„Wasza godzina już wybiła, panowie, wszyscy śmierć poniesiecie” – zapowiedział Jakub Szela po ataku na jedną z siedzib szlacheckich. Nie kłamał. Podczas tak zwanej rabacji galicyjskiej z 1846 roku zabito ponad 2000 osób i spalono około 150 dworów.
Fakt, że do erupcji chłopskiej przemocy wymierzonej w dwory doszło w 1846 roku w Galicji – a nie np. na terenach Królestwa [Kongresowego] – wynikał ze szczególnego splotu okoliczności. Nałożyła się na niego polityka władz austriackich, które nie zapobiegły (celowo, jak się wydaje) masakrze, wymierzonej w niepewną politycznie szlachtę.
Reklama
Zaborca wykorzystał chłopów, aby ukarać dziedziców, którzy w lutym 1846 r. próbowali wszcząć powstanie przeciw Austriakom. Konflikt dodatkowo podsycił trwający już kolejny rok nieurodzaj.
Zapalnikiem „rabacji galicyjskiej” (sama ta nazwa, zauważmy, nadana przez publicystykę szlachecką, jest degradująca; nie zasłużyła nawet na nazwanie jej „buntem”) okazał się tlący od dziesięcioleci spór pomiędzy szlachecką rodziną Boguszów a wsią Smarzowa, w której głównym przeciwnikiem dziedzica był chłop Jakub Szela (1787–1866).
„Potwór, demon, wcielenie zła”. Kim był Jakub Szela?
Według wspomnień tych członków rodzin szlacheckich, którzy przeżyli masakrę, Szela zachował się jak potwór, demon, wcielenie zła. Z pewnością – jak dowodzą tego jego skargi do administracji austriackiej z czasów osiedlenia na Bukowinie w ostatnich latach życia – miał temperament pieniacza.
Mógł mieć również skłonności do przemocy, na co wskazywałyby powtarzające się relacje o tym, jak brutalnie bił swoje kolejne żony, które umierały młodo. W momencie wybuchu owej rabacji Szela nie był już młodym człowiekiem: urodził się w 1787 r., miał więc 59 lat.
Przypisywano mu później zabójstwo parobka, jednego z miejscowych Żydów, a także zagłodzenie dziesięcioletniego chłopca, którego miał wziąć na służbę. Wszystko to jednak raczej wypada uznać za pomówienia.
Był zagrodnikiem odrabiającym dwa dni pańszczyzny w tygodniu, prawdopodobnie jednym z zamożniejszych chłopów we wsi. Zachował się opis jego chałupy, zwykłego chłopskiego mieszkania:
Reklama
Budynek (…) z drzewa okrągłego zbudowany pod pokryciem słomianem nie najlepszym. Nic innego jak lepsza chałupa chłopska, ma sień wchodową po prawej i po lewej stronie tejże po jednej izbie mieszkalnej bez podłogi z powałą z tarcic złą, w większej dwa chłopskie okienka w mniejszej jedno, na wprost zaś z sieni wchód do małej ciemnej stajenki. Drzwi wszystkie w tym budynku są z tarcic na biegunach drewnianych z klamką albo z kołowrotkiem.
„Nie był to pospolity zbrodniarz, nie działał jak inni w stanie opiłym”
Szela od 1822 r. reprezentował gminę Smarzowa w sporze z rodziną Boguszów, trwającym już wtedy od dziesięcioleci. Nie jest jasne, czy potrafił czytać i pisać.
Charyzma, temperament i okoliczności – oraz, być może, kontakty z władzami, chociaż brakuje dowodów, że był formalnie austriackim agentem – uczyniły z niego na dwa miesiące przywódcę chłopskiej rebelii.
Plotki o nadchodzącej rzezi krążyły już od miesięcy; 20 lutego 1846 r. chłopi ze Smarzowej wymordowali 23 osoby, w tym pięć z rodziny dziedziców. Stanowisko administracji austriackiej wobec masakry było dwuznaczne; z jednej strony – starosta tarnowski podsycał wystąpienia chłopskie, a nawet rzekomo płacił za zabitych szlachciców, z drugiej – ziemia dworska nie została jednak podzielona pomiędzy chłopów, a pańszczyzna pozostawała nienaruszona.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Po internowaniu przez Austriaków Szela użył zresztą swojego autorytetu do tego, aby skłonić chłopów do odrabiania pańszczyzny; Smarzowa też wróciła do niej jako pierwsza.
Relacje świadków na temat temperamentu i usposobienia Szeli są skrajne; jedni widzieli w nim sadystę żądnego krwi i napawającego się cierpieniem, inni – „mistyka i sekciarza w siermiędze”:
Reklama
Nie był to (…) pospolity zbrodniarz, nie działał jak inni w stanie opiłym, z wściekłością dzikiego zwierza. Trzeźwy i spokojny, miał na ustach słowa pisma św.; gdy mordował i pastwił się nad swojemi ofiarami, wtedy jeszcze występował jako moralista i mściciel.
„Dzika tłuszcza nagle wpadła do sali tańców uzbrojona w kosy”. Rabacja galicyjska i jej przebieg
W czasie rabacji chłopi spalili około 150 dworów, zabijając prawdopodobnie ponad 2 tys. osób. Ówczesne relacje z masakry przypominają do złudzenia opisy wcześniejszych powstań chłopskich, od Chmielnickiego po koliszczyznę, powielając ten sam wzór narracyjny.
Szlacheccy pamiętnikarze widzą w buncie świat na opak, karnawał przemocy, w którym okrucieństwo staje się dziką ludową zabawą. Formy dokonywanych przez zbuntowanych chłopów zbrodni podkreślają symboliczne odwrócenie relacji władzy pomiędzy panem a poddanym.
Napad na dwór w Siedliskach – w którym zabito Boguszów – był przy tym szczególnie widowiskowy: chłopi weszli do sali balowej, kiedy towarzystwo szlacheckie spędzało czas na przyjemnej rozrywce. Szlachecki pamiętnikarz tak to opisywał:
Reklama
Gdy ta dzika tłuszcza nagle wpadła do sali tańców uzbrojona w kosy, pałki i okropne narzędzia męczeństwa, w cepy, całe oniemiało towarzystwo, a wiele dam wpadło w omdlenie.
Szela podniósł swoją prawicę i groźnym głosem następujące do towarzystwa przemówił słowa: „Wasza godzina już wybiła, panowie, wszyscy śmierć poniesiecie (…)”.
„Strumienie krwi z tych ofiar płynęły po podłodze”
W czasie rabacji mordowanie szlachty przeradzało się nieraz w wyrafinowane egzekucje prowadzone z ostentacyjnym okrucieństwem, rozciągane niekiedy na wiele godzin męczarni. Narzędziami przemocy były chłopskie narzędzia – drągi, widły, cepy, pałki – co również miało symboliczną wymowę.
W Siedliskach niektóre ofiary związano i zatłuczono cepami na dziedzińcu. Jednego z Boguszów, który próbował ukryć się na strychu, chłopi wyrzucili przez okno i przebili widłami – a potem pozwolili mu długo konać w męczarniach. Dwóch głównych wrogów Szeli – Nikodema i Wiktora Boguszów – zakłuto kosami. Do innych strzelano, a rannych dobijano cepami.
„Strumienie krwi z tych ofiar płynęły po podłodze, gdzie leżały zwłoki pomordowanych” – czytamy w opisie współczesnym wydarzeniom. Wszystko to odbywało na oczach żon i dzieci zabitych, którym jednak Szela darował życie; zabito tylko czternastoletniego (a więc prawie dorosłego) syna jednego z Boguszów, rozpruwając mu brzuch.
„Młóćmy, boć oni zawsze powiadali, by do ziarnka wymłacać”
W relacjach szlachty z rabacji pojawiają się także Żydzi, którzy „w nadziei spodziewanych zysków z rabunków, służyli mu [Szeli – przyp. A.L.] za szpiegów, denuncyantów, powierników, utrzymywali jego korespondencję i ułatwiali jego rozkazy do chłopów i raporta do władz”.
W wielu opisach widać także wzmianki o świadomie wymierzanej zemście za lata upokorzeń i przemocy. Jeden z ocalałych szlachciców zanotował później, że chłopi – bijąc ofiary cepami – obracali je z boku na bok i komentowali „Młóćmy, boć oni zawsze powiadali, by do ziarnka wymłacać”.
Rękami chłopskimi zduszono w ten sposób marzenie o powstaniu przeciwko Austriakom. Klęska była przerażająca i dojmująca dla szlacheckiej opinii publicznej. Jeden z ocalałych zanotował taki obraz z prowizorycznego szpitala dla pokonanych:
Reklama
(…) w siedmiu salach po kilkudziesięciu rannych leżało. Widok tych ostatnich był okropny, z rozpłatanymi głowami, z połamanymi żebrami, rękami lub nogami, z wyłupionymi oczyma, bez szczęk, bez nosów, leżeli w malignie i bredzili ku wielkiej radości takich potworów jak Żminkowski i Trojanowski, którzy z ołówkiem w ręku czatowali, by pochwycić jakieś słowo i spisać jako dowód obciążający.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Adama Leszczyńskiego pt. Ludowa historia Polski. Historia wyzysku i oporu. Mitologia panowania. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa W.A.B. w 2020 roku.
Historia tego, co zostało wyparte z pamięci
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
5 komentarzy