Bitwa pod Gravelines i zagłada Wielkiej Armady. Tak zakończyły się marzenia Hiszpanów o podboju Anglii

Strona główna » Nowożytność » Bitwa pod Gravelines i zagłada Wielkiej Armady. Tak zakończyły się marzenia Hiszpanów o podboju Anglii

Wyruszając pod koniec maja 1588 roku z hiszpańskich portów Wielka Armada liczyła aż 132 statki, na których pokładach znajdowało się 30 tysięcy ludzi. Król Filip II był przekonany, że ogromna flota pod wodzą księcia Mediny-Sidonii zmiażdży Anglików i umożliwi mu podbój Wysp Brytyjskich. Marzenia rozwiały się 8 sierpnia pod Gravelines.

We Francji na południe od Belgii między Dover a Calais leży niewielkie nadmorskie miasteczko Gravelines. Jego nazwa pochodzi od holenderskiego słowa Gravenenga, oznaczającego „Kanał Hrabiego”.


Reklama


W 1520 roku spotkali się tu cesarz Karol V i ojciec Elżbiety, Henryk VIII. A trzydzieści lat później, w 1558 roku, doszło tu do bitwy między Hiszpanią a Francją – i Hiszpania wygrała.

Klęska pod Gravelines

Był sierpień 1588 roku i po raz kolejny Hiszpania groziła Anglii. Z każdego portu przypływały okręty angielskie, aby stawić czoła wyzwaniu. W tym czasie Anglicy mieli przewagę liczebną, dysponując 140 jednostkami stojącymi w pogotowiu, a także ich większą siłą ognia.

Portret Filipa II z około 1580 roku (Alonso Sánchez Coello/domena publiczna).
Portret Filipa II z około 1580 roku (Alonso Sánchez Coello/domena publiczna).

Anglicy mieli bardziej zaawansowane działa niż ich przeciwnik. Ładowanie, uzbrajanie i strzelanie z ciężkich i mało mobilnych dział hiszpańskich trwało tak długo, że hiszpańscy kanonierzy mogli wystrzelić jedną czy dwie kule podczas całej bitwy, gdy tymczasem Anglicy, których armaty osadzone były na wózkach szybko poruszających się po pokładach, mogli strzelać znacznie częściej, co właśnie się stało pod Gravelines.

I na dodatek przez cały czas trzymali na dystans większe hiszpańskie okręty, aby uniknąć abordażu. Mimo to obie floty zbliżyły się do siebie tak bardzo, że Anglicy mogli usłyszeć, jak Hiszpanie krzyczą: „Luterańskie cykory! Tchórze!”.

Kiedy dym się rozproszył, stało się jasne, że angielskie jednostki zmiażdżyły swoje hiszpańskie odpowiedniki. Okręt flagowy Mediny-Sidonii prawie zatonął i żeby go uratować, załoga musiała gorączkowo zatykać liczne przecieki. Dwa inne uszkodzone okręty hiszpańskie osiadły na mieliźnie, a kolejny zatonął z całą załogą – 275 ludźmi rozpaczliwie czepiającymi się takielunku, gdy woda, wirując, zabierała im życie.

Kierunek Szkocja

Armada nie miała innego wyjścia, jak wrócić do domu. Zrozpaczony Medina-Sidonia przyznał: „Wróg ściga nas dzień i noc, ale nie damy się schwytać. Nic nie można na to poradzić, bo on jest szybki, a my powolni”. Na okrętach hiszpańskich nie było znających wybrzeże holenderskich pilotów, toteż Armada nie mogła bezpiecznie podejść do żadnego z portów położonych wśród zdradzieckich piaszczystych łach.


Reklama


Nie mogąc wrócić tą samą drogą, którą przybył, Medina-Sidonia rozkazał Armadzie opłynąć Szkocję i ruszyć do Hiszpanii wzdłuż zachodniego wybrzeża Irlandii. To była niepokojąca perspektywa dla floty, której brakowało żywności i wody, z wieloma statkami uszkodzonymi podczas bitwy. Hiszpanom, którzy nigdy nie spodziewali się znaleźć w takiej sytuacji, brakowało map, które posłużyłyby im za przewodnika na tej niebezpiecznej drodze. Ozdoby na statkach niewiele im pomogły.

Jedyne, co Medina-Sidonia mógł zrobić, to dać swoim kapitanom orientacyjne wskazówki. Nawiedzona przez gwałtowne szkwały, ze statkami nabierającymi wody i porwanymi żaglami, Wielka Armada rozproszyła się na wzburzonym morzu.

Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium (Dom Wydawniczy Rebis 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium (Dom Wydawniczy Rebis 2022).

Przyszłość Hiszpanów rysowała się jeszcze gorzej. Następnego dnia unoszące się na wodzie kasztele okrętów Armady osiadły na mieliźnie. Silny wiatr północno-zachodni zepchnął statki w kierunku wybrzeża Zelandii w Danii, na północ od Niemiec. Takiej ewentualności dowództwo Wielkiej Armady nie przewidziało.

Niszczycielskie sztormy

Mocno uszkodzone okręty hiszpańskie często trzymały się na wodzie jedynie dzięki temu, że powiązano je linami. Kończyła się żywność i woda. Być może Hiszpanie rozważali opłynięcie zachodniego wybrzeża Szkocji i Irlandii, zanim skierowali się na otwarte morze. Okręty Howarda przestały już im zagrażać.


Reklama


Ale nie mogąc zmierzyć długości geograficznej, piloci Armady nie znali swojej pozycji i nie zdawali sobie sprawy, że Prąd Zatokowy niesie ich na północ i wschód, nawet jeśli próbowali płynąć na zachód. Nie mieli map regionu ani nie znali go zbyt dobrze. Gdyby tylko udało im się zwabić angielskie okręty bliżej Hiszpanii, mogliby je unieszkodliwić, ale tutaj, na tym odległym wybrzeżu, myśleli tylko, by nie zatonąć.

Co gorsza, w ostatnich latach XVI wieku, a zwłaszcza w roku 1588, w okresie anomalii klimatycznej zwanej małą epoką lodową trwającej do XIX wieku, zaobserwowano serię potężnych burz na północnym Atlantyku. Nadejście małej epoki lodowej oznaczało, że najgroźniejszym przeciwnikiem Hiszpanii będzie pogoda.

XVI-wieczny obraz nieznanego autora przedstawiający starcie Wielkiej Armady z Anglikami (domena publiczna).
XVI-wieczny obraz nieznanego autora przedstawiający starcie Wielkiej Armady z Anglikami (domena publiczna).

Niskie temperatury i burze pochłonęły więcej ofiar niż walki z Anglikami. Tylko w tej fazie bitwy hiszpańska Wielka Armada straciła 5 tysięcy ludzi, z których wielu utonęło, widząc przed sobą ląd, ale nie mając sił, by do niego dopłynąć, lub zostało zabitych przez Szkotów i Irlandczyków.

Kiedy sztormy ucichły, na wodzie pozostało jedynie sześćdziesiąt siedem statków z 10 tysiącami ludzi na pokładach, wielu bliskich śmierci z głodu i chorób. Spośród tych, którym udało się wrócić do Hiszpanii, wielu zmarło.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Drake napisał do Walsinghama, by przekazać mu radosną relację z odwrotu niegdyś Wielkiej Armady, a teraz umykającej przed angielskimi okrętami: „Mamy przed sobą armię Hiszpanii, z którą dzięki Bogu mogliśmy się zmierzyć. Nigdy nic nie cieszyło mnie bardziej niż widok wroga uciekającego z południowym wiatrem na północ”.

„Powoli wyrywamy im pióra”

Nawet niewzruszony Howard zachwycał się perspektywą sukcesu. Dwa dni wcześniej napisał do Walsinghama: „Ich flota jest niepomiernie wielka i silna; a jednak powoli wyrywamy im pióra. Modlę się do Boga, aby armia na lądzie okazała się wystarczająco silna, aby się jej przeciwstawić z równą siłą”.


Reklama


Do 7 sierpnia [16 sierpnia według kalendarza gregoriańskiego] zapach prochu strzelniczego się ulotnił, marynarzom przestało dzwonić w uszach od dudniącego huku wystrzałów, a Howard rozwodził się przed Walsinghamem nad korzyściami płynącymi z doniosłych wydarzeń z poprzedniego tygodnia: „W ostatnim starciu z wrogiem przed bitwą pod Gravelines, 29 lipca [8 sierpnia], zatopiliśmy trzy ich okręty”.

Cztery inne zostały wyłączone z walki. „Po tej bitwie, mimo wyczerpania prawie całego zapasu prochu i kul, dzielnie ruszyliśmy za nimi w pościg, nie pragnąc niczego więcej, jak tylko oczyścić z nich własne wybrzeże i część Szkocji”.

Szlak Wielkiej Armady z znaczonymi miejscami bitew oraz zatonięcia hiszpańskich statków (domena publiczna).
Szlak Wielkiej Armady z znaczonymi miejscami bitew oraz zatonięcia hiszpańskich statków (domena publiczna).

Następnego dnia napisał do Walsinghama z Margate nad kanałem La Manche

Chociaż zmusiliśmy flotę hiszpańską do popłynięcia na północ za Firth i myślę, że też za Isles, Bóg jeden wie, czy zmierzają do Norwegii, czy do Danii, czy na Orkady, aby tam złapać oddech, a potem wrócić do walki; myślę bowiem, że nie odważą się wrócić do domu po tym, jak okryli hańbą swego króla i zszargali autorytet papieża.

To było warte zastanowienia. „Królestwo to wielki gracz”, zaryzykował Howard.

Niektórzy nie zdawali sobie sprawy z sił hiszpańskich na morzu, ale gwarantuję, że cały świat nie widział nigdy takiej siły, a część Hiszpanów, których pokonaliśmy, brała udział w bitwie pod Lepanto i oni mówią, że najcięższe walki z nami znacznie przewyższyły zażartością tamto starcie.


Reklama


Przyczyny klęski Wielkiej Armady

Lepanto było sceną zwycięstwa, które stało się dla księcia Filipa przepustką do sławy, dopóki Anglicy całkowicie nie przekreślili jego wcześniejszego triumfu. Howard przypuszczał, że Armada już nie powróci. „Nie odważą się wrócić okryci hańbą i wstydem – tak wspaniale ich oskubaliśmy”.

Klęska hiszpańskiej Wielkiej Armady rozpoczęła nową epokę w taktyce walk morskich. Mniejsze i bardziej zwrotne okręty angielskie lepiej radziły sobie z warunkami pogodowymi. Mogły strzelać od nawietrznej, bezpośrednio w kadłub i rufę okrętu wroga. Działa angielskie skutecznie niszczyły statki przeciwnika na dystans, nie narażając własnej załogi na walkę w abordażu.

Ponadto zła taktyka Hiszpanów wynikała z konieczności koordynacji działań wojsk lądowych i floty inwazyjnej. Zrównanie tych wszystkich elementów spowolniło reakcję wojsk hiszpańskich i dało przewagę okrętom i działom angielskim, pomimo że flota angielska była mniejsza. Zmuszeni sytuacją Anglicy musieli dokonać zmian technicznych i w taktyce prowadzenia walk morskich.

W trakcie przedłużającej się bitwy Anglikom bardzo pomagał wiatr, który pozwolił im zdobyć i utrzymać przewagę. W tym samym czasie ich działa zatopiły jedną piątą hiszpańskiej floty. Zginęły 4 tysiące hiszpańskich marynarzy, a kolejne 4 tysiące odniosły rany.

Wielka Armada u wybrzeży Anglii. Obraz pędzla Cornelisa Claesza van Wieringena z początku XVII wieku (domena publiczna).
Wielka Armada u wybrzeży Anglii. Obraz pędzla Cornelisa Claesza van Wieringena z początku XVII wieku (domena publiczna).

Wiele okrętów, które przetrwały walkę wręcz, ledwo utrzymywało się na powierzchni, a teraz wiatr niósł je bezradne na Morze Północne, gdzie wiatry porwały żagle na strzępy. Hiszpanie na przeciekających okrętach, bez kotwic ruszyli w niebezpieczną podróż dookoła Szkocji i Irlandii.

„Wielu tonęło”

Gwałtowne burze zniszczyły wiele jednostek. Dwadzieścia sześć poszło na dno u wybrzeży Irlandii. 6 tysięcy marynarzy utonęło, a tysiące innych, którym udało się dotrzeć do lądu, zabili Irlandczycy. Kapitan jednego z nieszczęsnych statków opisał straszną scenę, gdy jego statek wpadł na skały w pobliżu Sligo, na północno-zachodnim wybrzeżu Irlandii. „Wielu tonęło”, wspominał.


Reklama


„Ci, którzy skoczyli do wody, poszli na dno i już się nie wynurzyli, inni czepiali się tratew i beczek, a panowie kawałków drewna, a jeszcze inni wołali głośno z wnętrza kadłubów, wzywając Boga na pomoc; kapitanowie próbowali rzucić kotwice, a fale zmywały innych z pokładów”. Sparaliżowany strachem kapitan był bezradny.

Nie umiałem pływać, fale były ogromne, a na brzegu roiło się od skaczących i tańczących dzikusów, cieszących się z naszego nieszczęścia. Kiedy któremuś z naszych udało się dotrzeć do plaży, dopadało go ze 200 dzikusów i inni nieprzyjaciele, po czym obdzierali go z ubrań do gołej skóry.

Mapa z końca XVI wieku przedstawiająca trasę Wielkiej Armady wokół Wysp Brytyjskich (domena publiczna).
Mapa z końca XVI wieku przedstawiająca trasę Wielkiej Armady wokół Wysp Brytyjskich (domena publiczna).

10 tysięcy ocalałych

10 września w pobliżu hrabstwa Clare w Irlandii osiadł na mieliźnie San Estéban i jeszcze jeden hiszpański okręt. Szeryf Boetius Clancy kazał zabić wszystkich rozbitków. (Od tego czasu co siedem lat w kościele w Hiszpanii odbywa się nabożeństwo, w którym przeklina się imię Boetiusa Clancy’ego). Pięć dni później wzdłuż wybrzeża Sligo poszło na dno kilka hiszpańskich jednostek. Podobno morze wyrzuciło na plażę tysiące ciał.

Burze trwały do 24 września i skończyły się gwałtowną nawałnicą, która przeraziła wszystkich. Na tym etapie podróży zatonęło 21 okrętów. Ze 132 statków i 30 tysięcy ludzi, który wyruszyli na podbój Anglii, ocalało jedynie 67 jednostek i 10 tysięcy ludzi, a wielu z tych, którzy przeżyli, zginęło podczas powrotu do Hiszpanii.


Reklama


Marynarzy, których morze wyrzuciło na wybrzeże Szkocji, często traktowano ze współczuciem i ostatecznie wysyłano do domu. Hakluyt pisze, że czterystu hiszpańskich żołnierzy „po rozbiciu okrętów zostało sprowadzonych do Edynburga w Szkocji, a że byli w wielkiej biedzie i nadzy, zostali tam odziani dzięki hojności króla i kupców, a następnie potajemnie wysłani do Hiszpanii”.

Władze lokalne „ze względu na ogrom nieszczęść, jakie przeszli, przymknęły oko na ich podróż, choć byli wrogami”. Kilku hiszpańskich żeglarzy osiedliło się na Orkadach, archipelagu rozciągającym się na północ od Szkocji, gdzie ich potomków nazywa się „Donami”. Kurczaki, które przeżyły katastrofę, dały początek specjalnej odmianie drobiu zwanej „kurczętami Armady”.

Obraz Jose Gartnera przedstawiająca wraki statków Wielkiej Armady (domena publiczna).
Obraz Jose Gartnera przedstawiająca wraki statków Wielkiej Armady (domena publiczna).

Niespotykana liczba rozbitych statków

W przeciwieństwie do Szkocji nieszczęśnicy, których morze wyrzuciło na brzeg w Irlandii, padli ofiarą szabrowników. Nie byli to zwykli oportuniści. Hiszpanie uważali ich za prymitywnych dzikusów, którzy chcieli ich zabić, bo po postu bali się cudzoziemców mówiących dziwnym językiem. Pewien Irlandczyk, Melaghin McCabb, przechwalał się, że zatłukł toporem osiemdziesięciu Hiszpanów.

Liczba rozbitych statków „niezwyciężonej” hiszpańskiej Armady, jak szyderczo nazywali ją Anglicy, była niespotykana. San Marcos rozbił się na wybrzeżu Irlandii. San Felipe i San Mateo osiadły na mieliźnie w Niderlandach i zajęli je Holendrzy. Florencię rozebrano po powrocie do Hiszpanii. La María Juan zatonęła podczas bitwy pod Gravelines.


Reklama


San Juan rozbił się u wybrzeży Irlandii. La Trinidad zatonęła gdzieś na Atlantyku. San Juana Bautistę zatopił admirał Recalde. Urca Duquesa Santa Ana rozbiła się u wybrzeży Irlandii. Santa Ana eksplodowała po dotarciu do północnego wybrzeża Hiszpanii. Santa Maria de la Rosa zatonęła u południowo-zachodniego wybrzeża Irlandii.

Przeżył tylko jeden członek załogi, szesnastoletni Włoch, Giovanni, którego angielscy urzędnicy po przesłuchaniu kazali powiesić. San Estéban zatonął u wybrzeży Irlandii. Pozostałych przy życiu członków załogi powieszono. La Lavia zatonęła u wybrzeży Irlandii. La Rata Encoronada wpadła na mieliznę w Blackswood Bay w hrabstwie Mayo i została spalona.

Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium (Dom Wydawniczy Rebis 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium (Dom Wydawniczy Rebis 2022).

Setki zginęły pod pokładem

San Juan de Sicilia eksplodował w zatoce Tobermory w Szkocji. La Trinidad Valencera zatonęła w zatoce Kinnagoe w Donegal. La Anunciada została porzucona przez załogę przy ujściu rzeki Shannon. Juliana zatonęła w Donegal. Falcon Blanco Mayor, hamburski statek zarekwirowany przez Hiszpanów, wpadł na kanale La Manche w ręce Drake’a.

Castillo Negro zatonął u wybrzeży Irlandii, podobnie jak Barca de Amburg, której załoga szukała schronienia na innych statkach, ale wszystkie zatonęły. San Pedro Mayor rozbił się na wybrzeżu Devonu. Santiago poszedł na dno u wybrzeży Irlandii. San Lorenzo zatonął w pobliżu Calais. Patrona dotarła do Hawru, rozpadając się po drodze.

Własne załogi zatopiły Princesę z Bayonne i Dianę. Girona rozpadła się na dwoje po zderzeniu ze zdradziecką skałą i wyrzuciła do wody ludzi i zapasy. Niektórzy mężczyźni próbowali dopłynąć do brzegu, ale setki zginęły uwięzione pod pokładem, zabite spadającymi drzewcami, które zamieniły się w śmiercionośne pociski, lub wciągnięte pod wodę przez nasiąknięte wodą ubrania.

Najwięcej zmarło od chorób i głodu

Armada wiozła także konie i muły dla sił inwazyjnych. Nie miała jednak dla nich wystarczającej ilości wody, by mogły przetrwać podróż powrotną do Hiszpanii. Żeglarze zepchnęli więc zwierzęta z pokładów do Morza Północnego. Później z angielskiego statku dostrzeżono płynące bestie odbywające w ciemnozielonym morzu swą podróż w zaświaty.

XIX wieczne wyobrażenie losu jaki spotkał Wielką Armadę (Jules Achille Noël/domena publiczna).
XIX wieczne wyobrażenie losu jaki spotkał Wielką Armadę (Jules Achille Noël/domena publiczna).

Pozostałe jednostki Armady, mniej niż połowa floty, która wypłynęła w czerwcu, dotarły do La Coruñi na północnym wybrzeżu Hiszpanii. Większość załogi żyła na głodowych racjach żywnościowych, a wody już zabrakło. Anglicy zatopili kilka kolejnych statków, a resztki niegdyś dumnej Armady wracały jeszcze w październiku. Straty były przerażające.

Z 30 tysięcy żołnierzy i marynarzy 20 tysięcy zginęło w podróży, niektórzy z ran odniesionych podczas bitwy, inni straceni w Irlandii. Najwięcej Hiszpanów zmarło z głodu i chorób, a żołnierze umierali, nawet gdy już dotarli do domu. „W konkluzji”, napisał Hakluyt, „nie było w całej Hiszpanii sławnej ani godnej rodziny, która by w tej wyprawie nie straciła ni syna, ni brata, ni krewnego”.


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium. Jej polska edycja ukazała się w 2022 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Tłumaczenie Tomasz Hornowski.

Historia burzliwych początków brytyjskiego imperium

Ilustracja tytułowa: Bitwa pod Gravelinas na obrazie Nicholasa Hilliarda (domena publiczna).

Autor
Laurence Bergreen

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.