Więźniarka, która przyjechała zobaczyć Auschwitz po latach, nie potrafiła wyrzucić z pamięci jednego wspomnienia. Gdy przekroczyła bramy obozu wróciło do niej natychmiast: nastoletnia dziewczynka i jej rozdzierający smutek w dniu, w którym straciła swoją mamę…
Poniższe słowa to fragment rozmowy Niny Majewskiej-Brown z Anną Odi, córką więźnia KL Auschwitz Józefa Odiego (nr obozowy 61 615) oraz jego żony Miry, która przeszła Pawiak, Majdanek, Ravensbrück i Buchenwald. Wywiad znalazł się w książce pt. Ostatnia „więźniarka” z Auschwitz.
Reklama
***
Trudno wskazać jakąś jedną dramatyczną historię. One wszystkie zapadają w pamięć. Każdy zachowany z tych niewyobrażalnych tragedii przedmiot niesie z sobą historię, energię, wspomnienie, domysł…
Może to być walizka, wiklinowy kosz, skarpetka, koszulka dziecięca, bucik czy smoczek – to wszystko liczone w setkach tysięcy obrazuje tyleż historii. Nawet niepozorny, dla innych bezwartościowy pęk kluczy jest świadectwem tragedii.
Zatrzymać się w biegu
Z pewnością ich właściciele przed wyruszeniem w przymusową podróż dokładnie zamknęli swoje mieszkanie, okna, wyłączyli światło. Przecież ci ludzie, wychodząc z domów, sądzili, że zaraz do nich wrócą!
Nam, szczęśliwcom, którzy nie doświadczyliśmy takiego bólu i strachu jak oni, pozostaje tylko wyobraźnia i szczere współczucie. Pielęgnowanie pamięci o Ofiarach. Zatrzymanie się w biegu i zastanowienie: kim byli, jak liczne były ich rodziny, kto za nimi tęsknił i po nich płakał?
Reklama
Dla nazistów liczyła się totalna zagłada i to pod każdym względem: emocjonalnym, fizycznym, mentalnym. Realizowali swoją mrzonkę o narodzie nadludzi, lepszym od innych, depcząc inne nacje, poglądy tych, którzy nie wpasowywali się w aryjski kanon. Dlatego nie mam takiej jedynej opowieści.
Ale niezmiennie poszukuję historii ludzi, którzy dotykali przedmiotów znajdujących się w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Właściwie jedna historia na zawsze zostanie ze mną, bo mimo że od wielu lat pracowałam już w muzeum, zrobiła na mnie kolosalne wrażenie.
Pani Zofia
W 2012 roku odwiedziła muzeum była więźniarka Pani Zofia Pawłowska (numer obozowy 70271). Było to dla niej, ale również dla nas wielkie przeżycie, bo każdy były więzień przybywający na miejsce swojej kaźni musi się zmierzyć z lawiną wspomnień, traumą.
W jego głowie odżywają wspomnienia i obrazy, dlatego z tak wielką atencją podchodzimy do każdego z nich. Tak było również w przypadku Pani Zofii.
Gdy znalazła się między barakami Birkenau, była bardzo poruszona. Cała drżała. Nagle spojrzała na jeden z baraków i powiedziała, że doskonale pamięta, iż właśnie w nim mieszkała.
Nie mówiła jednak dalej o sobie, nie wspominała, czego sama doświadczyła, lecz opowiedziała historię szesnastoletniej, może siedemnastoletniej dziewczyny, która w tym samym baraku, na sąsiedniej pryczy spała z mamą.
Reklama
Twarze zmarłych były podobne…
Któregoś dnia jej mama była już tak słaba, wycieńczona chorobą, że nie była w stanie pójść do pracy. Blokowa i współwięźniarki zdecydowały, że powinna zostać na pryczy, i uspokajały nastolatkę, że matce nic nie będzie, nikt się nie zorientuje, że nie dołączyła do któregoś z komand.
Dziewczyna przez cały dzień o niczym innym nie myślała, tylko o swojej ukochanej mamusi. Gdy po całym dniu i po ostatnim apelu wróciła do baraku, rzuciła się w stronę pryczy i z rozpaczą stwierdziła, że mamy nie ma. Powiedziano jej, że zmarła i ciało zostało wyniesione wraz z innymi na blok 25.
Rozpacz córki była przeogromna. Nie słuchając nikogo, bez zastanowienia pobiegła do tamtego baraku, gdzie zobaczyła sterty nagich ciał, w zasadzie szkieletów, rozebranych już z pasiaków, rzuconych jedne na drugie.
Wśród trupów, przeglądając je metodycznie, szukała matki. Ale nie patrzyła na twarze, tylko na wytatuowany na ręce numer. Ciała i twarze zmarłych były tak podobne, że tylko po numerze mogła odnaleźć mamusię. Trupów było jednak tak wiele, że matki nie znalazła.
Reklama
Źródło
Powyższy tekst to fragment rozmowy Niny Majewskiej-Brown z Anną Odi, która została dołączona do książki pt. Ostatnia więźniarka z Auschwitz. Pozycja ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona w 2021 roku.
Tytuł, lead, tekst w nawiasie kwadratowym i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
2 komentarze