Statek TSS Stefan Batory. Najbardziej luksusowy środek transportu w Polsce Ludowej

Strona główna » Historia najnowsza » Statek TSS Stefan Batory. Najbardziej luksusowy środek transportu w Polsce Ludowej

MS Batory i TSS Stefan Batory to dwie chluby polskiej żeglugi atlantyckiej. Pierwszy z nich pływał od 1936 roku do końca lat 60. Drugi został zwodowany w 1952 roku, a polską banderę opuścił w roku 1988. MS Batory dostarczał Polakom świąteczne pomarańcze, a jego następca przewoził takie sławy jak Agnieszka Osiecka, Kalina Jędrusik czy Edward Dziewoński. Przenieśmy się na chwilę na ich pokład.

Legendarny transatlantyk MS Batory wypłynął po raz pierwszy w rejs wycieczkowy w 1936 roku. Stał się tak popularny, że armator zakupił dwa kolejne statki – MS Sobieski i MS Chrobry, którym w inauguracyjny rejs wypłynął do Argentyny Witold Gombrowicz w sierpniu 1939 roku, kiedy wojna wisiała na włosku.


Reklama


Autor Ferdydurke mieszkał w Buenos Aires przez 23 lata, a podróż Chrobrym zainspirowała go do napisania Trans-Atlantyku. Do Polski już nie wrócił, osiedlając się u schyłku życia we Francji.

Tymczasem pod koniec 1939 roku MS Batory i Chrobry odbyły w większym konwoju rejs z Halifaxu w Kanadzie do Glasgow w Szkocji, przewożąc żołnierzy 1. Dywizji Kanadyjskiej. Batory zasłynął także po tym, jak w lipcu 1940 roku przewiózł z Wielkiej Brytanii do Halifaxu nie tylko angielskie złoto i papiery wartościowe, ale również 36 skrzyń z wawelskimi arrasami. Nic dziwnego, że dla rodaków pamiętających wojnę był niczym dotyk bolesnej i zarazem pięknej historii.

MS Batory na zdjęciu z początku lat 60. XX wieku (domena publiczna).
MS Batory na zdjęciu z początku lat 60. XX wieku (domena publiczna).

Elegancja budząca podziw

W okresie powojennym Batory pływał jako liniowiec do Stanów Zjednoczonych. Wtedy Polska nie miała jeszcze lotniczych połączeń z USA i Kanadą. Dlatego Batory stał się najważniejszym przewoźnikiem Polonii amerykańskiej. „Zimna wojna” przerwała na jakiś czas tę działalność.

Po przebyciu 46 rejsów, w kwietniu 1951 roku linię transatlantycką zawieszono. Statek trafił na kilka miesięcy do stoczni remontowej, żeby po przystosowaniu do warunków tropikalnych jeszcze w sierpniu tego roku rozpocząć rejsy na linii pakistańsko-indyjskiej.

Miał 160 metrów długości, zabierał na pokład 760 pasażerów oraz ponad 300 członków załogi, a po remoncie – 76 osób w pierwszej klasie i 740 w drugiej. Elegancki wygląd kajut, salonów, kaplic i palarni robił na wycieczkowiczach z odciętego od świata, zabiedzonego kraju ogromne wrażenie. Polscy plastycy zaprojektowali takie szczegóły wyposażenia, jak zastawy stołowe czy karty dań.

Gwiazda kroniki filmowej

Na Atlantyk powrócił w 1957 roku – tym razem na linię kanadyjską: Gdynia–Kopenhaga–Southampton–Montreal. A zimą, kiedy ruch pasażerski malał i połączenie rejsowe zawieszano, pełnił funkcję wycieczkowca. (…) W latach sześćdziesiątych służył zarówno jako wycieczkowiec i liniowiec transatlantycki, jak też statek pasażersko-drobnicowy.


Reklama


Przed świętami Bożego Narodzenia przywoził do kraju deficytowe na polskim rynku cytrusy. Władze wykorzystywały propagandowo ten banalny, w dzisiejszym rozumieniu, fakt, nadając mu rangę doniosłego wydarzenia. Charakterystycznym podniesionym głosem spiker Polskiej Kroniki Filmowej oznajmiał radosną wiadomość w reportażu emitowanym przed każdą projekcją filmu. I kinomani, chcąc nie chcąc, usłyszeli przedświąteczną wieść wielokrotnie.

Zapach egzotyki

Podróży po świecie – na tamte czasy luksusowych – nie nagłaśniano. Wycieczkowiec odbył między innymi 25 egzotycznych wojaży na trasie: Gdynia–Southampton–Gibraltar– (czasami zawijał także do La Valletty na Malcie) –Port Said–Suez–Aden–Karaczi– Bombaj.

Artykuł stanowi fragment książki  Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego pt.  Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u? (Bellona 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego pt. Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u? (Bellona 2020).

Brali w nich udział zarówno funkcjonariusze partyjni i państwowi, jak też zasłużeni ludzie kultury, kadra kierownicza i inni szczęśliwcy. Wspominają turystyczne wyprawy po Atlantyku i Morzu Śródziemnym jako niezapomniane chwile w życiu.

MS Batory pływał do 1969 roku, a następnie zaczął pełnić funkcję hulku hotelowego na nabrzeżu w Gdyni. Dziś, kiedy olbrzymie promy pasażerskie wyposażone w luksusowe kabiny, restauracje i kasyna gry wyglądają i „smakują” niczym z pogodnej baśni, nikogo nie szokują wycieczki ówczesnego high life’u. Niewiele zresztą wiemy o pierwszym poznawaniu świata z pokładu wycieczkowca legendy, bo wysyp relacji pojawił się dopiero w epoce Gierka.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Godny następca

Dwa lata przed zezłomowaniem Batorego w 1971 roku na światło dzienne wypłynął jego równie elegancki i zarazem nowocześniejszy następca – TSS Stefan Batory, który pozostaje do dziś największym transatlantykiem, na jakim kiedykolwiek podniesiono polską banderę. Został zakupiony w 1968 roku w Holandii przez Polskie Linie Oceaniczne za 3 mln dolarów. Transatlantyk zbudowano w 1952 roku w Schiedam koło Rotterdamu.

Następnie – po 16 latach eksploatacji – gruntownie przebudowano go w Stoczni Gdyńskiej według projektu polskich inżynierów. A gdy po odnowieniu pojawił się ponownie w porcie w Amsterdamie, wzbudził taki podziw poprzednich właścicieli, że chcieli go odkupić za znacznie większe pieniądze.


Reklama


Pracę na nowym transatlantyku znalazło wielu członków załogi poprzednika. Stefcio – jak mówią o nim podróżnicy i turyści wspominający w książkach i na stronach internetowych podróże życia do egzotycznych krajów – zainaugurował działalność jako liniowiec pasażerski. W pierwszy rejs wyruszył z Gdyni do Montrealu w Kanadzie 11 kwietnia 1969 roku.

Chętnych nie brakowało. Kontakty Polonusów z macierzą stawały się wówczas coraz częstsze. W pierwszym roku Stefan Batory odbył 9 rejsów przez Atlantyk przy niemal komplecie pasażerów; sprzedano wówczas 92 proc. miejsc. Po „zaliczeniu” 140 okrężnych podróży przez Ocean Atlantycki rozpoczął w połowie lat 70. atrakcyjne rejsy turystyczne po Atlantyku i Morzu Śródziemnym.

TSS Stefan Batory w pełnej okazałości (domena publiczna).
TSS Stefan Batory w pełnej okazałości (domena publiczna).

Luksusy na pokładzie

Wystrój statku robił na podróżnych wrażenie. W luksusach przyszło „mordować się” zatem nie tylko filmowemu Pawlakowi, ale i dziesiątkom czy setkom tysięcy gości, jacy przewinęli się przez pokład liniowca. Wnętrza i ich wyposażenie, a także oprawę plastyczną zaprojektowali czołowi polscy designerzy.

Sale restauracyjne, takie jak „Polski Zajazd” czy „Góralska Chata”, nawiązywały, włącznie z wyposażeniem, do stylu zakopiańskiego. Porcelanowa zastawa stołowa może nie rzucała na kolana zachodnich krezusów, ale naszym rodakom zdecydowanie przypadła do gustu.

Wnętrze sali restauracyjnej "Polski Zajazd" (domena publiczna).
Wnętrze sali restauracyjnej „Polski Zajazd” (domena publiczna).

Sala widowiskowa mogła pomieścić 280 osób, biblioteka czarowała bursztynowym oświetleniem. Na pasażerów liniowca i uczestników morskich wypraw czekała sauna i otoczony szklanym wiatrochronem basen kąpielowy na rufie, a ponadto sala gimnastyczna, bar i bawialnia dla dzieci, nie mówiąc o wygodnych kabinach.

Wypełnione po brzegi kawiarnie i restauracje przydawały transatlantykowi – niczym w przedwojennej piosence – wdzięku i szyku, a dania kucharze przygotowywali takie, że palce lizać.


Reklama


Seksapil z filmowego przeboju w wykonaniu Eugeniusza Bodo był zaś atutem pasażerek w eleganckich toaletach. Szczególnie wieczorowych, kiedy życie towarzyskie objawiało się w pełnej krasie. A statek mógł zabrać na pokład jednorazowo 783 osoby oraz 331 członków załogi.

Konkurencyjne PLL LOT

(…) Uruchomienie wiosną 1973 roku przez Polskie Linie Lotnicze LOT połączenia rejsowego ze Stanami Zjednoczonymi skróciło podróż do Ameryki z około 10 dni do niespełna 10 godzin. A pomimo to jeszcze przez trzy lata Stefcio zawijał do portu w Nowym Jorku. Tak wielka była magia transoceanicznych podróży liniowcem.

Biblioteka z bursztynowymi akcentami (domena publiczna).
Biblioteka z bursztynowymi akcentami (domena publiczna).

Ostatni rejs miał miejsce w marcu 1976 roku. Władze Nowego Jorku, w trosce o ochronę środowiska, postawiły wtedy zdecydowane weto. Przez kolejne lata statek woził pasażerów do Montrealu, gdzie ekologiczne obostrzenia wprowadzono znacznie później.

Kiedy połączenia rejsowe zaczęto wycofywać, popularny liniowiec stał się statkiem wycieczkowym. Zapobiegliwi podróżnicy rozszerzyli charakter jego działalności o turystyczno-handlową.


Reklama


W 1975 roku Stefan Batory odbył noworoczny rejs wycieczkowy na Wyspy Kanaryjskie, co stało się odtąd coroczną tradycją. Statek wyruszał w rejsy wycieczkowe z Montrealu po Rzece Świętego Wawrzyńca, a w 1979 roku popłynął w 52-dniową podróż po Morzu Śródziemnym i Morzu Czarnym, zawijając do 52 portów.

Polak handel ma we krwi

Atrakcyjnych kierunków, zwłaszcza dla spragnionych poznawania świata polskich turystów, było znacznie więcej. Powodzeniem cieszyły się organizowane od 1980 roku miesięczne rejsy wycieczkowe na Karaiby oraz krótsze, po norweskich fiordach.

Artykuł stanowi fragment książki  Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego pt.  Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u? (Bellona 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego pt. Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u? (Bellona 2020).

Podróże – z założenia – miały się nie tylko zwrócić, ale i przynieść pasażerom wymierną korzyść majątkową. I stąd zarobkowy charakter wypraw. Trochę inaczej niż podróż liniowcem kalkulowano rejsy wycieczkowe, podczas których luksusowe wakacje spędzali przodownicy pracy i inni zasłużeni dla socjalistycznej ojczyzny.

Takie egzotyczne w ówczesnym odbiorze społecznym podróże budziły u jednych podziw, a u drugich zazdrość. Powstawały mity na temat pławiących się w luksusie komunistycznych notabli. Tymczasem rzeczywistość była inna. Przeważały wycieczki po Europie, podczas których turyści, zamiast poznawać zabytki czy zbiory muzealne, chętnie i często buszowali po bazarach i sklepach wolnocłowych.

(…) Dominował handlowy charakter rejsów wycieczkowych. Współcześni publicyści i historycy czasami przesadnie krytykują takie wojaże. Czy jednak można oceniać je zdecydowanie nagannie w kraju, gdzie średni zarobek wynosił wówczas około 40 dolarów miesięcznie, przeliczając ich wartość po kursie czarnorynkowym?

Wiele osób podróżujących w tamtych czasach w celach handlowych nie ukrywało, że jest to sposób na życie i zarazem poznawanie świata. Za pozyskane z handlu pieniądze mogli zafundować sobie kolejną podróż. (…)

Promenada. Jak widać nawet gdy było chłodno ludzie chętnie z niej korzystali (domena publiczna).
Promenada. Jak widać nawet gdy było chłodno ludzie chętnie z niej korzystali (domena publiczna).

Ostatni rejs

Latem 1987 roku, podobnie jak wcześniej jego poprzednik, Stefcio zakończył podróżniczą działalność serią rejsów wycieczkowych po fiordach w Norwegii. Pożegnanie przeciągnęło się w czasie, gdy na przełomie 1987 i 1988 roku wojażował z grupami turystów po Ameryce Południowej i Karaibach. Wkrótce zmienił właściciela na greckie przedsiębiorstwo, które przeznaczyło statek na hotel; w 2000 roku został zezłomowany w stoczni tureckiej.

Tak zakończył się trwający kilkadziesiąt lat cruising po polsku doby Peerelu. Pływające teraz po Bałtyku promy pasażerskie pojawiły się bowiem w późniejszym okresie, po przemianach politycznych 1989 roku.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego pt. Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u? Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona 2020.

Czym i jak podróżowano w PRL-u?

Współautor
Kazimierz Kunicki
Współautor
Tomasz Ławecki
7 komentarzy

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.