Mieczów ci u nas dostatek? Słynne słowa Władysława Jagiełły nie mogłyby paść z ust żadnego z twórców Polski. W państwie pierwszych Piastów mieczy nie było. I to niemal wcale.
Żadna inna broń nie kojarzy się tak bardzo ze średniowieczem. Od legendarnego Excalibura po dwie klingi podarowane zwycięzcy spod Grunwaldu – miecze urosły do rangi symbolu wojskowości całej tej epoki.
Reklama
Już w kronikach z wieków X czy XI miecz pojawia się jako słowo-klucz: zrozumiały dla każdego synonim siły zbrojnej i przemocy. Obecność broni w tekstach pisanych wcale jednak nie była równoznaczna z jej szerokim użyciem w walce. Zwłaszcza na wschodzie kontynentu miecze upowszechniały się powoli i przez długi czas stanowiły pewną ciekawostkę, a nie – podstawowe narzędzie bojowe.
Wcale nie walczyli mieczami
Tak było także na ziemiach polskich. Za panowania wczesnych piastowskich książąt – Siemomysła, Mieszka Pierwszego, ale też Bolesława Chrobrego – wojownicy woleli sięgać po inny element uzbrojenia. Nie walczyli mieczami, ale – przede wszystkim włóczniami.
Mierzyły one około dwóch metrów, były więc większe od choćby najpostawniejszych dryblasów, służących pod komendą Piastów. Wieńczyły je zaś groty o zróżnicowanym kształcie, mierzące od 20 do nawet 60 centymetrów.
Włócznia stanowiła narzędzie niezwykle wszechstronne. Po pierwsze z jej pomocą rozpoczynano potyczkę. W opinii rosyjskiego historyka Dmitrija Lichaczewa „była bronią pierwszego starcia i prawie zawsze się w nim łamała”. Z tego powodu jeźdźcy nosili przy sobie nie jedną, ale dwie lub trzy włócznie. Dopiero w przypadku połamania wszystkich sięgali po inną broń ręczną.
Wszechstronne narzędzie bojowe
Włócznię można było rzucać, niczym oszczep, lub posługiwać się nią „z wolnej ręki”. Zdaniem znawcy średniowiecznej sztuki wojennej Michała Bogackiego taki właśnie styl walki ukazano na słynnej tkaninie z Bayeux – haftowanym płótnie z XI wieku, obrazującym podbój Anglii przez Normanów.
W książce Broń wojsk polskich w okresie średniowiecza specjalista podaje, że widoczni wojowie:
dzierżyli [włócznie] swobodnie w dłoni (jak późniejsi ułani polscy), przez co mogli zadawać ciosy w różnych kierunkach.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Włócznie mogły nawet służyć do defensywy i zastępować mniej poręczne tarcze. Z relacji Galla Anonima wiadomo, że Pomorzanie walczący z Bolesławem Krzywoustym zabezpieczali się nimi przed szarżą przeciwnika, niemal jak pikinierzy w epoce nowożytnej. Niewykluczone, że stulecie wcześniej identycznie postępowali podkomendni Mieszka pierwszego.
Miecz, czyli broń dla wybranych
Prawdopodobnie tylko dowódcy i przyboczni tego księcia walczyli mieczami. O realnym rozpowszechnieniu żelaznych kling świadczą twarde liczby. Na całym obszarze wczesnośredniowiecznej Polski odnaleziono dotąd tylko około stu mieczy pochodzących z czasów pierwszych Piastów. Dla porównania wyłącznie w okolicy jednej książęcej warowni – Ostrowa Lednickiego – archeolodzy odkopali sto grotów włóczni.
Nikła popularność mieczy wynikała po części z ich ceny: za jedną sztukę tej broni trzeba było zapłacić do 200 gramów srebra, a więc tyle co za dwa dorodne woły. Wykonanie włóczni było nawet pięciokrotnie tańsze i o wiele prostsze. Po miecz nie można też się było udać do pierwszego lepszego kowala. Wykuwaniem broni tnącej zajmowali się tylko wysoko wykwalifikowani specjaliści.
Całkiem możliwe, że w pierwszych latach panowania Mieszka nie było w Państwie Piastów ani jednego mistrza tej rangi. Także później większość mieczy sprowadzano z zagranicy – głównie z Niemiec. W efekcie stale były bronią elitarną i potrzeba było wielu dekad, by rzeczywiście zyskały sobie uznanie.
Reklama
***
Materiał przygotowałem przy okazji prac nad jednym z rozdziałów książki Polscy bogowie wojny. Najwspanialsi dowódcy w dziejach. Znajdziesz w niej dwa teksty mojego autorstwa: poświęcone Mieszkowi I i Bolesławowi Śmiałemu.
2 komentarze