"Chłopi" Reymonta byli lekturą obowiązkową w niemieckim wojsku. Dlaczego żołnierzom kazano ich czytać?

Strona główna » XIX wiek » "Chłopi" Reymonta byli lekturą obowiązkową w niemieckim wojsku. Dlaczego żołnierzom kazano ich czytać?

Kiedy w 1912 roku ukazało się niemiecka edycja Chłopów Reymonta ich wydawca liczył, że nakład wyprzeda się na pniu. Okazała się jednak, że po książkę sięgnęło niespełna stu czytelników. Sytuacja uległa zmianie dopiero po wybuchu I wojny światowej.

Książka ukazała się w przekładzie Jana Pawła Kaczkowskiego (skorygowanym przez pisarza Carla Hauptmanna, mniej znanego brata Gerharta Hauptmanna) w renomowanym jenajskim wydawnictwie Eugena Diederichsa w 1912 roku.


Reklama


Przewodnik po „duszy” polskich chłopów

Wydawca wierzył w sukces powieści. Jak podaje Zajas, ambitny przedsiębiorca zarzucił niemieckich krytyków literackich egzemplarzami recenzyjnymi. Bez skutku. Książka przeszła bez echa, a sprzedaż nie przekroczyła stu egzemplarzy.

Przed finansową katastrofą uratowała wydawnictwo Diederichsa Wielka Wojna. Jeden ze współpracowników wydawnictwa, obecnie w randze rotmistrza, był odpowiedzialny za działalność kulturalną w sztabie generała Paula von Hindenburga.

Niemcy dali się przekonać, że Chłopi Reymonta pozwolą im zrozumieć duszę polskich włościan (Jacek Malczewski/domena publiczna).
Niemcy dali się przekonać, że Chłopi Reymonta pozwolą im zrozumieć duszę polskich włościan (Jacek Malczewski/domena publiczna).

To prawdopodobnie za jego sprawą armia niemiecka doszła do przekonania, że właśnie lektura Chłopów stanie się dla niemieckich oficerów najlepszym przewodnikiem po „duszy” polskiej i obyczajowości miejscowego chłopstwa.

Wypełniony niesprzedanymi tomami magazyn Diederichsa w szybkim tempie opustoszał, a Reymont zyskał liczny zastęp nowych czytelników. Zaliczał się do nich także przyszły tłumacz Chłopów na francuski, w czasie wojny więzień niemieckiego obozu jenieckiego.


Reklama


Nobel dla Polaka

Na tym nie koniec zaskakującej historii tego dzieła. Jak wiadomo, w roku 1924 powieść Reymonta przyniosła mu – krótko przed śmiercią – Nagrodę Nobla. Sukces poprzedziły długie starania polskich dyplomatów, Polskiej Akademii Umiejętności i szwedzkich polonofilów.

Rozpoczęły się jeszcze w czasie wojny, ustały, kiedy obiektem operacji „Nobel dla Polaka” stał się Stefan Żeromski, by powrócić po fali krytycznych głosów szwedzkich i niemieckich recenzentów wywołanej publikacją Wiatru od morza (1922), książki oskarżanej (nie bez podstaw) o germanofobię.

Artykuł stanowi fragment książki Macieja Górnego pt. Polska bez cudów. Historia dla dorosłych (Wydawnictwo Agora 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Macieja Górnego pt. Polska bez cudów. Historia dla dorosłych (Wydawnictwo Agora 2021).

W chwili gdy Akademia Szwedzka dokonywała wyboru za rok 1924, powieść Reymonta nie była jeszcze w całości przetłumaczona na szwedzki (ostatnie części wyszły praktycznie na chwilę przed ceremonią wręczenia nagrody), a przekłady na francuski i angielski w ogóle nie zdążyły się jeszcze ukazać.

Jedyne pełne tłumaczenie

Wersja niemiecka była jedyną, którą mogli się posłużyć jurorzy chcący się zapoznać z całym dziełem i rzeczywiście istnieją dowody, że tak właśnie czynili. Ułatwiało im to polskie poselstwo w Sztokholmie, które zamówiło kilkadziesiąt egzemplarzy u Diederichsa i rozprowadziło je wśród członków Akademii.

Co do tego, że ci ostatni byli w stanie je przeczytać, nie ma wątpliwości. Szwecja należała do państw zarówno kulturowo, jak i politycznie silnie związanych z Niemcami, co po roku 1918 pozostawało zmartwieniem dyplomacji niepodległego państwa polskiego. Znajomość niemieckiego wśród szwedzkich elit była raczej regułą niż wyjątkiem.

Polska dyplomacja uznała decyzję Komitetu Noblowskiego za przejaw zmiany kursu w szwedzkiej polityce, „coraz bardziej niezależnej od wpływów germanofilskich”, jak zauważał autor ówczesnej analizy politologicznej. Nie była to ocena zupełnie oderwana od rzeczywistości.

Okładka pierwszego niemieckiego wydania Chłopów Reymonta (domena publiczna).
Okładka pierwszego niemieckiego wydania Chłopów Reymonta (domena publiczna).

Nagroda Nobla prawdopodobnie rzeczywiście była ukłonem w stronę niepodległego – także wobec Niemiec – państwa, aktem uznania dla jego kulturowej siły.

To jeden z wielu paradoksów tego czasu, że drogę do tego polskiego sukcesu utorowała dość dziwaczna polityka kulturalna czasu Wielkiej Wojny, a szlak wiódł przez magazyn wydawnictwa Eugen Diederichs w Jenie.


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Macieja Górnego pt. Polska bez cudów. Historia dla dorosłych (Wydawnictwo Agora 2021).

Polska droga do niepodległości bez fikcji, cudów i mitów

Ilustracja tytułowa: Polscy chłopi na rysunku Józefa Świrysza-Ryszkiewicza (domena publiczna)

Tytuł, lead, i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.

Autor
Maciej Górny
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.