Kiedy w sowieckiej Ukrainie w latach 1932-1934 miliony chłopów głodowały, a każdego dnia tysiące z nich spotykała śmierć, przedstawiciele zagranicznej prasy akredytowani w Moskwie milczeli. Tylko jeden dziennikarz odważył się pod własnym nazwiskiem opisać prawdę. Oto co Gareth Jones zobaczył na ukraińskiej wsi podczas Wielkiego Głodu.
Pochodzący z Walii Gareth Jones był na początku lat 30. XX wieku jednym z najzdolniejszych reporterów młodego pokolenia. Mimo że nie skończył jeszcze nawet trzydziestki, to posiadał już bogate doświadczenie oraz niezwykły dar obserwacji.
Reklama
Pierwsza wizyta na sowieckiej Ukrainie
Jako absolwent Cambridge biegle władał francuskim, niemieckim oraz rosyjskim. Przez pewien czas piastował funkcję osobistego sekretarza byłego brytyjskiego premiera Davida Lloyda George’a. Później zaś – jako wolny strzelec – zajął się dziennikarstwem.
Opisywał między innymi sytuację w Niemczech, gdy do władzy dochodził Hitler, kilkukrotnie odwiedzał również Związek Sowiecki. Były to jednak krótkie pobyty i dlatego – w przeciwieństwie do akredytowanych tam na stałe zachodnich dziennikarzy – nie zależało mu na względach komunistycznych władz.
Jak podkreśla Anne Applebaum w Czerwonym Głodzie, młody Walijczyk już w pierwszych miesiącach 1932 roku wybrał się „w towarzystwie Jacka Heinza II, dziedzica imperium ketchupu”, na ukraińską wieś, „gdzie spał na »zapluskwionych klepiskach« i na własne oczy widział początek klęski głodu”.
Wysiadka przed Charkowem
Rok później postanowił powrócić do Ukrainy, aby przekonać się, jak wyglądała sytuacja tamtejszych chłopów. W tym czasie sowieckie władze zakazały już zagranicznym dziennikarzom samodzielnych podróży po terenach dotkniętych klęską głodu. Jones nie miał jednak zamiaru się tak łatwo poddawać.
Dzięki protekcji Lloyda George’a młodemu dziennikarzowi udało się zdobyć wizę wjazdową do ZSRS. Następnie wykorzystując swoje kontakty w niemieckim konsulacie w Charkowie uzyskał zaproszenie do zwiedzenie budowanej tam przez Niemców fabryki traktorów.
Jako że komunistyczne władze nie spodziewały się podstępu, udzieliły Jonesowi zezwolenia na wyjazd z Moskwy do ówczesnej stolicy sowieckiej Ukrainy. Dziennikarz, który wyruszył w podróż 10 marca nie zamierzał jednak udać się bezpośrednio do Charkowa. Zamiast tego wysiadł kilkadziesiąt kilometrów wcześniej i w dalszą podróż wybrał się na piechotę.
Reklama
„Od dwóch miesięcy nie mamy chleba”
W związku z tym, że początkowo sowiecka tajna policja nie miała pojęcia o eskapadzie Walijczyka, udało mu się zwiedzić ponad dwadzieścia wsi oraz kołchozów. Wszędzie słyszał to samo: „Wszyscy spuchli z głodu” oraz „Czekamy na śmierć”. W zachowanych notatkach pisał między innymi:
Przekroczyłem granicę z Wielkorusi na Ukrainę. Wszędzie nagabywałem mijanych chłopów. Wszyscy mówią to samo: „Nie ma chleba. Od dwóch miesięcy nie mamy chleba. Dużo ludzi umiera”.
W pierwszej wsi nie zostało już wcale ziemniaków, kończyły się zapasy buraków. Wszyscy mówili: „Bydło pada, neczem kormit [nie ma czym karmić]. Dawniej byliśmy spichrzem świata, a teraz głodujemy. Jak możemy siać, skoro zostało nam niewiele koni? Jak możemy pracować w polu, skoro jesteśmy słabi z głodu?”.
Potem zrównałem krok z brodatym chłopem. Stopy miał owinięte workami. Zaczęliśmy rozmawiać. Mówił ukraińską ruszczyzną. Dałem mu kawał chleba i ser. „I za dwadzieścia rubli nigdzie byście tego nie dostali. Jedzenia po prostu nie ma”. Wędrowaliśmy dalej, rozmawiając. „Przed wojną wszystko tu było złote. Mieliśmy konie i krowy, i świnie, i kury. Teraz jesteśmy nędzarzami […]. Jesteśmy skazani na zgubę”.
Reklama
Tysiące ludzi stających w kolejkach po chleb
Z kolei w reportażu opublikowanym pod koniec marca 1933 roku pisał, że gdy pewnego dnia podzielił się z małą dziewczynką jedzeniem ta odparła: „Zjadłam takie pyszności, teraz umrę szczęśliwa”. Dalej zaś przywoływał rozmowę z rozgoryczonym robotnikiem, który bez ogródek przyznawał:
Teraz jest strasznie. Dostaję dwa funty chleba dziennie, i to jest zgniły chleb. Nie dostaję mięsa, jajek, masła. Przed wojną dostawałem dużo mięsa, i tanie było, ale od roku nie miałem już mięsa. Jaja były zaledwie kopiejkę sztuka przed wojną, ale teraz to wielki luksus.
Samotna wędrówka Jonesa trwała przez kilka dni. Dziennikarz w końcu jednak natknął się w jednej z odwiedzanych wsi na agenta tajnej policji. Ten po sprawdzeniu jego dokumentów odstawił go do niemieckiego konsulatu w Charkowie.
W mieście również panował straszliwy głód. Młody Walijczyk na własne oczy widział gigantyczne kolejki po kartkowy chleb. Tysiące ludzi przy kilkustopniowym mrozie „ustawiało się około trzeciej czy czwartej po południu, żeby nazajutrz o siódmej rano kupić chleb”.
Reklama
„Rosjanie głodni, ale głodu nie ma”
Nie mając najmniejszych wątpliwości, że w Ukrainie panuje straszliwa klęska głodu Jones wyjechał z ZSRS do Berlina, gdzie już 30 marca zorganizował konferencję prasową, podczas której podzielił się ze światem swoimi obserwacjami.
Początkowo amerykańska i zachodnioeuropejska prasa szeroko opisywała doniesienia Jonesa. Na łamach różnych dzienników opublikowano również kilkanaście jego artykułów poświęconych warunkom w sowieckiej Ukrainie. Sytuacja szybko jednak uległa zmianie.
Nagonkę na Jonesa rozpoczął moskiewski korespondent „New York Timesa” Walter Duranty. Uhonorowany rok wcześniej Nagrodą Pulitzera dziennikarz opublikował 31 marca 1933 roku tekst pod tytułem „Rosjanie są głodni, ale nie głodują” (Russians Hungry. But Not Starving). Oskarżył w nim walijskiego kolegę po fachu (którego znał z Moskwy), że ten zdecydowanie przesadzał i prowadził „kampanię strachu”.
Usprawiedliwianie ludobójstwa
Duranty, co prawda przyznawał, że faktycznie w Związku Sowieckim występowały pewne problemy z żywnością, ale kategorycznie zaprzeczał jakoby ludzie masowo umierali z głodu. Jednocześnie – w cytowanym przez Konstantego Geberta tekście – bronił polityki Stalina twierdząc, że:
Reklama
(…) brutalnie rzecz ujmując, nie można zrobić omletu bez tłuczenia jaj, a przywódcy bolszewiccy są równie obojętni na ofiary, jakie mogą się wiązać z ich pędem do socjalizacji [rolnictwa], jak każdy generał podczas wojny światowej, który nakazał przeprowadzenie kosztownego ataku, by pokazać swoim przełożonym, że on i jego dywizja mają odpowiedniego żołnierskiego ducha. Bolszewicy są wręcz bardziej obojętni, bo ożywiają ich fanatyczne przekonania.
Wbrew temu, co można by sądzić, korespondent „New York Timesa” doskonale wiedział jaki los zgotowano mieszkańcom sowieckiej Ukrainiy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Już pod koniec 1932 roku w trakcie rozmowy z pracownikiem brytyjskiej ambasady – Duranty był poddanym Jego Królewskiej Mości – przyznawał, że prawdopodobnie na terenie całego ZSRS „aż dziesięć milionów ludzi zmarło pośrednio lub bezpośrednio z powodu braku żywności”. W swoich artykułach nie wspominał o tym jednak ani słowem.
Renoma Duranty’ego sprawiła, że relacje Jonesa zostały uznane za mało wiarygodne. Młodemu dziennikarzowi zarzucano, że stał się narzędziem w walce politycznej wymierzonej w ZSRS. Ten co prawda próbował bronić swojego dobrego imienia, ale nie na wiele się to zdało. Żaden z moskiewskich korespondentów nie chciał oficjalnie poprzeć jego słów.
Zemsta NKWD?
Rozwścieczone doniesieniami Jonesa władze w Moskwie dożywotnio zakazały mu wjazdu na teren ZSRS. Nie mogąc już opisywać tego, co działo się w „robotniczym raju”, dziennikarz w 1935 roku zdecydował się na wyjazd do Mandżurii.
Jak podkreśla Timothy Snyder toczył się tam „dramatyczny sowiecko-japoński pojedynek w Azji Wschodniej”. A obdarzony „niesamowitym instynktem Walijczyk trafnie uznał ten region za kluczową arenę światowego konfliktu między »faszyzmem«” a »antyfaszyzmem«”.
Reklama
Niedługo po przyjeździe Jones został porwany przez bandytów. Początkowo zażądali oni wysokiego okupu za jego uwolnienie, ale po kilku dniach policja odnalazła zwłoki trzydziestolatka.
Dokładne okoliczności jego śmierci nigdy nie zostały wyjaśnione. Wielu uważa jednak, że Jones został zamordowany przez NKWD, które w ten sposób zemściło się za jego doniesienia z Ukrainy.
Inspiracja
Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się powieść Tanii Pjankowej pt. Wiek czerwonych mrówek (Mova 2023). To przejmująca powieść o jednym z najtrudniejszych momentów w historii Ukrainy – Wielkim Głodzie w latach 1932–1933. Tłumaczenie: Marek S. Zadura.
Przejmująca powieść o Wielkim Głodzie w Ukrainie
Bibliografia
- Anne Applebaum, Czerwony głód, Wydawnictwo Agora 2018.
- Konstanty Gebert, Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło, Wydawnictwo Agora 2022.
- Timothy D. Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Świat Książki 2011.