„Spadłem na dno nieprawości, gdzie milczy głos sumienia i gdzie panują nieuczciwość i hańba. Jestem niegodnym synem swojej matki i bratem swojej siostry” – zanotował w grudniu 1941 roku nastoletni Jura Riabinkin. Jego relacja to wyjątkowe świadectwo skutków, do jakich może doprowadzić człowieka skrajny głód.
W momencie inwazji III Rzeszy na ZSRR mieszkańcy Leningradu nie mieli pojęcia, co ich czeka. Karmieni propagandą, byli pewni, że Niemcy zostaną szybko pokonani. Stało się jednak inaczej. Hitler nakazał otoczyć metropolię i ją zagłodzić. Rozpoczął się trwający 872 dni koszmar.
Reklama
Jednym z milionów ludzi złapanych w pułapkę był szesnastoletni Jura Riabinkin, który mieszkał z matką i ośmioletnią siostrą. Jak przytłaczająca większość leningradczyków nie opuścił miasta, ponieważ Stalin nie zezwolił na masową ewakuację.
Chłopak zostawił po sobie wyjątkowe świadectwo – dziennik, w którym opisał walkę toczoną z samym sobą. Obszerne fragmenty tekstu cytuje Alexis Peri w książce Leningrad. Dzienniki z oblężonego miasta.
„Po cichu wykradłem masło i kapustę”
Jedynym żywicielem rodziny była matka, ale to Jurze przypadało w udziale stanie w wielogodzinnych kolejkach, aby odebrać skromne przydziały żywności wydawanej na kartki. Właśnie dlatego uważał, że należy się mu więcej jedzenia niż siostrze. Bezskutecznie:
Matka zawsze pierwsza zjada swoją porcję, a potem bierze po kęsie od nas. Kiedy dzielimy chleb, Ira wybucha płaczem, jeżeli mój kawałeczek jest nawet o pół grama cięższy od jej kawałka.
Reklama
Poczucie niesprawiedliwości sprawiło, że już w listopadzie 1941 roku Jura poprosił matkę, aby ta dała mu kartki przysługujące siostrze. Doskonale zdawał sobie przy tym sprawę, że byłby to wyrok śmierci dla ośmiolatki. Gdy matka mu odmówiła, zaczął wyjadać rodzinne zapasy. Swoje poczynania skrupulatnie opisywał w dzienniku:
Po cichu wykradłem masło i kapustę ze schowanych zapasów na ten czas i patrzyłem łapczywie, jak matka dzieliła cukierka na kawałeczki dla mnie i Iry. I wykłócałem się o każdy kawałeczek jedzenia, o każdą okruszynę. Co się ze mną porobiło?
„Potajemnie spałaszowałem to kakao”
W innym z wpisów, datowanym na grudzień 1941 roku, zanotował:
Dwa dni temu [matka i siostra – RK] wysłały mnie po słodycze. Nie dość, że zamiast słodyczy kupiłem słodzone kakao (liczyłem na to, że Ira nie zechce go jeść i więcej zostanie dla mnie), to jeszcze poczęstowałem się połową tego wszystkiego – nędznych 600 gramów, które miały nam wystarczyć na dziesięć dni – i wymyśliłem historyjkę o tym, jak to ktoś wykradł mi z rąk trzy paczuszki kakao.
Odegrałem w domu całą tę komedię ze łzami w oczach i dałem matce pionierskie słowo honoru, że nie schowałem ani jednego opakowania, (…) a później, patrząc bezdusznie na łzy matki i jej rozpacz z powodu tego, że przepadło jej coś słodkiego do zjedzenia, potajemnie spałaszowałem to kakao.
„Chciałbym, by prędko wydarzyły się dwie rzeczy”
Myli się jednak ten, kto sądzi, że Jura był pozbawionym ludzkich uczuć potworem. Wręcz przeciwnie. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Swoją udrękę przelewał na papier, pisząc między innymi:
Spadłem na dno nieprawości, gdzie milczy głos sumienia i gdzie panują nieuczciwość i hańba. Jestem niegodnym synem swojej matki i bratem swojej siostry.
Reklama
Egoista ze mnie, ktoś, kto w czasie niedoli zapomina o wszystkim, co mu najbliższe i najdroższe. (…) Jestem niegodziwcem. Życie się dla mnie skończyło. Perspektywa tego, co mnie czeka, to nie życie.
Z czasem pogarda dla własnych czynów tylko narastała. 15 grudnia 1941 roku chłopak wyznawał:
Chciałbym, by prędko wydarzyły się dwie rzeczy: żebym sam zaraz umarł i żeby matka przeczytała ten dziennik. Niech mnie przeklnie jako wstrętną, perfidną kreaturę bez sumienia, niech się mnie wyrzeknie. (…) Ginę za wolno, za wolno…
Trzy dni później sporządził ostatni wpis w dzienniku. Cieszył się, że jego matka i siostra zostały ewakuowane z miasta. On sam był jednak zbyt słaby, aby dotrzeć na miejsce zbiórki, a one nie miały siły, aby go przenieść. Niedługo dołączył do setek tysięcy śmiertelnych ofiar oblężenia.
W trakcie transportu do Wołogdy zmarła również jego matka. Wojnę udało się przeżyć tylko Irze, która dopiero wiele lat później zapoznała się z notatkami brata.
Reklama
Relacja Jury była wyjątkowa. Jak podkreśla w swojej książce Alexis Peri, „tylko nieliczni autorzy dzienników pisali o kradzieży w rodzinach tak otwarcie i szczerze, jak czynił to Riabinkin”.
Bibliografia
- Alexis Peri, Dzienniki z oblężonego miasta, Znak Horyzont 2019.