Obóz w Berezie Kartuskiej zapisał się czarnymi zgłoskami w polskiej historii. Praca ponad siły. Głodowe racje żywnościowe. Drakońskie kary oraz brutalność strażników. W przedwojennej Polsce to „miejsce odosobnienia” nieraz określano mianem „obozu koncentracyjnego”. Robili to nawet jego zwolennicy.
Obóz w Berezie Kartuskiej powstał 12 lipca 1934 roku na mocy rozporządzenia prezydenta Ignacego Mościckiego z 17 czerwca 1934 roku. Utworzono go (wedle publikowanych uzasadnień) w reakcji na udany zamach na życie ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, o który początkowo obwiniano prawicę.
Reklama
Obóz funkcjonował poza ramami obowiązującego dotąd systemu karnego. Ludzie trafiali do niego nie na mocy wyroku sądu, lecz na podstawie decyzji administracyjnej. Zakładano, że osadzeni powinni przebywać w Berezie Kartuskie maksymalnie trzy miesiące, ale zdarzało się, że przetrzymywano ich znacznie dłużej.
Więźniów Berezy Kartuskiej zmuszono do pracy ponad siły, zapewniano im wyłącznie głodowe racje żywnościowe, a strażnicy wymierzali im drakońskie kary i wykazywali się wyjątkową brutalnością.
Lądowali tam głównie przeciwnicy polityczni władz sanacyjnych (członkowie partii prawicowych, komuniści czy ukraińscy nacjonaliści). Z czasem do obozu zaczęto kierować również pospolitych przestępców. Do wybuchu wojny przez Berezę Kartuską przewinęły się około trzy tysiące osób.
Obóz koncentracyjny. Propaganda PRL-u i dzisiejsze skojarzenia
W oficjalnej nomenklaturze Berezę określano mianem „miejsca odosobnienia”. Rozporządzenie prezydenta z 1934 roku zakładało zresztą, że podobnych „miejsc” może powstać więcej.
W czasach PRL-u władze zaczęły promować wykładnię, w myśl której Bereza Kartuska stanowiła w rzeczywistości obóz koncentracyjny. Historycy związani z reżimem wprost porównywali miejsce odosobnienia do obozów hitlerowskich, określanych tym samym mianem. Pisze o tym na kartach Węzłów pamięci prof. Andrzej Chojnowski, zarazem przypominając, że w ustroju komunistycznym rzecz jasna nie wolno było stawiać podobnych porównań do radzieckiego systemu łagrów.
Dzisiaj, zwłaszcza w kontekście afer i procesów związanych z określeniem „polskie obozy koncentracyjne”, jakiekolwiek porównania Berezy Kartuskiej do obozów hitlerowskich budzą oczywiste protesty. Zdaniem wielu są też zupełnie nieuzasadnione i oderwane od międzywojennych realiów.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Czerwone piekło. Prawda o tragicznym losie polskich jeńców w bolszewickiej niewoli (1919-1920)Trzeba oczywiście brać pod uwagę, że sam termin „obóz koncentracyjny” miał inne konotacje w latach 30., a zupełnie inne ma obecnie – w następstwie Holocaustu i pozostałych potwornych zbrodni niemieckich z okresu II wojny światowej. Mając na względzie tę zmianę znaczeń i skojarzeń warto jednak zapytać, jak Berezę Kartuską określano w czasach, gdy funkcjonowała. Czy w opinii mieszkańców II Rzeczpospolitej to był polski obóz koncentracyjny?
„Dekret o obozach koncentracyjnych”
Termin „obóz koncentracyjny” na określenie zorganizowanego przez polskie władze miejsca odosobnienia stosowano dość szeroko już w międzywojniu. Szczególnie chętnie szafowali nim komuniści.
Przykładowo czasopismo „Czerwona pomoc” (wydawane przez powiązaną z Komunistyczną Partią Polski organizację o tej samej nazwie) pisało wiosną 1935 roku, że mija dwanaście miesięcy od „ogłoszenia dekretu o wprowadzeniu obozów koncentracyjnych”.
Zdaniem komunistów to sami „ministrowie Piłsudskiego” głosili, że otwierają „obóz koncentracyjny dla pałkarzy i terrorystów endeckich”. Czy należy uznać ten komentarz tylko za retoryczny atak? Niekoniecznie.
O polskich obozach koncentracyjnych rozprawiali też przedstawiciele prawicy – i to nawet z mównicy parlamentu. W sprawozdaniach stenograficznych z posiedzeń Sejmu można znaleźć na przykład wystąpienie posła Władysława Tempki (chadecja). 6 listopada 1934 roku krytykował on władze:
Żaden prawnik nie potrafi z przekonaniem wytłumaczyć, że dekret o obozach koncentracyjnych jest zgodny z Konstytucją. Gdyby dekret ten miał nadal obowiązywać, musielibyśmy sobie powiedzieć, że Konstytucja została zawieszona, że nieprawdą jest, jakoby Rzeczpospolita Polska zapewniała na swoim obszarze zupełną ochronę życia i wolności bez różnicy pochodzenia i narodowości.
Wyjątek? W żadnym razie. Dekret z 17 czerwca 1934 roku zaskakująco często określano mianem „dekretu o obozach koncentracyjnych”. Taka jego nazwa pojawia się m.in. na łamach „Kuriera Wileńskiego”, „Nowego Przyjaciela Ludu” czy „Wielkopolanina”.
„Kurier Wileński” ogłaszał, że „trzeba dbać o przyszłość państwa”. A prezydencki dekret przyjął z otwartymi ramionami:
Dekret o obozach koncentracyjnych (…) zdaje się być wyraźną zapowiedzią bezkompromisowego likwidowania dalszych bastionów parlamentaryzmu i dlatego witamy go z zadowoleniem.
Reklama
Z kolei w „Wielkopolaninie”, piśmie o nieprzejednanie prawicowej, wręcz antysemickiej linii pisano, że z planowanego uruchomienia obozów koncentracyjnych w Polsce niemal nikt nie cieszy się tak bardzo, jak… prasa żydowska. Redakcja twierdziła:
Charakterystycznym jest fakt, że oprócz prasy sanacyjnej najwięcej zadowolenia z powodu ukazania się dekretu o obozach koncentracyjnych wykazała prasa żydowska. Różne pismaki żydowskie wykazywały ogromną radość i zachwycały się wprost tym dekretem, wskazując, przeciwko komu powinno się zwrócić ostrze dekretu.
„Musi być powaga. I będzie”
Większość powyższych przykładów to słowa krytyków, atakujących rząd za szykowanie tego, co w ich odczuciu mogło być określane mianem „polskiego obozu koncentracyjnego”.
Władze też jednak wcale nie odżegnywały się od określenia „obóz koncentracyjny”. Najlepiej świadczy o tym tekst zamieszczony 19 czerwca 1934 roku w „Gazecie Polskiej”. Dziennik, który pełnił rolę półoficjalnego organu władz sanacyjnych tak objaśniał pobudki, stojące za utworzeniem Miejsca Odosobnienia oraz komentował rolę, jaką miała spełniać Bereza Kartuska.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Szef polskiej policji spotkał się z Hitlerem. Jakie odniósł wrażenie?Tekst, pisany w pierwszej osobie liczby mnogiej, brzmi wprost jak oficjalne exposé, uzasadniające radykalną zmianę w podejściu do domniemanych przestępców politycznych:
Jeśli chodzi o stosunki wewnętrzne w Polsce to celem naszym, którego nie kryliśmy od początku jest wprowadzenie i utrwalenie wewnętrznego ładu. „Porządek musi być” to są słowa jednego z pierwszych wywiadów udzielonych po zamachu majowym przez Marszałka Piłsudskiego.
„Porządek musi być”, — czy rozumiecie to, wy wszyscy? Musi — i będzie. Nie będzie się w Polsce strzelać do ministrów. Nie będzie się w Polsce bić po ulicach, nie będzie się w Polsce rozgrywać partii o władzę i wpływy na jarmarkach — nie będzie się nic wygrywać demagogią, nic będzie się nic rozstrzygać krzykiem, albo groźbą, albo mordem. Mylą się wszyscy filozofowie gotowi przywoływać przykłady z tysiącleci historii dowodzące, że „zawsze, wszędzie było odwrotnie. Nie będziemy się z niemi uczenie spierać o to co było tam czy gdzieindziej. Wiemy natomiast co musi być w Polsce, bo my tak chcemy. Musi być porządek. Musi być powaga. I będzie.
Obozy koncentracyjne. Tak. Dlaczego? Dlatego, że owych osiem lat pracy nad wielkością Polski osiem lat przykładu i osiem lat osiągnięć, osiem lat krzepnięcia — nie wystarczyło dla wszystkich. Pomyślcie tylko: Jest tu gdzieś wśród nas człowiek, który zamordował [ministra Pierackiego – RK]. Z tego, co wiemy o zamachu zdaje się nie ulegać wątpliwości, że nie był sam, że nie sam przygotowywał zabójstwo. Jest gdzieś wśród nas. (…) I jest widać środowisko — nie wiemy jakie — które go kryje, które solidaryzuje się z nim, które go chroni. Inaczej — nie potrafiłby przeżyć jednego dnia, przespać jednej nocy, skryć się jednej chwili. Środowisko małe, czy wielkie? Nie wiemy. W imię jakich motywów działające? Nie wiemy. Ale jest i to wystarcza.
To wystarcza potemu aby spokojnie wyznać, że metody dotychczasowe nie okazały się, niestety wobec wszystkich skuteczne, że do pewnych środowisk – biorących łagodność za słabość, wyrozumiałość za brak stanowczości, pobłażliwość za wahanie – zastosować trzeba takie metody, jakie są dla umysłów i psychik tego typu jedynie zrozumiałe. Jeśli są ludzie nierozumiejący rządzenia w rękawiczkach — będą się mieli sposobność przekonać, że potrafimy rządzić bez rękawiczek.
Nie dlatego żebyśmy mieli w tym kierunku inklinację, nie — jesteśmy ludźmi wojny i dlatego umiemy cenić rycerskość we wszystkich dziedzinach życia — ale dlatego, że będziemy zawsze i wszędzie czynić wszystko, co potrzeba aby wielkie i naprawdę dla większości Narodu wspólne cele — ład i na nim oparta siła Rzeczypospolitej zostały osiągnięte.
Reklama
Tyle „Gazeta Polska”. Na koniec warto przytoczyć jeszcze słowa ówczesnego premiera Leona Kozłowskiego, który bez ogródek stwierdzał, że:
Miejsca odosobnienia — nie trzeba tego chyba ukrywać — będą miały regulamin bardzo ciężki i surowy i nie będzie niczym innym, jak tylko narzędziem surowej i karzącej ręki Państwa. Znajdą się w nich te wszystkie Jednostki, których zachowanie się zagraża bezpieczeństwu publicznemu.
Czy w takim razie Bereza Kartuska była obozem koncentracyjnym? Na pewno nie w tym znaczeniu, które funkcjonuje dzisiaj i które z oczywistych względów przywodzi na myśl najohydniejsze zbrodnie nazistowskiego reżimu. Określenie „obóz koncentracyjny” funkcjonowało jednak także przed wojną. I wówczas nie brakowało ludzi – zarówno zwolenników dekretu, jak i jego oponentów – gotowych w ten sposób nazywać Berezę Kartuską.
Bibliografia:
- Chojnowski Andrzej, Bereza Kartuska [w:] Węzły pamięci, Kraków-Warszawa 2014.
- Miejsca odosobnienia, „Gazeta Polska”, 19 czerwca 1934, nr 168.
- Precz z obozami koncentracyjnymi! Uwolnić więźniów politycznych, „Czerwona Pomoc”, maj/czerwiec 1935, nr 4.
- Sprawozdanie Stenograficzne ze 124 posiedzenia w dniu 6 listopada 1934 r., Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Okres III 1930-1935.
- Śleszyński Wojciech, Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934-1939, Białystok 2001.
- Trzeba dbać o przyszłość państwa, „Kurier Wileński”, 24 czerwca 1934, nr 169.
- Wniosek Ch.D. o uchylenie dekretu o obozach koncentracyjnych, „Nowy Przyjaciel Ludu”, 8 listopada 1934, nr 131.
- Znamienne, „Wielkopolanin”, 26 czerwca 1934, nr 73.
Ilustracja tytułowa: Bereza Kartuska. Pocztówka z początku XX wieku.
3 komentarze