W Polsce zamieszkuje dzisiaj około 3000 osób, które deklarują grecką tożsamość. Ta diaspora, pomimo ponawianych starań, jak dotąd nie uzyskała statusu formalnej mniejszości narodowej. Wnioski w sprawie były odrzucane z racji ponoć zbyt krótkiej metryki greckich związków z Polską.
Już źródła średniowieczne wspominają o Grekach, którzy nie tylko przybywali do miast monarchii piastowskiej i jagiellońskiej, ale też osiedlali się w nich i wrastali w lokalną społeczność. Przytłaczająca większość Greków, którzy dzisiaj zamieszkują Polskę, nie może jednak wywieść swojej genealogii od tych przedwiekowych przybyszy.
Reklama
Fala greckiej imigracji, której pozostałością jest dzisiejsza diaspora, przypadła dopiero na okres po II wojnie światowej. Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym wymaga zaś przynajmniej 100-letnich, ugruntowanych związków danej grupy z Rzeczpospolitą.
Przegrana strona
Napływ Greków odbywał się nie tylko na dużą skalę i w zorganizowany sposób, ale też był rozmyślnie tuszowany przez komunistyczne władze.
„Przyczyną uchodźstwa Greków do krajów demokracji ludowej była wojna domowa, która w latach 1946–1949 podzieliła społeczeństwo greckie na sojuszników monarchii i zwolenników kierowanego przez Komunistyczną Partię Grecji Tymczasowego Rządu Demokratycznego Wolnej Grecji” – wyjaśnia Izabela Kubasiewicz z Instytutu Pamięci Narodowej.
Fala imigracji nastąpiła po tym, jak strona „czerwona” poniosła klęskę a partyzanci zaczęli wycofywać się na teren Albanii. Następnie bojowników transportowano do różnych krajów bloku wschodniego. Wielu podróżowało drogą morską, między innymi na polskich statkach. Trafiali do ZSRR, Rumunii, Bułgarii i Polski.
Reklama
W ścisłej tajemnicy
Dionisios Sturis, dziennikarz i autor książki Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji, a osobiście też potomek greckich imigrantów, podkreśla, że nad Wisłą przybyszy witano z otwartymi ramionami.
Zebrane przez niego historię to głównie opowieści o wsparciu ze strony zwyczajnych Polaków, o empatii i zrozumieniu wojennej tragedii.
Łącznie do Polski Ludowej przybyło w latach 1948-1960 około 13 500 dorosłych Greków i Macedończyków oraz 4000 greckich dzieci. Największa była imigracja bezpośrednio po wojnie domowej. Tylko w latach 1949-1950 napłynęło ponad 11 000 osób.
Specjalny szpital na wyspie Wolin, przeznaczony dla greckich weteranów, organizowano w ścisłej tajemnicy. Sekret otaczał także pierwszy transport rannych pacjentów, doszło nawet zawczasu do ewakuacji okolicznej ludności.
Początkowo uchodźcy, łącznie z dziećmi, żyli – jak pisze Izabela Kubasiewicz – „w pełnej konspiracji”. Posługiwali się jedynie numerami, a jeśli zachodziła konieczność ich wizyty w większych miastach – na przykład na badaniach lekarskich – otrzymywali tymczasowe polskie nazwiska i kazano im udawać miejscowych.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Tajność, jak podkreśla badaczka z Instytutu Pamięci Narodowej, „wynikała z obaw polskich władz przed penetrowaniem greckiej diaspory przez obce wywiady oraz przed reakcjami dyplomatycznymi”.
Wycieńczeni, ranni, szukający ratunku
Skalę greckiego uchodźstwa do Polski zwięźle podsumowuje Dionisios Sturis w książce Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji. O dorosłych imigrantach pisze:
6587 – liczba bojowników i bojowniczek greckiej wojny domowej przyjętych w Polsce. Większość przypłynęła statkami, które wcześniej przewoziły zaopatrzenie dla DSE. Reszta dotarła koleją, pilnie strzeżonymi pociągami.
Reklama
Nie mieli ze sobą nawet tobołka, szczoteczki do zębów, cieplejszego swetra, bielizny na zmianę. Nie mieli nic oprócz menażki i podniszczonego partyzanckiego munduru.
2800 – liczba ciężko rannych żołnierzy i żołnierek DSE, inwalidów wojennych, często bez rąk, nóg, oczu, wymagających operacji, leczenia, rehabilitacji. (…)
2613 – liczba przyjętych w Polsce cywilnych uchodźców doświadczonych wojną domową w Grecji.
6587 + 2613 = 9200 – łączna liczba przyjętych w Polsce dorosłych uchodźców, w tym 62,7 procent stanowili mężczyźni, 37,3 procent – kobiety. 55 procent – Grecy i Greczynki, 45 procent – Macedończycy z północnych rejonów Grecji.
Co do greckich dzieci, ogromna ich część trafiła nad Wisłę jeszcze „gdy wojna domowa trwała w najlepsze”:
Reklama
Pierwszy tysiąc dotarł do Lądka-Zdroju pod koniec upalnego lata 1948 roku. Dziś są to ludzie dorośli u progu starości. Gdy z nimi rozmawiam, mówią, że nadal mają przed oczami scenę, jak schodzą na ląd w którymś z polskich portów czy też wysiadają z pociągu w jakimś dolnośląskim kurorcie.
Pamiętają tamten strach i tamten głód. Pierwsze godziny w obcym kraju. Rozumieją, że wtedy właśnie decydowała się ich przyszłość. Zaczynali nowe życie.
***
Powyższy artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Dionisiosa Sturisa pt. Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2022 roku.
Bibliografia
- Kubasiewicz Izabela, Emigranci z Grecji w Polsce Ludowej. Wybrane aspekty z życia mniejszości [w:] Letnia Szkoła Historii Najnowszej, t. 6 (2012).
- Sturis Dionisios, Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji, Wydawnictwo Poznańskie 2022.