Przeprowadzony 7 sierpnia 1942 roku desant marines na Guadalcanal całkowicie zaskoczył okupujących wyspę Japończyków. Był to początek, trwających wiele miesięcy walk, które ostatecznie przekreśliły ambitne plany podbojów snute przez Kraj Kwitnącej Wiśni. O przebiegu pierwszej amerykańskiej ofensywy podczas II wojny światowej piszą Cyril Azouvi i Julien Peltier pt. 1942. Przełomowy rok II wojny światowej w infografikach, rysunkach, fotografiach
Na Wyspach Salomona 3 maja [1942 roku] Japończycy zajęli maleńką wyspę Tulagi, a następnie wylądowali na dużo większej, Guadalcanal, gdzie zabrali się do budowy lotniska. Pozbawieni czterech lotniskowców próbowali sobie stworzyć naturalny lotniskowiec na lądzie, usytuowany idealnie dla przyszłych operacji przeciwko Australii.
Reklama
Kluczowa rola Guadalcanal
Na amerykańskie naczelne dowództwo, które aż do tej chwili nastawiało się na przyszłą ofensywę na południowym Pacyfiku, wieść o tym podziałała niczym kij wsadzony w mrowisko. Nie było już mowy o zwlekaniu. Niebezpieczeństwo, jakie stwarzała powstająca tak blisko Australii japońska baza lotnicza, było zbyt wielkie. Bezwzględnie należało odbić Guadalcanal.
Amerykanie znów jedynie odpowiedzieli na posunięcie Japończyków. Stwierdzenie to jest jednak nie do końca prawdziwe. W rzeczywistości mieli zamiar uruchomić po Midway wielką ofensywę na południowym Pacyfiku (więcej o tej bitwie przeczytacie w innym tekście).
Guadalcanal był częścią założonych celów, podobnie jak Wyspy Salomona oraz potężna japońska baza w Rabaulu i cała reszta Archipelagu Bismarcka. Nie wiedzieli tylko jeszcze, w jakiej kolejności do tego przystąpić. W wyniku japońskich działań Guadalcanal stał się pierwszoplanowym celem.
Wspaniałe zwycięstwo pod Midway dało Amerykanom możliwość wyboru, podczas gdy przed 4 czerwca byli jeszcze zmuszeni dostosowywać się do japońskich planów i poświęcać na to wszystkie siły. Po Midway wygrali jeszcze jedno, cenny towar, którego począwszy od tej chwili, miało brakować Japończykom: czas. Już nie byli trzymani w szachu.
Pod względem liczby lotniskowców na Pacyfiku obaj przeciwnicy stali się prawie porównywalni (cztery amerykańskie i pięć japońskich), lecz Amerykanie oczekiwali, że do gry dołączą niebawem, pod koniec 1942 roku, ich nowe ciężkie lotniskowce typu „Essex”.
Desant był całkowitym zaskoczeniem
Stany Zjednoczone zachowały na dodatek luksus trzymania się doktryny „najpierw Niemcy”, ogłoszonej po konferencji Arcadia, która zakończyła się sześć miesięcy wcześniej, 14 stycznia 1942 roku. Klęska pod Midway z pewnością zmusiłaby ich do zrewidowania tej doktryny, tak drogiej Rooseveltowi, i przerzucenia na Pacyfik części sił przeznaczonych na europejski teatr działań wojennych. Triumf w tej bitwie dał im wolną rękę. Odzyskali pewność siebie.
Na Pacyfiku rok 1942 z pewnością był bogaty w wielkie wydarzenia. Bitwy na Morzu Koralowym i pod Midway pierwsze powstrzymały japońską ekspansję. Lądowanie na Guadalcanal było pierwszą amerykańską ofensywą w wojnie na Pacyfiku oraz w całej II wojnie światowej.
7 sierpnia o 9.00 11 tysięcy marines z 1. Dywizji generała Vandergrifta zeskoczyło z barek na północny brzeg wyspy. Było to pierwsze lądowanie z bardzo długiej serii, która po trzech latach zdobywania atolu po atolu doprowadziła Amerykanów aż do bram Japonii.
Reklama
Rankiem 7 sierpnia ani jeden strzał armatni, ani jedna seria z karabinu maszynowego nie powitały lądujących oddziałów. Japoński garnizon na Guadalcanal był całkowicie zaskoczony. Nie zdoławszy zaimprowizować jakiejkolwiek obrony, blisko 2200 żołnierzy i robotników miało zaledwie chwilę na ucieczkę w głąb gęstej dżungli porastającej wyspę.
Dwudziestosześcioletni korespondent wojenny Richard Tregaskis, przechodząc przez japoński obóz, zdumiony ujrzał na stołach talerze z mięsną potrawką, ryżem i pieczonymi śliwkami, na wpół opróżnione kubki oraz rozrzucone na ziemi bułki. „Było tak, jakby Japończycy wybiegli tylnymi drzwiami, gdy my weszliśmy od frontu”. Poza bardzo rzadkimi przypadkami oddziały japońskie podczas kampanii na Pacyfiku nie dały się już więcej tak zaskoczyć. Kolejne amerykańskie lądowania naznaczone były bezlitosnymi walkami na plażach.
„Verdun Pacyfiku”
Na razie amerykańscy marines korzystali z przychylności fortuny. W kilka dni zdobyli lądowisko, które w hołdzie dla pilota strąconego pod Midway nazwali potem Henderson Field. Rzecz jasna nie wiedzieli jeszcze, że ten pas wycięty pośrodku dżungli i ta górzysta wyspa długa na 160 i szeroka na 80 kilometrów staną się ośrodkiem niekończącej się kampanii, celem, którego żadna z walczących stron nie zechce porzucić, otchłanią pożerającą ludzi i sprzęt. W 1948 roku pewien francuski kontradmirał nazwał kampanię guadalcanalską „Verdun Pacyfiku”.
Po 20 sierpnia Japończycy zorganizowali pierwszą ripostę, desantując w nocy pięciuset ludzi i tysiąc następnego dnia. Był to początek nieprzerwanych lądowań, które odbywały się z taką regularnością, że Amerykanie zaczęli je nazywać „Tokyo Express”. Za każdym razem na brzeg schodziło kilka tysięcy japońskich żołnierzy, tak że ich liczba na wyspie pod koniec 1942 roku wzrosła do 36 tysięcy, po stronie amerykańskiej zaś do 50 tysięcy.
Reklama
Po każdym lądowaniu japońskiej piechoty na wyspie w kolejnych dniach dochodziło do zaciekłych starć (bitwa nad rzeką Tenaru, „krwawe wzgórze” Matanikau, walki wokół Henderson Field…). Wszystkie one kończyły się zwycięstwem Amerykanów, lecz japoński sztab generalny wciąż dorzucał do kotła Guadalcanal coraz liczniejsze siły. Sprawa w końcu trafiła na biurko premiera Tōjō, który rozkazał odbić wyspę za wszelką cenę.
Upór Amerykanów był równie zażarty. 29 września admirał Nimitz pojawił się na wyspie, aby odznaczyć kilku żołnierzy i zachęcić pozostałych do walki. „Potem spędził noc z nimi, dzieląc się skromnymi racjami żywnościowymi, co przyczyniło się do podniesienia morale oddziału”.
Podobnie jak w Japonii, w sprawę zaangażowali swój autorytet najwyżsi amerykańscy dostojnicy: 24 października Roosevelt nakazał szefom sztabów, by „zapewnili natychmiastową dostawę wszelkiej możliwej broni na Guadalcanal”.
Działania powietrzno-morskie
Kampania ta miała nie tylko charakter lądowy, lecz także powietrzno-morski. Yamamoto chciał, aby wrzód, jakim stał się dla niego Guadalcanal, doprowadził do nowej, rozstrzygającej konfrontacji między flotą japońską i amerykańską – konfrontacji, która tym razem miała wypaść korzystnie dla Japonii.
Reklama
Jednak bilans bitew w okolicach wyspy (o Savo, o wschodnie Wyspy Salomona, o przylądek Esperance, wyspy Santa Cruz, Guadalcanal i pod przylądkiem Tassafaronga) był porównywalny i nie pozwalał na stwierdzenie, że któraś ze stron uzyskała zdecydowaną przewagę.
W ciągu czterech miesięcy Stany Zjednoczone straciły lotniskowce Wasp oraz Hornet, a także 6 ciężkich krążowników, 14 niszczycieli i 600 samolotów; Japonia zaś lekki lotniskowiec Ryūjō, 2 pancerniki, 3 ciężkie krążowniki, 13 niszczycieli i blisko 700 samolotów.
Skutki walk na Guadalcanal
Ważniejszy okazał się jednak ciężar, jakim ta bitwa położyła się na japońskiej strategii ostatnich miesięcy 1942 roku. Wysiłek włożony w odbicie Guadalcanal wysysał wszystkie japońskie siły z południowego Pacyfiku, z dramatycznymi konsekwencjami. W Papui-Nowej Gwinei 17. Armia przestała posuwać się szlakiem Kokoda w stronę Port Moresby. Cesarski sztab generalny, który po 31 sierpnia za swój główny cel uznał zdobycie Guadalcanal, odrzucił wszystkie apele o wsparcie.
18 września ofensywa lądowa na Półwyspie Papuaskim została oficjalnie zaniechana, choć ciężkie walki na jej tyłach trwały aż do stycznia 1943 roku, gdy Australijczycy zlikwidowali ostatnie japońskie punkty oporu w regionie wsi Buna. Oznaczało to koniec prób Tokio, rozpoczętych bitwą na Morzu Koralowym, mających na celu odizolowanie Australii i zabezpieczenie południowej flanki perymetru planowanych podbojów.
Reklama
Zmiana planów państw Osi
Poza pacyficznym teatrem działań zaciekłość japońskich ataków na Guadalcanal rozwiała żywione przez Berlin i Tokio nadzieje na połączenie wysiłku wojennego obu państw. W czerwcu, gdy Niemcy przygotowywali się do letniej ofensywy (operacja „Fall Blau”) w kierunku Kaukazu i Wołgi, Hitler zachęcał japońskiego sojusznika do zaatakowania Związku Sowieckiego, aby obie armie, niemiecka i japońska, mogły się połączyć w Azji Środkowej.
Taka perspektywa mogła uwieść Tokio na początku 1942 roku, lecz nie była już brana pod uwagę pod koniec roku, gdy kampania na Guadalcanal ciągnęła się w nieskończoność, angażując coraz więcej sił i środków.
Niemcy mieli inne wielkie plany, w które chcieli zaangażować Japonię. Gdyby zamiast z uporem kontynuować walkę na południowym Pacyfiku, połączona flota skierowała się na Ocean Indyjski – tak jak zrobiła na początku, bombardując Cejlon 5 kwietnia – mogłaby odciąć alianckie drogi zaopatrzenia płynącego do ZSRS przez Iran, a także brytyjskie dostawy do Afryki Północnej. „Podczas 1942 roku ani jedno spotkanie przedstawicieli niemieckich i japońskich w Berlinie i Tokio nie odbyło się bez poruszenia tego punktu”.
W pierwszej połowie roku Japonię tak bardzo kusiła ta strategia, że przeniosła dużą liczbę okrętów podwodnych na Ocean Indyjski, przygotowując się do atakowania przepływających tamtędy alianckich konwojów. I tu jednak Guadalcanal unicestwił nadzieje Osi.
Reklama
Planiści cesarskiego sztabu generalnego uważali, że wysiłki podejmowane w celu odbicia wyspy wykluczają podejmowanie wszelkich wysiłków gdzie indziej. Jesienią okręty podwodne wycofano z Oceanu Indyjskiego i skierowano na południowy Pacyfik.
Decyzja Japończyków o wycofaniu się
Japończycy, niezmiernie zaangażowani w walki o Guadalcanal, lecz niezdolni wysłać na wyspę dostatecznie wielkich środków, które pozwoliłyby wyrzucić z niej Amerykanów, dali się wciągnąć w długą konfrontację zdolności przemysłów do szybkiego odtwarzania straconych okrętów i samolotów. W tej grze Japonia nie dorównywała Stanom Zjednoczonym, ale zrozumienie tego zajęło jej sztabowi generalnemu aż cztery miesiące.
Pod koniec grudnia zaakceptował on w końcu, że tej kampanii nie wygra, i powiadomił o tym cesarza. „Nasz odwrót z Guadalcanal jest godny pożałowania”, stwierdził Hirohito na konferencji prasowej 31 grudnia. 14 stycznia 1943 roku zdecydowano o wycofaniu walczących na wyspie oddziałów. W pierwszym tygodniu lutego, w ciągu trzech nocy, japońscy piechurzy odpłynęli na jednostkach „Tokyo Express”.
Pozostawili za sobą 20 tysięcy towarzyszy, nie tylko poległych, ale i zmarłych na skutek głodu oraz chorób tropikalnych. Amerykanie z kolei stracili 7 tysięcy zabitych i prawie 8 tysięcy rannych. 9 grudnia generał Vandergrift oznajmił proroczo swoim marines: „Wygląda na to, że ta skromna operacja, rozpoczęta cztery miesiące temu, dzięki waszym wysiłkom całkowicie unicestwiła wielkie plany naszego nieprzyjaciela na Pacyfiku”.