Akcje bojowe i dywersyjne Armii Krajowej. Rządziły nimi zasady, z których dzisiaj mało kto zdaje sobie sprawę

Strona główna » II wojna światowa » Akcje bojowe i dywersyjne Armii Krajowej. Rządziły nimi zasady, z których dzisiaj mało kto zdaje sobie sprawę

Polskie podziemie niepodległościowe przez cały okres II wojny światowej borykało się z brakiem broni. Jednak niedobory w uzbrojeniu zaczęto odczuwać szczególnie mocno od jesieni 1942 roku, kiedy to nastąpiła zmiana koncepcji prowadzenia walki z okupantem. Dowództwo Armii Krajowej postawiło na rozwój dywersji – tak w mieście, jak i w lasach czy na wsi.

Pierwszą komórką, która odpowiadała za dywersję w strukturach ZWZ/AK był Związek Odwetu, utworzony 20 kwietnia 1940 roku. Duża część jego działalności sprowadzała się do sabotażu kolejowego.


Reklama


Pierwsze lata okupacji

W ciągu pierwszego roku zniszczono około 400 wagonów-cystern z materiałami pędnymi. Z czasem działania te przybrały na sile. Tylko w drugiej połowie 1941 roku uszkodzono 1935 parowozów, 2851 wagonów kolejowych, podpalono 237 transportów, wysadzono 3 mosty kolejowe.

Po wybuchu wojny między III Rzeszą a ZSRS powołano kolejną organizację – „Wachlarz”. Podzielony na 5 odcinków prowadził działalność sabotażowo-dywersyjną na zapleczu frontu wschodniego. Miał podejmować akcje zgodnie z bieżącymi warunkami, na przykład utrudniać wojskowe transporty kolejowe, ale także przygotowywać planowane powstanie powszechne.

Tablica upamiętniająca żołnierzy Wachlarza (Happa/CC BY 3.0).
Tablica upamiętniająca żołnierzy organizacji „Wachlarz” (Happa/CC BY 3.0).

W trakcie walnego zrywu „Wachlarzowi” zamierzano powierzyć zadanie osłaniania działań na terenie Polski. Od lata 1941 do początku 1943 roku, kiedy komórkę zlikwidowano, służyło w niej łącznie 600–650 ludzi. Straty oblicza się na 88 poległych.

Najdoskonalsza akcja podziemnej Warszawy

Miejsce Związku Odwetu i „Wachlarza” zajęło Kierownictwo Dywersji, czyli Kedyw. Powołany do życia rozkazem z dnia 27 stycznia 1943 roku przejął ich zadania, a nawet rozszerzył je. Większość z najsłynniejszych akcji Armii Krajowej to dzieło właśnie Kedywu. Przede wszystkim zaś Kedywu Komendy Głównej AK, choć także Kierownictwa Dywersji podporządkowane okręgom oraz obszarom zapisały na swoim koncie wiele spektakularnych działań.

Przykładowo to likwidacja przeprowadzona przez oddział Kedywu Okręgu Warszawskiego AK (nie zaś Kedywu Komendy Głównej) została nazwana przez Władysława Bartoszewskiego najdoskonalszą akcją podziemnej Warszawy. Karl Schmalz, Bahnschutz (strażnik kolejowy) z warszawskiego Dworca Zachodniego, z racji urody nazywany „Panienką”, był w raportach Armii Krajowej określany jako wyjątkowy zwyrodnialec i sadysta. W przebraniu kobiety zaskakiwał Polaków zbierających węgiel na dworcu, po czym wielu z nich zabijał na miejscu.

Długo szukano drogi dojścia do niego. Do działania udało się przystąpić 4 marca 1944 roku. Żołnierze Oddziału Dyspozycyjnego „A” wdarli się na teren strażnicy. Trzech z nich uciekło się do fortelu. Dwóch przebranych w niemieckie mundury przyprowadziło do Schmalza trzeciego, udającego złapanego złodzieja.


Reklama


To właśnie oni zabili „Panienkę”. Na terenie strażnicy znajdowali się jeszcze inni Niemcy. Tych, którzy się poddali, oszczędzono. Wkrótce jeden z nich rozpoznał na ulicy uczestnika akcji, Kazimierza Jakubowskiego „Kazika”, którego gestapo aresztowało wraz z żoną. Oboje zostali zamordowani.

Wymierna cena sukcesów

Akcje bojowe podziemia regularnie pociągały za sobą ryzyko. Uczestnicy mogli zginąć albo zostać ranni w trakcie działań. Mogli też wpaść w ręce wroga lub zostać rozpoznani po fakcie. Wiele z najsłynniejszych akcji AK ma tragiczny epilog.

Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się książka Marcina Lwowskiego pt. Dziewczyny z Powstania Warszawskiego  (Świat Książki 2023).
Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się książka Marcina Lwowskiego pt. Dziewczyny z Powstania Warszawskiego (Świat Książki 2023).

Akcja pod Arsenałem, przeprowadzona 26 marca 1943 roku co prawda doprowadziła do uwolnienia Jana Bytnara „Rudego”, ale w jej wyniku śmierć poniosło 2 ludzi (nie licząc samego „Rudego”, który zmarł niewiele później). Kolejny żołnierz podziemia został aresztowany przez Niemców i zabity. Straty spowodowane zamachem na dowódcę SS i Policji na dystrykt warszawski Franza Kutscherę, przeprowadzonym 1 lutego 1944 roku, to z kolei 4 zabitych i 2 rannych.

Im większa grupa tym większe ryzyko

Charakterystyczne dla wielu akcji podziemia jest to, że udział w nich brała zaledwie garstka konspiratorów. Angażowane kadry ograniczano ze względów bezpieczeństwa. Im mniejsza grupa żołnierzy, tym mniejsze ryzyko jej wykrycia. Dotyczyło to przede wszystkim akcji miejskich – akcje partyzanckie rządziły się własnymi prawami.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Za przypadek, gdy sięgnięto po zbyt liczny oddział, co mogło zwrócić uwagę wroga i doprowadzić do klęski, można uznać akcję na ulicy Czackiego w Warszawie, którą przeprowadzono wczesnym rankiem 26 sierpnia 1943 roku. Podczas niej żołnierze Kedywu OW AK mieli zniszczyć dokumenty przetrzymywane w Arbeitsamcie (urzędzie pracy).

Wliczając grupy szturmowe i ubezpieczenie, otrzymujemy liczbę aż 36 uczestników. To więcej niż podczas akcji pod Arsenałem, w której wzięło udział 27–28 ludzi. Akcja na Czackiego to zarazem przykład, gdy brak zdecydowania odcisnął się na efekcie działań. Przez zbyt długie oczekiwanie oddział został zauważony przez niemieckich agentów i zaatakowany. Nie tylko nie udało się osiągnąć celu, ale dodatkowo zginęło dwóch żołnierzy AK.


Reklama


Działalność na ogromną skalę

Zupełnie inaczej rzecz przebiegła podczas rozbijania więzienia w Pińsku 18 stycznia 1943 roku. Wtedy 17-osobowy oddział Jana Piwnika „Ponurego” uwolnił z pilnie strzeżonej placówki 3 aresztowanych żołnierzy Armii Krajowej. Akcja trwała kilkanaście minut, a sukces odniesiono mimo że w mieście stacjonował niemiecki garnizon w sile 3000 żołnierzy. Działania, zaplanowane co do sekundy i przeprowadzone z największą możliwą precyzją oraz pełnym zdecydowaniem, stały się przykładem szkoleniowym dla uczestników kursów dywersyjnych, które prowadził później „Ponury”.

Te przykłady to zaledwie kropla w morzu akcji ZWZ/AK. Od początku 1941 roku do końca czerwca 1944 roku w Polsce uszkodzono 6930 parowozów, wykolejono 732 transporty, a 443 podpalono, wysadzono 38 mostów kolejowych, uszkodzono 28 samolotów, spalono 122 magazyny wojskowe, wykonano wadliwie 4710 części silników lotniczych, 203 działa, 92 000 pocisków artyleryjskich.

Niemiecki pociąg wykolejony przez polskie podziemie w 1944 roku (domena publiczna).
Niemiecki pociąg wykolejony przez polskie podziemie w 1944 roku (domena publiczna).

Co więcej przeprowadzono 5733 zamachy na Niemców. Oczywiście do podanych liczb należy podchodzić ostrożnie. Raporty z akcji bywały przesadzone. Z drugiej jednak strony nie o wszystkich sukcesach żołnierze informowali swoich dowódców, obawiając się konsekwencji za działania bez rozkazu.

Życie w ciągłym napięciu

Nawet gdybyśmy ustalili dokładne dane, to nie oddadzą one napięcia, z którym musieli sobie radzić uczestnicy akcji. Stanisław Sosabowski „Stasinek”, dowódca grupy żoliborskiej Oddziału Dyspozycyjnego „A” Kedywu OW AK, syn gen. Stanisława Sosabowskiego, wspominał akcję likwidacyjną, w której był obserwatorem. Czekając na kolegę, który miał wykonać wyrok, czytał gazetę.


Reklama


Po jakichś dziesięciu minutach zobaczyłem powracającego Andrzejka, był śmiertelnie blady i coś bełkotał niezrozumiale. Potrząsnąłem nim silnie i zaczęliśmy iść w stronę placu Wilsona. Oddał mi natychmiast pistolet, i głosem już dużo spokojniejszym zameldował mi wykonanie zadania.

Nie dziwiłem się jego zdenerwowaniu. Była to pierwsza akcja likwidacyjna, a zabicie człowieka, nieznajomego, z zimną krwią, musiało być wielkim przeżyciem dla Andrzejka.

Stanisław Sosabowski „Stasinek” na zdjęciu z okresu międzywojennego (domena publiczna).
Stanisław Sosabowski „Stasinek” na zdjęciu z okresu międzywojennego (domena publiczna).

Akcja „Burza”

Każda taka akcja, okupiona często stratami w ludziach, zawsze olbrzymim stresem, miała prowadzić do momentu, w którym Armia Krajowa ogłosi wyczekiwane powstanie powszechne. Plany zrywu tworzono przez całą wojnę. W końcu Komorowski „Bór” wydał rozkaz do rozpoczęcia „Burzy”.

Celem akcji było „podkreślenie naszej woli bicia Niemców i to nawet w wypadku niekorzystnego dla nas stosunku sił, czyli wśród okoliczności nie zezwalających na podjęcie powszechnego powstania oraz samoobrona przed wyniszczeniem nas przez wycofujących się Niemców”. Wykonanie miało polegać na „zaciętym nękaniu cofających się straży tylnych niemieckich”, a zająć się tym miała „całość uzbrojonych sił i posiadanych środków”.


Reklama


Ocenia się, że ogółem w „Burzy” udział wzięło łącznie do 120 000 żołnierzy Armii Krajowej. Dokładna ich liczba trudna jest jednak do ustalenia, przede wszystkim z braku odpowiednich dokumentów. Podobnie nie sposób oszacować strat, a także liczby starć. Walki objęły niemal cały teren okupowanych ziem Polski przedwojennej.

Na Wołyniu

Jako pierwszy do wykonania rozkazu przystąpił okręg AK, który powstawał z największym trudem – Wołyń. W styczniu 1944 roku z oddziałów partyzanckich tworzonych uprzednio do walki z Ukraińską Powstańczą Armią, sformowano 27. Wołyńską Dywizję Armii Krajowej. Jej liczebność historycy obliczają nawet na 6000 żołnierzy, co wydaje się jednak szacunkiem zawyżonym. Za bliższe prawdy należy uznać szacunki stanu dywizji po przejściu na Lubelszczyznę w czerwcu 1944 roku – maksymalnie miała ona wtedy liczyć 1500 ludzi.

Żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej (domena publiczna).
Żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej (domena publiczna).

Jednak nawet jeśli założymy, że w szczytowym okresie dywizja miała nie 6000, ale raczej około 4000 żołnierzy, to i tak widać, jak olbrzymie poniosła straty. Była jedną z niewielu jednostek Armii Krajowej, które przez długie tygodnie toczyły regularne bitwy z niemieckimi oddziałami frontowymi. Liczbę starć szacuje się na 78.

Do szczególnie zażartych potyczek dochodziło w okolicach Kowla – pod Turzyskami, Sztuniem, Zamłyniem, Staweczkami. Coraz słabsze oddziały 27. Wołyńskiej Dywizji AK dwukrotnie wyrywały się nieprzyjacielowi z okrążenia. Wreszcie w ostatnich dniach lipca 1944 roku, już podczas pobytu na Lubelszczyźnie, dywizja została zmuszona przez Armię Czerwoną do rozformowania.


Reklama


Wilno i Lwów

Intensywne, choć krótkie walki oddziały AK stoczyły także podczas wyzwalania Wilna, czyli operacji „Ostra Brama”. Dowódca Okręgu do wykonania zadania mógł wykorzystać łącznie nawet 14 800 żołnierzy. W ciągu tygodniowych walk zginęło około 500 ludzi. Z kolei w bitwie o Lwów w samym mieście walczyło nawet 5000 żołnierzy AK.

Oczywiście nie wszędzie siły angażowane do akcji „Burza” były równie liczne. Zazwyczaj dysponowano jednostkami kilkudziesięcio-, kilkusetosobowymi. W toku akcji przeważały niewielkie, krótkie starcia. I tak na przykład w Okręgu Lublin od połowy lipca 1944 roku stoczono z Niemcami blisko 150 potyczek.

Wspólny patrol żołnierzy Armii Krajowej i czerwonoarmistów po zajęciu Wilna (domena publiczna).
Wspólny patrol żołnierzy Armii Krajowej i czerwonoarmistów po zajęciu Wilna (domena publiczna).

Działania na Polesiu

Jednym z najbardziej zapomnianych epizodów akcji „Burza” pozostają dzieje 30. Poleskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Oddział, sformowany w lipcu 1944 roku w Okręgu Polesie, w ciągu miesiąca osiągnął stan 1500 ludzi. Dywizję stworzono z trzech powstających od przełomu maja i czerwca pułków piechoty AK, to jest 82., 83. i 84.

Umykając Sowietom i próbom rozformowania, mocno uszczuplona dywizja, licząca zaledwie 250 żołnierzy, ruszyła na pomoc powstańczej Warszawie. Jej marsz dobiegł końca dokładnie w dniu Święta Wojska Polskiego, 15 sierpnia. Wówczas wszelkie plany dotyczące przebiegu narodowego zrywu leżały już w gruzach umierającej stolicy

***

Dziewczyny z Powstania Warszawskiego Marcina Lwowskiego to fabularyzowana historia, ukazująca udział kobiet w akcjach konspiracyjnych. Były to m.in. likwidacje konfidentek, wysadzenie mostu pod Łukowem czy zniszczenie torów kolejowych pod Radomiem. Więcej informacji w księgarni SwiatKsiazki.pl.

WIDEO: Dlaczego Kopiec Kraka jest pusty w środku? Fascynująca zagadka z historii Krakowa

Autor
Sebastian Pawlina

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.