„Kiedy mówimy o Francuzach, Anglikach, Hiszpanach, rozumiemy przez to wszystkich mieszkańców tych państw” – pisał francuski podróżnik Hubert Vautrin, który odwiedził Rzeczpospolitą w drugiej połowie XVIII wieku. Kwestia, z pozoru oczywista, wymagała jego zdaniem wyłożenia, bo nad Wisłą, jak stwierdził, „było inaczej”.
Z dzisiejszej perspektywy łatwo zapomnieć jak niedawno zrodziło się w Polsce nowoczesne rozumienie narodu. Obecnie odruchowo przyjmujemy, że Polakiem jest ten, kto wychował się w polskiej kulturze, posługuje się językiem polskim i pochodzi z Rzeczpospolitej. W dobie przedrozbiorowej kryteria były jednak o wiele bardziej restrykcyjne.
Reklama
Hubert Vautrin pisał ze zdziwieniem, że spośród wszystkich ludzi zamieszkujących państwo polskie za członków narodu, a więc Polaków, uważano tylko szlachtę.
Komentarz obcokrajowca nie wynikał z niezrozumienia sytuacji, z uprzedzeń. Podziały stanowe nad Wisłą faktycznie były wyjątkowo trwałe i fundamentalne. Zasadzała się na nich ideologia polityczna oraz cała organizacja państwa.
Naród czyli szlachta
Zdaniem historyka prawa prof. Wacława Uruszczaka reguły ustroju społecznego Rzeczpospolitej Obojga Narodów można zamknąć w zaledwie ośmiu punktach. Większość z nich odnosi się do określenia wyjątkowości i wyższości szlachty, a także – pełnego poddaństwa chłopów. Gdyby Polska XVII i XVIII stulecia miała konstytucję, jej głównym celem byłoby wykluczenie większości populacji z praw i podmiotowości.
Obywatelami byli tylko nobilitowani, kilka procent całego społeczeństwa. W opinii warstwy panującej nawet polskojęzyczni mieszczanie nie mieli akcesu do polskiej tożsamości. Z kolei przeważającej części mieszkańców kraju – a więc chłopstwa – nie uznawano nawet za pełnoprawnych ludzi, a tym bardziej Polaków.
Reklama
Polak czyli pan, Polska czyli pańszczyzna
Sami polskojęzyczni chłopi tym bardziej nie twierdzili, że są Polakami. Dla XVIII-wiecznego wieśniaka słowa „pan” i „Polak” oznaczały to samo. Polakiem był ten, kto nim rządził i kto zmuszał go do nieustannej pracy. Pańszczyznę wieśniak utożsamiał z kolei – jak stwierdził chociażby etnograf prof. Jan Bystroń – z Polską.
Z perspektywy XXI wieku łatwo o zdziwienie biernością, a nawet wrogością ludności wiejskiej względem niepodległościowych postulatów i ruchu narodowego doby rozbiorów.
Dlaczego chłopi, podburzani przez austriackie władze, ochoczo przystąpili do krwawej rozprawy z ziemianami podczas tak zwanej rabacji galicyjskiej w 1846 roku? Dlaczego tak niewielu było ich w szeregach powstańców listopadowych i styczniowych, a ich zaangażowanie w insurekcję kościuszkowską miało znaczenie czysto wizerunkowe?
Odpowiedź nie jest trudna, jeśli weźmie się pod uwagę pojęcia, które przez całe stulecia kultywowali szlachcice. Polska elita celowo wpajała pospólstwu przekonanie o niższości i odmienności. Sama sprawiała, że chłopi uważali się za ludzi „tutejszych”, a nie polskich poddanych. I nie widzieli powodów, by walczyć za idee, które ich nigdy nie obejmowały.
Reklama
„Chłopi w swojej masie bali się Polski niesłychanie”
Wincenty Witos, działacz ludowy i premier II Rzeczpospolitej, stwierdził stanowczo na kartach wspomnień, że nawet w latach jego młodości, u schyłku XIX stulecia, „o świadomości narodowej nie mogło być [na wsi] prawie żadnej mowy. Chłopi w swojej masie bali się Polski niesłychanie, wierząc, że z jej powrotem przyjdzie na pewno pańszczyzna i najgorsza szlachecka niewola”.
Dopiero XX wiek przyniósł w dziedzinie tożsamości narodowej zasadniczą rewolucję. Wypada jednak pamiętać, że przodkowie zdecydowanej większości z nas – dawni mieszczanie i chłopi, łącznie przodkowie przeszło 90% obecnych mieszkańców kraju – wcale nie czuli się Polakami. A nawet: nie mieli prawa się za nich podawać.
***
Przodkowie większości Polaków byli niewolnikami traktowanymi gorzej niż zwierzęta. O tym, jak wyglądało ich codzienne życie i jak nowożytna szlachta korzystała z nieograniczonej władzy nad chłopami przeczytacie w mojej nowej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).
Powyższy tekst powstał w oparciu o tę właśnie publikację. Bibliografia i przypisy znajdują się w książce.