Kozacy nigdy nie byli dobrymi kawalerzystami. Przekonanie o tym, że słynęli jako jazda, jest błędne, gdyż konne formacje pełniły funkcję służebną wobec piechoty i artylerii. Choć często pojawiały się na polach bitew, a ich początki sięgają pierwszej połowy XVI wieku, rzadko kiedy odnosiły zwycięstwa.
Nie znaczy to jednak, że Zaporożcy nie potrafili jeździć konno. Przeciętny Kozak trzymał się lepiej w kulbace niż współczesny rekonstruktor, jako że w XVII w. ludzie rodzili się, żyli i umierali razem z końmi – swymi najwierniejszymi towarzyszami.
Reklama
Jednak Sicz Zaporoska nie była w stanie i nie miała możliwości formowania kosztownych i kłopotliwych w utrzymaniu chorągwi jazdy, które stałyby się siłą uderzeniową jej wojska.
Łupieżcze wyprawy
Już pierwsi starostowie, którzy odpierali najazdy tatarskie na południowo-wschodnie kresy Rzeczypospolitej, utrzymywali na zamkach i grodach konnych Kozaków i wykorzystywali ich w wyprawach przeciwko Tatarom. Były to po prostu łupieżcze napady – organizowane przez rotmistrzów obrony potocznej oraz starostów, równie częste co ataki ordy.
Gdy w 1527 r. Przecław Lanckoroński, starosta chmielnicki i sławny zagończyk, zorganizował wraz z Eustachym Daszkiewiczem, starostą czerkaskim i kaniowskim, wielką wyprawę na Tatarów, towarzyszyło mu 1200 kozackich jeźdźców.
Daszkiewicz utrzymywał w swoich starostwach konne oddziały kozackie liczące 100–200 jeźdźców podzielonych na dziesiątki z atamanami na czele, odprawiające od wiosny do zimy stróżę w polu i dzielące się łupami ze starostą. Jesienią 1523 r. wyprawił się z siłami ok. 1000 Kozaków na Oczaków, zniszczył po drodze Islamgród u ujścia Dniepru, powrócił z wielkimi stadami bydła.
Jazdę wykorzystywał kolejny sławny obrońca granic Rzeczypospolitej – starosta trembowelski i barski Bernard Pretficz. Utrzymywał służebników, wśród których byli zarówno strzelcy, jak i jeźdźcy. Inne wyprawy odbywały się wodą – w 1545 r. zamek w Oczakowie został zaatakowany przez Kozaków litewskich, którzy przypłynęli na 32 czajkach.
Byli to Jacko i Maniła z Bracławia oraz Karp i Andraszko z Czerkas. Napad został przeprowadzony za wiedzą starosty włodzimierskiego i bracławskiego, kniazia Fedora Sanguszki i starosty czerkaskiego Andrzeja Prońskiego.
Reklama
Źródła tureckie i mołdawskie wymieniają zresztą o wiele więcej starostów odpowiedzialnych za ataki. Poza wspomnianym już Pretficzem byli to kniaź Andrzej Bohusz Korecki, starosta bracławski, synowie wojewody bełskiego Mikołaja Sieniawskiego Hieronim i Michał, a także kniaź Dymitr Wiśniowiecki.
Koń był niezbędny
Wszystkie ich wyprawy odbywały się na koniach, bo tylko dzięki nim Zaporożcy mogli dokonywać niespodziewanych napaści, zdobywać łupy, a także stada wytrzymałych tatarskich rumaków. Często jazda była wsparta przez piechotę, która przemieszczała się na czajkach. Na przykład w 1556 r. Dymitr Wiśniowiecki napadł na Oczaków, dowodząc oddziałem jazdy liczącym od 300 do 600 koni i flotyllą 18 czajek.
Pierwsi Kozacy dobycznicy, którzy wyprawiali się przeciwko Tatarom i Turkom oraz osiedlali się na Ukrainie na początku XVI w., walczyli pieszo, wykorzystując umocnienia i przeszkody terenowe, a później tabory z wozów, jednak poruszali się przede wszystkim konno.
Nie ma też racji Maciej Franz, pisząc, iż w początkowym okresie istnienia wojskowości kozackiej posiadanie konia nie było konieczne. Bez niego trudno wyobrazić sobie życie na dzikich, niebezpiecznych stepach Ukrainy.
Reklama
Nie sposób było również przemieszczać się szybko po ogromnych przestrzeniach Kijowszczyzny, Bracławszczyzny, Podola i Rusi Czerwonej, uciekać, unikać Tatarów i dokonywać szybkich przemarszów. Ludność zamieszkująca pograniczne osady i miasteczka – zarówno po polskiej, jak i tatarsko-tureckiej stronie granicy – miała wiele koni.
Na przykład z dokumentu starosty Bernarda Pretficza szacującego straty tureckich mieszkańców Oczakowa napadniętych przez Kozaków w 1543 r. wynika, że 58 mieszczan miało 98 koni – zarówno tureckich, jak i wołoskich. Liczne źródła pokazują, że już w I połowie XVI stulecia na Ukrainie działały silne i szybkie zagony konnych Kozaków na służbie starostów.
Piesi i konni wojownicy
Na przykład w sierpniu 1530 r., kiedy Tatarzy przez Kijowszczyznę najechali Wielkie Księstwo Litewskie, wspomniany starosta Daszkiewicz podjął natychmiastowy pościg na czele 1500 jazdy kozackiej, po czym rozbił ich na uroczysku Pułozorze. Jest niemal pewne, że już w XVI w. większość Kozaków miała wierzchowce. Marian Czapski, świetny znawca koni żyjący w XIX stuleciu, pisze tak:
Zaporożec był tak jak mu konieczność nakazywała już to pieszym żołnierzem, już to konnym wojownikiem, a w potrzebie nawet i morskim łupieżcą. Koń i czajka były mu tak niezbędnymi jak pika, szabla i rusznica.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jazdą dysponowali prawie wszyscy wodzowie i samozwańczy hetmani kozaccy w XVI w. Na przykład w 1592 r. Krzysztof Kosiński na czele kilkuset konnych Kozaków wkroczył do Białej Cerkwi, gdzie zdobył zapasy prochu i kul. Kozacka konnica brała udział w bitwie pod Piątkiem, jazdy używał także Semen Nalewajko, który w 1594 r. na czele 2000–3000 konnych Kozaków wyprawił się na Tatarów.
„Zaledwie 200 polskich konnych rozgromiło 2000 ich”
Konni kozacy poruszali się komunikiem w czasie wyprawy hetmana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego na Moskwę w 1618 r., dzięki czemu mogli przemieszczać się szybko, zdobywać kolejne miasta i palić wioski, wzbudzając popłoch nieprzyjaciela w listopadzie tego roku. Dopomogli tym samym wydatnie komisji ustalającej warunki rozejmu w Dywilinie. W kolejnych powstaniach i wyprawach Kozacy także wykorzystywali jazdę.
Reklama
O jej użyciu wspominają diariusze opisujące obronę warownego obozu pod Chocimiem. Występowała licznie w wojnach, które toczyła Rzeczpospolita, np. w okresie polskiej interwencji w Moskwie, w latach 1604–1619. W późniejszych powstaniach kozackich – w latach 1625, 1637 i 1638 – także pojawiały się duże grupy kozackiej jazdy.
O niskiej wartości kozackiej konnicy pisał Wilhelm Beauplan w I połowie XVII w. „Przypominam sobie, a sam to widziałem – wspomina w Opisaniu Ukrainy – jak zaledwie 200 polskich konnych rozgromiło 2000 ich (kozackich – przyp. J.K.) ludzi”.
Ukraińscy i polscy historycy przyjmują dziś, że Kozacy pod względem jazdy przypominali formację obecną we wszystkich wojskach europejskich w XVII w. – dragonię. Mimo iż wielu z nich miało konie, wierzchowce służyły im jedynie do szybkiego przemieszczania się.
Ciągły rozwój
Mimo słabości konnica przeżywała w XVII w. bezustanny rozwój, stawała się coraz liczniejsza i coraz bardziej samodzielna. W czasach powstania Chmielnickiego kozaccy wodzowie zaczęli tworzyć i wykorzystywać duże zgrupowania jazdy. Jednocześnie zaczęła się ona wyodrębniać jako osobna formacja.
Reklama
W latach 1654–1655, po sprzymierzeniu się Tatarów z Rzeczpospolitą, wojska kozackie przystępowały do bitew podzielone na konnicę i piechotę. Z kolei w 1648 r., w bitwie pod Piławcami jazda polska walczyła z oddziałami konnych Kozaków. Pod Zbarażem 10 lipca 1649 r. rozpoczęła się wielka bitwa jazdy na przedpolach polskiego obozu.
W kilka tygodni później, w bitwie pod Łojowem Stanisław Michał Krzyczewski rzucił kilka tysięcy zaporoskiej kawalerii na obóz litewski. Kozacy szarżowali na chorągwie Janusza Radziwiłła, krzycząc po tatarsku: Hałła, hałła!. Drugiego dnia bitwy pod Beresteczkiem tatarska i kozacka jazda stworzyły ogromne zgrupowanie, które podjęło walkę z armią koronną.
Gdy 8 grudnia 1654 r. wojsko koronne stanęło pod Bracławiem, powitała ich uszykowana do bitwy jazda kozacka, którą wspierała ogniem piechota zajmująca wysokie wały miasta 657 . Takie starcia były praktycznie niespotykane w czasach buntów z lat 1596–1638.
Trzy kluczowe czynniki
Historycy ukraińscy, jak Iwan Storożenko, uważają, iż Bohdan Chmielnicki usiłował w latach 1654–1655 stworzyć silną kozacką konnicę, z bardzo słabym skutkiem. Starania te były następstwem przejścia Tatarów na stronę Rzeczypospolitej, przez co Kozacy zostali pozbawieni wsparcia zwrotnej i szybkiej jazdy.
Reklama
Hetmanowi nie udało się sformować formacji, która skutecznie mogłaby się bić w polu z jazdą Rzeczypospolitej. Zatem jednym z głównych motywów zawarcia sojuszu z Tatarami w 1648 r. musiała być chęć uzyskania pomocy tatarskiej jazdy, bez której Chmielnicki nie wyobrażał sobie walki z państwem polsko-litewskim.
Słabość zaporoskiej kawalerii stanie się zrozumiała, kiedy zastanowimy się dokładnie, czego było potrzeba w XVII w. do stworzenia doborowych jednostek – zarówno w Rzeczypospolitej, jak i w Europie. Pierwszym, najważniejszym czynnikiem były konie – a więc dostępność na terenie, na którym formowano jazdę wytrzymałych i dających się odpowiednio ułożyć ras wierzchowców.
Drugim stawało się zaplecze hodowlane – stadniny i warsztaty pozwalające uzupełniać straty w wierzchowcach oraz dostarczające rynsztunek. Trzeci to rycersko-szlachecka tradycja walki konnej, żywa wśród tych stanów lub grup ludzi, wśród których zamierzało się dokonać werbunku żołnierzy.
Te wszystkie trzy czynniki obecne były w dawnej Rzeczypospolitej i pozwalały formować doskonałe chorągwie husarskie i kozackie (pancerne). W XVII w. mieliśmy własne rasy i sposoby hodowli. Magnaci i szlachta mieli wielkie stada, z których można było pozyskać najlepsze i najwytrwalsze wierzchowce.
Ogromny liczebnie stan szlachecki kultywował tradycje rycerskie – husarze, elita jazdy polskiej, uważali się za następców rycerzy spod Płowiec i Grunwaldu, byli też wystarczająco zamożni, aby wyposażyć się na wojnę.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Jacka Komudy pt. Sztuka wojenna Kozaków zaporoskich 1591-1638. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Zona Zero.