W 1993 roku Pablo Escobar był najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie. Mimo zaangażowania ogromnych sił i środków boss narkotykowy wielokrotnie wymykał się tropiącym go mundurowym. W końcu jednak opuściło go szczęście. Oto jak wyglądały ostatnie chwile bezwzględnego przestępcy.
Wojna jaką Pablo Escobar wypowiedział w 1985 roku kolumbijskim władzom pochłonęła tysiące ofiar. Chcąc doprowadzić do zerwania umowy ekstradycyjnej z USA krwawy boss narkotykowy zlecał morderstwa każdego, kto ośmielił się mu sprzeciwić. Ludzie Escobara porwali, a następnie zabili nawet kuzyna kolumbijskiego prezydenta.
Reklama
Luksusowe więzienie
W 1991 roku „król kokainy” wreszcie osiągnął swój cel. Bezwzględne metody sprawiły, że 19 czerwca Rada Konstytucyjna przegłosowała zerwanie umowy ekstradycyjnej. Już nie obawiając się przekazania Amerykanom Escobar – po tym jak jego prawnicy ustalili wszelkie szczegóły – oddał się w ręce policji. Zgodnie z zawartym układem przestępca miał odsiedzieć czysto symboliczny wyrok. Na dodatek w więzieniu, które… sam zbudował!
Był to zakład karny tylko z nazwy. W rzeczywistości na barona narkotykowego oraz jego otoczenie czekały wszelkie możliwe wygody. La Catedral stało się również centrum przestępczej działalności Escobara. Władze doskonale zdawały sobie z tego sprawę i w końcu zapadła decyzja o jego przeniesieniu do innego więzienia.
Zatrważająca liczba ofiar
Gdy przywódca kartelu się o tym dowiedział, 22 lipca 1992 roku uciekł z celi. W pościg za zbiegiem ruszyły nie tylko – wspierane przez Amerykanów – siły rządowe, ale również rodziny jego ofiar oraz wrogie organizacje przestępcze. Kolumbijskie ulice znów spłynęły krwią. Jak podkreśla Mark Bowden w książce pt. Polowanie na Escobara. Historia najsłynniejszego barona narkotykowego:
Liczba zabitych podczas pościgu była zatrważająca, ale policja mogła sobie pozwolić na utratę większej liczby ludzi niż Pablo. Przed nadejściem lata 1993 roku kartel z Medellín, niegdyś potężny, pogrążył się w chaosie. Stare finca Pabla stały puste, splądrowane i spalone. Jego imponująca posiadłość Nápoles była obecnie kwaterą policji.
Reklama
Opuściło go wielu sojuszników, sprzedając policji informacje o jego poczynaniach w zamian za ustępstwa rządu w sprawie ich własnego uwikłania w handel narkotykami. Jednak najważniejszy człowiek jeszcze wciąż był na wolności – przemieszczał się z kryjówki do kryjówki, próbował jakoś scalić rozpadające się imperium, nadal podkładał bomby i siał terror.
Dzięki dostarczonemu przez Amerykanów sprzętowi do namierzania sygnału telefonów komórkowych oraz radiotelefonów używanych przez Escobara Blok Poszukiwawczy – jak nazwano jednostkę tropiącą bossa narkotykowego – był w stanie zlokalizować jego kolejne kryjówki. Jednak mimo zastosowania nowoczesnych metod oraz zaangażowania ogromnych sił i środków przestępca przez 16 miesięcy wymykał się stróżom prawa. Szczęście opuściło go 2 grudnia 1993 roku.
Upadł podziurawiony kulami na trawę
Tego dnia po raz kolejny udało się namierzyć miejsce pobytu Escobara. Zbrodniarz przebywał w dwupiętrowym budynku w dzielnicy Medellín nazywanej Los Olivos. Gdy oddział szturmowy sforsował drzwi wejściowe, Escobar i jego kierowca Alvaro de Jesús „El Limón” podjęli próbę ucieczki.
Zgodnie z tym co podaje w swojej książce Mark Bowden „dom był tak skonstruowany, że z tyłu był daszek z trzech stron otoczony murem, na który można było się dostać, zeskakując jakieś trzy metry z okna na piętrze”. Pierwszy ruszył Limón, ale gdy tylko znalazł się na daszku:
Reklama
(…) członkowie Bloku Poszukiwawczego ustawieni na ulicy za domem otworzyli ogień. W okolicy było kilkudziesięciu ludzi z bronią automatyczną, niektórzy z nich stanęli na dachach swoich samochodów. Jeden strzelec z Bloku Poszukiwawczego wspiął się na dach sąsiednie go domu. Limón dostał kilka razy. Z impetem spadł z dachu. Upadł na trawę.
Trzy kule
Escobar nie chciał podzielić losu kierowcy, próbował więc poruszać się jak najbliżej ściany. Dzięki temu początkowo pozostawał poza zasięgiem wzroku mundurowych, ale w momencie kiedy „dotarł do krańca lekko spadzistego dachu” i starał się przejść na drugą stronę „rozległa się ogłuszająca kanonada”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Przestępca trafiony trzema kukami upadł „do przodu, roztrącając część pomarańczowych dachówek”. Autor Polowania na Escobara podaje, że według autopsji:
Jedna kula weszła z tyłu nogi, nad stawem kolanowym i wyszła przodem około dwa cale pod kolanem. Druga trafiła w plecy, tuż pod prawą łopatką i nie przeszła na wylot. Trzecia weszła przez prawe ucho i wyszła tuż obok lewego, przeszywając jego mózg.
Strzały w nogę i plecy najprawdopodobniej powaliłyby go na ziemię, ale raczej by go nie zabiły. Strzał w głowę zabił go w jednej chwili. Wobec tego albo wszystkie trzy kule dosięgły Pabla w tym samym czasie, albo śmiertelny strzał został zadany, gdy Pablo leżał.
Z czyjej ręki zginął Escobar?
Od lat toczą się dyskusje kto wystrzelił śmiertelną kulę. Według jednej z wersji był to amerykański snajper z Delta Force. Rodzina „króla kokainy” z kolei utrzymuje, że Escobar sam odebrał sobie życie. Wcześniej miał bowiem wielokrotnie mówić, że nie da się wziąć żywcem.
Reklama
Mark Bowden w swojej książce rozważa również hipotezę mówiącą o tym, że ranny boss narkotykowy został dobity z bliskiej odległości przez jednego z członków Bloku Poszukiwawczego. Ma za tym przemawiać to, że gdyby zbieg faktycznie popełnił samobójstwo:
(…) strzał oddany z odległości mniejszej niż trzy stopy [nieco ponad 90 centymetrów] pozostawiłby ślad prochu na skórze Pabla, czego nie widać na zdjęciach z autopsji. Jednak gdyby stojący nad nim strzelec dobił go strzałem w głowę, ten zostałby oddany z odległości od trzech do czterech stóp.
Jednym z dowodów na tak bliską odległość jest rozprysk krwi. Kilka godzin po strzelaninie agent DEA Steve Murphy przypomniał sobie, że jeden z członków Bloku Poszukiwawczego próbował mu sprzedać swoją koszulę i spodnie za 200 dolarów jako pamiątki, bo były pochlapane krwią Pabla.
Za wersją o dobiciu rannego bandyty przemawia również to, że nikomu nie zależało na wsadzeniu go do więzienia. Jak podsumował kilka lat po akcji wysoki funkcjonariusz Policía Nacional de Colombia: „Escobar był jak trofeum pod koniec długiego polowania. Gdyby został wzięty żywcem… nikt nie chciał dopuścić do takiej katastrofy”.
Prawdziwa historia najsłynniejszego barona narkotykowego
Bibliografia
- Shaun Attwood, Pablo Escobar. Beyond Narcos, Gadfly Press 2016.
- Mark Bowden, Polowanie na Escobara. Historia najsłynniejszego barona narkotykowego, Wydawnictwo Poznańskie 2021.
- Juan Pablo Escobar, Mój ojciec Pablo Escobar, Zysk i S-ka 2017.