Nie od razu Rzym zbudowano. I dokładnie to samo można by powiedzieć także o Wawelu. Wielka renesansowa przebudowa najsłynniejszej rezydencji polskich królów zajęła niemal pięćdziesiąt lat. W całości nie ukończono jej zresztą nigdy. Projekt zainicjował na samym początku XVI stulecia król Aleksander Jagiellończyk. Kontynuował go brat i następca tego zapomnianego monarchy, Zygmunt Stary. Przedsięwzięcie wymagało odważnej wizji, ogromnego wysiłku i imponującej ekipy. Ale może przede wszystkim wymagało pieniędzy.
Wzgórze wawelskie, na którym zaczęły się dzieje Krakowa, było zapełniane gmachami, przebudowywane, niszczone i uprzątane po rozmaitych katastrofach przez przeszło 1000 lat. Na kartach mojej książki Wawel. Biografia starałem się przedstawić całą tą zawiłą i fascynującą historię.
Reklama
Dzisiaj skupię się jednak tylko na jednym, szczególnie ważnym etapie. I na tym, jakie wydatki wiązały się z wzniesieniem Wawelu, który znamy obecnie: a więc nowoczesnego kompleksu pałacowego z doby renesansu, który pod wieloma względami prześcigał nawet domy królów Francji czy Anglii. Jeśli wolicie, możecie też obejrzeć ten materiał w formie wideo na naszym kanale na Youtubie.
Kto zbudował renesansowy zamek na Wawelu?
W pewnym uproszczeniu mówi się, że Wawel został zbudowany przez Zygmunta Starego. Rzeczywiście król nadzorował i finansował budowę przez niemal całe swoje panowanie. Gdy wstąpił na tron w roku 1507, prace dopiero się zaczynały. W 1548 roku, gdy umierał (zresztą w jednej z izb wawelskich), zamek pachniał zaś świeżością, a wiele planów wciąż czekało na realizację.
Zygmunt był jednak inwestorem, czasem też pomysłodawcą, ale nie budowniczym. Nad postępem robót czuwali urzędnicy nazywani wielkorządcami oraz podrządcami. Im z kolei podlegali szefowie przeróżnych ekip, odpowiedzialnych za poszczególne odcinki pracy.
Roboty murarskie w skrzydłach zachodnim i północnym, a więc w tych częściach rezydencji, które przerabiano najwcześniej, powierzono mistrzowi Eberhardowi Rosembergowi. Przy skrzydle wschodnim „muratorem królewskim” był inny Niemiec, mistrz Benedykt, znany już z przebudowy pałacu w Piotrkowie.
Reklama
Detale kamieniarskie i wykonanie krużganków leżało w gestii osobnych zespołów, pod kierunkiem kolejno Franciszka Florentczyka, Bartolomea Berrecciego i Mikołaja Castiglione. Należałoby jeszcze wspomnieć mistrzów ciesielskich: Krzysztofa w skrzydle zachodnim i północnym oraz Bartłomieja w tak zwanym trzecim pałacu, czyli najnowocześniejszym i najpóźniejszym gmachu wschodnim.
Każdy z tych ludzi po części był twórcą nowego Wawelu. A lista ciągnie się dalej. Pałac nie powstałby bez pracy wszystkich członków ekip podporządkowanych wymienionym mistrzom, do tego bez malarzy, kaflarzy, stolarzy, brukarzy… czy nawet ludzi odpowiedzialnych chociażby za skrapianie nowych posadzek piwem w ramach osobliwego sposobu polerowania.
Profesor Marcin Fabiański, którego poprosiłem o komentarz w tej sprawie, ocenia, że przy budowie renesansowego Wawelu łącznie pracowały niewątpliwie setki osób. Wszystkich rzemieślników i robotników było prawdopodobnie nawet ponad tysiąc.
Ile zarabiali ludzie budujący Wawel?
Sporo wiadomo o pensjach, jakie otrzymywali ważniejsi budowniczowie pałacu. Gaże wypłacano zwykle co tydzień, choć praktykowano też rozliczenia ryczałtowe, zwłaszcza na późniejszych etapach budowy.
Mistrz Benedykt w ciągu miesiąca zarabiał osiem florenów, czyli 240 groszy (zgodnie z przelicznikiem 1 floren = 30 groszy), natomiast zatrudniani przez niego murarze od 40 do 60 groszy.
Reklama
Słabiej wynagradzano cieślów. Mistrz ciesielski Bartłomiej otrzymywał połowę gaży głównego muratora: 120 groszy miesięcznie. Jego pracownicy zarabiali zaś od niespełna 30 do 50 groszy.
Można też przytoczyć na przykład pensję malarza Hansa Dürera. Młodszy brat sławnego Albrechta początkowo zarabiał tyle samo co główny cieśla: 120 groszy. Gażę podniesiono mu dopiero, gdy się wykazał.
Jaka była faktyczna wartość wymienionych pensji? Na pewno nie chodziło o pieniądze wielkie, nawet w wypadku naczelnych realizatorów monarszej woli. Dla porównania wysocy urzędnicy dworscy zarabiali miesięcznie powyżej 450 groszy, a lekarze nawet 1800. Z kolei szeregowi członkowie królewskiej orkiestry dostawali po 100 groszy. Niewiele mniej od głównego malarza i mistrza ciesielskiego.
Ile były warte pieniądze sprzed 500 lat?
Kwoty można próbować też przeliczyć na dzisiejsze pieniądze, posługując się metodą opracowaną przez profesora Zbigniewa Żabińskiego. Sposób polega na porównaniu cen żywności potrzebnej do codziennego wyżywienia.
Zgodnie z nim jeden floren z lat dwudziestych XVI wieku odpowiada kwocie mniej więcej 800 dzisiejszych złotych. To zaś oznacza, że mistrz Benedykt zarabiał miesięcznie około 6500 złotych z 2022 roku, a mistrz Bartłomiej i Hans Dürer – po 3250 naszych złotych.
Głównym wykonawcom król niekiedy kazał też wręczać premie, na dowód swojej satysfakcji. Te nie były jednak wypłacane w monetach, lecz w futrach lub kawałkach drogiego sukna.
Pensje szeregowych murarzy wynosiły odpowiednik 1100–1600 dzisiejszych złotych, natomiast cieśli – od 800 do 1350 złotych. Ci ludzie nie mogli liczyć na żadne dodatki. Jeszcze gorzej byli wynagradzani miejscowi robotnicy, najęci do dorywczych zadań.
Im płacono jednak ryczałtem, a kwoty rozdzielali potem wedle uznania kierownicy robót. Ogółem przy budowie Wawelu trudno było zbić fortunę. No, chyba że występowało się w roli monarszego kredytora.
Reklama
Koszty ludzi, koszty materiałów
Dużo większe wydatki wiązały się z zakupem materiałów niż z wynagradzaniem twórców rezydencji. Ogromny pałac wymagał wprost niesamowitej ilości zróżnicowanego budulca. Przykładowo tylko w 1526 roku zakupiono 25 000 dachówek, a rok później – już ponad 40 000, w tym 13 945 zielonych, 13 980 błękitnych, 7800 żółtych i 4925 białych.
W 1535 roku do zaledwie kilku wnętrz sprowadzono 3500 płytek podłogowych. Poza tym w okresie budowy zakupiono tysiące bloków kamiennych i łącznie setki tysięcy cegieł.
Kamień był zwożony z kamieniołomów odległych nawet o 60 kilometrów. Cegłę wypalano jednak w kilku zakładach rozsianych wokół Krakowa. Zapewniali ją ludzie dobrze ustosunkowani na dworze królewskim. Na ceglanym biznesie dorobił się chociażby krawiec Zygmunta Starego.
Chodziło o kwoty niebagatelne. Na przykład w roku 1524 główny murator mistrz Benedykt zarabiał 8 florenów miesięcznie, ale zużyta przez niego cegła kosztowała 542 floreny: 68 razy więcej. A nie był to wcale okres najintensywniejszych prac budowlanych.
Reklama
Poważne wydatki wiązały się z zakupem materiałów wykończeniowych. Chociażby na potrzeby malowania zachodniego skrzydła nabyto 38,5 kilograma błękitu górskiego oraz ultramaryny i 40 kilogramów grynszpanu, a także znaczną ilość złota w płatkach, cenionego chociażby jako ozdoba stropów.
400 szyb… do jednego okna
Nie można też pominąć ogromnych kosztów związanych z wypełnieniem okien. Do każdego zużywano nie kilka szyb, jak można by sądzić, ale kilkaset. Duże okno pałacowe wymagało aż 400 szybek. Do niektórych montowano ich zresztą nawet 550. Decydowano się na drobne szybki, ponieważ nie istniała jeszcze żadna alternatywa.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Szkło walcowane, w szerokich i cienkich taflach, wejdzie do użytku dopiero w XVIII wieku, a na szybkie w produkcji szkło płaskie będzie trzeba poczekać do XIX stulecia. W dobie renesansu dostępne były tylko względnie drobne i nierówne, ręcznie wydmuchiwane tafle.
Szkło wciąż stanowiło wówczas jeden z najbardziej luksusowych materiałów budowlanych, przynajmniej jeśli chciało się je stosować na szeroką skalę. Wystarczy stwierdzić, że w latach 1510–1511 zakup kilku skrzyń, zawierających 25 000 szybek w różnych formatach, obciążył skarb wielkorządowy na kwotę 2210 florenów, a więc równowartość ponad dwóch milionów złotych z 2022 roku.
Zachowane rachunki pozwalają sądzić, że szkłem wypełniono wszystkie okna pałacu na Wawelu. W każdym razie w zachowanych dokumentach nie ma mowy o jakichkolwiek innych materiałach. Był to pokaz monarszej ostentacji, za czasów Zygmunta Starego wciąż bowiem nawet w rezydencjach arystokratycznych i monarszych chętnie sięgano po tańsze zamienniki. Ale nie w najważniejszym ośrodku władzy nad Wisłą.
Ile łącznie kosztowała budowa renesansowego Wawelu?
Ponieważ mamy dzisiaj dostęp tylko do wybranych ksiąg rachunkowych z okresu przebudowy Wawelu, nie da się w łatwy sposób zsumować wszystkich poniesionych kosztów.
Na podstawie dostępnych danych profesor Fabiański, były wicedyrektor muzeum działającego na zamku, podjął jednak próbę określenia choćby przybliżonej, łącznej ceny pałacu. W wypadku luk w dokumentach przyjmował liczby odpowiadające okresom o zbliżonym natężeniu robót.
Reklama
Z jego analizy wynika, że wzniesienie skrzydła zachodniego, a więc domu królowych, mogło kosztować łącznie 19 200 florenów. Na budowę skrzydła północnego, gdzie mieszkali sami monarchowie, wydano 38 400 florenów, natomiast na skrzydło wschodnie – największe i najnowocześniejsze – 53 750 florenów. Cały zamek kosztował w przybliżeniu 112 000 florenów.
Podobnie jak przytaczane wcześniej pensje, liczby te można próbować przeliczyć na dzisiejsze pieniądze. Należy jednak mieć na uwadze niedociągnięcia dostępnych metod. Budowa Wawelu trwała tak długo, że w międzyczasie znacząco spadła wartość pieniądza.
Na najwcześniejszych etapach prac jeden floren mógł odpowiadać kwocie sporo wyższej niż tysiąc dzisiejszych złotych. Pod koniec – był równy już tylko 750 czy 800 złotym.
Poza tym XVI stulecie było wyjątkowo osobliwym okresem w dziejach europejskiej gospodarki. Ogromnie rozjechały się wówczas ceny żywności i innych towarów. Nagle bardzo zaczął opłacać się handel płodami rolnymi, co stymulowało masowy rozwój szlacheckich folwarków nad Wisłą.
Ceny produktów rzemieślniczych i materiałów budowlanych oraz pensje rosły wolniej niż ceny zboża, chleba i mięsa. To zaś sprawiało, że pozarolne przedsięwzięcia były tańsze niż w innych epokach.
Koszt budowy Wawelu w dzisiejszych pieniądzach
Wyłącznie w przybliżeniu można stwierdzić, że przebudowa skrzydła zachodniego wiązała się z wydatkiem równowartości 19,2 miliona złotych z 2022 roku.
Skrzydło północne kosztowało 38,4 miliona, natomiast największe i wznoszone od zera skrzydło wschodnie wraz ze ścianą parawanową od południa aż 67,2 miliona.
Reklama
Cała budowa pochłonęła odpowiednik 124,8 miliona złotych. To jednak kwota obejmująca tylko okres do roku 1536. Kolejne miliony trzeba było wydać na usunięcie skutków niszczycielskiego pożaru, który wówczas poważnie uszkodził kompleks pałacowy.
Cena Wawelu na tle innych zamków i rezydencji
Dla porównania przebudowa letniego pałacu w podkrakowskich Niepołomicach, prowadzona w drugiej połowie XVI wieku, kosztowała odpowiednik 22 milionów złotych. Z kolei w stuleciu XIV, za czasów Kazimierza Wielkiego, wzniesienie jednego dużego zamku oznaczało wydatek na poziomie około 35 milionów naszych złotych.
Na tle innych polskich inicjatyw Wawel był bardzo drogi. Nieporównanie większe pieniądze wydawano jednak na wojny. Natychmiast po przejęciu władzy Zygmunt Stary był zobowiązany wypłacić żołnierzom zaległy żołd w kwocie 200 000 florenów. Niemal dwa razy większej niż ta, którą przez kolejne dekady pochłonie wznoszenie Wawelu. Także wojna z Krzyżakami, prowadząca do sławnego hołdu pruskiego, kosztowała dużo więcej niż pałac nad Krakowem.
Koszty pracy w wieku XVI były niskie, a materiały – nawet najwspanialsze – relatywnie tanie. Dzisiaj podobne dzieło architektury musiałoby kosztować setki milionów, jeśli nie miliardy. Wystarczy stwierdzić, że kiedy na początku XXI wieku litewskie władze zdecydowały się na odbudowę renesansowego pałacu w Wilnie, projekt pochłonął ponad sto milionów euro. A przecież wzniesiono tylko stylizowaną atrapę, nie zaś prawdziwy pałac, olśniewający iście monarszym luksusem.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.