Pisarz, który już za życia uważany był niemal za legendę, do lat dziecinnych wracał z wyjątkową niechęcią. „Urodziłem się… i tak dalej” – odszczekiwał się Edward Stachura tym, którzy dopytywali o jego życiorys. Co sprawiło, że postanowił odciąć się od przeszłości?
„Edek nigdy nie mówił nic o rodzinie. Pamiętam, że chyba raz wspomniał o swojej matce, ale bardzo pobieżnie” – opowiada Stefan Ehrenkreutz w poświęconej Stachurze książce Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach.
Reklama
Podobnie ogólnikowo uznawany dzisiaj za „kaskadera literatury” pisarz, poeta i pieśniarz traktował całą swoją przeszłość. Mówił o niej rzadko, niechętnie, zwykle bez konkretów. A przecież byłoby o czym opowiadać.
„W Delfinacie”
Już sam fakt, że Stachura przyszedł na świat we Francji i to tam spędził pierwsze jedenaście lat życia, czynił z niego w warunkach PRL postać niemal egzotyczną. Zwłaszcza, że jako chłopiec wychowywał się w warunkach prawdziwie wielokulturowych.
Później w Polsce trudno mu było przywyknąć do tego, że wszyscy jego koledzy i koleżanki nagle ubierają się podobnie, wyglądają podobnie i mówią w tym samym języku.
W Charvieu, gdzie 18 sierpnia 1937 roku urodził się mały Jerzy Edward (kolejność tych imion oficjalnie zmienił dopiero w latach 70.), wszystko wyglądało zupełnie inaczej. W pokoszarowym gmachu, w którym mieszkała rodzina Stachurów, obok kilku polskich sąsiadów gnieździły się też rodziny greckie, białoruskie, ukraińskie, włoskie i arabskie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najgłośniejsza zbrodnia przedwojennej Polski. O co dokładnie chodziło w sprawie Rity Gorgonowej?„Prawie każdy z koleżków był innej narodowości, w innych językach wrzeszczeli ojcowie, lejąc pociechy po tyłkach” – opowiada biograf pisarza, Marian Buchowski. Węzłem, łączącym tę różnobarwną społeczność, była fabryka Grammont. Pracowali tam niemal wszyscy osiedlowi rodzice – pracował i Stanisław Stachura, ojciec Edwarda.
Tam też cała rodzina przetrwała wojnę. „Kiedyś napomknął o tym, że jeszcze we Francji, gdy był małym chłopcem, witał amerykańskich żołnierzy, którzy zajmując kolejne tereny, rozdawali dzieciom słodycze” – odnotował Stefan Ehrenkreutz.
Reklama
Na szczycie słupa
Mimo, że żyło się dość prosto i biednie, zachowane pojedyncze wspomnienia Stachury z tego okresu są raczej beztroskie. Po latach, gdy wrócił w rodzinne strony, przypominał sobie, jak w pobliskim lasku zbierał po deszczu ślimaki, „sprzedając je Francuzom – stałym klientom, albo w restauracji miasteczkowej, zależy, kto więcej nam płacił”.
W jednym z opowiadań zamieścił też opis sztubackiej konkurencji, w której nieraz z powodzeniem brał udział. On i jego koledzy wspinali się mianowicie na słup – dla utrudnienia zadania śmiałków smarowano jednak wcześniej parafiną.
Jeśli, ślizgając się, mimo wszystko dotarli na szczyt, czekała ich nagroda. Jak pisał: „Osiągnąłem w końcu to koło żelazne dookoła słupa wysoko, na którym wisiały butelki wina, pęki kiełbasy i inne dobre rzeczy, i miałem prawo coś sobie zerwać”.
Pierwszy do bitki
W szkole młody Stachura też radził sobie dobrze. Jego starszy brat, Ryszard, opowiadał po latach:
W szkole francuskiej był bardzo dobrym uczniem. Nauczyciele ganili go za zachowanie, zresztą później było tak samo w Polsce (…). Często w szkole poprawiał nauczycieli, bo twierdził, że on w jakiejś książce przeczytał inaczej, niż nauczycielka mówiła.
Reklama
Jeśli wierzyć jego mamie, już we wczesnej młodości wykazywał też „smykałkę do rysunków”. Podobno jako dziewięciolatek przepięknie wymalował z kolegą ściany lokalnej kawiarni. Czytał natomiast już od czwartego roku życia.
Pięknie się też… bił. „Edek był twardy” – wspominał Ryszard Stachura. – „Już we Francji lał się z koleżkami, czasami obrywał od starszych i musiałem go bronić, bo do starszych też się stawiał”.
„Sam najwięcej się bałem”
Brzmi bajkowo? Na pewno. W końcu to tylko część prawdy. Druga część obejmowała relacje w samej rodzinie, walczącej o przetrwanie w trudnych warunkach. I prezentowała się zdecydowanie mniej przyjemnie.
„Ojciec Edka charakteryzował się tym, że pił i bił. Był niezwykle surowy” – opowiada kolega Stachury z lat dziecinnych, Maciej Zegarowski. – „Pamiętam, że Edek wielokrotnie od ojca obrywał i to obrywał strasznie. Przed ojcem miał naprawdę respekt”.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Żadna polska artystka nie osiągnęła takiego sukcesu na świecie. A mówiono, że tworzy perwersyjne i kiczowate obrazyZ kolei Stefan Ehrenkreutz, jeden ze współautorów książki Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach, relacjonuje:
Mówił mi też, że po pijanemu ojciec ganiał za nim po polu z siekierą. Zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, by chłopczyk wywodzący się z tak prostej i biednej rodziny, żyjący w tak trudnych warunkach, że zmuszony był uciec z domu – że taki chłopczyk wyrósł na Stachurę.
Reklama
To, jak groźny potrafił być ojciec Edwarda, gdy wypił, obrazuje jeden z fragmentów eseju zawartego w książce Wszystko jest poezją. Paradoksalnie powstał on, gdy Stachura pogodził się z ojcem. Doszło do tego, gdy ten zachorował. Poprawa relacji nie wprawiła jednak, że wspomnienia się rozmyły:
(…) gdy wracał po zabawie, międzynarodowa emigracja: Rodacy, Grecy, Albańczycy, Włosi – ryglowali drzwi, zamykali okna, spuszczali story, gasili światła. Tak było. Sam widziałem oczami szczeniaka. Sam najwięcej się bałem.
Zbyt młody dorosły
„Wiele wskazuje na to, że istotną rolę w formowaniu się osobowości przyszłego pisarza odegrał wczesny konflikt z ojcem” – podkreśla Marian Buchowski. Być może; na pewno wpłynął na to, że Stachura bardzo szybko się usamodzielnił.
Wcześniej jednak jego rodzina podjęła decyzję o powrocie do Polski. Ostatecznie w 1948 roku „wszystko razem, ludzie, stosy gratów i żywy inwentarz (klatki z królikami)” – jak to opisywał – znalazło się w Polsce.
Reklama
Osiedli w Aleksandrówku (obecnie Łazieniec) niedaleko Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie mieściło się rodzinne gospodarstwo matki Edwarda. Tam też Edward skończył szkołę podstawową.
Już w 1952 roku wyfrunął jednak z rodzinnego gniazda i przeniósł się do Ciechocinka, a później do Gdyni, gdzie próbował dostać się na studia malarskie. Bez poparcia ojca, który nie chciał mieć syna artysty.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Ojciec marzył, żeby Edward był kimś innym, nie poetą. żeby chodził nie w dżinsach, a w garniturze” – opowiadała siostra pisarza.
Tymczasem Stachura już wtedy znany był wśród kolegów i koleżanek jako ekscentryk. „Czy pani uwierzy że potrafił w pełnym ludzi parku zdrojowym padać na ziemię w udanym ataku epileptycznym i brać od litościwych przechodniów pieniądze?” – wspominała jedna z jego koleżanek.
Nic dziwnego, że z czasem kontakty z domem coraz bardziej słabły, aż doszło do niemal całkowitego zerwania. Maria Dzierżyńska, która spotkała się z nim po raz pierwszy w grudniu 1975 roku, w książce Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach opowiada:
Mówił, że wyrwał się z domu, wspominał o konflikcie z ojcem, że nie kontaktuje się z rodziną, że postanowił iść przez świat samodzielnie, torując sobie drogę.
Reklama
I tak dalej
Samotność – i niechęć do mówienia o tym, co było – towarzyszyły Stachurze do końca życia. On sam pisanie życiorysów – własnych lub cudzych – uznawał za zabieg, jak to ujął, „niedelikatny”. Poproszony przez jednego ze swoich wydawców o przesłanie krótkiej notki biograficznej, odpisał:
Gdybym miał spisać własny życiorys w formie dla mnie najmniej zniechęcającej, to podobałoby mi się napisać, najkrócej i najdłużej, jedno zdanie: urodziłem się w Delfinacie w sierpniu 1937 roku i tak dalej.
Ta niechciana przeszłość trzymała się go chyba jednak bardziej, niż sam chciał przyznać. I przejawiała się choćby w tym, że stale pragnął, żeby jego utwory ukazały się po francusku. Niektóre sam tłumaczył.
Poznaj nieznane epizody z życia legendarnego pisarza. Jak inni pamiętają Edwarda Stachurę?
Polecamy
Bibliografia
- Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach, red. Jakub Beczek, Bellona 2020.
- Marian Buchowski, Buty Ikara. Biografia Edwarda Stachury, Iskry 2014.
Ilustracja tytułowa: fragment okładki książki Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach (fot. materiały prasowe).
2 komentarze