„Strój jak na piknik, a nie do walki” – wspominała jedna z uczestniczek powstania warszawskiego. To nie przypadek, że kobiety szły „w sukienkach na barykady”. Nie miały innego wyjścia, a przełożeni przekonywali je, że… nie mają też potrzeby ubierać się jak na wielotygodniowe walki.
Rankiem 1 sierpnia 1944 roku, gdy żołnierze podziemia zaczęli zmierzać na wyznaczone sobie pozycje, tylko warszawscy rykszarze zauważali, że ubiory młodych ludzi nie są zupełnie zwyczajne.
Reklama
Oczywiście przyszli powstańcy dokładali starań, by nie zwracać na siebie uwagi. Pewnych detali nie dało się jednak ukryć.
Chłopcy starali się zadbać o strój pozwalający na bezproblemowe czołganie się czy przeskakiwanie płotów (mocne i wygodne buty, solidne spodnie i koszule). Ich koleżanki były w dużo gorszej sytuacji. Dziewczęta paradujące w takim ubraniu po ulicach okupowanej Warszawy natychmiast ściągnęłyby na siebie niepożądane spojrzenia.
Ubrane jak na letni spacer
W efekcie sanitariuszki, które już za chwilę pod ostrzałem miały opatrywać rannych, szły do powstania ubrane jak na spacer nad Wisłę. Halina Jędrzejewska (ps. „Sławka”) wspomina na kartach książki Dziewczyny z powstania:
Wierzyliśmy, że szybko przepędzimy Niemców. Zgodnie z instrukcjami do Powstania wyszłyśmy przygotowane na dwa dni walki. Byłam w letniej sukience i z torbą sanitarną na ramieniu.
Reklama
W innym miejscu „Sławka” opisuje dokładnie swój strój. Miała wygodne buty (co w czasie walk musiało się okazać zbawienne) i cieniutką sukienkę. Wiele jej koleżanek bardzo zadbało o siebie tuż przed godziną „W”. Wyglądały pięknie, choć ubrały się zupełnie niepraktycznie jak na taką „okazję”. Zresztą, kto mógł wówczas wiedzieć, w jakich warunkach przyjdzie się młodym warszawiakom bić?
„Rzeczy zupełnie nieodpowiednie na ten czas”
Halina Jędrzejewska opowiadała w relacji zachowanej w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego:
Do Powstania poszłam w sukience z mundurka harcerskiego, który gdzieś jeszcze został. Cieniutka sukienka – to jest szare płótno, nic więcej.
Nie miałam żadnego sweterka, niczego, dobrze, że miałam trepki na nogach, już nie pamiętam jakie, ale miałam wygodne pantofle, w których mogłam chodzić. Ale przecież starsze koleżanki przyszły bardzo różnie ubranie, czasem w bardzo ładnych rzeczach, ale zupełnie nieodpowiednich na ten czas.
„To było nasze jedyne »umundurowanie«”
Inna dziewczyna walcząca w powstaniu, Zofia Radecka, tak opisała strój, w którym ruszyła do boju:
Reklama
Zupełnie nie przygotowałam się na to, że Powstanie potrwa dłużej niż dwa, góra trzy dni. Oprócz zmiany bielizny nie miałam ze sobą żadnych ubrań. A ubrana byłam w sukienkę w paseczki i rzemykowe sandałki. Strój jak na piknik, a nie do walki.
Powstanki które pełniły służbę w owych letnich sukienkach i lekkich bucikach, od cywili odróżniały się tylko powstańczymi opaskami. Wspominała o tym także aktorka Alina Janowska, która w czasie powstania była łączniczką: „Opaski na rękawie – to było nasze jedyne »umundurowanie«”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„W sukience przecież byłam”
Kiedy oddział Haliny Jędrzejewskiej zdobywał Monopol Tytoniowy na ul. Dzielnej, lał deszcz. Chociaż akcja zakończyła się sukcesem, kobieta nie wspominała jej dobrze. Powstańcy kompletnie przemokli. Gdy przyszło im nocować na kamiennych schodach zdobytej fabryki w szczególnie złej sytuacji były dziewczęta.
W letnich sukienkach, pozbawione możliwości zmiany ubrania bądź okrycia się czymkolwiek, przez całą noc drżały z zimna, siedząc i śpiąc na schodach. Jakakolwiek kurtka, płaszcz czy ciepły sweter wydawały im się wówczas marzeniem.
Inna żołnierka, Janina Kolasińska (ps. „Żaba”) pisała wprost:
Przydzielono mnie do [Zofii] Bratkowskiej, komendantki WSK. Więc byłam jej łączniczką i biegałam po wszystkich kanałach, nie kanałach, przez te rury podwójne, złączone, kanalizacyjne.
Pod ziemią powykopywane były dziury i przełaziło się. Przecież nie było umundurowania, w sukience przecież byłam. W spodniach nie pamiętam, żebym w ogóle chodziła. I potem ciemnymi ulicami…
Reklama
Męska koszula i spodnie mundurowe
Część walczących dziewcząt zaopatrzyła się zaraz na początku walki, po zdobyciu niemieckich magazynów wojskowych na Stawkach. Jak wspomina „Sławka”, powstańcy znaleźli tam mnóstwo niemieckich mundurów. Stamtąd wzięły się zwłaszcza słynne panterki, w których – jak podkreśla Anna Herbich – „później chodziło całe Powstanie”.
Po zdobyciu magazynów Halina Jędrzejewska wreszcie skompletowała dla siebie porządny i wygodny strój. Dostała panterkę i spodnie mundurowe, a od kolegów z oddziału męską koszulę znalezioną w jakimś opuszczonym mieszkaniu.
Przeczytaj również o tym co jedli powstańcy warszawscy. „To było niesamowite świństwo”.
Bibliografia
- Archiwum Historii Mówionej MPW, relacja Haliny Jędrzejewskiej.
- Archiwum Historii Mówionej MPW, relacja Janiny Kolasińskiej.
- Archiwum Historii Mówionej MPW, relacja Zofii Radeckiej.
- Archiwum Historii Mówionej MPW, relacja Danuty Stępniewskiej.
- Herbich A., Dziewczyny z powstania, Znak Horyzont, Warszawa 2014.
- Michalski D., Jam jest Alina, czyli Janowska Story, Warszawa 2007.
3 komentarze