W maju 1944 roku ponad 150 tysięcy Tatarów krymskich zostało deportowanych na bezkresne stepy Azji Środkowej. Cały naród ukarano za przypadki współpracy z Niemcami. Przez niemal 50 lat zesłańcy nie mogli wrócić do domu.
Zajęcie Krymu przez Niemców w 1942 roku zostało potraktowane przez znaczną część miejscowych Tatarów jako prawdziwe wybawienie. Wszystko wydawało się bowiem lepsze od czerwonego terroru.
Reklama
Prześladowania z lat 30. XX wieku
O ile w latach 20. XX wieku Tatarzy krymscy mogli liczyć na szeroką autonomię, to kolejna dekada zapisała się czarnymi zgłoskami w ich historii. Jak czytamy w książce Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości:
(…) nadeszły klęski głodu, kolektywizacja oraz czystki, w których rozstrzelano wielu tatarskich przywódców.
Nastąpił radykalny odwrót od polityki wspierania lokalnych tożsamości narodowych, jaka charakteryzowała początki państwa sowieckiego, nie wspominając o pojawieniu się wymierzonej w islam ostrej kampanii będącej częścią antyreligijnej doktryny radzieckiej.
W jej ramach zamknięto wszystkie meczety, a mułłowie zostali zesłani na Syberię. W trakcie przymusowej kolektywizacji przesiedlono również dziesiątki tysięcy miejscowych rolników.
Kara dla całego narodu
Nic zatem dziwnego, że w momencie, gdy pojawiła się okazja do odegrania się na Sowietach tysiące Tatarów wstąpiły do tworzonych przez Niemców formacji pomocniczych Wehrmachtu. Znaleźli się również tacy, którzy dołączyli do Waffen-SS.
Reklama
Shaun Walker podkreśla jednak, że znaczna część „Tatarów, którzy walczyli w niemieckich szeregach, rzadko robiła to z własnej woli – zazwyczaj byli zmuszani do tego siłą”.
Tysiące kolejnych zostało aresztowanych i wysłanych do Niemiec w ramach systemu pracy przymusowej dla Ostarbeiterów, czyli robotników ze wschodu. Wielu Tatarów działało jednak w antyniemieckiej partyzantce, a także służyło w Armii Czerwonej, walcząc na froncie.
Dla Stalina niuanse nie miały żadnego znaczenia. Po wyparciu Niemców z Krymu wszyscy Tatarzy zostali uznani za kolaborantów. Z inicjatywy szefa NKWD Ławrientija Berii – podobnie, jak w przypadku Kałmuków i Czeczeńców – zapadła decyzja o deportacji całego narodu w głąb ZSRS.
Dziesiątki tysięcy zmarłych
Akcja wysiedleńcza rozpoczęła się 18 maja 1944 roku i trwała dwa dni. Zgodnie z już wielokrotnie przećwiczonym schematem władze przystąpiły do działania wcześnie rano. Deportacje objęły około 150 tysięcy ludzi, chociaż część ukraińskich historyków mówi nawet o ponad 190 tysiącach.
Reklama
Ofiary poinformowano, że mają przygotować się do długiej drogi. A potem, jak czytamy w książce Na ciężkim kacu, „jak zwykle czekały na nich studebackery i wagony bydlęce, którymi wyruszyli, w zdawałoby się niekończącą się drogę do Azji Środkowej”.
Deportowanych, jako kolaborantów, traktowano ze szczególnym okrucieństwem. Już w trakcie transportu oraz krótko po przybyciu na miejsce zmarły tysiące Tatarów. Według źródeł NKWD po trzech latach nie żyło 27% wywiezionych. Tatarscy historycy podają jeszcze wyższe liczby. Według nich śmiertelność sięgnęła aż 46%.
W czasie kiedy Tatarzy masowo umierali, rozsiani po rozległych stepach Azji Środkowej, na Krymie prowadzono zakrojoną na szeroką skalę akcję rusyfikacyjną. Autor książki Na ciężkim kacu podaje, że zmieniono:
(…) wszystkie tatarskie nazwy miejscowości i tak na przykład Karasu-Bazar stał się Biełogorskiem. Rosjanie zajęli należące do Tatarów domy, nadmorskie tatarskie osady zostały zburzone, a w ich miejsce wybudowano ciężkie, ogromne, betonowe sanatoria, czyli przeznaczone dla mas radzieckie ośrodki wypoczynkowe.
Książki opublikowane w latach dwudziestych w języku tatarskim zniszczono, meczety wysadzono w powietrze lub zamieniono na kina, a płyty nagrobkowe z tatarskich cmentarzy wykorzystano jako materiały budowlane.
Trudny powrót po 50 latach
Pewną nadzieję na poprawę losu dała deportowanym śmierć Stalina. Okazało się jednak, że niewiele ona zmieniła. W przeciwieństwie do Kałmuków czy Czeczeńców, którym pozwolono po 1956 roku wrócić w ojczyste strony, mieszkańcy Krymu musieli czekać na „amnestię” aż do upadku Związku Sowieckiego.
Powrót nie był łatwy. Jak pisze Shaun Walker, zgodnie ze bardzo szczegółowymi szacunkami w wyniku deportacji Tatarzy „stracili 80 tysięcy domów, 34 tysiące parceli ziemskich i 500 tysięcy sztuk żywego inwentarza. Wrócili z niczym”.
Nawet jeśli ich dawne rodzinne domy wciąż stały, nie mieli żadnych prawnych podstaw do ich odzyskania. Wiele tatarskich wiosek po prostu zniknęło z powierzchni ziemi, a w ich miejscu wyrosła turystyczna infrastruktura.
Reklama
Jak Rosja próbuje wrócić do roli mocarstwa
Bibliografia
- Ukraina. Czas przemian po rewolucji godności, red Andrzej Furier, Wydawnictwo FNCE 2017.
- Shaun Walker, Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości, Wydawnictwo Poznańskie 2022.