„Zapoznawszy się dokładniej ze sprawą Warszawy, doszedłem do wniosku, że operacja, którą tam podjęto, jest lekkomyślnym, potwornym awanturnictwem, które pociągnie za sobą wiele ofiar wśród ludności cywilnej” – pisał Stalin w liście wysłanym do Churchilla i Roosevelta 16 sierpnia 1944 roku. Jak jeszcze czerwony car argumentował swoją decyzję o braku wsparcia dla powstania warszawskiego?
Kiedy na początku sierpnia 1944 roku premier polskiego rządu na emigracji Stanisław Mikołajczyk spotkał się w Moskwie ze Stalinem jednym głównych tematów rozmów była radziecka pomoc dla powstania warszawskiego.
Reklama
Wykorzystamy wszystkie możliwości pomocy
Czerwony car obiecał między innymi, że Armia Czerwona będzie prowadzić dalsze natarcie i wkrótce zdobędzie polską stolicę. Zaznaczył jednak, że z uwagi na niemiecki opór miało to zająć „trochę czasu”. Dodatkowo – jak pisze Geoffrey Roberts w książce Churchill i Stalin. Toksyczni bracia – zobowiązał się:
(…) dostarczyć powstańcom amunicję, ale martwił się, że wpadnie ona w ręce Niemców. Zapytał Mikołajczyka, czy wie o bezpiecznych miejscach, w których mogliby zrzucić karabiny. Po upewnieniu się, że takie miejsca istnieją, Stalin obiecał wydać odpowiednie polecenia i wykorzystać wszelkie możliwości.
Tak naprawdę zbrodniarz ani myślał pomagać walczącej Warszawie. Co więcej, nie zamierzał pozwolić na to, aby ze wsparciem przybył ktoś inny. Gdy 13 sierpnia wojsko amerykańskie wystosowało prośbę o zezwolenie na lądowanie jego samolotów wiozących zaopatrzenie dla powstańców po radzieckiej stronie frontu, otrzymało kategoryczną odmowę.
Taka zgoda była zaś niezbędna: startujące z terenu Wielkiej Brytanii maszyny musiały wylądować, aby uzupełnić paliwo.
Reklama
„Musi się odciąć od warszawskiej awantury”
Postawa radzieckiego dyktatora wywołała konsternację wśród zachodnich aliantów, którzy nadal wierzyli w dobrą wolę „sojusznika”. Na pytania Churchilla i Roosevelta o przesłanki stojące za decyzją włodarz Kremla miał prostą odpowiedź. W liście z 16 sierpnia 1944 roku, którego obszerne fragmenty przytacza autor książki Churchill i Stalin. Toksyczni bracia pisał:
Po rozmowie z Panem Mikołajczykiem poleciłem dowództwu Armii Czerwonej rozpoczęcie intensywnych zrzutów amunicji nad Warszawą. Oficer łącznikowy skoczył na spadochronie, ale centrala donosi, że nie dotarł do celu, bo został zabity przez Niemców.
Ponadto, zapoznawszy się dokładniej ze sprawą Warszawy, doszedłem do wniosku, że operacja, którą tam podjęto, jest lekkomyślnym, potwornym awanturnictwem, które pociągnie za sobą wiele ofiar wśród ludności cywilnej. Nie doszłoby do tego, gdyby poinformowano sowieckie dowództwo o akcji planowanej w Warszawie i gdyby Polacy pozostawali z nim w kontakcie.
W takiej sytuacji dowództwo sowieckie doszło do wniosku, że musi się odciąć od warszawskiej awantury, bo nie może bezpośrednio lub pośrednio wziąć za nią odpowiedzialności. […]
Reklama
„Czas ma tu kluczowe znaczenie”
Przywódcy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii nie dawali jednak za wygraną. Nadal łudzili się, że będą w stanie przekonać krwawego tyrana do zmiany zdania. W wiadomości wysłanej do Moskwy cztery dni później w taki oto sposób starali się wpłynąć na Stalina:
Zastanawiamy się, jak zareaguje światowa opinia publiczna, gdy przeciwnicy nazistów w Warszawie zostaną porzuceni. Uważamy, że wszyscy trzej powinniśmy uczynić wszystko, aby ocalić tylu patriotów, ilu się da.
Mamy nadzieję, że dokonacie zrzutów niezbędnego zaopatrzenia i amunicji dla patriotów w Warszawie lub zgodzicie się pomóc naszym samolotom jak najszybciej to uczynić, jeśli sami nie jesteście w stanie. Mamy nadzieję, że Pan to zaaprobuje. Czas ma tu kluczowe znaczenie.
Żądni władzy kryminaliści
Rzecz jasna nie przyniosło to żadnych rezultatów. Dyktator odpisał po dwóch dniach. Jego odpowiedź nie pozostawiała żadnych złudzeń. Stalin cynicznie stwierdzał, że:
Prędzej czy później wyjdzie na jaw prawda o garstce żądnych władzy kryminalistów, którzy wzniecili awanturę w Warszawie. Ludzie ci nadużyli zaufania warszawiaków, posyłając praktycznie bezbronnych ludzi przeciwko niemieckim karabinom, czołgom i samolotom.
W rezultacie mamy sytuację, w której każdy nowy dzień nie przynosi wyzwolenia Warszawy przez Polaków, ale nieludzkie rozstrzeliwania jej mieszkańców przez hitlerowców.
Z wojskowego punktu widzenia sytuacja, która przykuwa uwagę Niemców do Warszawy, jest wysoce niepożądana zarówno dla Armii Czerwonej, jak i dla Polaków. Mimo to wojska sowieckie, które w ostatnim czasie stawiały czoło silnym niemieckim kontratakom, robią wszystko, aby odeprzeć ataki hitlerowców i rozpocząć nową, zakrojoną na dużą skalę ofensywę w rejonie Warszawy.
Reklama
Całą dyskusję ucinał zaś stwierdzeniem, iż „nie ma żadnych wątpliwości, że Armia Czerwona poniesie wszelkie trudy, aby rozgromić Niemców w Warszawie i oswobodzić miasto”. Dodawał przy tym, że „będzie to najlepsza i najskuteczniejsza pomoc dla Polaków, którzy są przeciwnikami nazistów”.
W rzeczywistości Stalin nie miał żadnego interesu w szybkim zdobyciu polskiej stolicy. Wręcz przeciwnie. Przeciągająca się walka sprawiała, że rękami Niemców pozbywał się potencjalnych przeciwników nowego, komunistycznego ustroju w Polsce.
Prawda o burzliwych relacjach Churchilla i Stalina
Bibliografia
- Geoffrey Roberts, Churchill i Stalin. Toksyczni bracia, Bellona 2020.
9 komentarzy