Nauczyciel bijący dzieci w szkole. Rycina XIX-wieczna.

5 strasznych rzeczy jakie rodzice dawniej robili swoim dzieciom. Uważano, że to zupełnie normalne

Strona główna » Polecane » 5 strasznych rzeczy jakie rodzice dawniej robili swoim dzieciom. Uważano, że to zupełnie normalne

Według dzisiejszych kryteriów niemal każde dziecko żyjące w dawnych czasach było ofiarą najdalej posuniętej przemocy domowej. Przytłaczająca większość rodziców musiałby zaś trafić do więzienia za znęcanie się nad potomstwem, gdyby odniesiono do nich XXI-wieczne przepisy.

„Nowoczesna wiedza o zdrowiu, duża liczba opracowań naukowych i powszechny dostęp do informacji na temat wychowania sprawiły, że dzisiejsze pokolenie rodziców jest prawdopodobnie najbardziej świadomym pokoleniem w historii” – pisze Dan Carlin na kartach książki Koniec jest zawsze blisko.


Reklama


W stopniu wprost niewyobrażalnym dla minionych epok ludzie XXI wieku zdają sobie sprawę z negatywnych konsekwencji niedożywienia dzieci, z wpływu alkoholu czy narkotyków na przebieg ciąży, ze znaczenia właściwej higieny, edukacji i czasu wolnego, a wreszcie – z niebezpieczeństw przemocy i molestowania.

Z dzisiejszej perspektywy łatwo zapomnieć, że wielki przełom w podejściu do dzieci dokonał się w ekspresowym tempie. I że jego skala była prawdziwie fenomenalna.

XVIII-wieczny kańczug.
XVIII-wieczny kańczug. Jedno z narzędzi wykorzystywanych w minionych epokach do dyscyplinowania dzieci.

Psychohistoryk Lloyd deMause, autor książki The Emotional Life of Nations twierdzi wręcz, że w czasach przednowoczesnych – a więc w całych dziejach aż do XVIII czy XIX stulecia – nie dałoby się znaleźć „ani jednego przypadku rodzica, który nie trafiłby dzisiaj do więzienia za znęcanie się nad dzieckiem”.

Taki sąd jest oczywiście przesadny. Pozostaje jednak faktem, że przytłaczająca większość dzieci w dawnych wiekach doświadczała tego, co dzisiaj uznajemy za przemoc domową pod jej najróżniejszymi postaciami.

Oto pięć strasznych rzeczy, jakie dawniej robiono potomstwu, przyjmują że tak właśnie należy postępować.


Reklama


1. Powszechne bicie

„Nie kocha syna, kto rózgi żałuje” – zapisano w Starym Testamencie. Z regułą tą zgadzano się w kulturze Zachodu powszechnie, przynajmniej do drugiej połowy XX wieku.

„Rodzic, który regularnie i wielokrotnie bił swoje dziecko pasem, zostałby dzisiaj uznany przez większość z nas za winnego stosowania przemocy domowej” – komentuje Dan Carlin w książce Koniec jest zawsze blisko. – „Tymczasem według dawnych kryteriów uchodziłby prawdopodobnie za rodzica pobłażliwego, ponieważ pasek mógłby zostać uznany za marny substytut narzędzia bardziej skutecznego i odpowiedniego do wymierzania kar cielesnych”.

koniec-jest-zawsze-blisko-okladka
Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Dana Carlina pt. Koniec jest zawsze blisko (Wydawnictwo Literackie 2021).

Przykłady można wymieniać bez końca. Okładanie dzieci było ulubioną metodą wychowawczą w polskich rodzinach szlacheckich, a przy najmowaniu nauczycieli dla synów ziemiańskich często upewniano się, że ci mają odpowiednio „ciężką” rękę.

Za bicie dzieci rózgą był publicznie chwalony polski król Kazimierz Jagiellończyk. Także na wsiach pańszczyźnianych Rzeczypospolitej przemoc domowa stanowiła nieodłączny element codzienności.

Podobnie rzecz wyglądała na zachodzie Europy czy też w Ameryce. Lloyd deMause, tym razem w książce The History of Childhood wymienia typowe narzędzia dawnych tortur domowych. Dzieci z byle powodu bito: kańczugami, trzcinowymi witkami, żelaznymi i drewnianymi rózgami, linijkami, batami…

2. Kontakty seksualne z dziećmi

Przez wiele tysiącleci powszechnie akceptowano relacje seksualne między dorosłymi a dziećmi. W czasach antycznych, chociażby w Grecji, za rzecz zwyczajną uchodziły nie tylko wczesne małżeństwa, ale też związki homoseksualne posuniętych w latach mężczyzn i dorastających chłopców.


Reklama


W średniowieczu przeważały wprawdzie opinie, iż ślub powinni zawierać ludzie dojrzali i w podobnym wieku, prawo wcale jednak tego nie wymagało. Zwłaszcza w kręgach arystokratycznych i dynastycznych częste były śluby dorosłych mężczyzn z dziewczynkami mającymi 12 lub nawet 11 lat.

Nie były to fikcyjne małżeństwa, ale związki, w których od panien (dosłownie) młodych od razu oczekiwano aktywności seksualnej i powicia potomstwa.

Angielski król Ryszard II i jego sześcioletnia narzeczona, prowadzona przez ojca na ślubny kobierzec. Miniatura z końca XV wieku.

3. Podawanie dzieciom narkotyków i alkoholu

Przekonanie, iż dzieci nie powinny mieć kontaktu z substancjami odurzającymi również jest bardzo świeże.

„Przez długi czas jedną z powszechnie stosowanych praktyk było na przykład podawanie dzieciom alkoholu lub opium, aby złagodzić ból zębów albo ułatwić zasypianie” – wyjaśnia Dan Carlin. – „Jeszcze w latach 60. XX wieku zdarzało się nie tak rzadko, że lekarze przepisywali dzieciom tabletki nasenne, a rodzice wcierali whisky w dziąsła swoich ząbkujących pociech”.

Skutkiem była chociażby sytuacja, o której pewien brytyjski lekarz nazwiskiem Hume pisał u schyłku XVIII wieku: rocznie na Wyspach dochodziło do tysięcy zgonów niemowląt, w których gardła opiekunki wlewały tak zwany syrop Godfreya. Środek ten zawierał laudanum z melasą i działał na szkraby często równie zabójczo co arszenik.


Reklama


4. Przymusowe oglądanie scen przemocy

Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku twierdzono, że dziecko nie tylko powinno być bite, ale też – wystawiane na kontakt z przemocą. W ramach swoistej „lekcji moralnej” rodzice zabierali pociechy chociażby na… publiczne tortury i egzekucje.

„Aby lekcja została dobrze przyswojona, czasami bili je podczas tego rodzaju spektakli, co pozwalało wytworzyć w dziecięcej psychice trwały związek między sceną egzekucji a odczuciem fizycznego bólu” – czytamy w książce Koniec jest zawsze blisko. – „Bicie jako środek wspomagający pamięć stosowano także przy innych okazjach. Anglosasi zwykli na przykład bijać swoje dzieci, aby mogły przypomnieć sobie dokładnie ów dzień na potrzeby rozprawy sądowej, podczas składania zeznań.

Nauczyciel bijący dzieci w szkole. Rycina XIX-wieczna.
Nauczyciel bijący dzieci w szkole. Rycina XIX-wieczna.

5. Praca fizyczna od najmłodszych lat

Prawodawstwo ograniczające zatrudnianie nieletnich na dobre rozpowszechniło się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Wcześniej za rzecz zwyczajną, nawet nieodzowną, uważano pracę fizyczną całego potomstwa. Już kilkuletnie dzieci zatrudniano na przykład w kopalniach, w roli służących i sprzątaczek, albo jako gońców.

Wielu badaczy – jak choćby Philippe Ariès w głośnej Historii dzieciństwa – powątpiewa wręcz czy w dawnych wiekach ludzie rozumieli, że dzieci są czymś więcej niż miniaturowymi dorosłymi. I że należy je w związku z tym traktować w szczególny sposób.

Przeczytaj też o skrajnej formie przemocy wobec dzieci. Niechciane potomstwo oddawano w ręce fabrykantek aniołków, które za niewielką opłatą mordowały niemowlęta.


Reklama


Jaki będzie nasz koniec świata? Przebojowa książka Dana Carlina

Bibliografia

  1. Ariès Philippe, Historia dzieciństwa, Marabut 1995.
  2. Carlin Dan, Koniec jest zawsze blisko, Wydawnictwo Literackie 2021.
  3. DeMause Lloyd, The Emotional Life of Nations, Other Press 2002.
  4. DeMause Lloyd, The History of Childhood, Jason Aronson 1995.
Autor
Grzegorz Kantecki
4 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.