Chłop szesnastowieczny, żyjący w czasach najlepszej koniunktury na zboże i stabilnego klimatu, zwykle miał pewną swobodę w sprawach majątkowych. Ciążyła już na nim pańszczyzna, ale uważał się za właściciela swojego domu i inwentarza, zwykle mógł nawet kupować dodatkowe pola czy budynki od innych gospodarzy. „Upieniężnienie” wsi zapewniało pewne pole manewru. Przynosiło też jednak tragiczne konsekwencje.
Nieliczni gospodarze na polskich wsiach XVI stulecia powiększali swoje majątki i areał uprawianej ziemi. W przytłaczającej większości przypadków postępował proces odwrotny. Chłopi tracili ziemię, biednieli z pokolenia na pokolenie. Poza tym zaś – coraz bardziej się zadłużali.
Reklama
Poważnym, a dzisiaj niemal zupełnie zapomnianym problemem polskiej wsi doby renesansu były kredyty. Chłopi zadłużali się jeszcze nie u lichwiarzy, jak w kolejnych wiekach, ale przede wszystkim u krewnych i sąsiadów.
Raty spadkowe. Dziedziczenie na wsi pańszczyźnianej
Wbrew dawnym wyobrażeniom w chłopskich chatach nie mieszkały złożone, wielopokoleniowe rodziny. Gospodarstwa miały więcej członków niż dzisiaj, ale u ich podstaw stała doskonale znana nam struktura. Kmiecie żyli w rodzinach nuklearnych, składających się z rodziców i dzieci. Tylko czasem pod jednym dachem mieszkał jeszcze któryś z dziadków.
Gdy gospodarz umierał lub był zbyt schorowany, by dłużej uprawiać rolę, można było podzielić grunt między potomków; to między innymi prowadziło do kurczenia się gruntów. Częściej jednak całą zagrodę i ziemię brał jeden z synów.
Jego obowiązkiem było stopniowe spłacenie pozostałych spadkobierców. Roczne raty wynosiły kilkadziesiąt groszy (odpowiednik dzisiejszych 500-1500 złotych), termin pełnej spłaty sięgał niespełna dekady.
Reklama
Obecnie takie kwoty mogą wydawać się niewysokie. Ale to wrażenie błędne. Należy wziąć pod uwagę jak mało zarabiał typowy mieszkaniec wsi w opisywanym okresie.
Rodzina chłopska gospodarująca na połowie łanu, czyli mająca pod uprawą około 8 hektarów ziemi, zwykle uzyskiwała rocznie tylko jakieś 3600 złotych. Raty spadkowe mogły więc pochłaniać nawet niemal połowę całego zarobku.
Chłopskie pożyczki… na wszystko
Podobnie rozwiązywano też inne transakcje, na przykład przy zakupie ziemi czy inwentarza. Szerokie badania w tym temacie prowadził Piotr Guzowski. Na kartach książki Chłopi i pieniądze na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych pisał o sytuacji gospodarzy na południu kraju:
Ilość gotówki znajdującej się w rękach indywidualnych gospodarzy chłopskich była niewielka. Nawet przy transakcjach o niezbyt dużej wartości nie płacili oni od razu całej sumy, ale rozbijano ją na raty.
Reklama
W momencie zawarcia transakcji dawano przeciętnie około 30% należnych pieniędzy, a resztę spłacano przez kilka lat, przeciętnie ponad sześć, co mogło stanowić od 1/3 do połowy czasu funkcjonowania gospodarstwa w ogóle.
W efekcie gospodarze w Małopolsce często więcej spłacali rocznie długów niż uiszczali danin pieniężnych na rzecz dworu, Kościoła i państwa. Nie ciążyły na nich przynajmniej odsetki. Kwoty wypłacano stopniowo, ale bez procentów.
***
O tym jak wyglądało życie na polskiej wsi, czym naprawdę była pańszczyzna i jak chłopi nad Wisłą stali się niewolnikami przeczytacie w mojej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.