Spór, który rozgorzał w Krakowie w 1079 roku okazał się nie tylko najgłośniejszym, ale też najbardziej znaczącym konfliktem na szczytach władzy w dziejach średniowiecznej Polski. Król Bolesław Śmiały (czy też Szczodry) bezwzględnie rozprawił się z biskupem Stanisławem ze Szczepanowa. Decyzja na setki lat zaciążyła na renomie dynastii Piastów i relacjach między tronem oraz Kościołem. Dlaczego monarcha zdecydował się na najbardziej radykalny krok i jakie poniósł konsekwencje?
Wbrew późniejszym legendom do sławnej konfrontacji między Bolesławem Śmiałym i biskupem Stanisławem ze Szczepanowa musiało dojść na Wawelu, a nie na pobliskiej Skałce.
Reklama
Dwie sprzeczne wersje wydarzeń. Bolesław Śmiały i biskup Stanisław
Wincenty Kadłubek twierdził na przełomie XII i XIII wieku, że pobożny hierarcha słusznie krytykował grzechy i okrucieństwo króla oraz wzywał go do pokuty.
Opanowany gniewem, wręcz oszalały Bolesław Śmiały w odpowiedzi nasłał na duchownego swoich żołdaków. Gdy ci nie ośmielili się podnieść ręki na duszpasterza, monarcha osobiście rzucił się na świętego męża i posiekł go na kawałki.
Zupełnie inny obraz faktów wyłania się ze starszej (początek XII wieku) i bardziej wiarygodnej opowieści Galla Anonima. Pierwsza kronika spisana nad Wisłą podaje, że król postawił biskupa przed sądem i „za zdradę wydał go na obcięcie członków”, a więc na śmierć drogą wymyślnych tortur. Nie działał w amoku ani tym bardziej nie ćwiartował przeciwnika własnymi rękoma.
Możnowładczy spisek z biskupem na czele?
Dzisiaj wielu historyków podejrzewa, że Stanisław ze Szczepanowa był liderem możnowładczej opozycji; że podburzał poddanych albo nawet szykował otwartą rebelię przeciwko królowi.
Jeśli tak było, to Bolesław Śmiały ogromnie przecenił siłę własnego stanowiska. Śmierć przywódcy krakowskiego duchowieństwa nie przecięła spisku, a tylko scementowała opór elit. W 1079 roku król został zmuszony do ucieczki z kraju. Znalazł azyl na Węgrzech, ale i tam wkrótce dopadli go skrytobójcy.
Reklama
Ponure losy królewskiego syna
Kilka lat później nad Wisłę nieopatrznie powrócił syn Bolesława, Mieszko. Podpisał w ten sposób na siebie wyrok. Gall Anonim donosił, że „pięknie zapowiadający się młodzieniec” padł ofiarą ataku podczas uczty. Kronikarz nie podał miejsca biesiady.
Według popularnego domysłu odbyła się ona na Wawelu, a zatem zapewne w okazałej auli pałacu Kazimierza Odnowiciela. Zamachowcy sięgnęli po truciznę. Dodali ją do trunków serwowanych synowi przeklętego króla.
„Niektórzy z tych, co z nim pili, zaledwie uszli niebezpieczeństwu śmierci” – kwitował dziejopis. Sam Mieszko nie miał tyle szczęścia. Wraz z jego zgonem w roku 1089 ostatecznie wygasła główna linia Piastów.
Czarna i biała legenda
W czarnej legendzie kolejnych wieków z Bolesława Śmiałego zrobiono już nie tylko zupełnego szaleńca, ale nawet seksualnego zwyrodnialca, przedkładającego relacje z piękną klaczą nad stosunki z kobietami. Jak podkreśla profesor Krzysztof Benyskiewicz, reputacja żadnego średniowiecznego władcy nie została zszargana w równie skrajny, odrażający sposób.
Reklama
Trzeci król Polski stał się w oczach przyszłych pokoleń największym ze zbrodniarzy. Co zaś do Stanisława, wszystkie jego domniemane intrygi poszły w zapomnienie. Uznano go za niewinną ofiarę, a potem wprost za męczennika.
Już w niespełna dekadę po śmierci kości biskupa zostały uroczyście przeniesione do katedry. W kolejnym wieku zaczął się wręcz rozwijać jego kult, wreszcie natomiast krakowski kościół katedralny, dotąd pod wezwaniem innej ofiary mordu, pobożnego księcia czeskiego Wacława, otrzymał drugiego patrona: Stanisława ze Szczepanowa, kanonizowanego w 1253 roku.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.