Podczas toczącej się w latach 1853-1856 wojny krymskiej koalicja angielsko-francuska-turecka oraz walcząca z nią Rosja rzuciły do boju setki tysięcy żołnierzy. Już po pierwszych krwawych starciach okazało się, że warunki panujące w szpitalach polowych sprzymierzonych urągają wszelkiej ludzkiej godności. Wskaźnik śmiertelności był wprost zatrważający.
Profesor Michał Klimecki w książce Krym 1854-1855 podkreśla, że lazarety stworzone na potrzeby angielskich, francuskich i tureckich żołnierzy były „miejscami budzącymi grozę nawet weteranów kilku kampanii wojennych”.
Reklama
Stosy odciętych kończyn
Działo się tak między innymi dlatego, że zakładając szpitale polowe kładziono główny nacisk na to, aby budynki i pomieszczenia były jak najobszerniejsze. Znacznie mniej przejmowano się zaś ich stanem technicznym czy sanitarnym.
Już po pierwszych potyczkach wyszło na jaw, że olbrzymi problem stanowił również chroniczny niedobór personelu. W efekcie ranni i chorzy żołnierze czekali wiele godzin, a czasami nawet dni na to, aby ktokolwiek się nimi zajął. Jak podkreśla profesor Klimecki:
Operacji, przeważnie sprowadzających się do amputacji i zszywania ran, dokonywano bez znieczulenia, tępymi i brudnymi instrumentami, na prowizorycznie przygotowanych stanowiskach (np. drzwiach ustawionych na kozłach lub podłodze) i na oczach innych żołnierzy, oczekujących na pomoc i swoją kolejkę do chirurga.
Reklama
Amputowane kończyny wrzucano do ociekających krwią wiader lub po prostu rzucano bezceremonialnie na podłogę. Następnie „wynoszono je na zewnątrz i zakopywano w płytkich jamach lub wrzucano do morza”.
Ścieki zalewające podłogi
Jeżeli pacjent przeżył taki zabieg, trafiał na jeden z brudnych sienników, które rozkładano nawet na korytarzach. Co gorsza rannych „lokowano razem z chorymi, w tym na cholerę i tyfus”. To rzecz jasna przekładało się na błyskawiczne rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych, które zbierały potworne żniwo.
Ogromnym problemem był ponadto tragiczny stan sanitarny szpitali. Autor książki Krym 1854-1855 twierdzi wręcz, że prezentował się on gorzej niż „w miejskich slumsach”. Przykładowo w zorganizowanym w Scutari Szpitalu Generalnym:
(…) zapychały się rury kanalizacyjne i nieczystości wydostawały się na zewnątrz, wsiąkały w mury i podłogi. Panował ustawiczny smród i zaduch. Niewiele pomagało wietrzenie pomieszczeń. Brakowało nawet czystej wody.
Reklama
Ranni i chorzy musieli załatwiać potrzeby fizjologiczne do wiader. Te jednak niemal nigdy nie były wynoszone na czas i nieczystości zalegały na podłogach.
Rekonwalescenci mogli również tylko pomarzyć o czystej odzieży, „całymi tygodniami leżeli w tym, w czym przybyli do szpitala, w brudnych, zawszonych i przesiąkniętych krwią mundurach, przykryci własnymi płaszczami”.
Miejsce śmierci
Rzecz jasna także kąpiel była dla przytłaczającej większości pacjentów nieosiągalnym luksusem. Jedynie wywodzący się z wyższych sfer oficerowie mieli szanse na lepsze traktowanie. Nawet jednak oni nie mogli uciec przed plagą wszechobecnego robactwa i szczurów. Wszystko to sprawiało, że:
(…) szpitale traktowano jako miejsce śmierci, nie powrotu do zdrowia. Pod koniec 1854 r. ponad 40% leczonych w nich umierała, większość na cholerę, zapalenie płuc i z wyczerpania organizmów, najrzadziej od ran.
Ci, którym udało się wyjść ze szpitali i powrócić do oddziałów uważali, że zawdzięczają to bardziej sile swoich organizmów i pomocy jaką otrzymali od towarzyszy w nieszczęściu, niż opiece wojskowego personelu medycznego.
Przybycie Florence Nightingale
Sytuacja rannych zmieniła się nieco na lepsze po przybyciu do Scutari blisko 40 pielęgniarek, którym przewodziła Florence Nightingale.
Wywodząca się z wyższych sfer dama włożyła wiele wysiłku w to, aby poprawić warunki sanitarne oraz wyżywienie pacjentów. Wcześniej ich menu składało się bowiem głównie z solonego mięsa i wody. Teraz otrzymywali również owoce, a do picia soki.
Mimo że działania te przełożyły się na pewne zmniejszenie śmiertelności, to w dalszym ciągu wynosiła ona kilkadziesiąt procent. Najwięcej ofiar zbierały choroby zakaźne takiej jak cholera czy tyfus. Profesor Klimecki podkreśla, że:
Radykalna zmiana nastąpiła dopiero po wprowadzeniu w życie poleceń przybyłej z Anglii komisji. Po inspekcji jej członkowie kategorycznie nakazali szybko oczyścić znajdujące się pod Szpitalem Generalnym przepełnione, wylewające się śmierdzące ścieki. W krótkim czasie po wykonaniu nakazanych przez komisję prac śmiertelność spadła do kilku procent.
Reklama
Edycja specjalna
Bibliografia
- Michał Klimecki, Krym 1854-1855, Bellona 2022.