Gubernatorowi Fortu William wydawało się, że może bezkarnie ignorować wezwania władcy Bengalu do zaprzestania fortyfikowania Kalkuty. Urażony tym młody nawab Siradź ud-Daula, postanowił dać nauczkę przybyszom z Europy. Wydarzenia do jakich doszło w czerwcu 1756 roku posłużyły później Brytyjczykom, jako uzasadnienie podboju Indii.
Kalkuta zastała założona w 1690 roku przez pracownika Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej Joba Charnocka. Miasto w zaledwie sześćdziesiąt lat stało się najprężniej działającą placówką handlową rosnącej jak na drożdżach korporacji.
Reklama
Nieistniejąca francuska flotylla
William Dalrymple w książce pt. Anarchia. Niepowstrzymany rozkwit Brytyjskiej Kompani Wschodnioindyjskiej podkreśla, że Kalkuta była:
(…) głównym źródłem brytyjskiego importu tekstyliów. Aż sześćdziesiąt procent całego eksportu z Azji dokonywanego przez kompanię przechodziło właśnie przez Kalkutę. (…)
Prawdopodobnie w tamtym czasie miasto miało 200 tysięcy mieszkańców — co prawda śmielsze szacunki mówią nawet o liczbie dwa razy większej — z czego około tysiąca było Europejczykami.
Kluczowe znacznie Kalkuty dla Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej sprawiło, że jej dyrektorzy bardzo poważnie podeszli do raportu, jaki dotarł do Londynu pod koniec 1755 roku. Sporządził go agent działający we francuskim porcie Lorient. Szpieg donosił, że w kierunku Indii wyruszyła flotylla kilkunastu okrętów wojennych. Na ich pokładzie miało się znajdować ponad 3000 ludzi.
Chociaż później wyszło na jaw, że doniesienia były fałszywe, to z uwagi na toczącą się wojnę Anglii i Francji polecono Rogerowi Drake’owi ufortyfikowanie Kalkuty. Gubernator strzegącego miasta Fortu William natychmiast przystąpił do wykonania rozkazu.
„Nie myślimy podporządkowywać się”
Działania stały w jawnej sprzeczności z warunkami, jakie Kompanii Wschodnioindyjskiej postawił rządzący Bengalem od 1740 roku Aliwardi Chan. Namiestnik cesarza Mogołów kategorycznie bowiem zabronił wznoszenia murów obronnych wokół europejskich placówek handlowych. Brytyjczycy liczyli, że uda się im oszukać nawaba, ale ten, dzięki rozbudowanej siatce szpiegowskiej, szybko dowiedział się om przedsięwzięciu.
Reklama
Jak czytamy w pracy William Dalrymple’a, schorowany 85-latek wezwał swojego wnuka oraz następcę Siradźa ud-Daulę i polecił mu napisanie listów „zarówno do Anglików, jak i Francuzów, żeby rozebrali do spodu swoje fortyfikacje”. O ile Francuzi się do tego zastosowali, to:
(…) gubernator Drake, którego fortyfikacje były w rzeczywistości znacznie skromniejsze, pogorszył jedynie sprawę, bo odpisał nawabowi w sposób uznany za obraźliwy i bezczelny, kwestionował w liście zdolność nawaba do ochrony swoich poddanych i sugerował, że Anglicy przygotowują się do prowadzenia w Bengalu wojen przeciwko Francuzom, którzy zdążyli już dokonać spustoszeń w Karnatace. „Nie myślimy podporządkowywać się”.
Siradź ud-Daula rusza na wojnę
Po takiej reakcji Drake’a władca wysłał do niego Narayana Singha, który miał przemówić Brytyjczykowi do rozsądku. Zanim jednak nadeszła odpowiedź od gubernatora, 9 kwietnia 1756 roku Aliwardi Chan zmarł, a władzę przejął Siradź.
Krewki 23-latek w maju ruszył na czele kilkudziesięciotysięcznej armii rozprawić się z kuzynem, którego uważał za konkurenta do tronu. Po drodze spotkał jednak posła swojego dziadka.
Reklama
Dowiedział się od mężczyzny, że „Drake kazał go uwięzić i wydalić z miasta, nawet nie udzielając mu audiencji”. Upokorzony i rozżalony Narayan Singh pytał nowego pana: „Jaki honor nam został kiedy kilku kupców, którzy nie nauczyli się nawet podmywania tyłków, odpowiada na rozkaz władcy wydaleniem jego wysłannika?”.
Rozwścieczony Siradź ud-Daula postanowił dać nauczkę Brytyjczykom. Pierwszym celem stało się przedstawicielstwo Kompanii w Kasimbazarze. Jako że przewaga atakujących była miażdżąca Anglicy skapitulowali i ukorzyli się przed nawabem. Uchroniło ich to co prawda przed śmiercią, ale wszyscy cudzoziemcy zostali zakuci w kajdany i trafili do lochu.
Jeszcze w trakcie oblężenia władca Bengalu wysłał ostateczne ultimatum Drake’owi. Ten jednak kompletnie je zignorował. Nie raczył nawet odpowiedzieć. Miało to dla niego tragiczne konsekwencje. Licząca podobno aż 70 tysięcy ludzi armia nawaba pomaszerowała „na podbój Kalkuty, żeby nauczyć moresu zuchwałych kupców”.
Oblężenie Kalkuty
Tempo marszu mogolskich wojsk kompletnie zaskoczyło przedstawicieli Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. W dziesięć dni siły młodego władcy Bengalu przebyły 200 kilometrów. Pierwsze jednostki dotarły do Kalkuty 13 czerwca.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W kolejnych dniach nadciągnęła reszta wojska, któremu Drake mógł przeciwstawić „dwustu sześćdziesięciu pięciu umundurowanych żołnierzy kompanii oraz uzbrojonych, ale niewyszkolonych dwustu pięćdziesięciu ochotników, w sumie pięciuset piętnastu mężczyzn pod bronią”. Przy takiej dysproporcji sił wynik oblężenia mógł być tylko jeden.
Mimo wszystko gubernator postanowił stawić czoła przeciwnikowi. 16 czerwca – po tym jak na miejscu pojawił się Siradź ud-Daula – Mogołowie ruszyli do szturmu. Zacięte walki o miasto trwały trzy dni. Dopiero 19 czerwca opór Brytyjczyków się załamał. Drake porzucił swoich ludzi i uciekł na pokładzie statku.
Reklama
Niedobitki obrońców pod dowództwem Johna Zephaniaha Holwella skapitulowały dzień później. Jak czytamy w książce Anarchia. Niepowstrzymany rozkwit Brytyjskiej Kompani Wschodnioindyjskiej:
Żołnierze, którzy się poddali, byli jak na mogolskie standardy traktowani wyjątkowo dobrze: nie zrobiono z nich natychmiast niewolników, nie wykonano zbiorowej egzekucji, obyło się bez wbijania na pale, obcinania głów i tortur, a wszystko to mogło się przecież wydarzyć, bo było rutynową karą w przypadku buntu poddanych.
„Czarna dziura”
Sytuacja uległa diametralnej zmianie w momencie, gdy jeden z pijanych żołnierzy Kompanii, „któremu właśnie rabowano cały dobytek, wściekł się, wyciągnął pistolet i zastrzelił złodzieja”. Mimo wcześniejszych zapewnień Siradźa, że nikomu nie spadnie włos z głowy:
Wszystkich jeńców zaprowadzono do niewielkiej celi, długiej na pięć i pół metra, szerokiej na cztery metry, z jednym małym oknem, słabym dopływem powietrza i praktycznie bez wody. Tę celę znano jako „czarną dziurę”.
Tam, według mogolskiego kronikarza Jusufa Alego Chana, oficerowie „zamknęli w niewielkim pomieszczeniu prawie stu firangi [cudzoziemców], którzy tego dnia padli ofiarą przeznaczenia. Ślepym trafem w pokoju, gdzie ich trzymano, wszyscy firangi podusili się i zmarli”.
Według spisanej dwa lata później „mocno koloryzowanej i zmitologizowanej” relacji Holwella do „czarnej dziury” trafiła jedna kobieta i 145 mężczyzn, z których rzekomo aż 123 zmarło. William Dalrymple podkreśla jednak, że „ostatnio prowadzone bardzo drobiazgowe badanie dowodów wskazuje, że w »czarnej dziurze« znalazły się sześćdziesiąt cztery osoby, z czego dwadzieścia jeden przeżyło”.
Dogodny pretekst
Jakakolwiek była faktyczna liczba ofiar, to wydarzenia z 20 czerwca 1756 roku wywoływały olbrzymie oburzenie u kilku pokoleń Brytyjczyków w Indiach. Autor Anarchii podkreśl, że jeszcze:
Sto pięćdziesiąt lat później nadal uczono o nich w szkołach jako o przykładzie barbarzyństwa Hindusów i podawano jako uzasadnienie, dlaczego rządy Brytyjczyków były zarówno konieczne, jak i usprawiedliwione.
Reklama
W 1756 roku szefowie Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej znacznie bardziej od marnego końca obrońców Kalkuty martwili się jednak utratą swojej najbardziej dochodowej placówki handlowej.
Musieli zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Niemal dokładnie rok po upadku miasta, 23 czerwca 1757 roku, doszło do bitwy pod Palasi, która zapoczątkowała brytyjski podbój Indii.
Historia Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej
Bibliografia
- William Dalrymple, Anarchia. Niepowstrzymany rozkwit Brytyjskiej Kompani Wschodnioindyjskiej, Oficyna Wydawnicza Noir sur Blanc 2022.