Dzięki zamachowi majowemu Józef Piłsudski sięgnął po pełnię władzy w Polsce. Niemal 400 osób – żołnierzy i cywilów – zapłaciło za jego ambicje życiem. Czy jednak sukces przewrotu rzeczywiście można przypisać Marszałkowi? Co „wódz” robił w przełomowych chwilach 12 maja 1926 roku i jaki miał wpływ na rozwój wypadków?
Popołudniu 12 maja 1926 roku doszło do jednej z najważniejszych rozmów w życiu Józefa Piłsudskiego. Mając pod swoimi rozkazami kilka tysięcy żołnierzy, którzy ruszyli z nim na Warszawę, Marszałek około 17.00 spotkał się na moście Poniatowskiego z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim.
Reklama
Uważał to za kompletną klęskę
Piłsudski był przekonany, że jego dawny druh z Polskiej Partii Socjalistycznej i człowiek, z którym przez lata wydawał pod nosem Rosjan nielegalnego „Robotnika” da się zastraszyć i przyjmie narzucone warunki. Marszałek żądał dymisji świeżo utworzonego, prawicowego rządu Wincentego Witosa. Chciał też, by buntownikom otwarto drogę do Warszawy.
Wymiana zdań była krótka, a reakcja głowy państwa – zaskakująco zdecydowana. Wojciechowski nie zgodził się na żadne ustępstwa. Postawił sprawę jasno: jeżeli puczyści nie zrezygnują, dojdzie do bratobójczej walki.
Komendant był w szoku. Nie był przygotowany na taki przebieg dyskusji, ani na to, że most zostanie obsadzony przez żołnierzy wiernych rządowi i prezydentowi. Jak pisze Maciej Gablankowski w nowej książce pt. Piłsudski. Portret przewrotny. Biografia Marszałek:
(…) jest kompletnie rozbity. Utratę mostu Poniatowskiego uważa za całkowitą klęskę. A legalistyczna postawa Wojciechowskiego i młodych oficerów przygnębia go. Popada w dziwne odrętwienie, w znaną z różnych jego życiowych epizodów apatię.
Reklama
„Był bardzo zmęczony i zatroskany”
Zamiast wziąć się w garść, stanąć na czele zrewoltowanych jednostek i podjąć zdecydowane kroki, Piłsudski pojechał do koszar wiernego mu 33 pułku piechoty. O jego stanie najlepiej świadczy relacja dowódcy jednostki, pułkownika Kazimierza Sawickiego. Przytoczył ją w klasycznej już biografii Komendanta profesor Andrzej Garlicki. Dowiadujemy się z niej, że:
Marszałek był bardzo zmęczony i zatroskany. Widać było, że przebieg wypadków na moście i rozmowa z prezydentem Wojciechowskim nie poszła po jego myśli. Wszedł do mojej kancelarii, kazał zamknąć za sobą drzwi.
Popatrzył na mnie swoim głębokim wzrokiem, jakiś czas milczał, po czym zaczął mówić z przerwami. Pierwsze jego słowa były: „Przyjechałem, chłopcze, do was. Most Poniatowskiego stracony… rozumiecie, stracony” i dalej parokrotnie powtórzył to słowo.
Gdy Piłsudski dowiedział się od Sawickiego, że buntownikom udało się przejąć most Kierbedzia (dzisiejszy most Śląsko-Dąbrowski) kompletnie nie chciał w to uwierzyć i kategorycznie stwierdził: „Mylicie się, chłopcze, tak nie jest, przejścia do Warszawy nie macie”.
Reklama
„Zatopiony w myślach, jakby nieobecny”
W końcu po dłużej chwili przekonywania zdecydował, że pułkownik ma osobiście udać się na most i sprawdzić czy nadchodzące meldunki są prawdziwe. Gdy oficer zaczął dopytywać jakie jeszcze zadania stawia przed nim Piłsudski oraz jakie ma „dać dalsze instrukcje mjr. Korkozowiczowi na miejscu”… nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Powtórzył pytanie, ale:
Marszałek był bardzo zmęczony i zatopiony w myślach, jakby nieobecny. Patrzył gdzieś w przestrzeń przez okno. Po chwili, jakby od niechcenia, powiedział: „Chciałbym dzisiaj móc być na Zamku. Jedźcie, a ja się tutaj położę i odpocznę”.
Z pozostałym w pokoju mjr. Ziemskim Piłsudski, leżąc na kanapce, rozmawiał o korpusie Dowbora-Muśnickiego, jego szansach walki z Niemcami [podczas I wojny światowej] i położeniu.
W momencie, gdy ważyły się losy zamachu stanu Piłsudski najzwyczajniej w świecie leżał na kanapce i prowadził pogawędki o historii! W tej sytuacji – jak podkreśla w swojej książce Maciej Gablankowski – „właściwym dowódcą puczu na chwilę stał się generał Orlicz-Dreszer”.
Walka bez wodza
W przeciwieństwie do samego Józefa Piłsudskiego, zbuntowani generałowie nie okazywali wahania. Nie mogli sobie na nie pozwolić.
Byłemu Naczelnikowi Państwa, człowiekowi współodpowiedzialnemu za polską niepodległość i uważanemu za bohatera narodowego, po ewentualnym niepowodzeniu przewrotu nie spadłby włos z głowy. Autor książki Piłsudski. Portret przewrotny słusznie zauważa, że wierzący w niego żołnierze nie znajdowali się w równie komfortowej sytuacji.
Reklama
„Zbuntowanym pułkom a w szczególności ich oficerom, groziły surowe kary, może nawet śmierć” – pisze Maciej Gablankowski. Dla ich jedynym wyjściem była walka, nawet jeśli Piłsudski nie był zdolny do jej poprowadzenia.
Jeden z najbardziej kontrowersyjnych Polaków XX wieku
Bibliografia
- Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski. 1867-1935, Znak Horyzont 2017.
- Maciej Gablankowski, Piłsudski. Portret przewrotny. Biografia, SIW Znak 2020.
1 komentarz