Jest 6 stycznia 1940 roku. Trwa inwazja Związku Sowieckiego na Finlandię. Po udanym bombardowaniu bezbronnego miasta Kuopio, sowieckie bombowce dalekiego zasięgu wracają do bazy. Finowie zamierzają wziąć odwet i przechwycić znienawidzonego, powietrznego agresora. Ale do walki podrywa się tylko jeden samolot myśliwski…
30 listopada Armia Czerwona uderzyła na Finlandię. Sowiecka agresja była pokłosiem odrzucenia przez Finów roszczeń terytorialnych, wysuniętych przez Moskwę na mocy podpisanego z Niemcami paktu Ribbentrop-Mołotow, który lokował Finlandię w strefie wpływów sowieckich.
Reklama
Nowa prowokacja gliwicka
Pretekstem do inwazji było rzekome ostrzelanie cztery dni wcześniej, przez „fińską” artylerię, sowieckiego posterunku granicznego koło wsi Mainila, na Przesmyku Karelskim. Miało wówczas zginąć 4 czerwonoarmistów a 51 odniosło rzekomo rany.
W ten sposób Stalin, wzorem Hitlera (prowokacja gliwicka), starał się uzyskać w oczach światowej opinii publicznej – a przynajmniej w oczach sympatyków komunizmu – casus belli do zbrojnej interwencji.
Miażdżąca przewaga sowietów
Związek Sowiecki miał przytłaczającą przewagę nad swoją ofiarą. Przeciwko rzuconej do boju prawie półmilionowej armii, wyposażonej w 1915 dział, 1131 czołgów i 2318 samolotów, Finowie mogli przeciwstawić 270 tysięcy żołnierzy, uzbrojonych w 599 dział, zaledwie 30 przestarzałych czołgów i 119 samolotów.
Teoretycznie, wobec miażdżącej przewagi, dla Armii Czerwonej powinien to być „spacerek”. Jednak w ciągu pierwszych tygodni walk Sowieci, poza potężnymi stratami, niewiele osiągnęli. Dzięki sprawnej i uporczywej obronie Finów „stalinowski blitzkrieg” utknął w śniegach i mrozach Karelii.
Reklama
Przestarzałe samoloty
Operacje bojowe sowieckiego lotnictwa w pierwszym dniu wojny zaczęły się od zbombardowania 16 bezbronnych fińskich miast, w tym stolicy kraju – Helsinek. W kolejnych dniach naloty były kontynuowane.
Do walki z sowieckimi myśliwcami i bombowcami poderwano nieliczne fińskie myśliwce. Podstawę sił obronnych stanowiły samoloty typu Fokker D.XXI, budowane na holenderskiej licencji.
Był to dolnopłat ze stałym podwoziem, uzbrojony w cztery kaemy Vickers kal. 7,7 mm i osiągający prędkość maksymalną do 418 km/h. W żadnym razie nie był on równorzędnym przeciwnikiem dla sowieckich myśliwców I-16 i I-153, które przewyższały go prędkością i zwrotnością.
Taktyka, odwaga i fortel
Finowie, wobec przewagi wroga w powietrzu, nadrabiali wyszkoleniem i sprytem. Fińscy oficerowie dość dobrze znali sowiecką taktykę i potrafili ją wykorzystywać. Natomiast w powietrzu piloci chwytali się często różnych forteli, by wprowadzić wroga w błąd.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Polskie lotnictwo 17 września 1939 roku. Nasi piloci heroicznie stawili czoła sowieckiej inwazjiPrzy starciach z przeważającymi siłami myśliwców nieprzyjaciela symulowali zestrzelenie, wpadając w efektowny korkociąg lub zwalając się przez skrzydło i pikując ostro do ziemi, aby tuż nad nią wyprowadzić samolot i wrócić spokojnie na lotnisko.
W Siłach Powietrznych Finlandii (Ilmavoimat) ogromny nacisk kładziono na skuteczne zwalczanie bombowców. Jeszcze przed wojną myśliwcy intensywnie trenowali maksymalnie bliskie podejście do takiego celu, nawet na 50 metrów i oddanie z tej odległości salwy z kaemów.
Reklama
Było to rozwiązanie niezwykle ryzykowne, ale też śmiertelnie skuteczne, o czym niebawem na własnej skórze mieli przekonać się lotnicy sowieccy.
Kuopio musi zostać zbombardowane
Na 6 stycznia 1940 roku sowieckie dowództwo zaplanowało nalot na Kuopio. Miasto liczyło 22 tysięcy mieszkańców i było praktycznie bezbronne – nie było tam w ogóle artylerii przeciwlotniczej.
Zadanie zrównania celu z ziemią miało wykonać 18 załóg z 6. Pułku Bombowców Dalekiego Zasięgu z lotniska Kreczewica w Estonii.
Na uzbrojeniu jednostki znajdowały się dwusilnikowe bombowce Iljuszyn DB-3, mogące udźwignąć do dwóch ton bomb. Załoga każdego z nich liczyła trzech lotników, natomiast uzbrojenie obronne składało się z trzech kaemów SzKAS kalibru 7,62 mm. Prędkość maksymalna tych samolotów była dość duża i dochodziła do 400 km/h.
Reklama
Drogę sowieckiej wyprawie mogły zagrodzić tylko myśliwce Fokker D.XXI z 24. Dywizjonu Myśliwskiego (Lentolaivue 24 – LLv 24). Kilka dni wcześniej, jeszcze przed Nowym Rokiem, fiński nasłuch radiowy przechwycił sowiecką depeszę dotyczącą danych meteorologicznych tego rejonu. W związku z tym dowódca LLv 24 major Gustaf Magnusson przebazował 4. Eskadrę swojego dywizjonu na lotnisko Utti, skąd miały przechwycić sowieckie bombowce w drodze nad Kuopio.
Jednym z sześciu pilotów owej eskadry był 28-letni porucznik Jorma Sarvanto. Spokojny, a wręcz nieśmiały wielbiciel gry na saksofonie. Jednak w powietrzu, za sterami myśliwca, porucznik ulegał swoistej metamorfozie, przeistaczając się w doskonałego, zadziornego pilota. Był też wybornym strzelcem. Podczas ćwiczeń, strzelając do holowanego rękawa, osiągał skuteczność trafień rzędu 92%!
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Niszczycielski rajd
6 stycznia 1940 roku pogoda do lotów była fatalna: na niebie kłębiły się chmury natomiast nad ziemią zalegała gęsta mgła. Mimo to o godzinie 9.50 fińskie posterunki obserwacyjne podniosły alarm – wykryto sowieckie bombowce!
Finowie natychmiast poderwali w trybie alarmowym parę Fokkerów D.XXI, jednak złe warunki uniemożliwiły im przechwycenie DB-3. Tymczasem sowiecka wyprawa leciała podzielona na dwie formacje. Jedna z eskadr w ogóle nie zlokalizowała celu, pozbyła się więc bomb i zawróciła do bazy.
Druga, licząca 8 samolotów, dowodzona przez majora Wasilija Majsterenkę, podczas dolotu nad miasto została przechwycona dość przypadkowo przez pojedynczego Fokkera, pilotowanego przez porucznika Pera Soveliusa. Fin, mimo oczywistej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, brawurowo uderzył na bombowce. Pod silnym ogniem obronnym Sowietów zestrzelił jeden DB-3 i na uszkodzonej maszynie wylądował w Utti.
Jednak pozostałe bombowce kontynuowały misję. Dotarły nad Kuopio i zrzuciły na miasto ponad 7 ton bomb, niszcząc kilkadziesiąt budynków. Po wykonaniu zadania DB-3 wzięły kurs na macierzyste lotnisko. Major Majsterenko postanowił wrócić tą samą trasą. Nie przypuszczał, jak drogo przyjdzie mu zapłacić za ten błąd.
Reklama
Tylko jeden samolot
Dziesięć minut przed 12.00 do Utti dotarł meldunek o siedmiu nieprzyjacielskich bombowcach. Na ich przechwycenie wystartował samotnie porucznik Jorma Sarvanto. Jego boczny pilot nie mógł ruszyć z powodu problemów z silnikiem. Tymczasem porywisty wiatr rozgonił chmury i rozproszył mgłę. Widoczność stała się niemalże idealna.
Sarvanto szybko zlokalizował wrogą formację, lecącą w jednej linii na południe, w bardzo ciasnym szyku. Fiński pilot dogonił bombowce i wzniósł się, zajmując dogodną pozycję strzelecką z tyłu bolszewickiej eskadry.
Sowieci wypatrzyli go dopiero, gdy zbliżył się do nich na odległość 300 metrów. Tylni strzelcy otworzyli wówczas ze swoich kaemów huraganowy ogień do D.XXI.
Sarvanto, instynktownie kuląc się w kokpicie przed nadlatującymi pociskami, słyszał ich uderzenia o kadłub swojego myśliwca. On jednak też zaczął strzelać, biorąc najpierw na cel skrajny lewy bombowiec.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsza bitwa powietrzno-morska II wojny światowej. Polskie okręty w starciu z niemieckimi stukasamiCztery minuty chwały
Z dystansu stu metrów jego pociski przeorały kadłub i lewe skrzydło DB-3, zapaliły jeden z silników. Sowiecka maszyna runęła w dół, znacząc swój lot krechą ciemnego dymu. Sarvanto błyskawicznie przeniósł ogień na następny wrogi samolot.
Rozpoczął się prawdziwy taniec śmierci. Jego Fokker zbliżał się do poszczególnych sowieckich maszyn na odległość nawet 20 metrów, prując z kaemów krótkimi seriami w ich długie, smukłe kadłuby i ładując w nie kolejne porcje śmiercionośnego ołowiu. Powietrze wypełniło się ogniem, dymem i eksplozjami.
Reklama
To był prawdziwy pogrom. Fiński myśliwiec w ciągu zaledwie czterech minut zestrzelił 6 nieprzyjacielskich bombowców! Na ostatniego zabrakło mu już amunicji.
Ze zniszczonych samolotów ocalało jedynie dwóch sowieckich lotników, którzy wyskoczyli na spadochronach i trafili do niewoli. W Fokkerze Sarvanto, po jego wylądowaniu na lotnisku w Utti, naliczono kilkadziesiąt przestrzelin!
Wstydliwy bilans strat
Podczas tak zwanej wojny zimowej Fińskie Siły Powietrzne, mimo swej niewielkiej liczebności, skutecznie stawiły czoła wielokrotnie silniejszemu agresorowi, zadając mu dotkliwe straty.
Według szacunków, w walce zestrzelono 232 samoloty sowieckie, 92 zostały zgłoszone jako zaginione, 195 zostało zniszczonych podczas katastrof i różnych awarii, 124 było poważnie uszkodzonych.
Reklama
Sami Sowieci oceniali liczbę zestrzelonych przez siebie maszyn fińskich na 427, podczas gdy w rzeczywistości Finowie utracili 62 samoloty, w tym 44-47 w powietrzu! Dysproporcja strat była więc ogromna, a klęska czerwonych lotników wręcz upokarzająca.
Porucznik Jorma Sarvanto był pierwszym asem myśliwskim, który podczas drugiej wojny światowej odniósł 10 zwycięstw powietrznych. Ogółem w latach 1939-45 zestrzelił 16 5/6 samolotów nieprzyjaciela. Sarvanto zmarł w 1963 roku.
Bibliografia
- Philip Jowett, Brent Snodgrass, Finlandia w wojnie 1939-1945, Bellona S.A., Warszawa 2010.
- Jacek Mazur, Iliuszyn DB-3, Nowa Technika Wojskowa nr 3/98.
- Roger Moorhouse, Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Paweł Przymusiała, Wojna zimowa 1939-1940. Działania lotnicze w czasie wojny sowiecko-fińskiej, Wydawnictwo Militaria, Warszawa 1997.
- Szymon Tetera, Fokker D.XXI, Technika Wojskowa Historia nr 1/2014.
- William R. Trotter, Mroźne piekło. Radziecko-fińska wojna zimowa 1939-1940, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2007.
- Mirosław Wawrzyński, W cztery minuty sześć bombowców, Militaria XX wieku nr 4(7) lipiec-sierpień 2005.
- Mirosław Wawrzyński, Wojna Zimowa w powietrzu: 30 listopada 1939 r. – 13 marca 1940 r., Technika Wojskowa Historia nr 1/2014.
1 komentarz