Kiedy 3 września 1939 roku okręt podwodny U-30 posłał na dno pierwszą brytyjską jednostkę, młody kapitan zapewne spodziewał się pochwał. Okazało się jednak, że jego ofiarą padł bezbronny statek pasażerski SS „Athenia”. Niemieckie dowództwo za wszelką cenę chciało odciąć się od tego ataku.
Zanim jeszcze rozpoczęła się II wojna światowa kilkanaście niemieckich okrętów podwodnych zostało skierowanych w rejon Wysp Brytyjskich. Był wśród nich dowodzony przez kapitana marynarki Fritza-Juliusa Lempa U-30. Załodze przypadło w udziale patrolowanie obszaru u wybrzeży Irlandii.
Reklama
Na tropie ofiary
Właśnie tam 3 września 1939 roku do marynarzy dotarła informacja o tym, że Wielka Brytania wypowiedziała wojnę III Rzeszy. Dla Lempa i jego ludzi oznaczało to rozpoczęcie polowania na wrogie jednostki wojskowe.
Dowództwo Kriegsmarine – w wysłanym tego samego dnia drogą radiową rozkazie – z całą stanowczością zakazało atakowania statków pasażerskich. Na niewiele się to zdało.
Ledwie kilka godzin później, około 16.30, podwodnicy z U-30 dostrzegli sporych rozmiarów statek płynący pod banderą wroga. Lemp twierdził później, że wziął go za krążownik pomocniczy (uzbrojony statek transportowy). W rzeczywistości był to jednak transatlantyk SS „Athenia”, który dwa dni wcześniej wyruszył z Glasgow do Montrealu.
Na jego pokładzie znajdowało się pod 1300 pasażerów. Jak podaje Jonathan Dimbleby w książce Bitwa o Atlantyk. Jak alianci wygrali II wojnę światową liczba obejmowała:
(…) 311 Amerykanów, 469 Kanadyjczyków i około 150 uchodźców z kontynentu, w tym 34 niemieckich Żydów. Resztę stanowili Brytyjczycy i Irlandczycy, wśród których znalazła się grupa dzieci, wywożonych do Kanady z myślą o ich bezpieczeństwie.
Reklama
„Athenia” idzie na dno
Po trzech godzinach tropienia swojej ofiary Lemp w końcu wydał rozkaz do ataku. W kierunku „Athenii” wystrzelono dwie torpedy, z których jedna o 19.43 dosięgnęła celu. Na statku, który natychmiast zaczął nabierać wody, wybuchła panika. Załoga ze wszystkich sił starała się nad nią zapanować, kierując pasażerów do szalup ratunkowych.
Na szczęście dla pasażerów transatlantyk nabierał wody powoli i od trafienia do zatonięcia minęło aż 14 godzin. W tym czasie wszystkie szalupy zostały zapełnione i spuszczone na wodę, a w rejon zatonięcia dotarły statki ratunkowe.
Mimo to życie straciło 118 osób, w tym szesnaścioro dzieci. W zdecydowanej większości ofiarami byli Kanadyjczycy oraz obywatele amerykańscy (łącznie 82 osoby).
Brytyjczycy byli zbulwersowani pogwałceniem zawartych przed wojną traktatów. Od razu oskarżyli Niemców o haniebny ataku. Ci tymczasem… wszystkiego się wyparli.
To musieli być Brytyjczycy
Ministerstwo propagandy Josepha Goebbelsa ogłosiło, że „»Athenia« musiała zostać zatopiona omyłkowo przez brytyjski okręt wojenny lub natrafić na pływającą minę, pochodzącą z arsenału Wielkiej Brytanii”. To jednak jeszcze nie wszystko. Jak podaje w swojej książce Jonathan Dimbleby dwa dni po tragedii:
Reklama
(…) Radio Berlin oznajmiło uroczystym tonem, że jeśli „Athenia” rzeczywiście została storpedowana, „mógł tego dokonać jedynie angielski okręt podwodny”. I dodawano: „Uważamy, że obecny przełożony brytyjskiej marynarki wojennej, Churchill, jest zdolny nawet do takiej zbrodni”.
Jednocześnie dowódca Kiregsmarine admirał Erich Raeder oświadczył, że wszelkie sugestie, że to U-boot zatopił „Athenię” są „ohydnymi kłamstwami”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Niemcy desperacko starali się odciąć od ataku z uwagi na jasne dyrektywy Hitlera, który kategorycznie zakazał atakowania jednostek pasażerskich wroga. Liczył, że między innymi dzięki temu po pokonaniu Polski uda mu się zawrzeć pokój z Anglią.
Zatopiłem „Athenię”, ale…
27 września do bazy w Wilhelmshaven z patrolu powrócił wreszcie U-30. Lemp natychmiast został wezwany do biura Dowódcy Floty Podwodnej Kriegsmarine Karla Dönitza.
Kapitan z miejsca przyznał się do zatopienia „Athenii”. Stwierdził jednak, że jego ofiara „płynęła zygzakiem, a jej światła były przygaszone”. Dlatego sądził, że miał pełne prawo uznać wrogą jednostkę za uzbrojony statek handlowy i posłać ją na dno.
Dönitz zdecydowanie nie był zadowolony z takiej odpowiedzi (chyba naprawdę łudził się, że to nie jeden z jego okrętów był sprawcą całego zamieszania!). Po wysłuchaniu zeznań Lempa skierował go do Raedera. Ten z kolei poinformował samego Hitlera o tym, co dokładnie wydarzyło się 3 września.
Reklama
Zmowa milczenia
Po powrocie z Berlina Lemp wylądował w areszcie domowym. Nie spędził tam wiele czasu, ale zanim wrócił do czynnej służby został zobowiązany do zachowania ścisłej tajemnicy w sprawie tego co zrobił. Podobny rozkaz usłyszeli jego podkomendni.
Jednocześnie z polecenia Dönitza sfałszowano dziennik pokładowy U-30. Dzięki temu przynajmniej na papierze okręt podwodny feralnego dnia znajdował się daleko od miejsca zatopienia „Athenii”.
Był to jedyny taki przypadek w trakcie całej II wojny światowej. Prawda wyszła na jaw dopiero w trakcie procesów norymberskich.
Sam Lemp przez kolejne półtora roku siał postrach wśród alianckich konwojów, zostając jednym z najskuteczniejszych niemieckich podwodników. Zginął 9 maja 1941 roku po tym, jak dowodzony przez niego U-110 został uszkodzony, a następnie zdobyty przez Brytyjczyków.
Bibliografia
- Jonathan Dimbleby, Bitwa o Atlantyk. Jak alianci wygrali II wojnę światową, Wydawnictwo Literackie 2017.
- Evan Mawdsley, The War for the Seas. A Maritime History of World War II, Yale University Press 2019.