„Jeśli się nie wpiszesz, twoja wina, bo wnet cię wyślą do Oświęcimia, a jak się wpiszesz, ty stary ośle, to ciebie Hitler na Ostfront pośle”. Taki wierszyk w czasie II wojny światowej opowiadano sobie na anektowanym do Rzeszy Górnym Śląsku. Jego mieszkańcy znaleźli się między młotem, a kowadłem.
Od jesieni 1939 r. nowe władze zastanawiały się, jak uporządkować kwestie niemieckiego obywatelstwa na wszystkich ziemiach wcielonych do Rzeszy. Zapada decyzja o sporządzeniu spisu ludności.
Reklama
Deklarujcie narodowość niemiecką
W grudniu na Śląsku rozpoczęto rejestrację. Podlegają jej wszyscy powyżej 12. roku życia. Miejscowi nazywają ją „palcówką” – od odcisku kciuka na tymczasowym dokumencie tożsamości, który otrzymywało się po oddaniu ankiety.
Oprócz danych personalnych każdy musiał w niej podać, od kiedy przebywa na terenach wcielonych do Rzeszy, jakiego jest wyznania, narodowości i jakiego języka używa w domu. Ankiety w „palcówce” mieszkańcy wypełniają samodzielnie. Nie ingerują w nie urzędnicy.
Do deklarowania narodowości niemieckiej nawołuje biskup diecezji katowickiej Stanisław Adamski, pełniący tę funkcję od 1930 r. Nie chce dopuścić do exodusu Polaków z Górnego Śląska. Obawia się, że staną się tu mniejszością. Jego zdaniem tylko folkslista daje ochronę przed deportacją czy aresztowaniem.
Biskup Adamski wierzy, że jest ona niczym maska, dzięki której można udawać i czekać. Wcześniej porozumiał się w tej sprawie z rządem generała Władysława Sikorskiego i Stolicą Apostolską. Sam deklaruje narodowość polską.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Legion Góralski Waffen SS. Jedna z największych kompromitacji hitlerowskiej armiiSkąd tylu Niemców?
Nazwisko biskupa figuruje na liście niebezpiecznych „propolskich elementów”, którą jeszcze przed wojną sporządziło gestapo. Adamski brał bowiem czynny udział w życiu politycznym. Był posłem, senatorem. Niemcy tolerują jego obecność w Katowicach do 1941 r. Wtedy zmuszają go do wyjazdu do Generalnego Gubernatorstwa.
Po otrzymaniu wyników spisu Niemców ogarniają wątpliwości. Na przykład po „palcówce” w powiecie pszczyńskim okazało się, że mieszka tam 98 proc. Niemców i 2 proc. Polaków. Tymczasem podczas plebiscytu w 1921 r. blisko 75 proc. tamtejszych mieszkańców opowiedziało się za przyłączeniem do Polski!
Reklama
Wyniki nie wyglądają wiarygodnie. 4 marca 1941 r. zostaje powołany specjalny urząd – Deutsche Volksliste. Ustala on kryteria, które klasyfikują do poszczególnych grup DVL.
Podział na grupy
Grupy 1. i 2. obejmowały osoby deklarujące narodowość niemiecką, zarówno aktywne, jak i bierne politycznie przed wojną, które otrzymywały pełne obywatelstwo niemieckie.
Grupa 3. składała się przede wszystkim z przedstawicieli tzw. innych narodowości, m.in. Ślązaków, ale także Kaszubów, Mazurów, należały do niej również „osoby pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami, posiadające związki z niemiecką kulturą, ale posługujące się słowiańską mową”. Otrzymywali oni po przeprowadzeniu badań rasowych ograniczone obywatelstwo niemieckie z prawem jego odwołania.
Grupa 4. obejmowała osoby pochodzenia niemieckiego, które się spolonizowały i czynnie współpracowały w okresie międzywojennym z polskimi władzami. Mogły one otrzymać tylko ograniczone obywatelstwo niemieckie po badaniach rasowych.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Osoby niezaliczone do żadnej kategorii DVL miały docelowo podlegać wysiedleniu do Generalnego Gubernatorstwa.
Dla kogo niemieckie obywatelstwo?
Każdy mieszkaniec Górnego Śląska od 1941 r. musiał wypełnić specjalną ankietę. Obejmowała ona pytania dotyczące pochodzenia, statusu społecznego, uczęszczania dzieci do szkół, zatrudnienia i służby wojskowej.
Reklama
Na tej podstawie niemieccy urzędnicy kwalifikowali każdą osobę do odpowiedniej grupy i wystawiali jej nowy dokument tożsamości z informacją o wpisie do danej grupy. Każdy mógł się odwołać, jeśli zaszeregowano go do niższej kategorii, niż oczekiwał.
W 1941 r. akcja była w powijakach – ankiety się drukowały, a trzeba je było jeszcze rozdystrybuować. Wówczas niemieckie obywatelstwo otrzymały tylko osoby z grupą 1. i 2. W styczniu 1942 r., kiedy akcję prowadzono już na skalę masową, obywatelstwo otrzymywała również grupa 3.
– Trzeba pamiętać, że przynależność do grupy była ustalana odgórnie. Wypełnienie ankiety było obowiązkowe. Za zaniechanie groziły kary. Najpierw trzymiesięczna odsiadka w więzieniu, a jeśli kara nie poskutkowała, areszt był przedłużany. W praktyce oznaczało to wywiezienie do obozu koncentracyjnego – mówi prof. Ryszard Kaczmarek, historyk.
35% poza volkslistą
Kaczmarek w swojej pracy Górny Śląsk podczas II wojny światowej. Między utopią niemieckiej wspólnoty narodowej a rzeczywistością okupacji na terenach wcielonych do Trzeciej Rzeszy podaje wyniki spisu DVL – ostatnie pełne dane, które są dostępne, z 10 października 1943 r. Okazuje się, że w rejencji katowickiej „jedynkę” otrzymało nieco ponad 4 proc. mieszkańców, „dwójkę” – ponad 9 proc., „trójkę” – już ponad 41 proc., a „czwórkę” – ponad 2 proc.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Kolaboranci w granatowej policji. Polscy funkcjonariusze rozstrzeliwali rodaków i mordowali ŻydówPoza DVL znalazło się ponad 35 proc. ludności. Jako Reichsdeutsche – obywateli Niemiec, którzy na Górny Śląsk przyjechali po 1939 r. – zaszeregowano ponad 4 proc.
Podczas akcji przydzielania do grup z Berlina napływały specjalne instrukcje, jak interpretować wypełnione ankiety, na co zwrócić uwagę. Urzędnicy musieli się nauczyć, że polskie organizacje „Sokół” i „Strzelec” to nie były zwykłe drużyny sportowe, dowiedzieć się, jakie polskie odznaczenia dostali ankietowani.
Reklama
Czy brali udział w powstaniach? Czy mają żonę, męża niepewnego rasowo/narodowo? W jaki sposób wychowują dziecko, czy aby na pewno chodzi ono do szkoły? Czy koło domu jest czysto? Czy ankietowany nie jest alkoholikiem? Albo recydywistą z kryminalną przeszłością?
„Jeśli się nie wpiszesz, twoja wina, bo wnet cię wyślą do Oświęcimia, a jak się wpiszesz, ty stary ośle, to ciebie Hitler na Ostfront pośle” – powtarzają rymowankę Ślązacy.
Wysiedlenie śląskich Żydów
Na Deutsche Volksliste nie mogli być oczywiście wpisani Żydzi. Według sprawozdania Centralnej Rady Gmin Żydowskich z maja 1940 r. na Górnym Śląsku mieszkało ich 90 tys. 323. W samych Katowicach – tylko 830, ale na rubieżach prowincji, w zagłębiowskim Będzinie – 24 tys. 495. Ale to z Katowic już 20 i 27 października 1939 r. wyruszyły dwa transporty Żydów – każdy po 2,5 tys. osób – na podmokłe odludzie nad Sanem.
Tam, w okolicach miejscowości Nisko, miał powstać „obóz tranzytowy”. Trafiły tam też transporty z Wiednia i Ostrawy. Miejsce osobiście wybrał Adolf Eichmann. Żydzi mieli sami sobie zbudować baraki. Przywieziono im deski i inne materiały budowlane.
Reklama
Z pomysłu jednak nieoczekiwanie zrezygnowano. Część Żydów Niemcy przepędzili na radziecką stronę. Część pozostawiono własnemu losowi. Niektórym udało się nawet wrócić do domu. Inni pozostali na terenie Generalnego Gubernatorstwa.
Przeczytaj również o piekle, jakie zgotował Ślązakom po wojnie Samuel Morel
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Anny Malinowskiej pod tytułem Komendant. Życie Salomona Morela. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Agora.
Polecamy
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.