XVI-wieczne małżeństwo szlacheckie. Rysunek Juliusza Kossaka

Czego polscy szlachcice oczekiwali od swoich żon? Niewygodny obraz epoki nowożytnej, o którym nie uczą w szkołach

Strona główna » Nowożytność » Czego polscy szlachcice oczekiwali od swoich żon? Niewygodny obraz epoki nowożytnej, o którym nie uczą w szkołach

Przez całą epokę nowożytną w gronie średniej szlachty nad Wisłą dominował model kobiety podporządkowanej, karnej, niemieszającej szyków mężowi. Jak słusznie podkreślał historyk Andrzej Wyrobisz, taki wzorzec kreowali „niemal wyłącznie mężczyźni i przedstawiciele Kościoła”. Podobnie jak o istocie szlachectwa czy uprawnieniach ludzi nobilitowanych, tak też o roli i pozycji kobiet pisali w 99 procentach przypadków panowie, nie zaś panie. I robili to ściśle „w interesie Kościoła i brzydkiej połowy rodzaju ludzkiego”.

Poniższy tekst powstał w oparciu o książkę Kamila Janickiego pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty.

Z wykreowanym kodeksem żeńskich zachowań godziły się, chcąc nie chcąc, nie tylko zwyczajne przedstawicielki warstwy szlacheckiej, a więc żony właścicieli pojedynczych folwarków, ale i wielkie panie, obdarzone majątkiem i szczycące się świetną edukacją.


Reklama


Wystarczy przytoczyć przykład Franciszki z Wiśniowieckich Radziwiłłowej – żony Michała Kazimierza „Rybeńki” Radziwiłła, płodnej pisarki i pierwszej kobiety nad Wisłą, która zabrała głos w dyskusji o statusie płci żeńskiej.

W spisanym po francusku traktacie Du marriage (O małżeństwie), z pierwszej połowy XVIII stulecia Wiśniowiecka stwierdziła, że Bóg dał mężczyznom więcej mądrości i uzdolnień niż kobietom, a w stadle powinni oni, zgodnie z tradycją, odgrywać rolę wiodącą. Jedyne wymaganie, jakie ośmielała się im stawiać, to by starali się kierować w swej władzy nad żonami miłością i sprawiedliwością.

Joanna z Dzierżków. Portret polskiej szlachcianki żyjące w drugiej połowie XVIII wieku.
Joanna z Dzierżków. Portret polskiej szlachcianki żyjące w drugiej połowie XVIII wieku.

Cześć, szacunek, miłość. Jak szlachcianka miała traktować swego męża?

Od szlacheckich żon oczekiwano pokory, zrozumienia, że zajmują drugie miejsce za mężem. Jakub Kazimierz Haur, autor bardzo popularnej na folwarkach księgi Ekonomika ziemiańska generalna, wydanej w drugiej połowie XVII stulecia, podkreślał, że dobra połowica „umie znosić” humory męża, szanuje go, „słucha go we wszystkim, a woli jego nie sprzeciwia się w niczym”.

Krzysztof Krasiński podobnie zalecał, by małżonka „czciła, szanowała i miłowała” męża. Poprzez posłuszeństwo względem jego władzy okazywała przecież własną mądrość.


Reklama


Zarazem polska kultura szlachecka wymagała od kobiet tego, co w przypadku mężczyzn rodziło dyshonor – faktycznego wysiłku i pracy. Ziemianie preferowali życie niespieszne, zrelaksowane, pełne rozrywek czy nawet swawoli. Mogli je prowadzić, bo codzienne obowiązki zrzucali na chłopów pańszczyźnianych, najemnych zarządców majątków, ale też na żony.

„Ustawicznie przy dziatkach i czeladzi w domu być”

Jan Mrowiński, autor pierwszego w historii Polski drukowanego poradnika małżeńskiego, wydanego w 1561 roku, pouczał, że żona „nie ma być gadatliwa, nie ma się po gospodach tułać, wieści a nowin nosić, nie ma próżnować”. Słowem: nie ma robić nic z tego, co składało się na upragnioną egzystencję typowego herbownika.

Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj.

Jej rola polegała na tym, by „ustawicznie przy dziatkach i czeladzi w domu być”. Podobnie Jan Kochanowski notował, że dobra żona to ta, która „strzeże w domu porządku”, pilnuje, by nie dochodziło do żadnych szkód.

Także Wacław Potocki, gdy pisał o własnej, świeżo zmarłej połowicy, chwalił ją za to, że „światem się nie parała”, a od żartów, „lekkich myśli”, strojów, zabawy i biesiady zawsze była daleka. Skupiała się na jedynym, co ważne: „cichym” i pilnym prowadzeniu gospodarstwa.

Obowiązki szlacheckiej białogłowy

Lista obowiązków tradycyjnie składanych na barki pani domu była bardzo długa. Zamężna szlachcianka odpowiadała za służbę, zwłaszcza zaś za jej żeńską część, a więc kucharki, sprzątaczki, pomocnice.

Anzelm Gostomski, na kartach XVI-wiecznego poradnika gospodarowania, wyjaśniał, że aby wywiązać się z zadań, pani domu powinna każdą rzecz umieć wykonać osobiście, a w razie potrzeby nauczyć zatrudniane dziewczęta, co i jak mają czynić, i karać je, jeśli nie sprostają wyzwaniu.


Reklama


W konsekwencji to ona brała odpowiedzialność za porządek, pranie, za to, by codziennie na stół trafiło odpowiednie jadło (czyli takie, jakiego życzył sobie małżonek), za konserwację żywności na zimę, za wyrób i ewentualnie sprzedaż sera, śmietany, masła, za dworskie kurniki, obory, sady i ogródek, w tym uprawę ziół przeznaczonych do domowej apteczki.

Stanisław Słupski instruował w roku 1618, że dobra żona powinna dbać poza tym o przygotowanie płócien, o szycie, o zapobieganie „kłopotom wszelkim domowym”. Nie wolno jej było „siedzieć próżno”, bezczynnie.

XVI-wieczne małżeństwo szlacheckie. Rysunek Juliusza Kossaka
XVI-wieczne małżeństwo szlacheckie. Rysunek Juliusza Kossaka. Koloryzacja – WielkaHISTORIA.

„Nie tylko w kuchni będzie, ale i oborze, w chlewach, w piekarni, i w każdej komorze. Nie tylko w gumnie, gdy młócą w stodole, ale też nie leni się i bieże [pędzi] w pole, dogląda swego, biega i pracuje” – wyliczał poeta.

Władysław Jeżowski, w nieznacznie późniejszym utworze, nakazywał też pani domu dbać o cielęta, kury i gęsi, „pod owieczki stare podsadzać jagnięta”, pilnować strzyżenia wełny.


Reklama


Jakub Kazimierz Haur zalecał z kolei, że każda żona pana folwarcznego powinna „poczuwać się”, aby w izbach panował porządek, „w pokoju wszelka wygoda”, a w piwniczkach i spiżarniach – dostatek, pozwalający przetrwać nawet najdłuższą zimę.

Po mieczu, po kądzieli

Zadań przybywało jeszcze, ilekroć mąż wyruszał na sejmik, do sąsiadów, by wypić i się wyszaleć, albo na łowy. Kobieta, jako domatorka, opuszczająca folwark głównie w związku z uroczystościami rodzinnymi lub religijnymi, pod nieobecność pana dobrodzieja przejmowała często pełną kontrolę nad wszystkim.

XVI-wieczne mężatki wysokiego stanu. Rysunek Juliusza Kossaka.
XVI-wieczne mężatki wysokiego stanu. Rysunek Juliusza Kossaka.

Ona faktycznie zarządzała majątkiem, przez tygodnie albo i miesiące. Ona też odpowiadała za opiekę nad dziećmi – zawsze tymi najmłodszymi, ale gdy nie było głowy rodziny, nad całą gromadką pociech. Wreszcie, w razie choroby małżonka, ona miała go pilnie, wytrwale pielęgnować.

Jeżowski podkreślał wręcz, że właśnie cała ta praca stanowi formę „przystojnej zabawy”, właściwej dla żony. Rozrywką miało dla niej być tuczenie indyków i kapłonów, suszenie chust, uszczęśliwianie małżonka. No i chyba przede wszystkim – przędzenie.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Pod krótką i obsesyjnie powtarzaną wzmianką o „kądzieli” kryły się nie tylko włókna umocowane na kołowrotku, ale też wszelkie inne roboty kobiece. Termin na dobre zadomowił się w języku polskim, wciąż go powtarzamy, nawet nie zdając sobie sprawy ze znaczeń leżących u jego genezy.

Mówi się przecież, że genealogia w linii męskiej to pochodzenie „po mieczu”, a w żeńskiej „po kądzieli”. Czyli: albo po mężczyźnie, którego jedynym, i to fikcyjnym, obowiązkiem była wojaczka, albo po kobiecie, która miała stale dbać o gospodarstwo i „warować” dom „od szkody”.


Reklama


Jakie żony polscy szlachcice cenili najbardziej?

Zdarzało się, że komentatorzy, choćby Krzysztof Opaliński, piętnowali panie, które aż ponad miarę „się rachowały z włodarzami i pisarzami, folwarki objeżdżały, gospodarstwo prowadziły, jeździły, rozkazywały”.

Przeważał jednak osąd, że podczas gdy mężczyzna jest stworzony do okazywania cnoty – czymkolwiek by ona była – to kobieta najlepiej nadaje się właśnie do gospodarowania. Aktywność w tej dziedzinie akceptowano, bo przecież białogłowy nie robiły konkurencji mężczyznom, ale wyręczały ich w tym, co uchodziło za przykre, mozolne i uciążliwe.

XVI-wieczne szlachcianki na rysunku Juliusza Kossaka. Koloryzacja – WielkaHISTORIA.

Zaradna pani domu, zwłaszcza jeśli była skazana na częstą absencję męża, mogła sobie wyrobić w folwarku niebagatelną pozycję. Jak podkreślała Maria Bogucka, ogółem rola białogłowy w rodzinie staropolskiej „była ogromna”.

Na dobrą sprawę bez szlacheckiej gospodyni żaden folwark nie mógł funkcjonować sprawnie. Obecność umiejętnej żony była w dużym stopniu warunkiem dobrych zarobków i wysokiego standardu życia. Dla porównania to, czy w gospodarstwie przebywał „patriarcha” i czy interesował się domowym grajdołem, miało znaczenie wielokrotnie mniejsze.


Reklama


Właśnie ta codzienna pracowitość, to skupianie się na „kądzieli”, stało za znaczną częścią, jeśli nie większością, przypadków, gdy mężowie chwalili połowice, określali je po partnersku, nazywali je najdroższymi przyjaciółmi.

Byli im wdzięczni, bo robiły za nich. Jeżowski stwierdził zresztą wprost – żonka to „przyjaciel prawy” właśnie dlatego, że bierze na siebie wszystkie domowe „zabawy”.

***

Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj. Dowiedz się więcej na Empik.com.

WIDEO: Jak naprawdę żyło się w polskim dworku szlacheckim?

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.