Orka wołami. Rysunek z litewskiego elementarza z przełomu XVIII i XIX wieku.

Zwyczajny dzień z życia chłopa pańszczyźnianego. Jak naprawdę wyglądała praca na polskim folwarku?

Strona główna » Nowożytność » Zwyczajny dzień z życia chłopa pańszczyźnianego. Jak naprawdę wyglądała praca na polskim folwarku?

Do pracy należało stawić się równo ze świtem, a ten kto się ociągał był bezlitośnie katowany. Przymusowa robota na pańskim gospodarstwie trwała nawet czternaście godzin na dobę. Bo przecież, zgodnie z wytycznymi szlacheckich autorytetów, próżniactwo „do sromotnej śmierci i upadku” prowadzi.

W większości folwarków w nowożytnej Rzeczpospolitej chłop pańszczyźniany miał obowiązek stawić się do pracy równo ze świtem. Żadnych spóźnień nie tolerowano.


Reklama


Anzelm Gostomski, XVI-wieczny agronom i autorytet w zakresie zarządzania szlacheckimi gospodarstwami, instruował, by wieśniaka, który przyjdzie zbyt późno „skarać”, a więc wymierzyć mu kilkadziesiąt uderzeń biczem lub lagą, a potem przetrzymać w pracy i „do domu po wszystkich puścić”.

W celu wywiązania się z obowiązku chłop wstawał godzinę czy dwie przed świtem. Czasem więcej, jeśli przed pracą potrzebował nakarmić własne zwierzęta.

Chłopi przy pracy na rycinie z XVI-wiecznego Żywotu Ezopa Fryga.

Najgorzej mieli ci, którym nakazywano pracować na folwarku w innej miejscowości. W skrajnych wypadkach – na przykład w dobrach Wacława Leszczyńskiego na Lubelszczyźnie w roku 1670 – kmieci dzieliło od gospodarstwa pańskiego nawet kilkanaście mil. Dystans tak wielki, by – jak pisał podróżnik Hubert Vautrin – stale „pozbawiać ich krzepiącego snu”.

Od wschodu do zachodu

Uważny Francuz tak charakteryzował warunki pracy polskich chłopów pańszczyźnianych: „na pana niewolnik haruje od wschodu do zachodu, dla niego znosi chłód i znój, dla niego ostrzy siekierę, zaprzęga woły, dla niego orze łono ziemi; jemu samemu przypada w udziale krwawy trud i skąpe plony z przygodnej roli, którą uprawia nadludzkim wysiłkiem”.


Reklama


Faktycznie praca trwała najczęściej przez cały dzień. Kończono ją w chwili, gdy słońce ustępowało za horyzont lub (jak było chociażby we wsiach pod Pabianicami w XVI wieku) godzinę przed zmrokiem.

Chłopom przysługiwała tylko jedna przerwa obiadowa. W lecie, gdy dni były dłuższe, a praca, za sprawą upału, często bardziej męcząca, pozwalano na odpoczynek dwugodzinny. Zimą fajrant trwał jedną godzinę. Innych przystanków nie tolerowano.

panszczyzna - okladka
O szlacheckim wyzysku i życiu polskich chłopów piszę znacznie szerzej na kartach mojej nowej książki pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Jak stwierdził jezuita Marcin Kurzeniecki, chłopu nie pozwalano nawet „odetchnąć i wyprostować krzyża”; nie dawano mu też dostępu do wody dla zwilżenia „ust wypalonych pragnieniem”.

Łącznie odrabianie pańszczyzny mogło trwać maksymalnie do trzynastu, czternastu godzin na dobę. Fakt, że nie zawsze było to aż tyle budził irytację zarządców.

O podejściu typowego starosty, pana na królewskich dobrach, plastycznie pisał Szymon Szymonowic w utworze z początku XVII wieku: „Słoneczko, ty wstajesz, kiedy twój czas; jemu się zda mało. Chciałby on, żebyś ty od północy wstawało”. I by już od północy biegł czas przymusowej pracy.

Nieustanna harówka

W wieku XVI pańszczyzna nie była jeszcze obowiązkiem powszechnym i wszechogarniającym. Co innego w stuleciu XVII, zwłaszcza po potopie szwedzkim i serii innych klęsk, które spadły na Rzeczpospolitą.


Reklama


W okresie szczytowego wypoczwarzenia systemu pańszczyźnianego nawet gospodarzy osadzonych na skromnych poletkach, ledwo pozwalających na wyżywienie rodziny, zmuszano, by niemal każdego dnia stawiali się do pracy na pańskim lub wysyłali do przymusowej roboty jednego z domowników.

Faktyczny wymiar pańszczyzny w wieku XVIII mógł sięgać i przeszło dziesięciu dni tygodniowo. A to już oznaczało pracę dwóch lub trzech członków rodziny jednocześnie.

Chłopi pracujący na swoim polu w nocy.
Chłopi pracujący na swoim polu w nocy. Drzeworyt w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wolne były niedziele, a niekiedy jeszcze jeden stały dzień w tygodniu. Tylko wtedy kmieć mógł zajmować się własnym spłachetkiem ziemi i swoją oborą. Taka odrobina czasu rzecz jasna nie wystarczała, by zapewnić rodzinie żywność konieczną do przetrwania kolejnej zimy.

Nieraz zdarzało się, że wieśniak, powróciwszy z pańszczyzny, spędzał noc „by na chleb zboże wymłacać”. W krytycznej sytuacji uciekano się nawet do robót polnych po ciemku, przy samym świetle księżyca.


Reklama


Zakończywszy kilkunastogodzinną szychtę na folwarku znużony gospodarz, wspólnie z całą rodziną, ruszał na swoje zagony. W zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego zachował się nawet nowożytny drzeworyt zatytułowany: Chłopi pracujący na swoim polu w nocy. Widać na nim kobietę i dwóch słaniających się z wyczerpania mężczyzn, na kawałku gruntu, który ledwie zaczęli żąć sierpami.

Roboty doroczne wielkie

Co dokładnie robiono w ramach pańszczyzny? Samemu wyliczaniu folwarcznych potrzeb i chłopskich powinności można by poświęcić odrębną, choć niekoniecznie wciągającą książkę.

Pokorni chłopi przy żniwach i ich łaskawy nadzorca. XVII-wieczna  rycina z traktatu Jakuba  Kazimierza Haura.
Pokorni chłopi przy żniwach i ich łaskawy nadzorca. XVII-wieczna rycina z traktatu Jakuba Kazimierza Haura.

Przede wszystkim należy podkreślić, że nowożytna gospodarka rolna wymagała olbrzymiej siły roboczej. Dzisiaj rodzina gospodarująca na typowej małopolskiej własności o powierzchni kilku hektarów jest w stanie wykonać wszystkie prace polowe w przeciągu piętnastu–dwudziestu dni w roku. Na folwarku było natomiast potrzeba nawet nie setek, ale tysięcy roboczodniówek.

Anzelm Gostomski wymienił około dwudziestu „robót dorocznych wielkich”. Od bronowania, zasiewów, przez sianokosy i żniwa po orkę czy wreszcie omłoty. Jakub Kazimierz Haur, tworzący stulecie później, posunął się znacznie dalej. Jego Ekonomika ziemiańska generalna wylicza łącznie kilkaset zajęć gospodarczych, do których w większości należało angażować chłopów.


Reklama


Czym zajmowali się chłopi pańszczyźniani?

Autor podzielił swoje wytyczne wedle miesięcy. Pisał na przykład, że maj to okres, który „nie tylko człowieka, ale i wszelki rodzaj zwierząt rozwesela i cieszy swoją zielonością”. Chłopi niewiele mieli jednak czasu, by radować oczy odrodzeniem przyrody po zimie.

Należało „na przędziwa, to jest len, konopie, proso siać”. Należało też „owiec dojenia przypilnować” (trzy razy dziennie), bydłu dojnemu „pokrzyw dla bujnego mleka dawać”, „ściany lepić gliną”, „strzechy na budynkach ponaprawiać”, „zboża w spichlerzu zsypane przeszuflować co tydzień”, „nawozu na ugory jak najwięcej zwozić”.

O szlacheckim wyzysku i życiu polskich chłopów piszę znacznie szerzej na kartach mojej nowej książki pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Maj był poza tym miesiącem właściwym ku temu, by „rozsadę kapustną sadzić”, „zioła na wódki i lekarstwa zbierać”, „ogrody plewić”, drzewka owocowe w razie suszy szczególnie obficie podlewać…

Lipiec był miesiącem zbiorów. Należało „zawinąć się, aby wcześnie, za pogody dopilnować zwiezienia siana do brogów”. Ponieważ w lipcu „ziarno także wszelkiego zboża dojrzewa i dochodzi w tym czasie” Haur zalecał nieopóźnianie żniw. Był to wysiłek największy i najpilniejszy w roku, ale w upalnym miesiącu zrzucano na chłopów także przeróżne inne zadania.


Reklama


Agronom nakazywał „kapustę okopywać po dżdżu, aby lepiej i bujniej rosła”, „nasienia ogrodne dojrzałe zbierać, chować w przykryciu, aby nie wietrzały”, „siać rzepę około dnia świętego Kiliana”, „trzcinę zżynać do przykrywania strzech”, „nawóz suplementować”…

Łącznie Haur poświęcił lipcowym zadaniom dwadzieścia odrębnych punktów. Tyle samo było wytycznych na sierpień. Ale nawet na grudzień ekspert miał aż trzynaście różnych, szczegółowych zaleceń.

Orka wołami. Rysunek z litewskiego elementarza z przełomu XVIII i XIX wieku.
Orka wołami. Rysunek z litewskiego elementarza z przełomu XVIII i XIX wieku.

„Robota polna, jeśli mrozem nie zamarznie, to śniegiem zwykła się pokrywać, dlatego pługi próżnować muszą” – pisał. – „Jednak przy tym wytchnieniu wszystko należy sporządzać, naprawiać, zwozić i przysposabiać, bydło wszelkie opatrywać”.

Anzelm Gostomski na pewno by mu przyklasnął. Podkreślał przecież na kartach własnego poradnika, że próżniactwo „do sromotnej śmierci i upadku” prowadzi. I że należy w związku z tym pilnować, aby chłop nie odpoczywał nigdy.

Przeczytaj też o tym, jak naprawdę wyglądały domy polskich chłopów pańszczyźnianych. „Lochy, szałasy, okopciałe budy”…

***

Przodkowie większości Polaków byli niewolnikami traktowanymi często gorzej niż zwierzęta. O tym, jak wyglądało ich codzienne życie i jak nowożytna szlachta korzystała z nieograniczonej władzy nad chłopami przeczytacie w mojej nowej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.

Przemilczana prawda o życiu polskich chłopów pańszczyźnianych

panszczyzna - okladka

Wybrana bibliografia

  1. Gostomski A., Oekonomia abo gospodarstwo ziemiańskie, druk. Krzysztofa Schedla 1644.
  2. Haur J.K., Oekonomika ziemiańska generalna, druk. J.K. MCi Colleg. Soc. Jesu 1744.
  3. Leszczyński A., Ludowa historia Polski, W.A.B. 2020.
  4. Rutkowski J., Studia z dziejów wsi polskiej XVI–XVIII wieku, oprac. W. Kula, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1956.
  5. Szymonowic S., Sielanki, oprac. J. Sokolski, Ossolineum 1985.
  6. Świętochowski A., Historia chłopów polskich, Wydawnictwo Polskie R. Wegnera 1928.
  7. Vautrin H., Obserwator w Polsce [w:] Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie, t. 2, oprac. J. Gintel, Wydawnictwo Literackie 1971.
  8. Wasiewicz J., Poddaństwo i pańszczyzna – „ciemna” karta polskiej historii (rys historyczny, świadectwa literackie), „Pasaż Wiedzy Muzeum Króla Jana III w Wilanowie”.
  9. Zarys historii gospodarstwa wiejskiego w Polsce, t. 2, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne 1964.
  10. Żytkowicz L., Okres gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej (XVI–XVIII w.) [w:] Historia chłopów polskich, t. I: Do upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej, red. S. Inglot, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1970.
Autor
Kamil Janicki
9 komentarzy

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.