Akcja Bürkl. Po tym ataku Armii Krajowej Niemcy nie mogli już czuć się bezpiecznie w okupowanej Warszawie

Strona główna » II wojna światowa » Akcja Bürkl. Po tym ataku Armii Krajowej Niemcy nie mogli już czuć się bezpiecznie w okupowanej Warszawie

Więzienie na Pawiaku stało się symbolem niemieckich represji na obywatelach okupowanej Polski. W czasie II wojny światowej trafiło tam ponad 90 tysięcy ludzi. Połowie z nich nie było dane doczekać wyzwolenia. Wśród licznych oprawców znęcających się nad osadzonymi prym wiódł Franz Bürkl. 7 września 1943 roku Armia Krajowa wzięła odwet za jego zbrodnie.

Franz Bürkl dołączył do załogi więzienia na Pawiaku w 1941 roku. Początkowo jako Oberscharführer zajmował stanowisko zastępcy komendanta więzienia, z czasem jednak został zdegradowany do funkcji starszego wachmajstra.


Reklama


Długa lista zbrodni

Trudno jednoznacznie stwierdzić, co doprowadziło do takiej decyzji przełożonych. Wiele wskazuje na to, że stanowiła ona reakcję na szczególną brutalność oraz przypadki niesubordynacji ze strony Bürkl. Jego sadyzm miał przekraczać nawet gestapowskie standardy.

Franz Bürkl splamił sobie ręce ogromną liczbą zbrodni. Najprawdopodobniej to właśnie on jako pierwszy zaczął zabijać więźniów podczas przesłuchań. Często kierował się przy tym cyniczną chęcią kradzieży cennych przedmiotów należących do ofiar.

Wnętrze jeden z cel Pawiaka. Muzeum Więzienia Pawiak (Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl).
Wnętrze jeden z cel Pawiaka. Muzeum Więzienia Pawiak (Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl).

Zdarzały się przypadki, że przełożeni z zaskoczeniem odkrywali, iż osoba która była obiektem śledztwa już nie żyła, chociaż nikt nie wydał rozkazu jej zgładzenia. W zbiurokratyzowanej niemieckiej machinie śmierci było to nie do pomyślenia.

To jednak nie koniec. Esesman nie ograniczał się do mordowania więźniów. Zdarzało mu się – dla chorej przyjemności – zabijać na warszawskich ulicach przypadkowych przechodniów. Nic zatem dziwnego, że Polskie Państwo Podziemne postanowiło w 1943 roku o wysłaniu zbrodniarza w zaświaty. Do wykonania wyroku podziemnego sądu wyznaczono oddział dywersji bojowej Kedywu Komendy Głównej AK „Agat” (anty-gestapo).

AK nie wiedziała nawet jak wyglądał Bürkl

Pierwszy etap planowanej akcji stanowiła obserwacja celu. Tę powierzono szefowi wywiadu jednostki Aleksandrowi Kunickiemu „Rayskiemu”. Problem polegał jednak na tym, że Armia Krajowa nie posiadała właściwie żadnych informacji na temat wyglądu i prywatnego życia Bürkla.

Nie dysponowano nawet zdjęciem, które pozwoliłoby na jego identyfikację. Wiedziano jedynie, że strażnik ma agresywnego owczarka niemieckiego – wabiącego się Kastor – którego z lubością szczuł na bezbronne ofiary.


Reklama


W tej sytuacji Kunicki zdecydował, że jedynym rozsądnym wyjściem będzie śledzenie esesmanów na trasie z Pawiaka do gmachu gestapo na alei Szucha i dalej do dzielnicy niemieckiej. Liczył, że w ten sposób przynajmniej zostanie ustalony harmonogram ich dnia. Przy odrobinie szczęścia może uda się nawet wpaść na trop Oberscharführera – w końcu ilu esesmanów mogło mieć złego wilczura?

Typ południowca

Rzeczywiście, po kilku dniach „Rayski” wytypował strażnika mogącego być tym, kogo szukał. To jednak było wciąż za mało. Potrzebował 100-procentowej pewności. Musiał znaleźć kogoś, kto na własne oczy widział Bürkla. Na szczęście jeden z jego kolegów skontaktował go z Bogusławem Ustaborowiczem „Żarem”, który niedawno opuścił Pawiak.

Inspiracją do opublikowania tej książki stała się powieść Anny Rybakiewicz pt. Agentka wroga (Filia 2023). Jej główna bohaterka zostaje wysłana przez niemiecki wywiad do Warszawy. aby zinfiltrować struktury polskiego podziemia.
Inspiracją do opublikowania artykułu stała się powieść Anny Rybakiewicz pt. Agentka wroga (Filia 2023). Jej główna bohaterka na początku 1943 roku zostaje wysłana przez niemiecki wywiad do Warszawy, aby zinfiltrować struktury polskiego podziemia.

Informacje przekazane przez młodego akowca pozwoliły na ustalenie, że Oberscharführer mieszkał przy ul. Polnej 22. To z kolei przełożyło się na podjęcie zakrojonej na szeroką skalę obserwacji celu.

Dzięki niej ustalono, że esesman opuszczał swoje lokum o 10.00 rano i na piechotę docierał do gmachu gestapo, skąd dopiero o 12.45 wyjeżdżał samochodem na Pawiak. Zgodnie z tym, co podawał Piotr Stachiewicz w książce Parasol. Dzieje Oddziału do Zadań Specjalnych Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej:


Reklama


Cykl wywiadu rozpoczęty w warunkach zupełnego braku wiadomości o Bürklu został zamknięty określeniem jego wyglądu (wzrost średni, mocnej krępej budowy, twarz o cerze oliwkowej, typ południowca, orli nos. Ubrany w mundur SS, na lewym rękawie romb z literami SD).

„Jeremi” przejmuje pałeczkę

Kiedy wstępne rozpoznanie dobiegło końca, należało wytypować wykonawców operacji „Bürkl”. Wybór padł na I pluton, dowodzony przez Jerzego Zborowskiego „Jeremiego”. Wraz ze swoimi ludźmi przejął on dalszą obserwację niemieckiego zbrodniarza.

Jerzy Zborowski „Jeremi" (domena publiczna).
Jerzy Zborowski „Jeremi” (domena publiczna).

Trwała ona aż trzy tygodnie i skupiła się na dokładnym ustaleniu jego planu dnia oraz wytypowaniu miejsca w którym zostanie dokonany zamach. Ostatecznie wybrano skrzyżowanie ulic Oleandrów, Marszałkowskiej i Litewskiej. Należało jeszcze zdecydować o sposobie przeprowadzenia całej akcji.

Pojawiły się dwie koncepcje. Pierwsza zakładała uderzenie silnym oddziałem, który związałby Niemców walką. Druga ograniczała się do małej grupy, przeprowadzającej błyskawiczny atak, zakończony szybkim odskokiem. „Jeremi” – jak tłumaczył w swoim raporcie – w końcu stwierdził, że:


Reklama


Ze względu na swoiste warunki wybranego terenu (dzielnica niemiecka, 200 m od alei Szucha, bliskie domy zamieszkałe przez funkcjonariuszy gestapo i policji, duży ruch policji, gestapo, patroli motocyklowych i samochodowych itp.) i związaną z tym trudność zamaskowania przygotowań do akcji, postanowiłem użyć do akcji małego zespołu, który byłby nadzwyczaj giętki w dowodzeniu, elastyczny i ruchliwy w walce oraz potrafiłby w bardzo prędkim czasie wykonać akcję i wycofać się. Zespół ten liczył wraz ze mną i szoferem 5 osób.

Decydujące potknięcie

Teraz trzeba było jedynie odebrać uprzednio przygotowane pistolety maszynowe, granaty oraz broń krótką i czekać na rozkaz do ataku. Dowódca „Pegaza” Adam Borys „Pług” wyznaczył go na wtorek 7 września 1943 roku.

Adam Borys „Pług” (domena publiczna).
Adam Borys „Pług” (domena publiczna).

Nie obyło się bez kłopotów. Gdy nadszedł wreszcie dzień zamachu kierowca mający zabrać akowców po całej akcji, w ogóle się nie pojawił. Na szczęście zawczasu zadbano o rezerwowy samochód. Ale nie był to wcale największy problem „Jeremiego”.

Gdy o 9:48, towarzyszący zamachowcom „Żar”, wskazał wychodzącego z kamienicy przy Polnej 22 Oberscharführera, Zborowski dosłownie oniemiał. To nie był człowiek, którego zamierzano zlikwidować. Piotr Stachiewicz tak tłumaczył rzecz w swojej książce:


Reklama


Na skutek jakieś pomyłki – trudnej dziś do ustalenia – przy wielokrotnym przekazywaniu Bürkla raz przez wywiad oddziałowi, później w ramach oddziału przez poszczególnych obserwatorów nawzajem sobie, w ostatnim stadium obserwacji obserwowano innego Niemca.

Błąd jest o tyle zrozumiały, że w kamienicy przy Polnej 22 mieszkało kilku esesmanów pracujących jako strażnicy na Pawiaku. Na szczęście dzięki temu, że Ustaborowicz był na miejscu, uniknięto kompromitującej pomyłki.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Wystarczyło 90 sekund

„Jeremi” po chwilowym wahaniu zdecydował, że zaufa byłemu więźniowi Pawiaka. W końcu kto jak nie on miał wiedzieć, jak wygląda Bürkl? Ustaborowicz wywiązał się z zadania i w mgnieniu oka zlokalizowano prawdziwego Bürkla. Los sprzyjał zamachowcom: poza omyłkowo śledzonym funkcjonariuszem budynek opuścił także zbrodniarz, na którego wydano wyrok śmierci.

Teraz wszystko potoczyło się błyskawicznie. Wraz z Bronisławem Pietraszewiczem „Lotem” szybkim krokiem podeszli do Bürkla od tyłu i jednocześnie otworzyli do niego ogień. Esesman padł martwy na ziemię. Wszystko szło zgodnie z planem.

Miejsce akcji. Róg ulicy Litewska i Marszałkowskiej. Zdjęcie z okresu okupacji (domena publiczna).
Miejsce akcji. Róg ulicy Litewskiej i Marszałkowskiej. Zdjęcie z okresu okupacji (domena publiczna).

Pewien kłopot stanowiła tylko pani Bürkl, która tego dnia nieoczekiwanie towarzyszyła mężowi. Nie zważając na wymierzone w nią pistolety, rzuciła się na „Lota”, dotkliwie drapiąc go po twarzy i rękach, gdy ten rewidował zwłoki esesmana.

W tym samym czasie zaalarmowani Niemcy zaczęli ostrzeliwać żołnierzy podziemia. Polacy odpowiedzieli celnym ogniem z broni maszynowej. Na chodnik padło kilku martwych policjantów i esesmanów. Był to sygnał, że najwyższa pora uciekać.


Reklama


Zapasowy kierowca, wypożyczony z batalionu „Zośka”, spisał się na medal. Mimo silnej nieprzyjacielskiej kanonady udało mu się zabrać wszystkich uczestników ataku i bezpiecznie opuścić miejsce akcji. Całe starcie trwało zaledwie 90 sekund.

Bez strat własnych

Jego bilans był nad wyraz pomyślny. Jak podkreśla Tomasz Strzembosz w książce Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944 „zastrzelono Bürkla oraz siedmiu do dziewięciu innych Niemców, raniono co najmniej kilku. I – pomimo wyjątkowo niesprzyjających warunków – strat własnych nie było”.

Równie ważny – o ile nie ważniejszy – był efekt psychologiczny. Niemieccy oprawcy przestali czuć się bezpiecznie. I mieli ku temu powody. „Agat” w następnych miesiącach wziął na celownik jeszcze wielu warszawskich esesmanów.

Inspiracja

Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się powieść Anny Rybakiewicz pt. Agentka wroga (Filia 2023). Jej główna bohaterka zostaje wysłana przez niemiecki wywiad do Warszawy. aby zinfiltrować struktury polskiego podziemia. Po kilku miesiącach Angela zostaje jednak oskarżona o zdradę

Nowa powieść Anny Rybakiewicz

Bibliografia

  1. Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Wydawnictwo Znak 1984.
  2. Piotr Stachiewicz, „Parasol”. Dzieje Oddziału do Zadań Specjalnych Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej, Instytut Wydawniczy PAX 1984.
  3. Tomasz Strzembosz, Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944, Państwowy Instytut Wydawniczy 1983.

WIDEO: Czy chłopi w dawnej Polsce byli niewolnikami? 7 najważniejszych argumentów

Autor
Rafał Kuzak

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.