Być może najbardziej zaskakującą cechą akweduktów w stolicy starożytnego państwa rzymskiego była… ich zbędność. Skomplikowany system zaopatrzenia w wodę zaczęto tworzyć nie dlatego, że był konieczny, ale dla zaspokojenia bardzo przyziemnych zachcianek zamożnych obywateli.
Zaopatrzenie w wodę pitną nie było pierwotnym celem budowy akweduktów w Rzymie. W mieście nad Tybrem dostęp do wód gruntowych był łatwy, a studni nie trzeba było kopać na dużą głębokość. Wraz z licznymi źródełkami czystej wody z łatwością zaspokajały one codzienne potrzeby ludności.
Reklama
To nie tylko ocena dzisiejszych historyków. Takie sądy wygłaszali już antyczni eksperci. Frontinus, autor traktatu O akweduktach miasta Rzymu z I wieku n.e., przyznawał, że „rzymianie byli usatysfakcjonowani wodą czerpaną z Tybru, ze studni i źródeł”.
Woda nie do picia
W innych ośrodkach podległych Republice, a następnie Cesarstwu akwedukty były nieodzowne. W samym Rzymie początkowo nie pełniły jednak funkcji zaopatrzeniowej, ale prędzej higieniczną, a zwłaszcza – jak podkreśla James Salzman w pracy Thirst. A Short History of Drinking Water – społeczną.
Ogromne ilości wody były potrzebne dla funkcjonowania publicznych łaźni, które stanowiły kluczowe instytucje życia społecznego w Rzymie.
Pierwszy akwedukt w Rzymie
Najwcześniejszy akwedukt w stolicy, Aqua Appia, zbudowano w roku 312 p.n.e. Miał długość kilkunastu kilometrów i w niczym jeszcze nie przypominał imponujących konstrukcji, znanych z późniejszego okresu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W przeciągu kolejnych 550 lat do Rzymu dociągnięto jeszcze dziesięć kolejnych akweduktów. Stopniowo stawały się coraz istotniejsze dla działania rosnącej jak na drożdżach metropolii, zwłaszcza że poziom zanieczyszczenia wody w Tybrze nie pozwalał dłużej bezpiecznie jej pić.
Co działo się z wodą z akweduktów?
Od Frontinusa wiadomo, że w okresie wczesnego cesarstwa jedna trzecia wody z akweduktów w ogóle nie docierała do Rzymu. Doprowadzano ją do położonych pod miastem rezydencji najbogatszych senatorów.
Reklama
Resztę zaopatrzenia dzielono na trzy części. W pierwszej kolejności woda trafiała na potrzeby publiczne – usus publici – a więc do dostępnych powszechnie i bezpłatnie fontann oraz przyulicznych ujęć wody. Niższy priorytet miało zaopatrzenie domów prywatnych, a najniższy – łaźni publicznych, z myślą o których niegdyś podjęto budowę pierwszych akweduktów.
Konstrukcja sieci gwarantowała, że nawet w razie uszkodzenia akweduktów i spadku przepustowości, woda najpierw trafi do plebsu. Nagłe wyschnięcie darmowych fontann mogłoby bowiem doprowadzić do ulicznych zamieszek i podkopać zaufanie względem władz.
Nie znaczy to jednak, że do biedoty trafiała większość wody. Szacuje się, że aż 40% całego zaopatrzenia szło do nielicznych domów prywatnych, należących do najzamożniejszych obywateli.
W przypadku 91-kilometrowego akweduktu Aqua Marcia, dostarczającego najsmaczniejszą wodę pitną w mieście, było to niemal 50%. Senatorom nie chodziło przecież o zapewnienie ludności komfortu, ale o to, by spacyfikować biedotę, a samemu cieszyć się tym, co najlepsze…
Reklama
Bibliografia
- Hodge A. Trevor, Roman Aqueducts and Water Supply, Bristol Classic Press 2002.
- Salzman James, Thirst: A Short History of Drinking Water, “Duke Law School Legal Papers”, nr 92 (2005).
- Tschen-Emmons James B., Artifacts from Ancient Rome, Greenwood 2014.
Ilustracja tytułowa: Pont du Gard w południowej Francji (Benh LIEU SONG/CC BY-SA 3.0)