Bitwa pod Montgisard 1177. Trędowaty król poprowadził krzyżowców do zwycięstwa nad Saladynem

Strona główna » Średniowiecze » Bitwa pod Montgisard 1177. Trędowaty król poprowadził krzyżowców do zwycięstwa nad Saladynem

W 1174 roku na tronie Królestwa Jerozolimskiego zasiadł zaledwie 13-letni Baldwin IV. Mimo młodego wieku dni władcy były policzone. Trawiła go straszliwa choroba – trąd. Nastolatek okazał się jednak zdolnym przywódcą. To właśnie on 25 listopada 1177 roku poprowadził skłóconych krzyżowców do spektakularnego zwycięstwa nad Saladynem w bitwie pod Montgisard.

W polityce zagranicznej Baldwin dążył do zjednoczenia chrześcijan w walce z muzułmanami, zaś – z drugiej strony – do zawarcia przynajmniej na pewien czas pokoju z Saladynem. Pragmatyzm działania i jednoczesna gotowość do mężnego stawiania czoła zagrożeniom cechowała młodego przywódcę krzyżowców.


Reklama


Niesnaski wśród krzyżowców

Gdy więc Saladyn uznał, że czas siłą odebrać chrześcijanom Askalon – do 1153 r. fatymidzką twierdzę i port nad Morzem Śródziemnym (dziś izraelskie miasto Aszkelon w pobliżu granicy z Gazą) – Baldwin zamierzał zorganizować wielką wyprawę na ostoję sułtana: Egipt.

Stanowisko regenta w królestwie oraz dowództwo nad wyprawą chciał powierzyć krewniakowi – hrabiemu Flandrii Filipowi Alzackiemu – który 2 sierpnia 1177 r. akurat przybył do Ziemi Świętej ze znacznymi siłami. Ten jednak pokrętnymi wymówkami nie tylko wymigał się od przyjęcia oferty, ale zraził do siebie baronów i – co jeszcze gorsze – Bizantyjczyków, którzy przypłynęli do Akki z silną armią, gotową wespół z łacinnikami ruszyć przeciw Saladynowi.

Baldwin IV został królem w wieku zaledwie 13 lat. Na ilustracji śmierć ojca Baldwina i koronacja nastolatka (domena publiczna).
Baldwin IV został królem w wieku zaledwie 13 lat. Na ilustracji śmierć ojca Baldwina i koronacja nastolatka (domena publiczna).

Widząc, że sojusz rozłazi się w szwach, odpłynęli z powrotem. Przyczyną była zapewne uraza Filipa, którego ożenkowi z ciężarną Sybillą, właśnie owdowiałą po hrabim Jafy i Askalonu Wilhelmie z Montferratu, sprzeciwili się baronowie.

Zauważmy, że wśród przeciwników takiego ożenku, który dawałby Alzatczykowi szanse na objęcie w przyszłości tronu, byli dobrze życzący Królestwu dostojnicy, jak Wilhelm z Tyru i Rajmund III. Natomiast matka być może widziała już kolejnego zięcia w Gwidonie de Lusignan.

Saladyn rusza na Jerozolimę

Kiedy Saladyn dowiedział się o niesnaskach w obozie chrześcijan, zebrał silną jak na te czasy i rejon armię liczącą 26 tys. zbrojnych. Pod Jerozolimę, która stała się głównym celem wyprawy, podążył w listopadzie 1 177 r. brzegiem morza, kierując się na Askalon.

Pozbawiony sojuszników 16-letni Baldwin nie stracił jednak w tej sytuacji ducha. Wezwał wszystkich zdolnych do noszenia broni, aby koncentrowali się pod Askalonem. Przybycie polecił też wielkiemu mistrzowi templariuszy Odonowi de Saint-Amand z 80 rycerzami zakonu wzmacniającymi załogę fortecy w Gazie. Postawił wszystko na jedną kartę — musiał wygrać starcie z Saladynem.


Reklama


A Saladyn, co rzadko mu się zdarzało, zlekceważył przeciwnika. Ani nie zadbał o dobre rozpoznanie, ani dostatecznie nie ubezpieczał swoich manewrów. Myślał, że młodziutki król zamknął się w Jerozolimie i drżąc, czeka na to, co nieuniknione.

Baldwin zbiera siły

W rezultacie, kiedy Baldwin niepostrzeżenie dla wroga skoncentrował armię złożoną z 500 konnych rycerzy oraz 4000 pieszych, sułtan tylko z częścią wojsk kierował się ku Jerozolimie, a reszta muzułmanów w rozproszeniu i bez obaw buszowała po okolicy, rabując, paląc i mordując. Nawet oddział pozostawiony pod Askalonem jako ubezpieczenie przed niewielką załogą twierdzy, przyłączył się do rabusiów i Baldwin niedostrzeżony przez wrogów opuścił miasto wraz z towarzyszącymi mu rycerzami.

Artykuł stanowi fragment książki Macieja Rosalaka pt. Wielkie zarazy ludzkości (Wydawnictwo Fronda 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Macieja Rosalaka pod tytułem Wielkie zarazy ludzkości (Wydawnictwo Fronda 2020).

Młody król zdawał sobie sprawę z własnego niedoświadczenia oraz z dolegliwości ograniczających już jego sprawność. Wiedział, że musi komuś powierzyć organizację, plan i dowodzenie podczas walki. Intuicja Baldwina nie zawiodła.

Dość nieoczekiwanie jako dowódcę wyznaczył Renalda de Châtillon, którego muzułmanie wypuścili dwa lata wcześniej z niewoli i który pałał do nich jeszcze większą niż zwykle nienawiścią. Wszelako wcześniej niejednokrotnie dowiódł skuteczności w walce z nimi i objął dowodzenie nad maleńką armią Franków.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Według jego planu miała ona wyprzedzić Saladyna i zagrodzić mu drogę ku Jerozolimie pod Ibelinem — zamkiem rodu o tymże nazwisku, zbudowanym w 1141 r., aby kontrolował poczynania Fatymidów ze znajdującego się wówczas w ich rękach Askalonu.

Zaskoczony Saladyn

I tak chrześcijanie ruszyli na spotkanie z nieprzyjaciółmi, a relikwie Świętego Krzyża, trzymane przez betlejemskiego biskupa, jak zawsze prowadziły ich do walki. Brzegiem morza obeszli znajdujących się w pobliżu muzułmanów, a po zwrocie w głąb lądu zajęli 25 listopada 1177 r. wzgórze Montgisard pod Ibelinem.


Reklama


Tam Renald de Châtillon ustawił konnych i pieszych w szyku bojowym. Baldwin IV opuścił lektykę, upadł na kolana przed relikwiami Świętego Krzyża i pogrążył się w żarliwiej modlitwie o zwycięstwo. Widok ten, jak mówili świadkowie, do głębi poruszył rycerzy. Wielu miało łzy w oczach, modliło się wraz z królem, a serca ich przenikała wola walki aż do ofiary życia u boku tego cierpiącego, a tak pełnego wiary młodzieńca.

I wtedy nadszedł Saladyn ze swymi niczego złego niespodziewającymi się wojownikami. A już na pewno nie Franków… Gdy wojska sułtana zaczęły pokonywać płynący dnem wąwozu strumień, jak lawina głazów stoczyli się ze zbocza wzgórza Montgisard rycerze krzyżowi. Ku jeszcze większemu zaskoczeniu wyznawców proroka, na czele chrześcijańskiej jazdy pędził konno sam ich król! Przywiązany do wierzchowca, z obandażowanymi dłońmi dzierżącymi miecz i uździenicę, dał przykład niezłomnego męstwa.

Bitwa pod Montgisard na obrazie Philippe'a Larivière'a (domena publiczna).
Bitwa pod Montgisard na obrazie Philippe’a Larivière’a (domena publiczna).

Ucieczka Saladyna

Wielką rolę już na początku bitwy odegrał oddział templariuszy. (…) Oto relacja naocznego świadka spisana przez angielskiego kronikarza Rudolfa z Diceto:

Odon, Mistrz Rycerstwa Świątyni, niczym drugi Juda Machabeusz miał przy sobie osiemdziesięciu czterech rycerzy swojego zakonu w osobistej kompanii. Ruszył do boju wraz ze swymi ludźmi, umocniony znakiem krzyża. Szarżowali jak jeden mąż, prąc przed siebie. Na widok oddziału, w którym Saladyn wieloma mężami dowodził, śmiało ruszyli w jego stronę, rozbili jego szeregi, bez ustanku powalając, tnąc i miażdżąc.

Sułtan był nimi zachwycony, widząc swoich ludzi rozpierzchłych na boki, umykających w popłochu, nieustannie napotykających ostrza mieczy. Powziął jednak baczenie na własne bezpieczeństwo i umknął, kolczugę dla szybkości zrzuciwszy, dosiadł rączego wielbłąda i ledwie uszedł z kilkorgiem swych ludzi.

Na ucieczkę nadszedł najwyższy czas. Gdyby nie gwardia Mameluków, sułtan zostałby zapewne usieczony przez jednego z rycerzy, który już nawet podniósł nań miecz. Niepokonany dotąd Saladyn uciekał (aż do Egiptu!), jak też topniejące w oczach resztki jego armii.

Po sromotnej klęsce Saladyn musiał salwować się ucieczką aż do Egiptu (André Thevet/domena publiczna).
Po sromotnej klęsce Saladyn musiał salwować się ucieczką aż do Egiptu (André Thevet/domena publiczna).

Całkowite zwycięstwo krzyżowców

Podczas paniki straty uciekających niebywale rosną. Tak też było pod Montgisard. Tylko co dziesiąty wojownik sułtańskiej armii ocalał — resztę wybito lub pojmano (zresztą z pomocą miejscowych Beduinów).

Straty chrześcijan wyniosły około 1100 zabitych i kilka setek rannych, co stanowiło wprawdzie aż czwartą część ich wojska, ale zaledwie dziesiątą część strat muzułmańskich, obliczanych na 22—25 tys. W taborze sułtana zdobyto bogate łupy, ale — co więcej — uwolniono także pojmanych wcześniej przez muzułmanów jeńców.


Reklama


Zagrożenie najazdu zażegnano, a Jerozolima ocalała. Osiągnięto więc nie tylko taktyczne zwycięstwo, ale i cel strategiczny. Przynajmniej na jakiś czas. 16-latek na tronie udowodnił, że jest godny tytułu Obrońcy Grobu Pańskiego. Jak mówili rycerze uczestniczący w boju, wspomagał ich widok mężnego króla, ale i św. Jerzy, którego widzieli wśród walczących. Z pewnością nie mieli na myśli Renalda, bo trudno byłoby pomylić go ze świętym.

Przeczytaj również o rzezi Jerozolimy po zdobyciu jej przez krzyżowców. Krew po kolana, stosy pomordowanych „wysokie jak domy”

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Macieja Rosalaka pod tytułem Wielkie zarazy ludzkości. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Fronda.

Tak choroby i epidemie wpłynęły na losy świata

Tytuł, lead, śródtytuły i uzupełnienia w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej.

Autor
Maciej Rosalak
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.