Daria Sałtykowa. Najbardziej sadystyczna arystokratka carskiej Rosji

Strona główna » Nowożytność » Daria Sałtykowa. Najbardziej sadystyczna arystokratka carskiej Rosji

Rosyjscy właściciele ziemscy nieraz wykazywali się wobec poddanych najdalej posuniętym okrucieństwem. Sadyzm był nieodłącznym składnikiem chłopskiej codzienności w państwie carów. Mimo to historia Darii Sałtykowej była niezwykła. Kobieta zamordowała przynajmniej 75 osób. I niewiele brakowało, a uniknęłaby jakiejkolwiek odpowiedzialności.

W grudniu 1762 roku do carycy [Katarzyny II Wielkiej] wpłynęła skarga od czterdziestu chłopów pańszczyźnianych Darii Sałtykowej.


Reklama


Poddani informowali o potwornych zbrodniach swojej pani i zwracali uwagę władczyni na to, że kolegium sprawiedliwości, zamiast przeprowadzić dochodzenie, nie przesłuchuje dziedziczki, rzekomo z powodu jej choroby, a tymczasem ona jest całkiem zdrowa i nadal dręczy swoją służbę. Jakby tego było mało, suplikanci zostali aresztowani i umieszczeni pod strażą.

„Bijcie na śmierć!”

Na tle powszechnej bezkarności i nadużyć sprawa Sałtyczichy rzeczywiście wyróżniała się szczególnym okrucieństwem, dającym podstawy, by powątpiewać w zdrowie psychiczne dziedziczki.

Daria Sałtykowa. Grafika z początku XX wieku.
Daria Sałtykowa. Grafika z początku XX wieku.

Swoją służącą Maksimową tłukła wałkiem po głowie i przypalała jej włosy łuczywem. Koniuchom kazała, żeby wychłostali dziewki Gierasimową, Artamonową, Osipową, a wraz z nimi dwunastoletnią Praskowję Niktinę, po czym zmusiła słaniające się na nogach kobiety, by umyły podłogi. Niezadowolona z ich pracy zaczęła okładać je kijem.

Gdy Awdotja Artamonowna upadła na skutek razów, Sałtykowa kazała ją zanieść do sadu i pozostawić tylko w koszuli (był październik). Sama też poszła do sadu, by dalej ją bić, a potem poleciła zabrać dziewczynę do sieni i cisnąć do kąta. Tam Artamonowna upadła i już nie wstała. Była martwa.


Reklama


Sałtyczicha uderzała głową Agafji Niefiedowej o ścianę, a żonie swojego koniucha zmiażdżyła czaszkę żelazkiem. Służącą Praskowję Łarionową dręczono na oczach dziedziczki, która słysząc jęki ofiary, co chwila wykrzykiwała: „Bijcie na śmierć!”.

Ukarać ofiary

Gdy Łarionowa wyzionęła ducha, na rozkaz Sałtyczichy ciało zawieziono do podmoskiewskiej wsi, żeby je pochować, a na piersi zabitej położono jej niemowlę, które zamarzło po drodze na zwłokach matki… Jednakże panowie senatorowie [mający rozstrzygnąć wniesioną skargę] się wahali.

Tekst stanowi fragment książki Borysa Kierżencewa pt. Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Nie chcieli nagłaśniać haniebnego postępowania szlachcianki, bali się reakcji szlachty na nieuchronną karę, która czekała dziedziczkę. Zamiast wszcząć dochodzenie w sprawie zabójstw w majątku Sałtyczichy, zaproponowano, żeby wychłostać samych petentów.

W dodatku okazało się, że wspomniana suplika od służby Sałtykowej nie jest bynajmniej pierwsza. Już wcześniej w podobny sposób traktowano chłopów, którzy przybyli do stolicy w poszukiwaniu sprawiedliwości – batożono ich i zwracano właścicielce, żeby się z nimi rozprawiła, albo zsyłano na Syberię.


Reklama


[Caryca] Katarzyna postanowiła przyjąć jednak suplikę i nakazała wszcząć dochodzenie. Ci, którzy ją dobrze znali, wiedzieli, że za naturalnym dla monarchini dążeniem do obrony słabych i przywrócenia sprawiedliwości kryją się w gruncie rzeczy względy pragmatyczne.

Mieszkańcy zaczynali się burzyć przeciwko systemowi ucisku, który ukształtował się w państwie. Proces Sałtyczichy musiał mieć charakter pokazowy, by ostrzec właścicieli „dusz” i pokazać ludowi, że władza troszczy się o jego los.

Pokazowy proces

Chłopi pańszczyźniani Darii Sałtykowej, którzy pozostali przy życiu do chwili wszczęcia śledztwa, oskarżali swoją panią o śmierć siedemdziesięciu pięciu osób. Urzędnicy kolegium sprawiedliwości uznali, że mogą jej przypisać tylko trzydzieści osiem zabójstw, i w dwudziestu sześciu przypadkach nie potwierdzili podejrzeń.

Zbrodniarkę skazano na godzinne wystawienie pod pręgierzem z tabliczką „dręczycielka i morderczyni” na piersi, a następnie zakucie w kajdany i odwiezienie do klasztoru żeńskiego, gdzie miała pozostać do śmierci, umieszczona w specjalnie wymurowanej podziemnej celi bez dostępu światła dziennego.

Zbrodnie Darii Sałtykowej. Grafika XIX-wieczna.
Zbrodnie Darii Sałtykowej. Grafika XIX-wieczna.

Wielu autorów bardzo często wykorzystywało bestialstwa Sałtyczichy, żeby odmalować potworności okresu pańszczyzny. Przez pewien czas jej nazwisko stało się niemal symbolem całej epoki. Ale w efekcie nieustanne „smakowanie” zbrodni ziemianki doprowadziło do marginalizacji obrazu i do uznania jej czynów za straszliwy wyjątek wśród patriarchalnych i dobrych relacji między panami a ich poddanymi.

„Nikt nie może mi nic zrobić!”

Darię Sałtykową można wprawdzie nazwać „potworem w ludzkiej skórze”, nie sposób jednak uznać jej za czarną owcę w środowisku rosyjskiej szlachty tamtych czasów. Przeciwnie, jej linie rodowodowe prowadzą do najbardziej znanych nazwisk moskiewskiej i petersburskiej arystokracji. Sałtykowa była skoligacona z Dmitrijewami-Mamonowami, Murawjowami, Stroganowami, Gołowinami, Tołstojami, Tiutczewami, Musinami-Puszkinami, Tatiszczewami, Naryszkinami, książętami Szachowskimi, Golicynami, Kozłowskimi…


Reklama


W dodatku ów związek nie był formalny. Krewni z wyższych sfer nieraz ratowali Sałtykową swoim wpływowym wstawiennictwem. Wystarczy powiedzieć, że dochodzenie w sprawie popełnionych przez krwiożerczą ziemiankę zbrodni wszczynano dwadzieścia jeden razy! I zawsze było umarzane bez jakichkolwiek konsekwencji i uszczerbku dla zabójczyni.

Świadkowie twierdzą, że obejrzawszy udręczone po torturach ciało służącej Praskowji Łarionowej, Sałtykowa ni to z triumfem, ni to z groźbą oznajmiła zgromadzonej służbie: „Nikt nie może mi nic zrobić!”.

Daria Sałtykowa katuje poddanego. Grafika z początku XX wieku.
Daria Sałtykowa katuje poddanego. Grafika z początku XX wieku.

W majątkach sąsiadów i krewnych Sałtykowej nierzadko dochodziło do podobnych zbrodni, a o zwyrodniałym sadyzmie księżnej Kozłowskiej było głośno nawet na carskim dworze. Przemoc wobec poddanych stała się normą w osiemnastowiecznej Rosji, „szlachetni” ciemiężcy czuli się zupełnie bezkarni.

Proces pokazowy Sałtyczichy niczego nie zmienił i nie mógł zmienić w obyczajach szlachty ziemskiej. Sama Katarzyna niebawem wycofała się z zamiaru złagodzenia doli chłopów pańszczyźnianych, słusznie obawiając się, że naruszy w ten sposób interesy ziemian, którzy w rzeczywistości stanowili jedyne oparcie dla wciąż jeszcze niepewnego tronu.

Przeczytaj też o dworkach szlacheckich w carskiej Rosji. „Aż dziw brał” że przedstawiciele elit mogli żyć w takich warunkach

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Borysa Kierżencewa pt. Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2021 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Inne oblicze pańszczyzny. Fascynująca opowieść o rosyjskim poddaństwie

Autor
Borys Kierżencew
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.