe, traktując wyższy status danej osoby jako odzwierciedlenie realnych zasług. Jak zauważył pochodzący z wyższych klas gubernator prowincji Pliniusz Młodszy: „nic nie jest mniej słuszne od samej słuszności” (Listy, 9.5).
Reklama
Pomoc w wychowaniu dzieci
Nic nie było ważniejsze od dobrobytu i stabilności imperium niż ciągłe powiększanie populacji i utrzymywanie jej w zdrowiu. W małżeństwie zatem ważną kwestię stanowiły dzieci. (…) Wszystkie siły w czasach starożytnego Rzymu wspierały płodność i przyrost naturalny. Cesarze przeznaczali duże sumy na utrzymanie dzieci z rodzin, które nie mogły wyżywić własnego potomstwa.
Bogaci czasami adoptowali dzieci w swoich społecznościach. Pewien mężczyzna z Afryki Północnej przeznaczył mnóstwo pieniędzy na utrzymanie trzystu chłopców i trzystu dziewczynek każdego roku aż do czasu, gdy dorosną. Różne wartościowanie chłopców i dziewczynek było przy tych programach pomocowych ewidentne: chłopcy często otrzymywali więcej wsparcia.
W szerszej jednak perspektywie ludzka pomoc nie mogła znacząco wpłynąć na ten kluczowy proces, co powodowało, że cesarstwo często niszczyły plagi i epidemie. Nie dziwi więc, że Rzymianie uważali swój los za leżący w rękach bogów.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana. Jej nowe, polskie wydanie ukazało się w 2022 nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.