Bitwa nad Ebro 1938. Największa bitwa w historii Hiszpanii

Strona główna » Międzywojnie » Bitwa nad Ebro 1938. Największa bitwa w historii Hiszpanii

Bitwa nad rzeką Ebro była najkrwawszym epizodem hiszpańskiej wojny domowej. Wyniszczające zmagania trwały przez ponad sto dni, a ich wynik przesądził o losach konfliktu.

W powieści Władca cieni hiszpański pisarz i literaturoznawca, Javier Cercas, wyrusza w fascynującą podróż śladami życia Manuela Meny, frankistowskiego chorążego, który brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej i stał się jedną z tysięcy ofiar bitwy nad Ebro.

Autor wiernie oddaje realia konfliktu i faktyczny kontekst wydarzeń, w które wplątany został jego bohater. Książka stanowi wprawdzie powieść, ale poniższy fragment trudno uznać za fikcję literacką.


Reklama


Ćwierć miliona ludzi

A oto największa bitwa w historii Hiszpanii. W ciągu stu piętnastu dni i nocy w lecie i na jesieni 1938 roku dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi toczyło walkę na śmierć i życie na niegościnnym i surowym pustkowiu, które rozciąga się po prawej stronie dolnego biegu Ebro w południowej Katalonii.

W powiecie zwanym Terra Alta, znaczonym z rzadka skalistymi wzniesieniami, głębokimi wąwozami, nagimi urwiskami, wioskami rolników, polami zbóż, uprawami winorośli, migdałów, oliwek, sosen Aleppo, sadami owocowymi, w krainie, w której tamtego lata temperatura w słońcu przekraczała sześćdziesiąt stopni i która osiemdziesiąt lat później nie do końca jeszcze podniosła się po wściekłej burzy ognia, jaka się po niej przetoczyła. Tam rozstrzygnął się los tej wojny (…).

Pozycje republikanów (czerwone) i sił frankistowskich (niebieskie) przed bitwą (fot. Manuchansu/domena publiczna).

Cele republikanów

To była kompletnie absurdalna bitwa i całkowicie niepotrzebna. Początkowo tak się nie wydawało albo nie do końca, szczególnie stronie republikańskiej. Ofensywa nad Ebro, jak wcześniejsza pod Teruelem i jak wiele innych tamtej wojny, była dla Republiki ważna pod względem wojskowym, ale i propagandowym. Teoretycznie ważny był cel wojskowy, ale w praktyce istotniejszy okazał się ten propagandowy.

Zadanie wojskowe polegało na sforsowaniu Ebro, przełamaniu linii frontu i wbicie się klinem jak najdalej na południe w terytorium frankistów tak, by — w najlepszym przypadku — odzyskać połączenie między Katalonią i resztą republikańskiej Hiszpanii, a gdyby to się nie udało, opóźnić przynajmniej napór wojsk rebelianckich na Walencję (a zatem i na Madryt, bo Walencja stanowiła główne zaplecze zaopatrzeniowe Madrytu).

Zadanie propagandowe polegało na tym, by skupić uwagę świata na Hiszpanii i stworzyć wrażenie, że pomimo wsparcia Franco przez Hitlera i Mussoliniego, pomimo biernej postawy demokracji zachodnich wobec faszystowskiego ataku, pomimo skali własnych niepowodzeń i porażek, Republika wciąż jeszcze może wygrać wojnę, a przynajmniej wciąż stawiać opór.

<strong>Przeczytaj też:</strong> 929 000 żołnierzy poddanych leczeniu. Największa epidemia II wojny światowej, o której wciąż się milczy

Ostatnim wreszcie celem, jaki przyświecał [republikańskiemu] premierowi Juanowi Negrinowi w chwili rozpoczęcia ofensywy nad Ebro, było sprowokowanie innych państw do działań, które zmusiłyby Franco do rozpoczęcia negocjacji pokojowych, a gdyby to się nie udało, pozwoliłyby zyskać na czasie tak, by spodziewany wybuch wojny światowej złączył sprawę hiszpańskiej demokracji ze sprawą demokracji zachodnich.

Nadzieja na negocjacje pokojowe była płonna, ponieważ Franco nie brał pod uwagę innego zwycięstwa niż bezwarunkowe; ta druga nadzieja wydawała się bardziej realna, przynajmniej chwilami tamtego lata ‘38 roku, gdy naziści bezpośrednio zagrozili Czechosłowacji, bo ich ekspansja mogła położyć kres ugodowej, bojaźliwej i krótkowzrocznej polityce potęg europejskich.

Tak więc 25 lipca, po kilkutygodniowych zaledwie przygotowaniach, gdy Republika wyposażyła swoją ostatnią wielką, stutysięczną, armię w całą pozostałą jej jeszcze artylerię, w znaczną część pozostałych jeszcze samolotów i w czołgi, sześć dywizji republikańskich pod dowództwem podpułkownika Modesta sforsowało Ebro w dwunastu różnych miejscach (…).

Tekst stanowi fragment książki Javiera Cercasa Władca cieni (Noir Sur Blanc 2019).

Atak o świcie

Prawie cztery tysiące ochotników z XIV Brygady Międzynarodowej, którzy przeprawili się przez Ebro pod wodzą majora Marcela Sagniera [w pobliżu miejscowości Amposta], zatrzymała frankistowska 105. Dywizja oraz kanał nawadniający biegnący dwieście metrów od brzegu rzeki, o którego istnieniu republikanie nie wiedzieli.

[Wkrótce 105. Dywizję wsparły jeszcze dwie kompanie ] Pierwszego Batalionu Strzelców z Ifni, [które] dotarły w to miejsce około pierwszej po południu (…).[Ich] karabiny maszynowe i moździerze przez całe popołudnie osłaniały ogniem zza skarpy ataki frankistów i odpierały kontrataki republikanów przy wsparciu artylerii i lotnictwa. Francuski ochotnik z Batalionu imienia Komuny Paryskiej (…) tak opisał to starcie:

Nasze przegrzane karabiny maszynowe często się zacinają na czerwonym od krwi piasku, ale ludzie odpowiedzialni za sprzęt dokonują prawdziwych cudów i zatrzymują nieprzyjaciela w odległości dziesięciu metrów od naszych linii i zmuszają do wycofania. Na tej maleńkiej reducie, gdzie tkwimy okopani, prowadzimy zaciekłą i morderczą walkę.

Wszyscy wiemy, że trzeba wytrzymać do nocy, wcześniej nie można liczyć na żadne wsparcie. Przed nami nieprzyjaciel, za nami rzeka; sprawa przedstawia się zatem jasno i tragicznie.


Reklama


Opis dokładnie oddaje rzeczywistość: przyczółek stał się pułapką, dochodziło do walk wręcz, do samobójstw zdesperowanych żołnierzy i oficerów; republikanie nie zdołali wytrzymać do zapadnięcia nocy, posiłki nie nadeszły i Batalion imienia Komuny Paryskiej praktycznie przestał istnieć.

Kolejny szturm frankistowski przeprowadzony z użyciem granatów o szóstej po południu, pod wciąż jeszcze palącym słońcem, zepchnął do rzeki setki republikanów, wielu z nich utonęło. Na małej plaży nad rzeką zostało co najmniej tysiąc ciał ofiar tej tragicznej przeprawy. Zwycięskie bataliony frankistowskie straciły trzystu ludzi, miały też dwustu osiemdziesięciu dziewięciu rannych (…).

Premier Juan Negrin w lutym 1938 roku (fot. domena publiczna).

Szturm przypuszczony przez członków Brygad Międzynarodowych zakończył się potworną rzezią i klęską, ale była to jedyna istotna porażka wielkiej republikańskiej ofensywy w jej pierwszym dniu; chodziło o manewr odwracający uwagę, uderzenie o znaczeniu drugorzędnym. Zasadnicze miała operacja przeprowadzona w tym samym czasie w wyższym odcinku biegu rzeki; jej celem było zdobycie Gandesy, głównego miasta powiatu Terra Alta.

Początkowe sukcesy republikanów

Ofensywa rozwijała się tak znakomicie w pierwszych dniach, że wywołała euforię podupadłych na duchu republikanów, a prezydentowi Republiki, Manuelowi Azañi, pozwoliła na krótko uwierzyć, że oto odwróciły się losy wojny.

Istotnie, w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin ludzie Modesta zajęli niemal osiemset kilometrów kwadratowych terytorium znajdującego się pod kontrolą frankistów i zdobywszy miasteczko Corbera d’Ebre, stanęli niemal u bram Gandesy.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Ostatnie godziny życia polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Czy wiedzieli co ich czeka?

Wtedy zostali zatrzymani przez jeden z batalionów Strzelców z Ifni oraz przez 6. Pułk Legii Cudzoziemskiej rozmieszczone na Pico de la Muerte, w Coll del Niño. Graniczyło to niemal z cudem i oddziały frankistowskie pilnie potrzebowały wsparcia.

Tego samego zatem dnia, właśnie 26 lipca, 13. Dywizja wysłała z pomocą tym dwóm elitarnym jednostkom dwie z kompanii wchodzących w skład Pierwszego Batalionu Strzelców z Ifnii, które właśnie rozbiły republikanów pod Ampostą (…).

Jednakże sytuacja na całym froncie nadal była dla frankistów bardzo ciężka, musieli za wszelką cenę powstrzymać zwycięski pochód republikanów i potrzebowali swoich najlepszych jednostek w głównych punktach natarcia nieprzyjaciela (…).

Front ustabilizował się na początku sierpnia. Zdjęcie poglądowe (fot. domena publiczna).

Walka na wyczerpanie

Pierwszego sierpnia, tydzień po początku wielkiej ofensywy, front zaczął się stabilizować i dla wszystkich stało się jasne, że republikanie nie wejdą do miasta. Świadomi, że wyczerpał się efekt zaskoczenia i początkowy impet, dowódcy republikańscy wstrzymali natarcie 2 sierpnia, rozkazali zająć pozycje obronne i pozostawili inicjatywę nieprzyjacielowi.

Front się ustabilizował, wszędzie wokół leżały niepogrzebane trupy, w powietrzu unosił się smród rozkładających się ciał, a oddziały obu armii przeszły do rutynowych ataków za dnia w potwornym upale oraz do wściekłych kontrataków, przypuszczanych po omacku w nocy, i wtedy los bitwy się odwrócił; przestała być bezsensowna, szczególnie dla frankistów.


Reklama


Nikt nie wyjaśnił tego lepiej niż Manuel Tagüeña, dwudziestopięcioletni fizyk i komunista, który dowodził wtedy w wysokiej randze podpułkownika XV Korpusem Armii republikańskiej. Tagüeña pisze w swoich wspomnieniach, że po sforsowaniu Ebro i zdobyciu ważnego pasa lądu na przeciwległym brzegu rzeki republikanie utknęli na swoich pozycjach i że dla frankistów byłoby najrozsądniej i najprościej trzymać ich tam przypartych do rzeki, nie dopuszczając do nich posiłków, i ruszyć na Barcelonę.

„Droga do zajęcia Katalonii stała otworem — konkluduje Tagüeña — i gdyby Armia Ebro nie wycofała się szybko, skończyłaby w okrążeniu i wzięta do niewoli”. Tak się nie stało. A to dlatego, że Franco hołdował staroświeckiej koncepcji sztuki wojennej, często nie rozumieli jej nawet jego generałowie: jak zdążyli przekonać się wcześniej tego roku pod Teruelem, ta koncepcja kazała mu przyjmować bitwy tam, gdzie wydawał mu je nieprzyjaciel i walczyć do upadłego o odzyskanie każdej utraconej piędzi ziemi.

„Starcie baranów”

Ale nade wszystko Franco nie czuł się spełniony, pokonując wroga, musiał go unicestwić. Dlatego nad Ebro zaczęła się walka na wyniszczenie („starcie baranów”, jak nazwał to wiele lat później pewien frankistowski generał), na terenach pozbawionych jakiegokolwiek znaczenia strategicznego. I za niewyobrażalną cenę.

Tekst stanowi fragment książki Javiera Cercasa Władca cieni (Noir Sur Blanc 2019).

W następnych tygodniach posyłano na pewną śmierć całe dywizje w serii bezsensownych kontrataków na nieprzyjaciela słabszego liczebnie i gorzej wyposażonego, ale zdecydowanego drogo sprzedać swoją skórę, dużo sprawniejszego w walce obronnej niż w ataku i mocno okopanego na okolicznych wzgórzach. Doszło do niewyobrażalnej rzezi. [Walki skończyły się dopiero 16 listopada].

Możliwe, że nigdy nie poznamy dokładnej liczby ofiar tej hekatomby. Wielu zawyżało te liczby, poczynając od samych walczących. Nie trzeba niczego zawyżać, bo rzeczywiste cyfry i tak przerażają. Od początku do końca bitwy odnotowano nie mniej niż sto dziesięć tysięcy ofiar: sześćdziesiąt tysięcy po stronie republikańskiej i pięćdziesiąt tysięcy po stronie frankistów. Nie mniej niż dwadzieścia pięć tysięcy zabitych: piętnaście tysięcy po stronie republikańskiej i dziesięć tysięcy po stronie frankistowskiej.

Sięgnij po poruszającą powieść, w której rozdzierające losy hiszpańskiej wojny domowej przeplatają się z historią osobistej tragedii frankistowskiego chorążego

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Javiera Cercasa Władca cieni , wydanej nakładem wydawnictwa Noir Sur Blanc (2019). Książkę znajdziesz w atrakcyjnej cenie na stronie Wydawcy.

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Kup w księgarni Wydawcy

Ilustracja tytułowa: republikańska artyleria przeciwlotnicza podczas bitwy nad Ebro (domena publiczna).

Autor
Javier Cercas
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.