Wiosną 1944 roku na froncie wschodnim Wehrmacht znajdował się w ciągłym odwrocie. Niemcy chwytali się wszelkich sposobów, aby powstrzymać Armię Czerwoną, napierającą na zachód niczym walec. Sięgnięto nawet po broń biologiczną, tworząc tak zwane „obozy tyfusowe”.
Na przełomie lutego i marca 1944 roku stało się jasne, że niemiecka Armia „Środek” po raz kolejny będzie musiała wycofać się przed nacierającymi siłami Armii Czerwonej.
Reklama
Bagno otoczone drutem kolczastym
Właśnie wtedy dowodzący 9. Armią generał pułkownik Josef Harpe wpadł na pomysł, że kupi trochę czasu swoim siłom tworząc przed linią frontu sieć prowizorycznych obozów koncentracyjnych dla miejscowej ludności. Jak pisze Michael Jones w książce Wojna totalna. Armia Czerwona od klęski do zwycięstwa:
Łańcuch ten miał się ciągnąć przez bagniste tereny Polesia, bezpośrednio na drodze marszu sił [generała Konstantego] Rokossowskiego.
Trzy dni później dowódca Grupy Armii „Środek” feldmarszałek Ernst Busch nakazał, by te „środki ewakuacyjne” – czyli przymusowa deportacja cywilów z okolicznych miast i wsi do takich właśnie obozów – zostały podjęte natychmiast.
Same obozy nie były niczym więcej, jak tylko bagnistymi polami ogrodzonymi drutem kolczastym. Przyszłym więźniom nie zapewniono dachu nad głową ani jakiejkolwiek infrastruktury sanitarnej. Nad całością górowały tylko wieżyczki strażnicze. Nic dziwnego, że prace „budowlane” zajęły żołnierzom generała Friedricha Hossbacha z LVI Korpusu Pancernego ledwie trzy dni.
Reklama
Gdy wszystko było już gotowe Niemcy przystąpili do zapełniania obozów kobietami, dziećmi i starcami. Josef Perau, kapelan 129. Dywizji Piechoty, tak opisywał cały proceder:
Myślałem, że widziałem już wszystkie okropności tej wojny, ale w ciągu kilku ostatnich dni moim oczom ukazała się tragedia, przed której odmalowaniem wzdragałby się nawet Dostojewski.
Nasi żołnierze spędzają w jedno miejsce wszystkich cywilów z okolicznych terenów, zamykając ich w wielkim obozie. W środku nie ma żadnego schronienia (…).
„W czole ziała świeża rana po kuli”
Niemieccy żołnierze, którzy chcieli jak najszybciej wykonać rozkazy przełożonych wykazywali się najwyższą brutalnością i bezwzględnością. Perau widział chociażby, jak żołnierze odciągali:
Reklama
(…) ciało jakiegoś staruszka, zupełnie jakby to było truchło zwierzęce. Jedna z jego nóg była obwiązana sznurem. Przy drodze leżała też kobieta, a w jej czole ziała świeża rana po kuli.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Ponadto w brudnym śniegu walały się jakieś niewielkie zawiniątka przypominające pakunki. Jeden ze strażników z policji polowej wyjaśnił mi, że były to ciała małych dzieci, które przykrył kilkoma starymi kocami.
Matki zostawiały je na skraju drogi, bo były już zbyt słabe, by je dalej nieść. Zostały więc zastrzelone, podobnie jak „eliminuje się” każdego, kto nie może iść sam o własnych siłach, czy to z powodu choroby, czy ze starości, czy z ogólnego osłabienia.
Reklama
Tysiące chorych na tyfus
W zaledwie kilka dni Niemcy spędzili na poleskie bagna blisko 50 tysięcy ludzi. Następnie przystąpiono do realizacji kolejnego etapu demonicznego planu. W obozach umieszczono setki ciężko chorych na tyfus. Jak podkreśla Michael Jones:
W rezultacie ludzie w obozach zaczynali chorować całymi tysiącami. Okolice obozów zaminowywano, po czym oddziały Wehrmachtu wycofywały się w kierunku zachodnim. Teraz czekano już tylko na to, by żołnierze z Armii Czerwonej odkryli tak spreparowane pułapki.
Gdy 19 marca pierwsze oddziały Armii Czerwonej dotarły do obozów epidemia szalała w najlepsze. Jedna z radzieckich pielęgniarek wspominała:
Ten widok był niewyobrażalnie przerażający. Bagniste podłoże, druty kolczaste, pola minowe – a w środku tysiące ludzi, majaczących, przepoconych i rozpalonych od wysokiej temperatury na tej lodowatej, na wpół zamarzniętej, bagnistej ziemi.
Reklama
Krasnoarmiejcy, którzy pospieszyli z pomocą ledwie żywym rodakom szybko sami zaczęli zarażać się tyfusem. Niemiecki plan się powiódł. Dowódca 65. Armii Paweł Batow raportował przełożonym: „Mamy tutaj prawdziwą epidemię. Całość naszego XIX Korpusu Armii musiała zostać poddana kwarantannie”.
Nikt nie widział czegoś podobnego
Feldmarszałek Ernst Busch był tak zadowolony z rezultatów operacji, że rozkazał zakładać kolejne „obozy tyfusowe”. Nie wiedział jednak o tym, że od grudnia poprzedniego roku Armia Czerwona dysponowała skuteczną szczepionką na tyfus.
Dzięki jej zastosowaniu szybko udało się zdusić epidemię szerzącą się w XIX Korpusie. Jednak jak podkreśla w swojej książce Michael Jones:
Groteskowy plan Niemców zaszokował nawet zaprawionych w boju weteranów walk na froncie wschodnim. Nigdy dotąd nie widziano czegoś podobnego.
Bibliografia
- Michael Jones, Wojna totalna. Armia Czerwona od klęski do zwycięstwa, Wydawnictwo Literackie 2013.
2 komentarze