„Opłatę radiofoniczną” wprowadzono w Polsce już w latach 20. XX wieku, jednocześnie z utworzeniem Polskiego Radia. Przez pierwszą dekadę było to wprawdzie przedsiębiorstwo w większości prywatne, ale zgodnie z zapisami koncesji opłaty narzucało państwo. Egzekwowano je z pełną surowością.
Od 1933 roku kwestie związane z abonamentem regulowała Ustawa o Poczcie i Telegrafie. Wydawano też uzupełniające ją okólniki i rozporządzenia.
Reklama
Stan prawny obowiązujący u schyłku epoki międzywojennej zwięźle podsumowano na stronach Radio-informatora. Kalendarza-przewodnika radiosłuchacza, wydanego w ostatnim roku niepodległości.
„Zezwolenie na posiadanie i używanie”
Oficjalna publikacja tłumaczyła, że każdy, kto pragnie zaopatrzyć się w radioodbiornik, jest zobowiązany uzyskać „kartę rejestracyjną, będącą jednocześnie zezwoleniem na posiadanie i używanie urządzenia”.
Na jej podstawie należało uiszczać comiesięczną opłatę. Standardowy abonament w latach 30. ustalono na poziomie 3 złotych miesięcznie. W dzisiejszych pieniądzach byłoby to w przybliżeniu 30 złotych na miesiąc (a więc 360 rocznie).
Pod koniec epoki wprowadzono też wariant tańszy o 50 procent, dla osób, które eksploatowały mało wydajne odbiorniki detektoryjne (pozwalające, w przeciwieństwie do tych lampowych, głównie na słuchanie radia przez słuchawki i to z wyraźnie obniżoną jakością dźwięku).
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Kto zwolniony z opłat?
O zwolnienie z abonamentu mogli się ubiegać inwalidzi wojenni, osoby niewidome, naukowcy zajmujący się dziedziną radiotechniki, a także ci, którzy „przedstawią świadectwo ubóstwa”.
Z myślą o wczasowiczach dodano z kolei regulację, która pozwalała zabrać z sobą w podróż dodatkowy odbiornik, ale pod warunkiem, że ten domowy, na który miało się pozwolenie, zostanie „doprowadzony do stanu nieużywalności”.
Reklama
Cel można było osiągnąć poprzez „usunięcie z niego lamp, odłączenie od anteny i uziemienia oraz uziemienie na zewnątrz przewodów antenowych”.
„Specjalni kontrolerzy”
W sprawach związanych z abonamentem należało się kontaktować z urzędami pocztowymi. Za używanie aparatu „na czarno” groziły zaś surowe sankcje.
Przyłapanego czekała ustawowa grzywna, a do tego odszkodowanie w wysokości sześciomiesięcznej „opłaty radiofonicznej”.
„Do kontroli urządzeń radiowych i sprawdzania kart rejestracyjnych powołani są specjalni kontrolerzy” – podkreślano w Radio-informatorze.
Reklama
Bibliografia
Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939, red. E. Świerczewski, Warszawa 1939.