Miłość do cukru okazała się zgubna dla Islandczyków. Gdy próchnica zaczęła siać spustoszenie w ich jamach ustnych, potomkowie wikingów chwytali się najbardziej absurdalnych i odrażających sposobów, aby uśmierzyć ból zębów.
Przez całe stulecia Islandczycy mogli pochwalić się doskonałym stanem uzębienia. Alda Sigmundsdóttir w książce Mała księga dawnych Islandczyków. O zwyczajach, tradycjach i przesądach stwierdza, że potomkowie wikingów, co prawda „nigdy nie dostaliby roli w reklamie pasty do zębów, jednak ich zęby mogły żuć i żuć”.
Reklama
Słodka pułapka
Badania archeologiczne wykazały, że wprawdzie wyspiarze nie mieli najprostszego zgryzu, ale za to próchnica była im niemal obca. Zmieniło się to dopiero w wieku XIX. Kiedy cukier buraczany zaczął podbijać świat, trafił również na usłaną wulkanami wyspę. Jak podeślą Sigmundsdóttir:
Ludzie na Islandii połknęli haczyk, czy też raczej wpadli w słodką pułapkę. Cukier szybko stał się dobrem niezbędnym, tuż obok kawy, tabaki i kropli Brennivin, islandzkiego alkoholu, powszechnie nazywanego czarną śmiercią.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. W jamach ustnych Islandczyków w zastraszającym tempie zaczęły się panoszyć próchnica oraz paradontoza. Szybko też pojawiły się mniej lub bardziej irracjonalne, a często wręcz obrzydliwe z perspektywy współczesnego człowieka pomysły, jak uśmierzyć ból zębów.
Mysie zęby i kupa niemowlaka
Jeden z najpopularniejszych sposobów polegał na złapaniu myszy, wyrwaniu jej jednego z zębów i… wetknięciu go obok tego, w którym akurat zrobiła się dziura. To jednak nie wszystko.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jak podaje Alda Sigmundsdóttir w Małej księdze dawnych Islandczyków inne metody polegały między innymi na:
(…) umieszczeniu stolca jednorocznego chłopca w tym samym miejscu. (Zakładam, że odchody dziewczynek nie miały podobnych właściwości leczniczych).
Albo wetknięcie zęba nieboszczyka obok próchniejącego. Albo sproszkowanie psiego zęba i połknięcie proszku. (Podejrzewam, że wszędzie kręciło się mnóstwo bezzębnych psów).
Ząb nieboszczyka
Jeżeli powyższe sposoby zawiodły (a chyba nie ma powodów, aby przypuszczać, że mogło być inaczej), to usuwano bolący ząb i zastępowano go… zębem nieboszczyka.
Jak widać chwytano się najbardziej absurdalnych pomysłów. Nikt jednak nie pomyślał, aby ograniczyć spożycie słodkiego proszku. A może po prostu nikt nie odważył się tego zaproponować, ponieważ takiego, kto by to zrobił „wygnano by w góry, niezwłocznie”. Miłość Islandczyków do cukru była bowiem silniejsza od racjonalnego myślenia.
Reklama
Polecamy
Bibliografia
- Alda Sigmundsdóttir, Mała księga dawnych Islandczyków. O zwyczajach, tradycjach i przesądach, Wydawnictwo Poznańskie 2020.