Margarete z domu Boden była o osiem lat starsza od szefa SS, Heinricha Himmlera. Już od pierwszych chwili ich małżeństwa było jednak jasne, że za przewagą wieku nie pójdzie prymat w związku.
On był zajadłym nazistą, ona córką właścicieli ziemskich. Po ślubie w lipcu 1928 roku nie było zwyczajowej podróży poślubnej.
Reklama
Himmlera od razu pochłonęły partyjne obowiązki. I nic dziwnego. W końcu to właśnie on powiedział, że na rozkaz Hitlera zastrzeliłby nawet własną matkę i jeszcze byłby z tego dumny.
Tym bardziej nie miał więc nic przeciwko temu, by dla sprawy spychać na margines połowicę.
Jednostronna inwestycja
Praktyczna (i dobrze sytuowana) Margerete nie siedziała bezczynnie. Postanowiła kupić gospodarstwo.
Posiadała wiedzę na temat hodowli zwierząt i roślin, wychowała się w końcu na wsi. Jeśli jednak liczyła, że Heinrich jakkolwiek wesprze ją w ciężkiej pracy na roli, grubo się pomyliła.
Reklama
Margarete pilnuje interesu
Gdy oczekiwała pierwszego dziecka, Himmler został szefem SS i nie w głowie było mu życie rodzinne. Jak pisze o nim Wyllie James w książce Żony nazistów. Kobiety kochające zbrodniarzy:
Choć doglądał przez jakiś czas remontu skromnego domu i budowy kurników, wkrótce wyjechał, pozostawiając Margaret kierowanie gospodarstwem. Jej sytuacja nie była szczególnie wyjątkowa.
W wielu przypadkach ciężar zarządzania małymi gospodarstwami rolnymi spoczywał na barkach żon (niemal osiemdziesiąt procent zatrudnionych na tego rodzaju farmach stanowiły kobiety), podczas gdy ich mężowie szukali bardziej lukratywnej pracy w miastach.
Prócz kur Margaret musiała się zajmować gęsiami, królikami, indykami i świnią, a do tego uprawiać różnego rodzaju owoce i warzywa; małżeństwo z czasem zamierzało też zacząć uprawę leczniczych ziół.
Reklama
Ponad trzydziestoletnia ciężarna wszystko musiała robić w pojedynkę. Mąż z daleka wydawał polecenia, jak zarządzać „gospodarką”, ale do pomocy się nie garnął.
Osamotniona i przepracowana Margarete coraz bardziej podupadła na zdrowiu. Gdy Himmler wrócił wreszcie z kolejnego partyjnego wiecu, zastał żonę w agonii – ona i jej córka Gurdun przeżyły tylko dzięki temu, że przeprowadzono bardzo spóźnione cesarskie cięcie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsze reakcje na śmierć Adolfa Hitlera. Niedowierzanie, płacz i oficjalne kondolencjeRąbała drewno i rozwoziła obornik
Po porodzie Margarete przebywała w szpitalu aż trzy tygodnie. Gdy wróciła do obowiązków, ich lista była naprawdę długa.
Świeżo upieczona matka musiała sama zbierać plony takie jak ziemniaki, owoce bzu, żurawina, czy pieczarki, ale też rąbać drewno, czy rozwozić obornik. A do tego rzecz jasna zajmować się niemowlęciem, które niewiele obchodziło Heinricha.
Z powodu przemęczenia przestała miesiączkować, a dobry mąż doradzał jej (oczywiście z daleka), by zażywała gorących kąpieli i ratowała się grzanym winem. Tak jakby ogrzanie ciała od środka, mogło w magiczny sposób zniwelować tęsknotę i brak wsparcia.
Wreszcie Himmlerowie sprzedali gospodarstwo i wyprowadzili się do apartamentu w Monachium. Nie znaczy to jednak, że Margarete odetchnęła.
Reklama
Sprawy ważne i ważniejsze (dla Himmlera)
Para adoptowała chłopca, sierotę po esesmanie. Himmler, jak to miał w zwyczaju, nie angażował się w wychowanie dziecka.
Podobno był na to zbyt zajęty. Ale chyba nie tylko pracą, bo choć nie było go w domu, to na romans z sekretarką, która urodziła mu dwoje dzieci, znalazł czas.
Polecamy
Bibliografia
- Wyllie James, Żony nazistów. Kobiety kochające zbrodniarzy, Wydawnictwo Agora 2020.
18 komentarzy