W 1945 roku między aliantami w jednej sprawie panowała niemal całkowita zgoda. Wszystkie zwycięskie państwa w Europie – od Wielkiej Brytanii, przez Francję czy Belgię, po cały blok wschodni – popierały pomysł masowego wykorzystania jeńców w roli niewolniczej siły roboczej.
Idea wyszła od Sowietów już w 1943 roku. Na konferencji jałtańskiej otwarcie debatowano o tym, by zmusić pojmanych niemieckich żołnierzy i cywilów do bezterminowej pracy na rzecz zwycięzców. Sprawcy wojny mieli za darmo i pod batogiem zwycięzców odbudowywać kontynent.
Reklama
Plan w całej rozciągłości wprowadzono w życie. W chwili zakończenia wojny w rękach aliantów znalazło się łącznie około 11 milionów jeńców. Większość z nich z dnia na dzień straciła wszelką ochronę prawną.
Nie podlegali konwencjom ani przepisom międzynarodowym. Miliony traktowano przez lata jak zwierzęta pociągowe, nie zaś ludzi. Było tak również w Polsce.
Obozy, czyli „rozdzielnie siły roboczej”
Profesor Jerzy Kochanowski – wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i autor przedmowy do książki Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski -wyjaśnia, że tworzone nad Wisłą od 1945 roku komunistyczne obozy pracy były w istocie wielkimi „rozdzielniami” przymusowej, niemieckiej siły roboczej.
„Tylko niewielka część Niemców widniejących na ich stanach, nienadająca się do pracy, przebywała za drutami” – pisze historyk. – „Pozostałych »wypożyczano« za opłatą (zazwyczaj niewygórowaną) instytucjom i osobom prywatnym. Na przykład w maju 1947 roku ponad 13 tysięcy Niemców z obozu w Sikawie pracowało w 78 fabrykach państwowych, 60 prywatnych i 265 urzędach”.
Reklama
Zjawisko miało trudną do odtworzenia, ale niewątpliwie olbrzymią skalę. Do obozów kierowano – czy wręcz zapędzano – nie tylko byłych żołnierzy, ale też cywilów. „W wielu miejscach na Niemców robiono [w tym celu] obławy” – podkreśla Keith Lowe w książce Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej.
Niewolnictwo albo wysiedlenie
„Praca Niemców często okazywała się tak cenna (jak np. górników w Wałbrzychu), że wstrzymywano ich wysiedlenia” – zaznacza prof. Kochanowski. Młodzi, silni mężczyźni byli wypuszczani na wolność i wyrzucani z kraju dopiero, gdy przestawali być potrzebni.
Nadużycia były powszechne, bo – podobnie jak w całej Europie – Niemców uważano za ludzi pozbawionych jakichkolwiek praw. Byli narażeni na przemoc nie tylko w oficjalnych obozach pracy, ale też w prowizorycznych więzieniach i działających „na czarno” punktach zatrzymań.
„Kazali uwięzionym gwałcić więźniarki. Jeden z milicjantów bił, nawet dzieci, metalowym prętem. Za drobne sumy strażnicy wynajmowali osadzonych, jako niewolników, gospodarzom z okolicy” – opisywała sceny rozgrywające się w Aleksandrowie pewna Niemka, cytowana przez Piotra Pytlakowskiego w książce Ich matki, nasi ojcowie.
„Sprawiedliwy i słuszny” wyzysk
Zjawisko niewolniczej pracy Niemców było w Polsce powszechnie akceptowane. Jeśli dochodziło do konfliktów, to tylko na tle… konkurencji o robotników.
„Przymus pracy Niemców jest najzupełniej sprawiedliwy i słuszny, jeśli chodzi o podniesienie gospodarki państwa, zniszczonej przez okupanta” – podkreślała redakcja łódzkiego „Expressu Ilustrowanego” latem 1946 roku. Jednocześnie narzekano jednak, że Niemcy, zamiast do robót publicznych, są też wysyłani do prywatnych przedsiębiorców. A przecież wyzyskiwać powinno ich tylko państwo.
Reklama
40 000 niewolników trzy lata po wojnie
Generał Lucius D. Clay, pełniący funkcję wojskowego gubernatora amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, podawał w swoich raportach, że nawet trzy lata po wojnie – w połowie 1948 roku – nad Wisłą wciąż znajdowało się oficjalnie aż 40 000 niemieckich niewolników.
Niewielu dzisiaj pamięta, że robotnicy przymusowi byli wykorzystywani między innymi przy odbudowie warszawskiej starówki. Pracowali też na przykład w kopalni pod Świętoszowem, gdzie odsetek śmiertelności wynosił aż 15%.
Bez wyroku, bez daty końcowej
Łączna liczba niemieckich ofiar obozów pracy w Polsce nie jest znana. Dane mówiące o kilku tysiącach są zdaniem Gilesa MacDonogha, autora książki After the Reich. The Brutal History of the Allied Occupation, niewiarygodne.
Nie wiadomo też kiedy Polskę opuścili rzeczywiście ostatni niemieccy robotnicy przymusowi. Jeszcze w 1950 roku było ich oficjalnie 4240. W rzeczywistości na pewno więcej.
Bibliografia
- Lowe Keith, Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej, Dom Wydawniczy Rebis 2013.
- MacDonogh Giles, After the Reich. The Brutal History of the Allied Occupation, Basic Books 2007.
- Pytlakowski Piotr, Ich matki, nasi ojcowie. Niewygodna historia powojennej Polski, z przedmową Jerzego Kochanowskiego, Dom Wydawniczy Rebis 2020,
8 komentarzy