Bitwa pod Jaworowem we wrześniu 1939 roku. Żołnierze pułku SS uciekali w samej bieliźnie

Strona główna » II wojna światowa » Bitwa pod Jaworowem we wrześniu 1939 roku. Żołnierze pułku SS uciekali w samej bieliźnie

Bitwa pod Jaworowem była jednym z nielicznych polskich zwycięstw w trakcie kampanii wrześniowej. Przebijające się w kierunku Lwowa dywizje armii „Małopolska” w nocy z 15 na 16 września zaatakowały stojące na ich drodze pułk SS „Germania” oraz grupę bojową „Utz” 1. Dywizji Górskiej. Według relacji naocznych świadków część Niemców uciekała „dosłownie w bieliźnie”.

Przed północą 10 września 1939 r. Naczelny Wódz marsz. Śmigły-Rydz mianował gen. Sosnkowskiego dowódcą nowo utworzonego Frontu Południowego. Jednak ta decyzja była wyraźnie spóźniona z uwagi na bardzo trudne położenie Wojska Polskiego w Małopolsce oraz na Lubelszczyźnie.


Reklama


Fabrycy odmawia wykonania rozkazu

Do tego gen. Sosnkowski nie dysponował sztabem, nowoczesnymi środkami łączności radiowej, transportu oraz służbami, co uniemożliwiało sprawne dowodzenie dwiema podporządkowanymi Frontowi Południowymi armiami: „Małopolska” („Karpaty”) i „Kraków” oraz załogą Lwowa.

Położenie operacyjne Armii „Małopolska” było bardzo trudne, ponieważ wojska 14. Armii Wehrmachtu nacierały od czoła oraz zagrażały jej skrzydłom i tyłom. Zadanie wyprowadzenia Armii „Małopolska” z tego zagrożenia gen. Sosnkowski powierzył jej dowódcy gen. dyw. Kazimierzowi Fabrycemu, który jednak odmówił wykonania rozkazu, a następnie pojechał z meldunkiem o położeniu militarnym Wojska Polskiego w Małopolsce Wschodniej do kwatery Naczelnego Wodza i zamiast ukarania za odmowę wykonania rozkazu w warunkach wojennych otrzymał rozkaz przygotowania do obrony przedmościa rumuńskiego.

Marszałek Edward Rydz-Śmigły (z prawej) podczas rozmowy z generałem Kazimierzem Sosnkowskim. Zdjęcie z sierpnia 1939 roku (domena publiczna).
Marszałek Edward Rydz-Śmigły (z prawej) podczas rozmowy z generałem Kazimierzem Sosnkowskim. Zdjęcie z sierpnia 1939 roku (domena publiczna).

W tej sytuacji gen. Sosnkowski o świcie 13 września poleciał do Przemyśla w celu objęcia bezpośredniego dowództwa nad trzema dywizjami piechoty Armii „Małopolska”: 11., 24. i 38., tworzącymi Grupę Operacyjną „Południowa” gen. Łukoskiego, i przebijania się na ich czele do Lwowa.

Obok pozytywnych skutków ta decyzja miała również bardzo poważne, negatywne konsekwencje: gen. Sosnkowski przestał dowodzić czterema zgrupowaniami operacyjnymi Frontu Południowego: Armią „Kraków”; Armią „Karpaty („Małopolska”); wojskami obrony Lwowa, grupą „Żółkiew” i 10. BK oraz nową Armią „Karpaty”, odtwarzaną na przedmościu rumuńskim w celu jego obrony. Trudności pogłębił brak sprawnej łączności gen. Sosnkowskiego z podporządkowanymi zgrupowaniami oraz z Naczelnym Wodzem (…)

Walki 11 Karpackiej Dywizji Piechoty

Bezpośrednio po wylądowaniu gen. Sosnkowski zapoznał się w Przemyślu ze stanem przygotowań do jego obrony oraz z możliwościami bojowymi Grupy Operacyjnej gen. Łukoskiego. 11. KDP liczyła 2500 żołnierzy w sześciu batalionach piechoty i siedem baterii artylerii lekkiej (…).

Zagrożona obejściem przez przeciwnika 11. KPD 7 września rozpoczęła odwrót, a stawienie przez nią przejściowego oporu nad Wisłokiem nie doszło do skutku z powodu warunków terenowych i rozwoju sytuacji na froncie.


Reklama


W dniach od 9 do 13 września 11. KDP prowadziła działania opóźniające pod Baryczem i Krzywczą. 13 września płk dypl. Prugar-Ketling otrzymał w Krasiczynie rozkaz dowódcy Frontu Południowego gen. Sosnkowskiego wycofania podległych dywizji do Przemyśla. W nocy z 13 na 14 września 11. KDP przebiła się pod Łętownią przez pozycje przeciwnika i weszła do Przemyśla. Na skutek odwołania rozkazu 11. KDP nie uderzyła 12 września na skrzydło 2. DG przeciwnika, walczącej z 24. DP, choć natarcie to miało szansę zakończyć się polskim sukcesem.

Kierunek Lwów

24. DP płk. dypl. Bolesława Schwarzenberga-Czernego liczyła 2000 żołnierzy piechoty i 32 działa, a 38. DP rez. płk. dypl. Alojzego Wir-Konasa – dziewięć batalionów piechoty oraz pięć dywizjonów artylerii; poniosła ona 15% strat marszowych i z powodu nalotów. Po ocenie położenia gen. Sosnkowski podjął decyzję o marszu trzech dywizji do Lwowa przez Gródek Jagielloński. W tym celu rozkazał 38. DP rez. przejść najbliższej nocy pod Sądową Wisznię, 11. KDP pod Mościska, a 24 DP. do Tyszkowic i Boratycz.

Artykuł stanowi fragment książki profesora Wojciecha Włodarkiewicza pod tytułem Małopolska Wschodnia 1939 (Bellona 2020).
Artykuł stanowi fragment książki profesora Wojciecha Włodarkiewicza pod tytułem Małopolska Wschodnia 1939 (Bellona 2020).

11. KDP o świcie 14 września pomaszerowała w kierunku Mościsk, w Medyce odparła uderzenie zmotoryzowanego pododdziału rozpoznawczego, a w godzinach popołudniowych, mimo bombardowań, osiągnęła obszar: Mościska, Hodynie, Medyka, i zatrzymała się na odpoczynek. Skuteczna obrona Przemyśla umożliwiła trzem dywizjom gen. Sosnkowskiego rozpoczęcie odwrotu w kierunku Lwowa.

Żołnierze 11. KDP zdobyli w walce pod Łętownią ważne mapy i rozkazy. Przekazano je gen. Sosnkowskiemu, który zorientował się, że przeciwnik mógł utrudnić utrzymanie Lwowa oraz pogłębić rozdzielenie Armii „Karpaty” od Armii „Kraków”. Chwilowo wpłynęło to na zamiar skierowania trzech dywizji nad górny Dniestr, co byłoby zgodne z rozkazem Naczelnego Wodza z poprzedniego dnia, którego gen. Sosnkowski wówczas nie znał.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Ostatecznie jednak gen. Sosnkowski zdecydował się kontynuować wycofywanie się do Lwowa, dlatego wieczorem 14 września wydał rozkaz 38. DP rez. opanowania przepraw przez Wereszycę i przygotowania uderzenia na Gródek Jagielloński, 11. KDP marszu do lasów, położonych na północny wschód od Sądowej Wiszni i przygotowania się do współdziałania z 38. DP rez., a 24. DP przejścia na południowy wschód od Mościsk. Po nocnym marszu 11. KDP osiągnęła obszar położony na północny wschód od Sądowej Wiszni.

Przebijcie się przez Lasy Janowskie

W Sądowej Wiszni gen. Sosnkowski po południu 15 września zrezygnował z forsowania rzeki Wereszycy i z marszu w kierunku Jaworowa na spotkanie z Armią „Kraków” oraz wycofania się nad górny Dniestr na przedmoście rumuńskie. Zdecydował on o zmianie dotychczasowego kierunku wycofania na północno-wschodni i przebijaniu się do Lwowa przez Lasy Janowskie.


Reklama


Niestety, w momencie podejmowania tej decyzji gen. Sosnkowski nie znał położenia oddziałów Wojska Polskiego w Małopolsce Wschodniej. Według ppłk. Popiela:

Decyzją najbardziej realną do wykonania bez wątpienia byłby marsz na południe, choć oczywiście, tkwiły w nim elementy rezygnacji. […] Dla mnie osobiście jednak na decyzję marszu z Sądowej Wiszni przez Janów na Lwów (na którą, jak wynika ze wspomnień gen. Prugara-Ketlinga, wpłynęły również czynniki emocjonalne), jest najmniej zrozumiała.

Dowódca 11 Karpackiej Dywizji Piechoty pułkownik Bronisław Prugar-Ketling (domena publiczna).
Dowódca 11 Karpackiej Dywizji Piechoty pułkownik Bronisław Prugar-Ketling (domena publiczna).

Zadanie przełamania obrony przeciwnika otrzymała lewoskrzydłowa 11. KDP, wzmocniona przez 11. dywizjon artylerii ciężkiej, nacierająca w dwóch kolumnach: w pierwszej (głównej) 49. i 53. pp miały uderzyć jako drugi rzut przez: Sądową Wisznię, Nowosiółki, Mużyłowice Narodowe, Mołoszkowice, wzgórze 301 i Dwór Ewy, a w drugiej kolumnie 48. pp atakować przez Dernaki, Rogóźno i Bruchnal oraz Szkło.

Nocnym uderzeniem 11. KDP powinna opanować zachodni skraj Lasów Janowskich i przygotować jego obronę. 38. DP rez. nacierała na prawym skrzydle także po dwóch osiach z zadaniem podobnym do 11. KDP, a 24. DP pozostała w odwodzie i miała maszerować za tą z dywizji pierwszego rzutu, która wcześniej uzyska powodzenie.

Niemiecki siły w bitwie pod Jaworowem

Realizację planu gen. Sosnkowskiego utrudniał brak dróg, które biegły z północy na południe. Ze względu na znaczną aktywność lotnictwa przeciwnika wymarsz zarządzono po zmroku. Gen. Sosnkowski omówił zasady organizacji nocnej walki, zalecił wykorzystanie zaskoczenia i uderzeń na bagnety z użyciem granatów ręcznych.

Nakazał też, by w miarę możliwości nie korzystać ze wsparcia artylerii. W celu usprawnienia i przyśpieszenia działań zalecił redukcję taborów do 25% stanów i odesłanie zbędnych wozów taborowych za Dniestr, aby wprowadzić przeciwnika w błąd odnośnie do kierunku działania oddziałów Wojska Polskiego.


Reklama


Drogę do Lwowa trzem polskim dywizjom zamknęły zmotoryzowany pułk SS „Germania” i grupa bojowa „Utz” 1. Dywizji Górskiej. Zmotoryzowany pułk SS „Germania” z III dywizjonem 109. pułku artylerii zajął stanowiska na południe od Jaworowa we wsiach: Przyłbice, Mużyłowice (dowództwo pułku i III batalion), Mogiła oraz Czarnokońce.

Obronę Gródka Jagiellońskiego od 13 września przygotowywała grupa bojowa „Utz” płk. Utza, dowódcy 100. psg, którą tworzyły: II i III batalion 100. pułku strzelców górskich, 6. i 13. kompanie 99. psg, 79. pag bez IV dywizjonu oraz szwadron motocyklistów z 54. oddziału rozpoznawczego, 3. kompania 54. batalionu pionierów, 12. bateria 79. pag i pluton 3. kp I batalionu 98. pułku strzelców górskich.

Oddziały bojowe SS, SA i NSKK na zdjęciu z 1935 roku. W ich skład wchodził między innymi pułk "Germania" (domena publiczna).
Oddziały bojowe SS, SA i NSKK na zdjęciu z 1935 roku. W ich skład wchodził między innymi pułk „Germania” (domena publiczna).

Łącznie siły Wehrmachtu składały się z części zmotoryzowanego pułku SS „Germania” (bez II batalionu i dwóch kompani I batalionu) z dywizjonem artylerii oraz grupy bojowej „Utz” w sile niepełnego pułku strzelców górskich z kompanią motocyklistów i kompanią pionierów oraz 79. pułku artylerii górskiej bez dwóch baterii. Były to znaczne siły częściowo zmotoryzowanej piechoty, wsparte silną artylerią, liczącą trzynaście baterii, jednak broniące szerokiego frontu.

Nocne natarcie

Noc z 15 na 16 września zapowiadała się pochmurna i ciemna, ale o godz. 19.00 nagle rozpoczęła się pierwsza od początku wojny gwałtowna ulewa, po której rozmiękł teren i polne drogi, dodatkowo utrudniając oddziałom Wojska Polskiego przegrupowanie oraz zajęcie podstaw wyjściowych do nocnego natarcia.

Płk Prugar-Ketling postanowił przeprowadzić działania zaczepne 11. KDP w trzech etapach: bojem dziennym opanować dogodne podstawy wyjściowe do natarcia, następnie w nocy zdecydowanie uderzyć na pozycje przeciwnika bez niepotrzebnego otwierania ognia, a w trzeciej fazie zorganizować przejściową obronę w Lasach Janowskich, silnie zamykając leśne drogi artylerią i bronią przeciwpancerną.

O powodzeniu nocnego natarcia decydują głównie morale żołnierzy, inicjatywa niższych dowódców oraz szybkość działania. Bitwa pod Jaworowem rozpoczęła się, gdy nacierający lasem w kierunku Szumlak 49. pułk piechoty ppłk. Hodały rozpoczął krwawy bój spotkaniowy. Mimo nalotu Luftwaffe po godzinie walki skraj lasów został opanowany przez polską piechotę.


Reklama


Uderzenie na Lasy Janowskie 49. pp rozpoczęło się o godz. 21.00. Nie mając wiadomości o przebiegu walk, płk dypl. Prugar-Ketling wraz z gen. Sosnkowskim i jego sztabem o północy wyruszyli samochodami na oś natarcia 49. pułku piechoty. Tak przebieg i rezultat natarcia opisał płk Prugar-Ketling:

Zatrzymałem kolumnę na pewien czas, a sam z ppłk. Popielem podjechałem bliżej wsi. Walka trwała nadal, ale ogień słabł. Strzelcy 49 pp wtargnęli już do środka wsi, siekąc i kłując bagnetem każdego, kto im się pod rękę nawinął. Odzywające się od czasu do czasu seriami strzały pistoletów maszynowych urywały się nagle w połowie magazynków.

Rysunek weterana 11 Karpackiej Dywizji Piechoty Jana Gundlacha przedstawiający nocny atak na niemieckie pozycje. Ilustracja z książki Małopolska Wschodnia 1939 (materiały prasowe)
Rysunek weterana 11. Karpackiej Dywizji Piechoty Jana Gundlacha przedstawiający nocny atak na niemieckie pozycje. Ilustracja z książki Małopolska Wschodnia 1939 (materiały prasowe).

„Z takim atakiem nie spotkali się na pewno nigdy”

Czuło się, że ręka, która jeszcze przed ułamkiem sekundy naciskała spust, martwieje i bezwładnie opada, paraliżowana uderzeniem kolby lub bagnetu. Żadnych okrzyków. Bój toczył się w ciemnościach i złowrogiej ciszy. Nikt nim już nie kierował, nikt o pardon nie prosił. Wrażenie było niesamowite.

Toteż groza, jaka opanowała Niemców, musiała przewyższać wszystkie dotychczasowe ich przeżycia. Z takim zaskoczeniem i z takim atakiem nie spotkali się na pewno nigdy. Trwoga, wśród której ginęli, nie znikła z ich twarzy. […] Wieś duża, bogata, o szerokich podwórzach i ogrodach zawalona była sprzętem i materiałem wojennym po brzegi .


Reklama


Skutki walki o Mużyłowice również obszernie ukazał gen. Sosnkowski:

Słońce wschodziło, gdyśmy wjeżdżali do wsi drogą, wciętą głęboko w pofałdowany teren. Naokół widniały wymowne ślady niedawnej walki w postaci sprzętu motorowego, porzuconego przez Niemców. W miarę zagłębiania się w wieś ilość zdobyczy wzrastała z każdą chwilą; sprzęt leżał wszędzie – na drogach i w rowach przydrożnych, w podwórkach obejść gospodarskich, w opłotkach i bocznych uliczkach.

„Imponujący i niezapomniany widok”

Gdyśmy dotarli do głównej ulicy, biegnącej z południa na północ przez całą długość rozległej wsi, przed naszymi oczyma roztoczył się imponujący i niezapomniany widok; szeroka droga, jak wzrokiem sięgnąć, zawalona była stłoczonym sprzętem motorowym, armatami i ciągnikami, bojowymi wozami obsługi, wozami amunicyjnymi, motocyklami. Łatwo było odcyfrować dramatyczny przebieg wypadków.

Artykuł stanowi fragment książki profesora Wojciecha Włodarkiewicza pod tytułem Małopolska Wschodnia 1939 (Bellona 2020).
Artykuł stanowi fragment książki profesora Wojciecha Włodarkiewicza pod tytułem Małopolska Wschodnia 1939 (Bellona 2020).

Tutaj przeciwnik już się nie bronił, właściwa walka stoczona została wzdłuż zachodnich krańców wsi. Przy pierwszej próbie uruchomienia kolumny na przedzie utworzył się zator, po czym Niemcy ogarnięci paniką porzucili sprzęt i zwiali per pedes. Wedle zeznań ludności niektórzy z nich uciekali dosłownie w bieliźnie.

Przeciwnik poniósł znaczne straty w zabitych i rannych oraz w uzbrojeniu: cała wieś zastawiona była działami, jaszczami, ciągnikami i samochodami, na placu przy kościele stały armaty z ciągnikami i bateria armat przeciwlotniczych.

Z braku kierowców zdobycz zniszczono przez oblanie benzyną i podpalenie. Tuż po opuszczeniu przez żołnierzy polskich płonącej wsi została ona zbombardowana przez niemieckie lotnictwo.

Zlekceważyli Polaków

Nocna bitwa pod Jaworowem zakończyła się polskim sukcesem. Rozbity zmotoryzowany pułk SS „Germania” został wycofany z frontu. Informacje o zwycięstwie, powiększone do nierzeczywistych rozmiarów, docierały do żołnierzy Wojska Polskiego i ludności i pozytywnie wpłynęły na ich nastroje.

Rysunek weterana 11. Karpackiej Dywizji Piechoty Jana Gundlacha przedstawiający niemiecki sprzęt zdobyty podczas nocnego ataku Ilustracja z książki Małopolska Wschodnia 1939 (materiały prasowe).

Przyczynami polskiego zwycięstwa były: wysokie morale żołnierzy 11. KDP, bardzo dobre wyszkolenie, wysoka jakość dowodzenia, szybkość działania oraz efekt zaskoczenia, osiągnięty skrytym podejściem do stanowisk przeciwnika.

Sukces został osiągnięty w skomplikowanej sytuacji taktycznej i trudnych warunkach terenowych. Na klęskę „Germanii” największy wpływ miały zaniedbanie zasad ubezpieczenia i zlekceważenie Wojska Polskiego.

Przeczytaj również o setkach fałszywych zestrzeleń w bitwie o Anglię. Czy piloci kłamali na temat tego, ile strącili samolotów?


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki profesora Wojciecha Włodarkiewicza pod tytułem Małopolska Wschodnia 1939. Ukazała się ona w serii Historyczne Bitwy nakładem wydawnictwa Bellona.

Polecamy

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Wojciech Włodarkiewicz
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.