W trakcie II wojny światowej Niemcy deportowali do obozów koncentracyjnych ponad 25 000 belgijskich Żydów. Aż 95% z nich zostało zamordowanych. Fala antysemityzmu rozlała się jednak po kraju na długo przed nazistowską inwazją.
Latem 1939 roku katastrofa czai się za każdym rogiem. Fala wzbiera od miesięcy. (…) 30 stycznia Hitler wygłasza w Reichstagu słynny akt oskarżenia wobec bolszewizmu i judaizmu, obwieszcza też, że Niemcy będą niestrudzenie walczyć z wrogiem. (…)
Reklama
Antysemityzm rozlewa się po Belgii
W Antwerpii narasta napięcie. Katolicka prasa – „Gazet van Antwerpen”, „La Libre Belgique” i „Le Pays Réel” – głosi nazistowską propagandę i publikuje antysemickie rysunki z Żydami przedstawionymi jako szarańcza lub jako kapitalistyczne pingwiny lubieżnie palące cygara i wzbogacające się kosztem lokalnej społeczności.
Grupa zwolenników skrajnej prawicy Volksverwering wypuszcza setki ulotek oskarżających Żydów i cudzoziemców o zabieranie pracy Belgom. W dzielnicach takich jak Borgerhout, która skupia 30 tysięcy antwerpskich Żydów i około 30 synagog, działają komitety obrony praw Żydów i antwerpski związek oporu gospodarczego, który już w połowie lat trzydziestych promował bojkotowanie produktów niemieckich w nielicznych zaprzyjaźnionych sklepach.
Również belgijska partia socjalistyczna próbuje stawiać opór i 1 maja 1938 roku wychodzi na ulice z hasłami „Nie dla faszyzmu i dla antysemityzmu” oraz „Prawo do pracy dla żydowskich mas”. Zaczął już jednak wiać wicher zmian. (…)
Początek urzędowych prześladowań
Wiosną 1940 roku, gdy o tysiąc kilometrów od Antwerpii zaczyna działać obóz koncentracyjny w Auschwitz, utworzony w starych koszarach Wojska Polskiego, Niemcy najeżdżają Belgię, zmuszają armię do kapitulacji i w ciągu kilku tygodni wprowadzają administrację wojskową, która nakaże rejestrację Żydów.
<strong>Przeczytaj też:</strong> „Otrzymały zastrzyki w okolice serca”. Ile dzieci zginęło w Auschwitz?Z czasem dawny fort Breendonk zostaje przystosowany na więzienie, mnożą się aresztowania. Żydzi otrzymują zakaz wykonywania wolnych zawodów, uczęszczania do szkół. Zakazów jest coraz więcej, w 1942 roku będą dotyczyć wstępu do parków, kin, teatrów, na stadiony, poruszania się po Belgii, posiadania radia, a nawet gołębi. W grudniu 1940 roku pierwszych 2656 Żydów zostaje deportowanych do Limburga. (…)
Zamyka się nie tylko biznes diamentowy, od którego bez-pośrednio zależy życie antwerpskich Żydów, również inne rodzaje działalności, począwszy od przemysłu tekstylnego, odprawiają „cudzoziemców”. Spośród 7729 przedsiębiorstw prowadzonych przez Żydów w 1940 roku cztery lata później jest już tylko 657. Nienawiść podsyca się samoistnie. Na ulicach słychać hasła filonazistowskiego ruchu flamandzkiego Vlaams Volksbloch. (…)
Reklama
Życie staje się bardzo ciężkie. Większość Żydów straciła już pracę. Podczas Paschy 14 kwietnia 1941 roku w kinie Rex zostaje wyświetlony niemiecki film propagandowy Wieczny Żyd. Po ulicach Borgerhout (…) defilują ultranacjonalistyczne grupy paramilitarne, flamandzkie bojówki Zwarte Brigade, czarne koszule SS.
Antyżydowskie rozruchy w Antwerpii
Tego samego dnia dwie spośród najstarszych antwerpskich synagog, dom rabina Rottenberga i inne budynki zostają podpalone przy wtórze okrzyków: „Do piekła z żydowskim plemieniem”, a w mieście rozbrzmiewają złowrogie echa nocy kryształowej. Godzina policyjna jest o wiele bardziej restrykcyjna niż w innych częściach Belgii.
„Kiedy zaczęła się okupacja Antwerpii, wygasła działalność w przemyśle diamentowym – przerwano import, Niemcy zabrali wszystkie kamienie, a Żydzi, którzy w 90 procentach utrzymywali się z tego przemysłu, nie mieli co jeść”, mówi, przeglądając zdjęcia i snując wspomnienia, siedemdziesięciodziewięcioletni Léon Schummer, były prezes organizacji B’nai B’rith w Antwerpii. (…)
Rozwiewają się ostatnie złudzenia. Podczas konferencji w Wannsee potwierdzono nazistowskie dążenia do „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej: omówiono je w kontekście tworzenia potrzebnych struktur i zaangażowania odpowiednich sił.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Począwszy od lata 1942 roku Żydzi, którzy od szóstego roku życia muszą nosić żółtą gwiazdę, „są zapraszani” do osiemnastowiecznych koszar Dossin w Mechelen (…). Ogłoszenie mówi o naborze siły roboczej wysyłanej na Wschód, ale choć Żydzi nie mają pracy i głodują, to na miejscu stawia się tylko trzy tysiące dziewięćset osób spośród 10 tysięcy wezwanych za pośrednictwem Związku Żydów w Belgii (AJB), żydowskiej rady narzuconej przez nazistów na ziemiach okupowanych we wszystkich miejscowościach, w których były wspólnoty żydowskie.
Bruksela to nie Antwerpia
[W Brukseli sytuacja wygląda nieco lepiej niż w Antwerpii]. Chociaż lokalne władze współpracują z nazistami, to nie wszyscy postępują równie gorliwie. Niemiecka mapa z tego okresu, na której zobrazowano akty sabotażu wobec okupanta, ukazuje wyraźną rozbieżność między flamandzką północą a frankofońskim południem, gdzie jest dostępna większość podziemnej prasy.Reklama
W Brukseli pod wodzą burmistrza Josepha van de Meulebroecka i jego następcy Jules’a Coelsta nie wykonywano rozkazu, by podwójnie znakować dokumenty Żydów literą „J” i żółtą gwiazdą, którą musieli oni nosić na ubraniach. Van de Meulebroeck za niesubordynację zapłaci aresztowaniem i dopiero po zakończeniu wojny odzyska posadę w ratuszu.
Dziewiętnastu innych burmistrzów również przez jakiś czas będzie się opierać najeźdźcy. Antwerpia natomiast w duchu kolaboranta podda się działaniom SIPO-SD, nazistowskiej policji bezpieczeństwa.
W Historii zawsze mieszczą się drobne historie. W czerwcu 1942 roku Adolf Eichmann planuje masowe deportacje z krajów okupowanych w Europie Zachodniej do Auschwitz – konwoje przewożące codziennie po tysiąc osób.
Plan przewiduje, żeby zacząć w połowie lipca: 40 tysięcy Żydów z Francji, 40 tysięcy z Holandii, gdzie Anne Frank zaczęła już pisać swój dziennik w notesie, który otrzymała na trzynaste urodziny, 10 tysięcy z Belgii. (…)
<strong>Przeczytaj też:</strong> „Tylko wstać pomóżcie, pójdę jeszcze”. Marsz śmierci z Auschwitz we wspomnieniach dzieciPamiętny 22 lipca 1942 roku
W środę 22 lipca 1942 roku wczesnym rankiem naziści rozpoczynają likwidację warszawskiego getta. Sześć dni wcześniej doszło do najbardziej haniebnych wydarzeń za rządów Vichy: ponad 13 tysięcy Żydów, spośród których prawie połowa to kobiety i dzieci, złapano podczas jednej obławy i zgromadzono w Vélodrome d’Hiver, a następnie deportowano do Drancy i do Auschwitz.
Trzecia Rzesza zalewa pół Europy. Belgia aż drży. (…) Po południu zaczynają się obławy na dworcach w Brukseli, Mechelen i Antwerpii. Eva Fastag, która dziś ma dziewięćdziesiąt osiem lat i mieszka w Izraelu (…) [doskonale pamięta tamten dzień]:
Reklama
Codziennie jeździłam tam i z powrotem, pracowałam w Brukseli jako sekretarka. Dojechaliśmy na dworzec, a oni wsiedli do pociągu, poprosili o dokumenty i zaczęli oddzielać Żydów od nie-Żydów. Nosiłam, jak my wszyscy, żółtą gwiazdę, zdejmowałam ją tylko w biurze.
Nie-Żydzi przyglądali się w milczeniu, nie pamiętam, żeby protestowali. Zaskoczyli nas, to była pierwsza wielka obława, nikt nie przedsięwziął środków ostrożności, dotąd Niemcy wyłapywali tylko mężczyzn, których wysyłali na przymusowe roboty przy murze nad Atlantykiem. (…)
Wraz z setką innych osób wyciągnęli nas z pociągu i załadowali do autobusu. Nic nie rozumieliśmy, zastanawialiśmy się, jak uprzedzić rodzinę. (…). Nie było dla nas jasne, co się działo, nie wiedzieliśmy, że jedziemy do Breendonk.
Wiadro zamiast toalety
Breendonk to fort wybudowany na początku dwudziestego wieku w celu obrony Belgii przed niemieckimi atakami. Po tym, jak żałośnie odegrał swoją pierwotną rolę, został zajęty przez nazistów we wrześniu 1940 roku i z racji strategicznego położenia (20 kilometrów od Antwerpii) przystosowany na obóz pracy i koncentracyjny.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Holokaust w Norwegii. Przez lata byli dumni z pomocy udzielonej Żydom, teraz prawda wychodzi na jawTo tutaj zamyka się komunistów, członków belgijskiego ruchu oporu, Żydów, którzy stanowią połowę uwięzionych i są trzymani osobno. (…) [O aresztowaniu kobiet powiadamia] podziemny dziennik „Vrij België”, biuletyn powstały latem 1940 roku, kiedy wywiad belgijski, Londyn i Moskwa zaczęły dzielić się informacjami.
Kobiety, pozbawione wszelkich posiadanych dóbr, zostają stłoczone w jednym pomieszczeniu z wiadrem na brudnej podłodze używanym jako toaleta, w zaduchu, w napięciu ze względu na przymusową bliskość i w strachu. Zaspokojenie głodu jest odkładane w nieskończoność. Dwa kubki kawy z prażonych żołędzi i 125 gramów chleba rano, litr zupy na obiad, kolejne dwa kubki kawy i 100 gramów chleba z łyżką marmolady wieczorem.
Reklama
Nikt o tym jeszcze nie wie, ale to perspektywa najbliższej przyszłości. Pytania się mnożą, brakuje odpowiedzi. Nie można napisać do domu ani porozumiewać się z zewnętrznym światem. (…)
Obóz w Dossin de Saint-Georges
W sobotni poranek strażnicy przychodzą po więźniarki, które mówią trochę po niemiecku i umieją pisać na maszynie. Zgłaszają się w piątkę: Mala Zimetbaum, Eva Fastag, Anna Lande, Clara Sander i Edith Silbermann. Co będą tłumaczyć? Czy dostaną więcej jedzenia? Będą miały lepsze warunki? Gorzej niż na początku być nie może.
W poniedziałek 27 lipca, w porze obiadu, dziewczęta zostają załadowane do wozu i ruszają do Mechelen, gdzie niemieckie władze otworzyły Dossin de Saint-Georges, przebudowane stare koszary przeznaczone do przetrzymywania przed deportacją Żydów pod nadzorem Kurta Aschego, wysłannika Adolfa Eichmanna.
Mechelen ‒ leżące w połowie drogi między Antwerpią a Brukselą, gdzie żyła wówczas większość Żydów ‒ do dzisiaj zbytnio się nie zmieniło. Wtedy liczyło 60 tysięcy mieszkańców, dziś jest ich 80 tysięcy. W rzece Dijle, płynącej pod żelaznymi mostami ozdobionymi różowym i czerwonym kwieciem, odbijają się fasady domów, przed którymi latem 1942 roku przejeżdżały pierwsze konwoje deportowanych, a po nich następne.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Ten Polak miał dziesiątki okazji, by zabić komendanta Auschwitz. Po latach tłumaczył dlaczego nie podciął mu gardłaKoszary Dossin znajdują się o kilka kilometrów od centrum, w zaludnionej części miasta, blisko dworca (…) [dzisiaj mieści się tam] muzeum pamięci stworzone wśród dawnych baraków. (…) Należy sobie tylko wyobrazić ogrodzenie z drutu kolczastego, więźniów wyładowywanych całymi wagonami, personel pod rozkazami krwiożerczego Philippa Johanna Adolfa Schmitta, oficera SS dowodzącego zarówno Breendonk, jak i Dossin, z nieodłącznym owczarkiem alzackim, którym zastraszał więźniów, jedynego niemieckiego nazistę, który miał proces i został zgładzony w powojennej Belgii.
„Mechelen było jak Drancy”
Dziewczęta nie mają czasu, żeby się zastanawiać. Zostają zaprowadzone do pomieszczenia wypełnionego po brzegi ludźmi ściśniętymi jeden przy drugim z błędnym wzrokiem. Nie mogą z nikim rozmawiać, muszą zająć miejsca przy biurkach i zacząć rejestrować imiona, nazwiska, wiek, zawód. Każde życie to karta w kartotece. Dzień i noc, nieprzerwanie. Zjawiają się deportowani, odbiera się im dokumenty, oddają strażnikom portfele i wartościowe rzeczy, których nigdy więcej nie zobaczą. W końcu: katalogowanie. (…)
Reklama
Wkrótce machina, jaką jest Mechelen, zostaje wprawiona w ruch. Pierwszy konwój wyrusza do Auschwitz 4 sierpnia, zabiera 998 osób, wśród nich 140 dzieci. Eva Fastag widzi, jak wchodzą po kolei do wagonów, które wydają się pękać w szwach, i wymienia z Malą wymowne spojrzenia.
Mimo że nie przyjaźniłyśmy się od lat, to byłyśmy ze sobą związane, pracowałyśmy razem w tym samym wielkim pomieszczeniu, w którym się spało i które nazywano poczekalnią. Mówiłyśmy sobie, że Mechelen to czyściec.
Ja zapisywałam nazwiska aresztowanych osób, sporządzałam listy z datami urodzenia. Mala siedziała naprzeciwko mnie, zapisywała, co posiadali ludzie i co teoretycznie miało zostać zwrócone rodzinom, a trafiało do kieszeni Niemców. Mechelen było jak Drancy. Bywały dni, kiedy zjawiało się bardzo dużo ludzi, a potem nagle wszyscy znikali, baraki pustoszały.
Niektórzy zostawali tam przez długi czas, inni zaledwie kilka godzin. Niemcy chcieli wypuszczać pociągi z tysiącem osób na pokładzie. Początkowo przerabiałyśmy dwa transporty tygodniowo, potem praca stała się mniej regularna, bo Żydzi zrozumieli, że są tropieni, chowali się. My też szybko zrozumiałyśmy, że historia o obozie pracy na Wschodzie to bzdura, ludzie ginęli w nicości. (…)
Reklama
Masowe aresztowania i donosy
Urzędnicy z Mechelen prowadzą księgowość dotyczącą polowania na ludzi. Po pierwszym transporcie w ciągu niespełna dwóch tygodni Mala widzi, jak wyruszają kolejne cztery – to początek niekończącej się serii, a od lata 1943 roku nie będzie już rozróżnienia między Żydami z Belgii i z zagranicy. (…)
Życie w Antwerpii toczy się w strachu: masowe aresztowania, donosy, nocne ucieczki. (…) Pierwsze dwie masowe obławy w Antwerpii, w dniach 15 i 28 sierpnia, koordynuje wraz z belgijską policją podoficer SS Erich Holm.
Żydowski ruch oporu, który narodził się w 1941 roku w odpowiedzi na utworzenie przez Kurta Aschego Związku Żydów w Belgii, intensyfikuje teraz działania i ustanawia Komitet Obrony Żydowskiej, aby pomóc Żydom żyć w ukryciu.
W skład organizacji wchodzą również nieżydowscy aktywiści, którzy zapewniają kontakt z lewicowym ruchem oporu Front de l’indépendance. Nie brakuje odwetów na kolaborantach i aktów sabotażu, jak na przykład 25 lipca 1942 roku: gdy Mala przebywa w Breendonk, czterech ludzi z komórki żydowskiej Théodora Angheloffa wdziera się do brukselskiej siedziby Związku Żydów w Belgii, by spalić egzemplarz centralnego spisu Żydów, którego oryginał tak czy inaczej mają Niemcy.
Reklama
Ponad 25 000 deportowanych
Wrzesień w Belgii nie przypomina końca lata – niebo jest już ponure, a chmury ciężkie od deszczu niczym późną jesienią. Na 11 i 12 września przypada święto Rosz ha-Szana, żydowski Nowy Rok – esesmani dokonują wtedy obławy w antwerpskich kinach, w szkołach, w ośrodkach sportu.
Dwa dni później w Mechelen konwój dziesiąty jest już gotowy do drogi: 383 mężczyzn, 401 kobiet, 264 dzieci. Łącznie 1048 osób, wliczając w to 520 aresztowanych we Francji w Nord-Pas-de-Calais – mały światek stłoczony w wagonach trzeciej klasy, który we wtorek 15 września rusza w kierunku Auschwitz. To podróż niemal w ludzkich warunkach. Począwszy od kwietnia 1943 roku trzecią klasę zastąpią wagony dla bydła. (…)
W podziemiu muzeum Kazerne Dossin, pod śladami pozostałymi po torach, głos płynący z głośników powtarza w nieskończoność nazwiska 25 475 deportowanych z Mechelen między 4 sierpnia 1942 roku a 31 lipca 1944 roku.
Na ścianach wisi dwadzieścia sześć ekranów, każdy dla osobnego transportu: wyświetlane są na nich karty z danymi: mężczyźni, kobiety, młodzież, starcy, Belgowie, Polacy, Niemcy, 351 Cyganów. Średnia wieku jest niska – jedna piąta deportowanych to dzieci.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Francesci Paci pod tytułem Miłość w Auschwitz. Ukazała się ona w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Polecamy
Tytuł, lead oraz tekst w nawiasie kwadratowym i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
1 komentarz