Elżbieta I Tudor rządziła Anglią przez ponad 44 lata. O jej panowaniu mówi się, że był to złoty wiek elżbietański, kiedy rozkwitały teatr, literatura, sztuka, a w kraju panował dobrobyt. To właśnie w tym okresie Anglia rozpoczęła swoją ofensywę kolonialną i przeistoczyła się w prawdziwe imperium. Monarchini jednak nigdy nie wyszła za mąż. O tym dlaczego tak się stało pisze Wioletta Wilk-Turska w książce pt. Korona. Fenomen najpotężniejszej monarchii.
Jest to swoisty paradoks, że właśnie córka, a nie upragniony syn Henryka VIII, wzmocniła Anglię i stała się jednym z największych angielskich władców.
Córka, która traciła i zyskiwała należne jej względy, siedziała w więzieniu za panowania swej przyrodniej siostry Marii i nieraz jej życie było poważnie zagrożone. A jednak w 1558 roku to właśnie ona została kolejnym władcą Anglii i znowu była to królowa.
Uważał, ze stan panieński jest najlepszy
Elżbieta I została zapamiętana jako królowa dziewica, kobieta, która nigdy nie wyszła za mąż, twierdząc, że została poślubiona własnemu krajowi. Był to ciekawy wybieg, by uniknąć małżeństwa – rzecz w tamtych czasach nieprawdopodobna.
Rolą kobiety było wyjść za mąż i rodzić dzieci, a dla królowej było to tym ważniejsze, że na niej jak na każdym monarsze spoczywał dodatkowy obowiązek – przedłużyć dyastię, urodzić następcę tronu. Elżbieta stworzyła precedens polegający na tym, że nie wyszła za mąż i rządziła krajem samodzielnie, bez męża u boku.
Sukcesy królowej nie byłyby możliwe bez licznych doradców, którzy w tamtym czasie byli wyłącznie mężczyznami, ale brak męża to zupełnie inna sprawa. Wielu badaczy rozważało przyczynę oczywistej niechęci Elżbiety do małżeństwa. Źródła przedstawiają ją jako atrakcyjną młodą kobietę, która zwracała na siebie uwagę i z pewnością podobała się mężczyznom.
Reklama
Niewątpliwie wybór małżonka dla Elżbiety nie był sprawą łatwą, bo musiałby to być ktoś o odpowiednim pochodzeniu, najlepiej z rodu królewskiego. Dlaczego jednak, mimo silnych nacisków ze strony swoich doradców i wbrew obowiązującym w tamtym czasie prawom, królowa nie wyszła za mąż?
Jeszcze zanim została królową, Elżbieta oświadczyła wysłannikowi jednego z europejskich książąt, że postanowiła pozostać w stanie panieńskim, który bardzo jej odpowiadał i który uważała za najlepszy dla siebie. Mimo iż parlament trzykrotnie w oficjalny sposób zwracał się do niej z prośbą o zamążpójście (1559, 1563 i 1566), królowa niezmiennie udzielała tej samej odpowiedzi. Czyniła to na różne sposoby, ale efekt był ten sam – królowa pozostawała w stanie panieńskim.
Elżbieta i Robert Dudley
Osoby z otoczenia królowej próbowały dociec, jaka jest przyczyna tego, że królowa tak zdecydowanie odmawia wyjścia za mąż. Chodziły słuchy o tym, że Elżbieta cierpi na pewien defekt anatomiczny, który nie pozwoli jej na urodzenie dziecka.
Podobno zagraniczni posłowie usiłowali dowiedzieć się od kobiet, które zajmowały się praniem królewskiej pościeli, czy Elżbieta miesiączkuje i czy odbywa się to regularnie. Sir Cecil, osobisty doradca królowej, przekonywał wszystkich, że zasięgał informacji w kwestii ciała królowej i jest pewien, że gdyby wyszła za mąż, bez przeszkód urodziłaby dziecko.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Historia wspomina o tym, że królowa nie była nieczuła na męskie wdzięki, a obiektem jej uczuć był niejaki Robert Dudley. Mężczyzna, którego Elżbieta znała od dziecka, był żonaty, co paradoksalnie było korzystne dla królowej. Monarchini wiedziała, że nawet gdyby żona Dudleya zmarła, to i tak nie mogłaby poślubić człowieka, którego ojciec – książę Northumberland – został ścięty jako zdrajca.
Wiadomo, że chodziły rozmaite plotki na temat królowej i jej koniuszego, ale trudno na sto procent dzisiaj dociec, czy ów niewłaściwy związek został skonsumowany, czy też nie. Para wielokrotnie sprawiała wrażenie, jakby była między nimi jakaś intymna relacja, jednak większość badaczy tego okresu stanowczo zaprzecza, jakoby Elżbieta zapomniała o swoim postanowieniu wytrwania w dziewictwie.
Reklama
Niewinność była jej atutem, kartą przetargową w rozmowach z parlamentem i swoistą zbroją, która trzymała w ryzach jej uczucia i potrzeby. Wychowana według surowych zasad królowa wiedziała, że kobieta cnotliwa posiada nad mężczyzną władzę, którą straciłaby, oddając się mu.
Gdy żona Dudleya zmarła na skutek, dość dziwnego zresztą, wypadku, małżeństwo nadal nie wchodziło w grę. Dudley przez najbliższe otoczenie królowej uważany był za parweniusza, mimo swego książęcego pochodzenia, a w dodatku był katolikiem, co czyniło małżeństwo jeszcze bardziej niemożliwym. Dla niej zaś sprawy królestwa i jej własny honor były najważniejsze.
Pozycja kobiet zniechęciła ja do małżeństwa?
Elżbieta wiedziała, że dla dobra interesów swojego królestwa trzeba czasem udawać zgodę na coś, na co się nie ma ochoty. Kilkakrotnie udało się monarchini zwodzić swoich doradców i zagraniczne poselstwa, udając, iż rozważa małżeństwo z proponowanym kandydatem. Najbardziej zaawansowane rozmowy dotyczyły kandydatów z Hiszpanii i Francji.
Chodziło o to, aby biorąc męża z jednego z tych krajów zablokować sojusz dwóch katolickich krajów przeciwko protestanckiej Anglii. W efekcie do żadnego z małżeństw nie doszło, chociaż niektórzy historycy uważają, że dwadzieścia lat młodszy francuski kandydat książę d’Anjou tak bardzo przypadł do serca królowej, że długo płakała po zerwanych rozmowach, które stanowiły kres negocjacji w sprawie jej małżeństwa.
Reklama
Wielu uważa, że Elżbieta miała świadomość tego, jak źle potrafią być traktowane kobiety przez swoich mężów. Czasy jej panowania charakteryzowały się tym, że kobieta była zależna od mężczyzny – męża, ojca lub brata. Ona nie miała żadnego mężczyzny, który miałby prawo nią kierować i z którym musiałaby dzielić swoją władzę.
Niektórzy badacze epoki elżbietańskiej uważają, że to głęboka świadomość sytuacji kobiet skutecznie zniechęciła królową do małżeńskiego stanu. Widziała przecież, jaki los spotkał żony jej ojca, widziała też, co przydarzyło się jej własnej siostrze.
W żadnym przypadku nie były to pozytywne przykłady. Była więc Elżbieta królem i królową, kobietą, którą można byłoby nazwać pierwszą feministką, gdyby nie fakt, że królowa nie uważała za celowe, aby cokolwiek zmieniać w sytuacji prawnej kobiet.
Sama, będąc kobietą niezależną i pilnując tej niezależności, nie uważała za właściwe, aby w jakikolwiek sposób pomóc innym kobietom. Wychowana w przeświadczeniu, że kobiety winny oddawać mężczyznom palmę pierwszeństwa we wszystkich sprawach, tylko siebie z tej zasady wyodrębniła.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Wioletty Wilk-Turskiej pt. Korona. Fenomen najpotężniejszej monarchii. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Luna.